Znów postanowiłem podjąć temat, który jest tak oklepany, że już bardziej być nie może. Ale chcę podejść do niego w nieco nietypowy sposób.
Spośród wielu węzłów, jakie można zastosować do zawiązania krawata, w powszechnym użyciu są właściwie dwa. Nazwę je na razie „węzeł A” i „węzeł B”. Węzeł A jest bardziej skomplikowany, a tym samym trudniejszy do zawiązania. Sprawdza się tylko w nielicznych zestawieniach; przeważnie prezentuje się po prostu źle. Węzeł B jest dziecinnie łatwy do zawiązania i w większości aplikacji prezentuje się znakomicie. I teraz zagadka: który z tych dwóch węzłów jest ulubionym węzłem polskich mężczyzn? Oczywiście węzeł A! Ten brzydszy i trudniejszy w wiązaniu! Węzeł A to węzeł windsorski (właściwie półwindsorski – pełny windsor jest stosowany raczej rzadko, zresztą prezentuje się jeszcze gorzej niż półwindsor), węzeł B to węzeł prosty.
Teraz wyjaśnię na czym polega nietypowość mojego podejścia do tematu wiązania krawatów. Otóż nie będę analizował różnych węzłów i uczył, jak je wiązać. Ograniczę się do prostego apelu:
Panowie, używajcie węzła prostego! Zawsze!
Zapomnijcie o węźle windsorskim! Na zawsze!
x
Węzeł prosty (zwany też four in hand) jest wydłużony i lekko niesymetryczny, dzięki czemu nabiera dodatkowego uroku. Dobrze zawiązany powinien utworzyć fałdkę, tzw. łezkę. Łezka może być na środku, lub bardziej lub mniej przesunięta ku krawędzi. Na zdjęciach poniżej jest tak zawiązany, że łezka jest całkiem z boku, za to z drugiej strony wyraźnie widoczna jest druga, węższa część krawata, zwykle skryta pod tą szerszą. Wyeksponowanie drugiej części krawata jest celowym zabiegiem stosowanym chętnie przez Włochów. Ja za tym nie przepadam. Podczas wiązania należy poświęcić chwilę uwagi odpowiedniemu ukształtowaniu łezki; trzeba jej pomóc palcem w znalezieniu się w pożądanym miejscu. Ale to sprawa indywidualna; niektórzy nie zaprzątają sobie tym głowy, wychodząc z założenia, że jak samo wyjdzie, tak jest najlepiej, bo najbardziej naturalnie. Na zdjęciach polityków wyraźnie widać, że prezydent Barack Obama popracował nad łezką, a premier Mateo Renzi – nie. Niewykluczone, że wiązał krawat bez patrzenia w lustro. Może na korytarzu, przed wejściem do studia? To jest właśnie ta włoska nonszalancja!
Węzeł prosty jest dość „szczupły” i może niezbyt pasować do szerokich twarzy (zasada jest taka, że im szersza twarz, tym grubszy powinien być węzeł). Jednak, broń Boże, nie namawiam do stosowania węzła windsorskiego. Bo w zanadrzu mamy: prosty podwójny, zwany Albert (Victorii – drugiej odmiany prostego podwójnego, nie polecam, więc pomijam milczeniem). Miało nie być instrukcji, ale doszedłem do takiego etapu, że nie obędzie się bez pokazania schematów.
Niestety nie ma róży bez kolców i wiązanie węzła prostego ma jedną złą stronę. Mianowicie węzeł windsorski preferuje nie tylko większość polskich mężczyzn, ale także większość producentów krawatów i w związku z tym krawaty szyją za długie. Jeśli zawiążemy półwindsora, to węższy koniec krawata ładnie schowa się za jego szerszą częścią (przy typowym obwodzie szyi i typowym wzroście). Jeśli natomiast zawiążemy węzeł prosty, to wąski koniec będzie wystawał spod szerszego (niekiedy całkiem sporo). W tej sytuacji mamy dwie możliwości. Albo dokonamy drobnej przeróbki, skracając krawat, albo będziemy wtykać go pod koszulę pomiędzy guzikami. To drugie rozwiązanie jest mało eleganckie, aczkolwiek zupełnie niewidoczne dla postronnego obserwatora. Nie można natomiast pozwolić, żeby za długi koniec biegł na zewnątrz koszuli i był wetknięty za pasek. Problem z długością krawata znika, gdy zastosujemy węzeł Albert.
