Subiektywny przegląd siedmiu największych błędów związanych z noszeniem marynarek.
a
1. Za długie rękawy
Większość mężczyzn w Polsce (zresztą nie tylko w Polsce) nosi marynarki o zbyt długich rękawach. Z czego to się bierze? Po pierwsze producenci odzieży szyją marynarki ze zbyt długimi rękawami. Pewnie wychodząc z założenie, że nieduże ich skrócenie jest stosunkowo prostym zabiegiem, natomiast ewentualne wydłużenie jest niemal niewykonalne. Problem w tym, że większość mężczyzn, nie wykonuje żadnych przeróbek krawieckich, przyjmując za dobrą monetę fakt, że rękawy zakrywają całe śródręcze, co niestety wygląda fatalnie. Jest jednak jeszcze drugi powód noszenia marynarek ze zbyt długimi rękawami. Tym drugim powodem są dwa stereotypy bardzo głęboko zakorzenione w świadomości. Jeden z nich mówi, że rękaw marynarki powinien sięgać do nasady kciuka (sam go wielokrotnie słyszałem od sprzedawców w salonach odzieżowych), drugi – każe sprawdzać długość rękawów przy rękach wyciągniętych przed siebie. Rzekomo rękawy powinny wtedy sięgać do nadgarstka. Nieprawda! Długość rękawa sprawdza się w pozycji stojącej z luźno zwieszonymi rękami: rękaw powinien wtedy kończyć się 1 – 2 cm nad nadgarstkiem. Tak, żeby spod niego wystawał mankiet koszuli na 1 – 1,5 cm. Wtedy całość wygląda prawidłowo i elegancko. Poniżej kilka przykładów rękawów zbyt długich i właściwych.
2. Za duży rozmiar
Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale część mężczyzn kupuje marynarki o jeden rozmiar za duże. Prawdopodobnie jest to nawyk sprzed wielu lat, kiedy modne były marynarki workowate. Tylko dlaczego zdarza się, że także młodzi mężczyźni kupują za duże? Nie muszę uzasadniać, jak źle to wygląda, wystarczy spojrzeć.
Dla kontrastu: kilka marynarek we właściwym rozmiarze.
a
3. Rozpięta marynarka

Nie tylko Polacy lubią paradować w rozpiętych marynarkach. A na marginesie: wszystkie marynarki na tym zdjęciu mają za długie rękawy. Foto: abcnews.com, gazeta.pl, rkamfoto.pl
Marynarka powinna być zapięta! Marynarkę jednorzędową rozpinamy przy siadaniu i siedzimy w rozpiętej. Gdy wstajemy powinniśmy ją zapiąć. Marynarki dwurzędowej nie rozpinamy wcale. Nie kierujmy się tym, że w Internecie natkniemy się na zdjęcia znanych osobistości w rozpiętej dwurzędowej marynarce. Czasami będzie to świadoma prowokacja (patrz: Lino Ieluzzi), czasami chwila nieuwagi uchwycona przez fotografa, a czasami zwykłe niechlujstwo. Zawsze będzie to wyglądało źle.
Jednak od rygorystycznej zasady zapiania marynarki są wyjątki. Można zostawić rozpiętą marynarkę casualową noszoną z koszulą bez krawata, koszulką polo czy T-shirtem. Także w przypadku, gdy pod marynarką mamy kamizelkę, marynarka może pozostać rozpięta. To, że marynarka może być rozpięta, nie znaczy, że musi być rozpięta. Nie będzie błędem, jeśli w przywołanych przypadkach, marynarka będzie zapięta.
a
Przypomina mi się wizyta u znajomego prawnika – właściciela renomowanej kancelarii w Warszawie. Siedzieliśmy przy stole, przy którym zwykle przyjmuje on gości. Jego biurko stało w rogu pomieszczenia, kilka kroków od stołu. W trakcie rozmowy mój znajomy kilkukrotnie wstawał, żeby sprawdzić coś na ekranie komputera. Wyglądało to tak: wstawał, zapinał marynarkę, robił cztery kroki w kierunku biurka, rozpinał marynarkę, siadał, zerkał na ekran, wstawał, zapinał marynarkę, robił cztery kroki do stołu, rozpinał marynarkę, siadał. Prawdopodobnie zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego zapinania i rozpinania: robił to odruchowo. Warto wyrobić sobie taki odruch.
a
4. Wypchane kieszenie
Zwyczaj upychania różnych przedmiotów do bocznych kieszeni marynarki, ma fatalne skutki dla wyglądu. Marynarka z wypchanymi kieszeniami wygląda bardzo nieestetycznie i źle świadczy o jej właścicielu. Najlepszym sposobem uniknięcia tego problemu jest nierozpruwanie zafastrygowanych kieszeni po zakupie marynarki. Można się do tego przyzwyczaić, a mamy gwarancję, że marynarka nie straci formy. Niedobrym zwyczajem jest też wkładanie grubego, wypchanego portfela do wewnętrznej kieszeni. W takiej sytuacji marynarka zawsze będzie się źle układać, a już szczególnie wtedy, gdy jest zapięta.
5. Zdejmowanie marynarki w pracy
Okropny zwyczaj, który przywiozły chyba do nas wielkie międzynarodowe koncerny. Faceci przychodzą do pracy w garniturach, po czym zdejmują marynarki i cały dzień paradują w koszulach. Wygląda to nieelegancko, prostacko i nieestetycznie. Argumenty, że jest chłodniej, wygodniej itp. całkowicie do mnie nie przemawiają. Przecież gdyby zdjęli spodnie, to byłoby jeszcze chłodniej, wygodniej itd. Na razie tego nie robią, ale kto wie…Stylowy mężczyzna powinien być w marynarce i koniec!
a
6. Brak zabiegów pielęgnacyjnych
Mam tu na myśli pranie i prasowanie. Pranie – to oczywiście oddawanie do pralni, a nie wrzucanie do pralki. Marynarka po pralni wygląda świeżo i ładnie, warto więc poddać ją takiemu zabiegowi od czasu do czasu. Często na marynarce powstają zagniecenia (plecy, rękawy), które same nie chcą się rozprostować. Należy je przeciągnąć żelazkiem. A przy okazji problemu gniecenia marynarek, chciałbym namówić do zdejmowania marynarek przy jeździe samochodem. Najlepiej zainstalować za zagłówkiem specjalny wieszak i na nim wieszać marynarkę na czas jazdy. Nawet, jeśli jest to 20-minutowy dojazd do pracy. Rzadko która marynarka dobrze znosi wgniecenie jej w fotel i przypięcie pasami. Niestety pomysł ten trudno zrealizować, gdy mamy na sobie okrycie wierzchnie; płaszcz lub kurtkę. Wtedy należy zadbać o to, żeby marynarka pod kurtką była jak najlepiej ułożona. To znaczy trzeba rozpiąć kurtkę, obciągnąć marynarkę (szczególnie wygładzić na plecach) i dopiero później zapiąć pas.
