Przeczytałem bardzo ciekawą notatkę w Bankier.pl. Rzecz dotyczy włoskich emerytur, które średnio wynoszą 1.323 euro miesięcznie. Można by tylko pozazdrościć Włochom, gdyby nie pewne ale… Otóż aż 42,5% włoskich emerytów, czyli sześć milionów sześćset tysięcy osób, zadowala się każdego miesiąca kwotą tysiąca euro. To nadal jest kwota przyzwoita, ale dwa miliony emerytów pobiera emerytury niższe niż 500 euro. I to już jest sytuacja dramatyczna. Skąd więc tak wysoka średnia? Otóż dość liczna grupa emerytów, licząca 725 tysięcy osób, otrzymuje ponad 3.000 euro. Zaś średnia w tej grupie wynosi 4.336 euro. Więc – dalej opieram się na notatce w Bakier.pl – prezes włoskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, znany ekonomista Tito Boeri, zapowiedział, że spróbuje zmniejszyć najwyższe emerytury, bo wymaga tego sprawiedliwość społeczna. Idę o zakład, że pan Tito Boeri zyskał ogromną sympatię większości Włochów; bo każdy lubi dowalić bogatemu. Pewnie bryluje teraz w telewizjach śniadaniowych opowiadając o swoich pomysłach.
A mnie nasuwają się takie refleksje:
Obecni włoscy emeryci, zaczynając swoją drogę zawodową, zawierali z państwem włoskim umowę. Państwo miało im zabierać część owoców ich pracy, a w zamian zobowiązało się wypłacać im emerytury w ściśle określonej wysokości. Wysokość emerytur była oczywiście uzależniona od wysokości kwoty, jaką państwo zabierało im co miesiąc. Należy się domyślać, że przy wysokich zarobkach, była to znaczna kwota. I tak to trwało przez dziesięciolecia, aż wreszcie przeszli na emerytury. I teraz dowiadują się, że państwo zamierza zmienić umowy zawarte z nimi przed 40 i więcej laty. Ku uciesze gawiedzi! Takie podejście mnie przeraża. Jeszcze bardziej przeraża mnie, że takie koncepcje głosi ‚znany ekonomista’. Nic nie słyszałem o panu Tito Boerim. Ale pewnie ma jakiś dorobek naukowy: napisał książki, wykładał na uniwersytetach, zdobywał nagrody itp. I on uważa, że można jednostronnie zmieniać zawarte wcześniej umowy?
Wyobraźmy sobie, że pan Tito Boeri jest szefem wielkiej sieci sprzedaży samochodów. Zawiera z firmą Toyota umowę na dostawę 100 tysięcy samochodów i zobowiązuje się zapłacić w określone terminie miliard euro. Toyota samochody dostarcza i sieć pana Boeriego zaczyna sprzedaż. Ale przed terminem zapłaty mówi: zmieniamy naszą umowę. Zapłacimy nie miliard, tylko 500 mln euro. Każdy oczywiście zauważy kompletny bezsens takiego podejścia; przecież w taki sposób gospodarka nie mogłaby funkcjonować. A czym umowa Boeriego z Toyotą różni się od umowy państwa z obywatelem. Tylko tym, że państwo jest silne a obywatel słaby. Więc państwo może go bezkarnie okraść. I robi to z wielką ochotą i przy aplauzie gawiedzi. A pan Boeri, który jako szef sieci handlowej trafiłby pewnie za kratki, jako szef włoskiego ZUS-u robi furorę. Takie czasy.
Janie, jak to dobrze usłyszeć, że występowanie gatunku „politykus idiotus-złodziejus” nie ogranicza się tylko i wyłącznie do naszej szerokości politycznej. Przyznaję jest to słabe pocieszenie i nie ładnie cieszyć się z cudzego nieszczęścia.
Po przeczytaniu tego teksu nasunął mi się pomysł abyś, jeśli to możliwe, podpowiedział nam jak i gdzie lokować środki aby mieć na masło na emeryturze.
Nie podejmę się takiej porady, bo w dzisiejszym świecie nawet inwestowanie w niegdyś „pewne” instrumenty (złoto, nieruchomości, amerykańskie obligacje), jest obarczone dużym ryzykiem. Jest natomiast taki popularny blog: Jak oszczędzać pieniądze. Tam można znaleźć różne porady.
Szanowni Panowie
polski system bankowy nie daje gwarancji dla ulokowanych w nim oszczędności. Wystarczy jedna ustawa – redukujemy oszczędności o np. 30% – i co, i nic.
Większość ubogiego i zadłużonego społeczeństwa jest z tego zadowolona (dokopać bogatym), dziura budżetowa na jakiś czas zasypana.
Czy taki będzie następny krok po skoku na fundusze emerytalne ?
Pozdr.
krzysztofc
Nie ma takiej niegodziwości jakiej nie zrobiłby najbardziej nawet sympatyczny rząd, gdy zabraknie mu pieniędzy!