Jeśli powyższym wywodem ciągle nie przekonałem zwolenników windsora, do zmiany węzła, to na koniec, jeszcze kilka zdjęć. Patrząc na poniższe twarze, zaczynam się zastanawiać, czy wybór takiego a nie innego węzła, nie ma czasem podłoża charakterologicznego?
Jeśli ktoś chce poznać więcej ciekawych węzłów, to gorąco polecam stronę krawatek.pl.
ciekawy wpis – nie znałem węzła typu Albert i często kombinowałem (stosując węzeł prosty zawsze) z za długimi krawatami. Dziękuję za cenną radę !
Pamiętaj, że Albert nie sprawdzi się w przypadku grubych (tzw. mięsistych) krawatów. Węzeł wyjdzie wtedy zbyt potężny i nie będzie wyglądał dobrze. W takim przypadku znakomicie będzie wyglądał węzeł prosty (patrz czerwony krawat w groszki w ikonie wpisu), no ale powstaje problem z długością krawata. Węzeł Albert jest świetny, gdy krawat jest uszyty z cienkiego jedwabiu i ma cienki wkład wewnętrzny. Kupując krawat warto mieć na uwadze to, jaki węzeł będziemy chcieli zastosować. Obecnie większość krawatów dostępnych w sklepach to krawaty grube, mięsiste. Żeby kupić cienki trzeba się trochę postarać.
Zawsze mam problemy z ustaleniem długości szerokiej do wąskiej części krawata.
Z wiązaniem krawata nie mam problemów = zawsze robi to Żona.
No właśnie! Tak jest niestety w wielu przypadkach. To duży błąd; mężczyzna świadomy swojego stylu nie powinien takich spraw oddawać w inne ręce. Nawet, jeśli są to ręce żony. Kolejny błąd polega na tym, że wielu mężczyzn nie przywiązuje wagi do dodatków. Można mieć znakomity garnitur i mimo to wyglądać źle, wskutek źle zawiązanego krawata i np. źle dobranych butów. W swoim blogu będę się starał uwrażliwiać na te sprawy. Zamiast omawiać wszystkie możliwe aspekty jakiegoś zagadnienia będę namawiał do jednego, preferowanego przeze mnie rozwiązania. Jestem pewien, że mężczyźni, którzy podążą we wskazanym przeze mnie kierunku – nie wyjdą na tym źle.
A co sądzisz o innych węzłach, np Shelby? Osobiscie bardzo go lubię
Celowo nie pisałem o wielu innych węzłach, gdyż chciałem maksymalnie uprościć przekaz. Zaprezentowałem subiektywną opinię o wyższości węzła prostego, gdyż uważam ten węzeł za najładniejszy i najbardziej nadający się do krawatów grubych i mięsistych, które dziś dominują. Węzeł shelby to właściwie mutacja węzła półwindsorskiego (bywa nawet nazywany odwróconym półwindsorem). Dla obu tych węzłów efekt wizualny jest podobny, więc ja go raczej odradzam. Ale dopiero uwzględnienie wszystkich elementów układanki, czyli rodzaju i grubości krawata, rodzaju kołnierzyka koszuli, rysunku twarzy i kontekstu może przesądzić o wyborze. Najważniejsze jest, żeby dokonać świadomego wyboru i czuć się z tym dobrze. Jeśli tak jest w twoim przypadku, to nie powinieneś tego zmieniać. Jednak czasami warto poeksperymentować.
Na początku chcę się przywitać, ponieważ to mój pierwszy post. Trafiłem na ten blog zupełnie przypadkowo ale jego treści, regularność wpisów i sposób wypowiedzi autora na tyle mi się spodobał, że zaglądam tu codziennie. Dodatkowa nić sympatii wynika z faktu, że noszę to samo nazwisko co autor.
W kwestii krawatów to ja wiążę je wyłącznie węzłem prostym, a tu podpatrzyłem i bardzo spodobał mi się węzeł typu Albert. Niestety absolutnie mi nie wychodzi. Myślę, że chodzi tu jak w każdym zresztą węźle o wymodelowanie i umiejętne uformowanie główki węzła. Ponadto wydaj mi się, że dobór samego krawata też ma tu znaczenie.
pozdrawiam
Witam mojego imiennika.