7. Nieusunięcie zewnętrznych metek i fastryg
Niezwykle prostackie postępowanie, na szczęście dość rzadkie. Ale pamiętam takie zdarzenie. Byłem wiceprezesem dużej spółki i robiliśmy nabór na dyrektora jednego z oddziałów. Mnie przypadł obowiązek przeprowadzenia rozmów z kandydatami, którzy przeszli do ostatniego etapu. I przyszedł na tę rozmowę człowiek w garniturze, nawet nie najgorszym, a na rękawie miał metkę którejś z polskich marek. Widać było, że garnitur jest intensywnie użytkowany, a w pralni raczej nie bywał; był wyraźnie wyświechtany. Ale pod metką tkanina była niezabrudzona: metka odcinała się od reszty zdecydowanie. Brrr.
a
A zamiast podsumowania, omówienie zdjęcia z ikony: rozpięta, za duża marynarka, za długie rękawy, za duża koszula z kołnierzykiem o zbyt małych wyłogach, fatalnie dobrany krawat, w dodatku źle zawiązany, spodnie bez paska. Źle to wygląda!
Dla przeciętnego śmiertelnika, który nie wyniósł z domu rodzinnego dobrych nawyków podane informacje są BARDZO CENNE, dziękuję.
Co do rozpinania marynarki z kamizelka, to ograniczyłbym to do dwurzędowych kamizelek, a przy jednorzędowej jednak zapinać.
Bo ?
Cenne rady, oby wiadomość dotarła do szerokiego grona odbiorców. 🙂
Ad. 2. Te marynarki SuitSupply wyglądają na przyciasne (charakterystyczny X w okolicach zapiętego guzika), a przynajmniej bardziej niż Nicka Woostera.
Ad. 5. Zakaz zdejmowania marynarki w pracy to zakrawa o despotyzm.
Nie znam (może na szczęście) nikogo, kto by w ogóle nie zdejmował marynarki w pracy (wliczając w to dyrektorów i prezesów dużych krajowych oraz międzynarodowych firm).
Oczywiście przy spotkaniach warto tę marynarkę mieć na sobie, ale normalnie, siedząc w fotelu, jeśli jest ciepło lub dla wygody, to dlaczego nie?
Argument ze zdejmowaniem spodni jest zupełnie nietrafiony i można go jeszcze bardziej przerysować do siedzenia nago. Na szczęście większość ludzi znajduje racjonalny złoty środek. Dawne zasady mówiące o tym, że koszula jest bielizną i nie można jej pokazywać odeszły do lamusa.
Dodatkowo, kłóci się to z punktem 6. gdzie zaleca się zdejmowania marynarki podczas jazdy samochodem. Fotele biurowe równie skutecznie mogą ją pognieść i praktycznie to robią.
Dziękuję za pozytywną opinię oraz link do twojej strony. Powtarzam go tutaj, żeby dać możliwość zajrzenia tam innym moim czytelnikom. Stronę uważam za świetnie i przejrzyście skonstruowaną, z ciekawymi i dobrej jakości zdjęciami. Będę tam z przyjemnością zaglądał: styleinspirationdelivered.tumblr.com/
Co do zdejmowania marynarki. Jest to moja subiektywna opinia i będę się tego trzymał. Jestem w pracy otoczony przez facetów bez marynarek, w wygniecionych koszulach i często z plamami potu pod pachami. Okropność!
Pracuje w firmie o obsadzie męskiej. Wszyscy w pracy chodzą w samych koszulach. Dobrym rozwiązaniem w pracy jest koszula w stylu sportowym. Myślę, że wówczas nie przeszkadza brak marynarki.
Oczywiście, jeśli firmowy dreskod nie wymaga garnituru, to koszula casualowa jest jak najbardziej OK. Niewłaściwe są takie sytuacje, gdy obowiązują garnitury, wszyscy przychodzą w garniturach, a po przyjściu zdejmują marynarki i cały dzień są w koszulach.
Bardzo dobry wpis. Jedna uwaga
Mój wykaz priorytetów odnośnie ubioru:
1 – Adekwatne do sytuacji (spotkanie biznesowe, 'eleganckie’ miejsca itp.)
2 – Komfort psychiczny (czasem sytuacja nie wymaga a jednak lepiej się czuję ubrany bardziej formalnie)
3- Wygoda (chyba nie wymaga wyjaśnienia)
Jeżeli akurat pracuję w moim pokoju albo w laboratorium ( i nie mam umówionych spotkań), to przy kolegach z pokoju czuję się swobodnie i marynarkę zawsze ściągam. I raczej nikt mnie nie przekona że powinienem ja nosić na sobie w imię wyższych wartości.
Pozdrawiam 🙂
Przecież, gdy ktoś musi pracować w nieklimatyzowanym, wilgotnym pomieszczeniu, to noszenie w takich warunkach marynarki przyczyni się do zwiększonego pocenia. Efektem będzie smród i omdlenie eleganta w marynarce
A dlaczego smród? Pot nie ma zapachu. Nieprzyjemna woń powstaje wtedy, gdy pocący się osobnik ma grzybicę skóry. Ale przecież grzybicę można stosunkowo łatwo wyleczyć i problem nieprzyjemnej woni znika. No chyba, że ktoś się rzadko myje i rzadko pierze koszule. Bo wtedy do gry wkraczają bakterie, które rozkładają pot i także przyczyniają się do niemiłego zapachu. Jest jeszcze wariant łączony: grzybica plus brak higieny; wtedy rzeczywiście jest dramat, który jednak z noszeniem lub nienoszeniem marynarki nie ma nic wspólnego 😉
Zapach potu to nie efekt grzybicy . Wraz z potem usuwamy toksyny z organizmu i o intensywności zapachu potu w dużej mierze decyduje to co jemy i jak pracują nasze nerki . Ogólnie artykuł bardzo przydatny . Dziękuję i pozdrawiam .
W samochodzie marynarkę zdejmujemy jak mamy możliwość w pracy nigdy! Nie chcesz jej nosić to chodź w drelichu i flaneli. Koniec.
Cieszę się, że podzielasz mój pogląd. Bowiem sporo osób go nie akceptuje i niekiedy wyraża to w dość dosadnych słowach.
Ja również podzielam Twój pogląd.
Niestety w samochodzie spodnie też dość solidnie się mną. Czyli jak mamy możliwość to też należy je do samochodu zdejmować?
Ja rozumiem dress code ale dlaczego od razu wprowadzać faszyzm. Zdjęta marynarka jednak delikatnie różni się od chodzenia w drelichu i flaneli.
Spokojnie. Fanatyczne podejście cechuje początkujących adeptów sztuki elegancji. Gdy sie nie ma własnego stylu, zasady wymyślne przez innych wydają sie być najważniejsze, bo bez nich dana postać sie zgubi.
Niby oczywiste, ale jednak przydatne rady o których warto wiedzieć 😉
Zdjęcie rentgenowskie z uchwyceniem nasady kciuka – bezcenne! 🙂
Szybko biegnę po zakupy właściwej! marynarki.
Ostatnio obserwuję, nawet wśród właścicieli sporych spółek, nowoczesny obyczaj chodzenia bez krawata, w samej rozpiętej pod szyją, koszuli, oraz poniekąd w konsekwencji, paradowania w rozpiętej marynarce.
Wygląda to dość niechlujnie, jednak maniera ta zatacza coraz większe kręgi..
O długości rękawów marynarek będzie też sporo we wpisie „Garnitur na Studniówkę”, który opublikuję w sobotę (6 grudnia).
Obyczaj nie zakładania krawata do garnituru rzeczywiście ma miejsce wśród niektórych menedżerów. Gdy pracowałem w spółce Jana Kulczyka, prezesem był pewien znany prawnik, absolwent Harvardu. Zawsze był w bardzo dobrej jakości garniturze, doskonałych butach i białej koszuli. I zawsze bez krawata. Wyglądało to źle, ale zapewne jemu wydawało się oryginalne. Wszyscy się przyzwyczaili i jakoś to trwało. Może zirytowało to w końcu Dr Kulczuka (który sam przykłada dużą wagę do swojego ubioru), bo jego rozstanie z prezesem miało charakter dość gwałtowny.
W sieci można znaleźć dziesiątki fotografii Jana Kulczyka na których widać, że rękawy marynarek ma zdecydowanie za długie. Ba, sam miałem okazję kilka razy spotkać się z nim osobiście i za każdym razem miał przydługie rękawy. Czy to jest to przykładanie wagi do ubioru?
Najbardziej debilna zasada powtarzana dosłownie wszędzie to zasada, że marynarki nie zdejmujemy! czy to wesele czy upał 30 stopni marynarka ma być bo oczywiście lepiej żeby pot lał się po nas strumieniami i żebyśmy po godzinie zabawy na weselu śmierdzieli jak przepocone świnie! ludzie skąd wy bierzecie takie zasady?! marynarki nie można ściągać tylko w momentach kiedy naprawdę musimy wyglądać elegancko i nie wypada tej marynarki zdejmować – np. na pogrzebie, jakimś uroczystym spotkaniu itp. A poza tym to róbta co chceta – no chyba że uważasz że przepocony śmierdzący koleś w marynarce jest bardziej elegancki od kogoś w koszuli i krawacie
Kilka uwag na marginesie:
1. Pot nie ma żadnego zapachu, dopiero pot rozkładany przez bakterie i grzyby wydziela nieprzyjemną woń. Ale pojawia się ona najwcześniej po dobie lub nawet dwóch. Człowiek wydziela nieprzyjemną woń ’po godzinie zabawy’, w dwóch przypadkach: gdy ma na sobie bieliznę lub koszulę noszone kilka dni bez prania lub gdy ma grzybicę skóry. Pierwszy przypadek uważam za niedopuszczalny wśród ludzi kulturalnych i go wykluczam, natomiast jak się uporać z drugim pisałem tutaj.
2. Zgadzam się, że marynarki nie należy zdejmować, ’kiedy naprawdę musimy wyglądać elegancko’. Rozumiem, że uważasz, że na weselu nie musimy wyglądać elegancko. Przyjmuję to do wiadomości, ale mam odmienne zdanie.
3. Świnia nie ma gruczołów potowych, więc się nie poci. Dlatego tak lubi taplać się w błocie lub we własnych odchodach, bowiem w ten sposób ochładza swoją skórę nie mając możliwości ochładzania jej przez pocenie. Odniesienie do ’przepoconych świń’ jest nietrafione.
4. Każdy człowiek ma całkowicie wolny wybór, jeśli chodzi o swój ubiór. Jednym zależy na dobrym wyglądzie, innym – nie. Mój blog jest dla tych pierwszych.
Teza przedstawiona w pkt 1 sugeruje, że znakomita większość ludzkości ma problem z grzybicą.
Czy to prawda?
Nie wiem czy większość; bliżej się tym tematem nie interesowałem. Ale z całą pewnością wiele osób ma ten problem i co gorsza nie zdaje sobie z tego sprawy przyjmując, że tak musi być. A wcale nie musi. Jeśli np. rano bierzemy prysznic i zakładamy świeże skarpetki, to wieczorem nie powinny one (ani stopy) mieć nieprzyjemnego zapachu. Ani trochę. Jeśli mają – jest to oznaką grzybicy stóp, której dość łatwo możemy się pozbyć. Choć pozbycie się definitywne (na zawsze) jest już trudniejsze. Ale wystarczy, że będziemy sobie uświadamiać problem, to łatwo potrafimy z nim walczyć. Najgorsza jest nieświadomość. Mając to na uwadze opublikowałem kiedyś wpis ’Wstydliwe męskie tematy’.