Węzeł Albert jest raczej łatwym węzłem. A jedną z jego zalet jest to, że się ładnie samo formuje; wystarczy po prostu go zaciskać. Podejrzewam, że problem jaki masz z jego zawiązaniem wynika z faktu, że w fazie gdy szersza część krawata jest wciskana do pętli utworzonej przez dwukrotne zawinięcie, następuje przestawienie warstw pętli. Czyli pętla wewnętrzna usiłuje się wcisnąć nad zewnętrzną i oczywiście uniemożliwia prawidłowe zaciśnięcie. A jak się patrzy na taki niedokończony węzeł z przestawionymi warstwami pętli, to kompletnie nie można się zorientować o co chodzi. Zwróć na to uwagę podczas przeciągania szerszego końca przez pętlę. Napisz czy ci się udało. Jeśli nie, to postaram się zrobić jakieś zdjęcia i zamieścić w komentarzu.
Dziękuje Janku za błyskawiczną odpowiedz. Pobawię się i popróbuję ale dopiero jutro, ponieważ dzisiaj wieczorem wychodzę z małżonką do przyjaciół i to bez krawata. Ale obiecuję Ci jako orędownikowi, że marynarka będzie z poszetką.
Z Albertem jak mi nie wyjdzie to poproszę o Cię o zdjęcia poglądowe.
Jest zdecydowanie lepiej z tym podwójnym prostym ale do ideału na prezentowanych przez Ciebie zdjęciach daleko.
Witam
Czytałem już różne wpisy na różnych blogach ale temat węzła krawatowego; nigdzie nie jest tak drobiazgowo przedstawiony. Wiążę rożne węzły oprócz windsora. Lubię węzeł prosty, z Albertem mam ten dylemat czy nie jest zbyt ekstrawagancki ale też czasem go używam. Lubię też węzeł Nicky podobny do Shelby ale jednak mniejszy z uwagi na inną sekwencję wiązania, ponoć węzeł neapolitańskich krawców, choć nie widziałem żadnego z tak zawiazanym krawatem więc to chyba mit.
Pozdrawiam
Oto dwaj neapolitańscy krawcy. Rozpoznajesz rodzaj węzłów?
Węzeł prosty:-)
Proszę powiedzieć czy węzeł Alberta nie jest zbyt ekstrawagancki?
Pozdrawiam
Szczerze mówiąc nigdy nie przyszło mi do głowy, że może być uznany za ekstrawagancki. Wydaje mi się ciekawy i sam go często stosuję. Używam w zasadzie dwóch węzłów: prostego i Alberta.
Jedyny problem jest taki, że nie każdy krawat wygląda dobrze z węzłem Alberta (np. mięsisty krawat z grubym wkładem z zawiązanym Albertem będzie zbyt masywny). Trzeba po prostu zawiązać i samemu ocenić.
Windaory Kulczyka i Macierewicza całkiem schludne. Nie ustępują prostemu.
Kulczyka miałem okazję obserwować z bliska. Zawsze był bardzo elegancki. Czasami (choć rzadko) bez krawata, ale o poszetce nie zapominał nigdy.
Witam!
Kupiłem fajny jedwabny krawat który był zawiązany na koszuli, która leżała na półce w sklepie na wystawie. Po powrocie do domu rozwiesiłem aby się rozprostował. Wisi już ponad tydzień i w kilku miejscach są pogniecenia które nie chcą się rozprostować. Coś się z tym da zrobić czy krawat już nie nadaje się do użytkowania?
Oczywiście, że się nadaje! Jeśli zagniecenia nie rozprostowują się same, to można im pomóc przy pomocy żelazka. Nie należy jednak dociskać żelazka do krawata. Po ustawieniu maksymalnej wielkości pary należy zbliżyć żelazko do rozprostowanego na desce krawata. Można nawet lekko dotknąć tkaniny krawata, stopą żelazka, ale w żadnym wypadku nie można docisnąć. Po takim zabiegu krawat należy powiesić. To powinno rozwiązać problem i krawat się rozprostuje. Ale jeśli nawet pozostaną jakieś niewielkie zagniecenia widoczne na rozwiązanym krawacie, to i tak po jego zawiązaniu, zupełnie się zgubią i nie będą widoczne.