Wydaje mi się to wątpliwe. Pot generalnie nie ma zapachu, ale bakterie jednak żyją na ciele. Bez nich byśmy umarli. Nie musi być to jednak grzyb. Wpływa na zapach ma też dieta.
Teza o grzybicy sugeruje, że gdy jesteśmy „zdrowi” możemy się pocić bez ograniczeń i do końca dnia powinniśmy pachnieć tak jak rano.
Siłownia? Po co prysznic, skoro po wyschnięciu możemy się ubrać i iść dalej?
Tak się jednak nie dzieje.
Teza o grzybicy wydaje się być zbyt daleko posunięta.
Duże znaczenie am to co jemy, pot śmierdzi intensywnie gdy jemy mięso! tak jak mocz po zjedzenu szparagów
Wytyczne co do długości rękawów itd bardzo pomocne.
Zwyczaj noszenia marynarki cały czas i sugestia, że w samej koszuli mężczyzna wygląda nieelegancko to jedynie reguła wymyślona przez ludzi. Niczym logicznym nieuzasadniona. Dziwna i niepotrzebna. Jak wiele zasad wymyślonych przez ludzi. Na szczęście społeczeństwo w miarę upływu czasu dostrzega, iż o tylko czymś wymysł.
Plamy z potu pod pachami rozwiązuje się antyperspirantem, jeśli jest potrzeba to lekami i dietą.
Zagniecenia ha koszuli żelazkiem oraz zakupem dobrej jakości koszuli z odpowiedniego materiału. A nawet, jeżeli kilka powstanie, to przecież jesteśmy ludźmi, a nie manekinami na wystawie sklepowej. Nie powinno się dusić skóry pod zbędnymi warstwami materiału tylko dla jakiejś idei. To nie zdrowe, może powodować jej choroby, „kisi ciało”, zwiększa dyskomfort.
Zgada się: ubranie to tylko konwencja. W upalne dni lub w ciepłych wnętrzach najwygodniej byłoby bez ubrania. No, ostatecznie w majtkach. Jednak ludzie sobie postanowili, że będą coś na siebie wkładać i jeszcze dbać, żeby to estetycznie wyglądało. A na dodatek tuszowało niedoskonałości ich sylwetek. Obecnie część osób uważa ubiór za ważny element wyrażania swojej osobowości, a część jedynie go toleruje, jako zło konieczne. Nie stawiam sobie za cel zmuszania kogokolwiek do przechodzenia z drugiej grupy do pierwszej. Swoje teksty adresuję do tych z pierwszej grupy.
Janie, wcale chodzenie nago nie jest najwygodniejsze w upalne dni lub w ciepłych wnętrzach. Nie popadajmy w skrajności. 😉
Tak jak piszesz – ludzie wyrażają siebie przez swój strój i każdy ma prawo nosić to, co chce. Jednak wewnętrznie się buntują, gdy ktoś twierdzi, że noszenie kilku warstw długich ciuchów jest najlepszym antidotum na upały. Uważają to po prostu za wygłup. Ja zresztą też. Mimo, że najczęściej chodzę w marynarkach, to nie ubieram ich, gdy upał doskwiera. Lniana koszula jest dla mnie wystarczająca.
Cienka i przewiewna marynarka/garnitur jedynie na oficjalne okazje i spotkania biznesowe.
Co gorsze, gdy widzę tę cześć garderoby na większości przypadków, którym przydałoby się tuszowanie sylwetki, to efekt jest jednak odwrotny. No, ale o niedopasowaniu pisałeś już też wielokrotnie.
Jeśli chodzi o to jak szybko pojawia się przykry zapach potu to niestety nie ma Pan racji. Po pierwsze zależy to od stanu zdrowia (przy wielu chorobach nawet tych nieujawnionych zapach potu w chwili wydzielania jest już silny i nieprzyjemny), od diety, od spożywania witamin (lub braku niektórych). I w tych właśnie przypadkach na nic zdaje się higiena osobista i to jak często i jak dobrze pierze się swoje koszule.
„Prawdziwemu gentleman’owi nigdy nie jest za gorąco” … skoro w marynarce jest Ci gorąco, nie jesteś gentlemanem … Niestety, na to nic nie można poradzić! Wiec możesz zdejmować marynarkę.
Popieram.
I to jest Twoja ocena? Jaja sobie robisz prawda?
Większej bzdury nie widziałem. Gentelmanem nie jest się przez ubiór lecz zachowanie. Ja mając 30 lat miałem marynarkę na sobie może z 10 razy. Nie lubię się tak ubierac i nie wygodnie mi ponieważ ćwiczę kolulturystyke. Jest pan uzależniony od patrzenia na ludzi przez pryzmat portfela. Człowieka opisują jego czyny a nie ubiór.
Niechlujstwo można usprawiedliwiać na wiele różnych sposobów. Najważniejsze, żeby nie tracić dobrego samopoczucia 😉
Ciekawi mnie czy twoja uszczypliwość to też cecha dżentelmeńska?
Już wolę mieć partnera który zdejmuje marynarkę w upał i nie ryzykuje udaru cieplnego, zamiast bufona, który myśli że ubiorem zakryje okropny charakter.
Pozdrawiam i życzę progresu w nauce dobrego wychowania.
Weź proszę pod uwagę to, ze osoby w starszym wieku mają inny komfort cieplny i są w stanie wytrzymać z większą liczbą ubrań na sobie. 😉
Cuchną przepocone koszule a nawet marynarki (!) kiepskiej jakości, z dużą zawartością włókien sztucznych. Natomiast przy dobrej jakości tkaninach wystarczy zachować higienę. „Śmierdzenie jak świnie” nie będzie miało miejsca. Poza tym do noszenia marynarki trzeba się termicznie przyzwyczaić. Termoregulacja organizmu faktycznie nie będzie wiedziała co robić, jeśli marynarkę zakłada się tylko do ślubu i na własny pogrzeb.
Do noszenia korzucha w lecie też można się termicznie przyzwyczaić?
Tak, można- spójrz na Żydów w Jerozlomie w każdy szabat (czesto 30 stopni plus). Zawsze kożuch, czapa z soboli etc. Wpisz sobie Mea shearim.
Co z za krótką marynarką, wydaje mi się, że taką właśnie kupiłem, prawdopodobnie mogłaby być kilka cm dłuższa, czy to też jest duży mankament?