Witam
Jakos nigdzie na swiecie nie spotkalem sie z tym, aby windsor lub polwindsor byl gorszy od four-in-handa….a spedzilem w US i Tajlandii prawie cale dorosle zycie.
Malo tego do cienkich jedwabnych krawatow four-in-hand wyglada slabo. Czasami dopiero przy pelnym windsorze wezel nie wyglada „cienko”. Natomiast jak ktos wiaze windsora do cienkiego waskiego kolnierzyka to sam prosi sie o problem. Te przyklady ktore Pan podal to ZLE zawiazane windsory. Za grube do zlych kolnierzykow. Wyglada to wtedy jak sznur szubieniczny.
Argument, ze zachodni politycy nosza prawie wylacznie 4ih to zaden argument. Bierze sie to z tego ze w krajach anglosaskich 4ih to podstawowy roboczy wezel na codzien do pracy i wielu po prostu wiaze tak krawaty caly czas – to ze w nich wystepuja politycy o niczym nie swiadczy.
Windsor i jego „mlodszy brat” sa bardzo formalne i maja z zasady reprezentowac pewnosc siebie i autorytet. To nie czyni ich ani gorszymi ani lepszymi od four-in-hand.
Dodawanie ideologii politycznej do tego uwazam juz w ogole za bezcelowe.
Klaniam,
M.
Nie napisałem, że windsor jest gorszy od węzła prostego – napisałem, że jest brzydszy i mniej stylowy; taką mam po prostu opinię.
Chcę się przywitać, gdyż to mój pierwszy wpis na tej stronie, ale śledzę ją już od dłuższego czasu i uważam, że jest bardzo ciekawa i pouczająca. Gratuluję Panie Janie pomysłu. Odwiedzam stronę kilka razy w tygodniu.
W związku z w/w tematem, chcę zapytać czy węzeł prosty podwójny (Albert) pasuje do spinki do kołnierzyka koszuli (tzw. „sztangi”)?
Pozdrawiam
Witam i zapraszam do częstego komentowania.
Nie ma przeciwwskazań do zastosowania Alberta do koszuli ze spinką. Trzeba to jednak sprawdzić na konkretnym przypadku. Jeśli krawat jest gruby (’mięsisty’) to węzeł Albert źle wygląda, gdyż jest zbyt masywny. Wtedy może być taka sytuacja, że ze zwykłym kołnierzykiem jakoś jeszcze ujdzie, ale wypchnięty do przodu przez spinkę – stanie się za bardzo dominujący. Natomiast krawaty z cienkim wkładem (lub nawet bez) będą się dobrze prezentować ze spinką, zawiązane w węzeł Albert.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Przyczepiłbym się (ale oczywiście grzecznie i uprzejmie) do tego węzła prostego, bo jednak nie jest on tym samym co four-in-hand. Różnica minimalna, ale jednak four-in-hand bedzie zawsze mial tendencję do przekrzywienia w lewo, a węzeł ptosty do przechylenia w prawo (jak u Pana Adamskiego na zdjęciach). Wiem, że komentarz trochę spóźniony i może za dużo uwagi poświęcam szczegółom, ale trochę mnie to kłuje w środku. Tak poza tym świetny wpis i blog. Pozdrawiam!!!
Panie Adamie.
Nie zgodzę się z tezą, że węzeł typu „A” do niczego się nie nadaje. Sam od czasów nastoletnich, kiedy zaczołem wziąć krawat pd szyją przy różnych okazjach, stosowałem węzeł prosty. Jednak Pół Windsor, też czasem u wielu osób potrafi dobrze wyglądać. Proszę sobie przypomnieć Jemsa Bonda w „Specter” i scene z pogrzebem. A poza tym nie każdy na tym świecie musi mieć poczucie gustu.
1. Jaka jest geneza powstania/dodania do węzła tzw. łezki?
2. Pytanie z innej dziedziny: jaka jest historia zaprasowywania kantów w spodniach wizytowych? Skąd wziął się ten pomysł?