Kilka lat temu sieciówki takie jak Zara czy H&M wylansowały modę na krótkie marynarki. Moda już właściwie przeminęła, ale w sklepach można jeszcze na takie marynarki trafić. Na ogół nie wyglądają one dobrze, gdyż zaburzają proporcje, zmuszają do zbyt wysokiego usytuowania guzika itp. Jednak mogą wyglądać dość ciekawie w zestawach casualowych w połączeniu z dżinsami lub chinosami oraz w lecie – z szortami. Szczególnie jeśli są w jakimś żywym kolorze, mają ciekawy wzór lub są uszyte z mniej formalnego materiału (len bawełna).
Z idealną długością marynarki mamy do czynienia wtedy, gdy jej krawędź dzieli sylwetkę na pół (licząc od górnej krawędzi kołnierza do końca nogawek). Odstępstwa 2 – 3 cm nie są jednak problemem. Jeśli marynarka nie ma idealnej długości to lepiej, gdy jest odrobinę za krótka, niż trochę za długa.
Witam serdecznie,
Mam pytanko. Jakie trzy lata temu zakupiłem paszcz dobrej i znanej firmy wykonany z bawełny i kaszmiru.
Na lewym rękawku były dwie malutkie w kolorze ciemno czerwonym metki, jedna mówiąca kto jest producentem płaszcza a druga mówiąca o tym z czego płaszcz jest wykonany. One sa bardzo małe i wyglądają estetycznie. Nigdy nie pomyślałem o tym czy trzeba je odczepić czy też nie. Tak czy owak tydzień temu byłem na konferencji i jeden z gości powiedział mi że chyba to się powinno odczepić ale on sam nie jest przekonany co do tego w stu procentach. Tak więc zacząłem szukać informacji na ten temat. Czy mogę uprzejmie prosić o poradę?
Ps. Byłem i jestem wielkim fanem Św.P. Jana Kulczyka. To był Człowiek z klasą i zawsze potrafił się ubrać należycie. Serdecznie pozdrawiam.
Metka jest to oznaczenie producenta, składu tkaniny, sposobu prania itp. przyszywana najczęściej od wewnętrznej strony ubrania. Czasami zdarza się przyszycie metki z logo producenta, na zewnątrz, np. na rękawie. Taka metka jest zwykle przyszyta bardzo delikatnie (często w dwóch punktach) i łatwa do odprucia. Należy to oczywiście zrobić, podobnie jak wypruwa się białe fastrygi, które często można spotkać w marynarkach (np. na ramionach). Także rozpruwa się zafastrygowane kieszenie marynarki.
Natomiast czasami zdarza się, że producent postanawia wszyć na stałe jakąś dyskretną „ozdobę”. Może to być logo producenta, ale może też być nazwa technologii w jakiej coś zostało wykonane (np. GoreTex). Taka wszywka jest trudna do wyprucia, bo zwykle jej wyprucie powoduje przerwanie szwu w danej linii, co później trzeba cerować. Nieusunięcie takiej „ozdoby” nie musi być przejawem złego gustu właściciela i źródłem obciachu. Trzeba samemu zdecydować na ile to wygląda naturalnie. Mnie się wydaje, że małe wszywki przy kieszeniach mogą być dopuszczalne, natomiast na rękawach – już raczej nie. Ale to trzeba zobaczyć, żeby ocenić.
Cudowny artykuł. Chciałbym mieć pewność, że na nim nie
skończycie 😛
Proszę uprzejmie o ocenę naszego Prezydenta A.Dudę , chodzi w marynarce , która jakoby ,, kuje w oczy swą krótkością ,, przykładem jest jego ostatni pobyt w Brukselii
Prezydent Duda uchodzi, o dziwo, za dobrze ubranego. Rzeczywiście ma rękawy w marynarkach i nogawki spodni – prawidłowej długości (co jest rzadkością), a jego marynarki nie są zbyt obszerne (co jest niemal normą). Ale to koniec pozytywów. Największym mankamentem jest to, na co zwróciłeś uwagę: kusość marynarek, które mają zachwiane proporcje i wyglądają fatalnie. Ponadto lubi dość jasne kolory, w których wygląda źle (np. garnitur w kolorze niebieskim z błyszczącego materiału). Szczególnie złe wrażenie robi na zdjęciach z zachodnimi politykami, przy których wygląda jak chłopaczek, który poprosił o wspólne zdjęcie. Nie wiem kto doradza prezydentowi w doborze garniturów, ale robi to źle. Moim zdaniem prezydent powinien mieć garnitury szyte na miarę u dobrego krawca, a nie „garniturki”, w których wstyd byłoby pójść na Studniówkę.
Wydaje mi się jednak, że jestem odosobniony w swojej opinii: https://www.facebook.com/Szarmant/photos/a.438184259561518.93280.209831909063422/1042129352500336/?type=3&theater
Witam. Mam pytanie dotyczące marynarki, zatem tu chyba jest odpowiednie miejsce. Otóż spotkałem się z opinią, że marynarki w prążki nie mają racji bytu w zestawach koordynowanych. Ponoć prążek zarezerwowany jest dla garniturów. Pytam, bo widziałem u Ciebie w stylizacjach takie marynarki, sam też używam. Co o tym sądzisz?
Nie ma ogólnej zasady, że prążki odpadają przy zestawach casualowych. Wszystko zależy od tego jakie to będą prążki, lub mówiąc ogólniej – paski. Jeśli będą to cienkie jasne prążki, rzadko rozłożone na ciemnym tle, to rzeczywiście, rozkompletowanie garnituru może przynieść marne efekty. Trzeba zdać się na wyczucie. Załączam dwa zdjęcia mojego znajomego – Fabrizia, który lubi paski. Na drugim zdjęciu nie widać spodni, ale były to białe chinosy.


Fabrizio – zdjęcie pierwsze od pasa w górę ok, ale TAKIE spodnie + brak skarpetek + lakierowane mokasyny = katastrofa porównywalna z zestawem szorty + marynarka. Najlepszy dowód na to, że podążając za modą można stać się przykładem obciachu. Zdjęcie drugie – prawdziwy gentleman NIGDY, ale to NIGDY nie założy gotowej muchy. Purysta przyczepiłby się jeszcze do odkrytych guzików koszuli, ale ja to odpuszczam. Zasada podstawowa, moim zdaniem, trzymaj się klasyki, nie kombinuj, nie ubieraj się w sieciówkach (świetny przykład z kusą marynarką), idź do krawca i daj sobie uszyć klasyczny garnitur – zapłacisz parę stówek więcej, niż za gotowy, a będzie leżał, jak druga skóra i cieszył się nim będziesz długie lata (i to wcale nie musi być koszt 5tys) – swój ślubny wyrzuciłem po 15 latach, a do ostatnich dni spotykałem się z komentarzami – nowy? gdzie kupiłeś? jak pięknie leży…
zwróć uwagę na materiał – wełna, a nie (co zdarza się i dobrze zarabiającym „prezesom”) sztucznizna – wtedy na pewno będziesz się pocić, śmierdzieć będziesz ty, śmierdzieć zacznie marynarka.
koszula bawełniana/lniana 100% – to, co się sprzedaje dzisiaj, to w zdecydowanej większości mieszanki, lepiej się prasuje, gorzej nosi, szybciej śmierdzi.
krawat, mucha – tylko jedwab, dlaczego? bo jedwab się nie „luzuje”, nie trzeba poprawiać węzła, rano perfekcyjnie zawiązany będzie ci towarzyszyć do końca dnia.
prążek + gładkie spodnie nie razi. odpychająco działać będzie zestawienie dwóch rodzajów prążków, albo prążek + kratka (koszula czy krawat).
jeszcze co do zdejmowania marynarki – generalnie zgadzam się z zasadą, że zdejmować jej nie należy, ale też pamiętajmy, ktoś o tym pisał wyżej – dawniej koszula = bielizna, dlatego noszono kamizelki, zakrywający przód bielizny gors i ozdobne guziki, doczepiany kołnierzyk… później krawat (zwis) pięknie zakrywał tzw guziki bieliźniane. Dzisiaj mało kto przejmuje się tym na co dzień, dominuje styl sportowy (casualowy), bez krawata, koszula rozpięta, rozpięta marynarka, jeansy, chinosy (jedne robocze, drugie wojskowe)
Panie Janie, proponuję przyjrzeć się zdjęciom ministra Waszczykowskiego ze szczytu NATO. Minister ma w zwyczaju nosić zbyt wielkie marynarki i zapinać je na wszystkie guziki…
Wytykałem niejednokrotnie na Facebooku, fatalny sposób ubierania się ministra Waszczykowskiego. Przynosi on wstyd naszemu krajowi. Nie tylko w kwestii ubioru, zresztą.
Poprzedni Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski w niektórych swoich wystąpieniach również nie sprawiał wrażenia właściwego połączenia, szczególnie kolorów, ale zawsze jego garnitury i koszule były dopasowane typowy brytyjski styl. Zapewne jednak, garderoba Pana Sikorskiego kupowana była u najlepszych marek. Minister Waszczykowski nie tylko źle dobiera marynarki, ale i spodnie zawsze coś z nimi jest nie tak, albo za długie, za krótkie, bez zaprasowanych kantów, bez paska, i koszule i oczywiście krawaty. Tak samo źle zawiązane jak u Pana Dudy i Pana Lisa. Jak czasem moda łączy ludzi a wszystko inne tak dzieli .
Ja tylko skromnie dodam, że marynarki się nie zdejmuje. Nie ważne, czy jest to wesele czy jesteśmy w pracy. Wygląda to nieestetycznie. Jeżeli komuś jest za gorąco, to znaczy, że źle dobrał materiał z którego są wykonane poszczególne detale.
O ile jeszcze jestem w stanie w skrajnych przypadkach zaakceptować zdjęcie marynarki (na prawdę skrajnych), to kategorycznie nie akceptuję włożenia koszuli z krótkim rękawem i jeszcze do tego krawat. To jest po prostu nieporozumienie. Jeżeli komuś przychodzi taki pomysł do głowy i czyta ten post, to stanowczo odradzam! Nie ważne czy do pracy czy na jakieś spotkanie biznesowe czy na kolację z wybranką. Czasami spotykam się z takim „zestawem” i jest to co najmniej w złym guście. Żeby nie powiedzieć „prostackie”.
Nigdy nie zakładamy do garnituru koszuli z krótkim rękawem! Nigdy.
9 na 10 kobiet rekomenduje koszulę z krótkim rękawem do marynarki i krawata. 😉
PS. Dobrze, że w dzisiejszych czasach marynarki się zdejmuje a wmawianie ludziom, że powinni super się czuć podczas upałów w kolejnych warstwach ubrań jest społecznie nieakceptowane. Zasady wymyślone wieki temu są dla fanatyków.
No niegdyś, mężczyzna w koszuli uchodził za rozneglizowanego
Koszula z krótkim rękawem plus krawat to strój odpowiedni wyłącznie dla ochroniarza z supermarketu. Nie ma nic wspólnego z eleganckim ani nawet elementarnie poprawnym ubiorem męskim.
Minister Sikorski ubierał się w angielskim stylu country, ale czasami nietrafnie. Minister Waszczykowski ubiera się bez pretensji do jakiegoś konkretnego stylu, jego garnitury jest to koszmar zwyczajny, codzienny, nie przypominający niczego poza może workiem na zwłoki.
9/10 kobiet rekomenduje takie stylizacje, gdyż opiera się na zasadach co do ubioru kobiecego. Nie wiem skąd takie dane zresztą…
W wersji kobiecej prawdopodobnie jest to akceptowalne, żeby pod żakiet, założyć koszulę z krótkim rękawem. I faktycznie może to wyglądać kobieco i bardzo ładnie. Kobiety mają znacznie większe możliwości w zakresie mody niż mężczyźni.
Nie znają jednak kobiety do końca zasad jakie panują u mężczyzn (chociaż jest bardzo dużo kobiet, które doskonale się w tym odnajdują). Jeżeli komuś wydaje się, że dobrze wygląda w zdjętej marynarce, to przecież nie będziemy z tego powodu prowadzić tu gorącej dyskusji na ten temat.
Jeżeli komuś jest nie wygodnie w marynarce, bo jest na przykład mu za gorąco to niech sobie ją zdejmie i powiesi na oparciu krzesła.
Takie rozumowanie i traktowanie tego tematu doprowadza do tego, że gdy odwiedzam operę czy teatr, obok mnie siedzi pan, który postanowił ubrać się w sweter. Czy chciałbym obok siebie kogoś w koszuli lnianej? Chyba też nie. Ale jeżeli ktoś się w tym dobrze czuje, to dlaczego mu zabraniać.
Potem każdy ubierze się jak chce i część będzie ubrana formalnie, a część będzie ubrana w sposób „w jakim czuje się najlepiej”. Czyli w lnianej koszuli, bo jest mu za gorąco, albo źle się czuje w marynarce,
Istnieją określone zasady. Oczywiście w ramach przyzwoitości.
I nie zamierzam tu nikogo ubierać na siłę w marynarkę czy garnitur. Trzeba się po prostu odnaleźć w towarzystwie.
Niby szata człowieka nie zdobi, ale wiadomo przynajmniej z kim się rozmawia.
Panie Janie
jestem zachwycona blogiem!. Super !!! To, że Pan tak kocha kolor też bardzo mi się podoba.
Pewnie nie jest to odpowiednie miejsce na taką prośbę, proszę mi wybaczyć. Chodzi głównie o panów z brzuszkiem, trochę grubszych niż ” panowie z żurnala ” ( nie jest to absolutnie obraźliwe raczej wyrażające szacunek i nutkę zazdrości że inni tacy nie są ). W sieci nie ma wcale zdjęć odpowiednio ubranych właśnie ” takich panów „. Owszem znają zasady ale nie potrafią ich tak do końca stosować bo co tzn. panowie z brzuszkiem ( trochę grubsi ) powinni mieć dłuższą marynarkę…( o ile ?, jak powinny wyglądać proporcje całości ) , muszą mieć szerszą marynarkę ( tylko w okolicach brzuszka czy od pachy?). Nie sztuka ubierać osoby szczupłe, sztuka ubrać tych którzy tacy nie są. Wszyscy chcielibyśmy aby prezentowali się równie ładnie jak ci zgrabni i szczupli. Może zechciałby Pan być tak miły i pokazał ( na zdjęciach ) jak ubrać tych ” innych ” ? może udzielił kilku porad jak zniwelować mankamenty figury itp.
BARDZO PROSZĘ ….
Wiem, że jest to problem dla wielu osób i wiem też, że firmy odzieżowe zupełnie nie biorą ich pod uwagę przy tworzeniu swojej rozmiarówki. Pozostaje szycie na miarę, co jest niestety drogie. Ja nie czuję się na siłach o tym pisać, ponieważ sam nie mam takich doświadczeń, a tajników szycia miarowego też nie znam. Jednak pomyślę o podjęciu współpracy z jakimś krawcem i stworzeniu jakiegoś poradnika dla osób o budowie nieco odbiegającej od normy.
Witam.,Wczoraj przypadkiem znalazłem blog i przede wszystkim gratuluje Janowi pomysłu i wykonania.,Jeżeli chodzi o problem ubrania dla większych facetów to mam spore doświadczenie.,Kilkanaście lat pracy dla paru firm z branży mody/krawiectwa męskiego (i nie tylko męskiego).,W nowojorskiej kompanii dla której obecnie pracuje większość ponadwymiarowych klientów trafia pod moją opiekę.,Pani Beato „panowie z brzuszkiem” mają takie samo prawo wyglądać i prezentować się dobrze jak ci zgrabni i szczupli z żurnala.,Są na to odpowiednie sposoby, środki i możliwości,zarówno na etapie kroju,doboru garderoby i akcesoriów, jak i w codziennym użytkowaniu i pielęgnacji odzieży.,Nie jest tak ,że jedynym wyjściem dla dobrze odżywionego faceta jest założenie tuniki w stylu RIP Demisa Roussosa.,Jako referencje proszę zobaczyć jak ubrany jest główny bohater serii „Billions” Chuck Rhoades.,W pierwszym sezonie Rhoades ubiera garnitury uszyte przez Martina Greenfielda,a garnitury w drugim sezonie są mojego projektu.,Paul Giamatti ma sylwetkę zdecydowanie odbiegającą o żurnalowego ideału.,Temat jest nieco bardziej złożony i nie ogranicza się do długości marynarki .,W każdym razie Janku, jeżeli chciałbyś umieścić na blogu jakieś opracowanie to mogę podzielić się moimi przemyśleniami doświadczeniem., Pozdrawiam
Dziękuję za ciekawy komentarz.
Chętnie bym podjął temat ubrań dla mężczyzn z nadwagą więc byłbym wdzięczny za wszelkie spostrzeżenia. Szczególnie cenne są te wynikające z doświadczeń z realnymi klientami. Napisz proszę na maila.
Dziękuję za artykuł. Co do zdejmowania marynarki w biurze korporacyjnym – niestety, ale naprawdę ciężko jest wytrzymać przy temperaturach sięgających 24-27 stopni (tak, w klimatyzowanym biurze) w marynarce. Przynajmniej młodemu mężczyźnie o normalnym metabolizmie którego charakter pracy wymaga czegokolwiek więcej aniżeli siedzenia i wyglądania bosko. Pracuję w korporacjach od lat i wiem, jak ciężko jest pracować w marynarce – co więcej, siedząc przy biurku 8+ godzin, wycieramy rękawy marynarki na wysokości stawów łokciowych, co najpierw powoduje błyszczenie marynarki, a potem – dziury. A nie każdy czuje się dobrze z łatami. Dobra koszula kosztuje 200 zł,a garnitur 2500… więc jednak łatwiej wymienić koszulę.
Mogę więcej wymagać od osób pracujących z/u klienta i kadry kierowniczej i zarządzającej. Ale myślę, że dla regularnych pracowników jest to jednak archaiczny wymóg modowy. Korporacja wymaga tego od byle pracownika wykonującego byle jaką pracę i naprawdę nie ma co oczekiwać, że każdy będzie męczył się w marynarce.
Proszę też zwrócić uwagę, że w biurach kobiety chodzą niezbyt ubrane i nie czują się dobrze w temperaturach stosownych do marynarek (co zresztą zilustrował Pan swoim zdjęciem – kobieta bez rękawów na pewno czuje się lepiej niż mężczyzna w garniturze).
Czy kwestia wielkości marynarki nie zależy od fasonu, wiadomo, sa fasony luźniejsze i bardziej przylegające
Marynarka może mieć krój prosty, albo taliowany. Są różne sylwetki i na jednych lepiej leży marynarka prosta, a na innych taliowana. Jednak krój i rozmiar to dwie różne kategorie.
Dzień dobry.
Od niedawna czytam, z wielką przyjemnością, Pańskiego bloga. Cieszy, że są jeszcze ludzie, którym zależy na elegancji.
Chciałbym dorzucić małą uwagę do długości rękawa marynarki, a w zasadzie do nasady kciuka. Nasada kciuka znajduje się tam gdzie strzałka „a nie tutaj…”. Kciuk ma tylko dwa paliczki w przeciwieństwie do pozostałych palców. Zatem rękaw marynarki winien sięgać do podstawy pierwszej kości śródręcza.
Witam wszystkich,
Mam praktyczne pytanie odnosnie dlugosci rękawów. Koszula na spinki powinna wystawać z marynarki do 2 cm. Czy to jest liczone na wyprostowanej ręcę w dół? Otóż, przy zgięciu ręki, pracy przy biurku, koszula wystaje więcej niż 2 cm, czasami dochodzi nawet do 3,5 cm. Czy iść z tym do krawca?
Wystawanie mankietu sprawdza się przy wyprostowanych rękach, luźno zwieszonych. 1,5 – 2 cm wystawania mankietu to jest przyjęty standard, ale niektórzy sartorialiści twierdzą, że 4 cm też jest OK. Natomiast przy zgiętych rękach jest oczywiste, że będzie wystawać więcej i to nie jest żadnym błędem. Należy jedynie dbać o to, żeby w żadnej sytuacji nie wysuwał się cały mankiet, bo wówczas zaczepi się o krawędź rękawa marynarki nie pozwalając mu opaść (dotyczy to tylko mankietów wywijanych na spinki, przy mankietach na guziki efekt zaczepiania się mankietu – nie występuje). Pisząc „w żadnej sytuacji” mam na myśli sytuacje typowe. Bo np. przy zdejmowaniu jakiegoś przedmiotu z wysokiej półki, z całą pewnością wysunie się cały mankiet. Trzeba wtedy po prostu obciągnąć rękawy marynarki, chowając w nich mankiet.
Dzieki za odpowiedz:)
Dopasowane marynarki bardzo często ograniczają ruchy, więc Pana wypowiedź co do wesela jest moim zdaniem nie trafna. Upał, brak klimatyzacji w sali weselnej, koszula klejąca się do ciała… Mało kto by sobie na to przystał. Należy odróżnić dwa pojęcia bardzo często zawierane w jednym słowie. Wesele a ślub to zupełnie co innego. Jeżeli chodzi o część uroczystą(ślub i początkowa faza wesela tj. czas pierwszego tańca) jak najbardziej marynarka powinna obowiązywać, jednak nie zapominajmy, że wesele to po prostu impreza/dyskoteka dla bliskich, z tą różnicą że jest kosztowna, wyjątkowa ze względu na okazję z jakiej jest organizowana. Nikt normalny nie poczułby się urażony tym, że ktoś pozbył się krawata bądź marynarki podczas wesele.
Kolejna sprawa, która mnie boli to segregacja ludzi na tych, którzy umieją zadbać o strój oraz na 'niechlui’. Nie każdy się na tym zna i przywiązuje do tego uwagę. Za duże ubranie są spowodowane najczęściej brzuszkiem, w pierwszej kolejności patrzymy na to czy marynarka/kurtka się zapnie, a co za tym idzie ludzie z nadwagą zmuszeni są do kupna większych rozmiarów czego skutkiem są za długie rękawy. Może być również tak, że postura mężczyzny jest dość krucha i nie może znaleźć na sobie odpowiedniej marynarki/koszuli. Nie każdego stać na ubrania szyte na miarę.
Pozdrawiam.
Leciwy czasowo wpis, ale jakże aktualny! Podzielę się osobistymi odczuciami przed czytelnikami tego zacnego blogu!. Będąc grubo po 50 tce uważałem, że do noszenia się ze smakiem starczy dobry but, spodnie dżinsowe, koszula wywalona na portki i kilkudniowy zarost.
Jakże się myliłem!
Może byłem odbierany jak luzaczek, jednak po przypadkowym natknięciu się na bloga Pana Jana przetarłem troszeczkę oczy i zacząłem kombinować! Dobre buty niekoniecznie markowe na tysiaka / osobiście używam obuwia Domeno za 250-300pln/ dżinsy rurki, pasek, koszula, marynareczka która zawsze była moim zdanie na krótka i za mała, a okazała się strzałem w dziesiątkę, szerszy krawacik zawiązany na podwójny prosty węzeł i perfekcyjnie ogolona twarz!
Efekt zaskoczył mnie całkowicie, Z każdej strony komplement, od każdej znanej nawet z widzenia kobiety zapytanie co się stało że Pan taki elegancki? Nawet w domu mam z tego powody pod górkę!
Z początku było to miłe i łechtało mnie od środka, jednak z upływem dni sprawia mi coraz większą przyjemność zabawa w ubieranie się i dobór poszczególnych elementów ubioru.
Odkrycie tego blogu było jak zaistnienie FB!
Jeżeli zawsze uważałem, że czyste zadbane buty otworzą w życiu niejedną furtkę, to teraz twierdzę, że czyste dobre buty, plus ubiór skomponowany ala JAN ADAMSKI otworzy niejedne wrota!
Może doczekamy się od Pana Jana jakiejś zakładki na blogu tzw. abecadła w skrócie: buty, spodnie marynarka koszula itp i itd.
Tak trzymać! Tak trzymać!
Miło mi, że miałem swój udział w zmianie Pana podejścia do kwestii ubioru.
Oddzielnej zakładki nie stworzę, ale będę co jakiś czas publikował wpisy zbierające najważniejsze wytyczne ubraniowe.
Świetny artykuł! Moim zdaniem nie ma nic gorszego niż za duża marynarka która wisi na mężczyźnie jak jakiś worek. Całkowicie psuje to męski wygląd 🙁
Świetny tekst, choć nieco mniej rygorystycznie podchodzę do kwestii zdejmowania marynarki w pracy. Faktycznie, mniej to eleganckie, ale czy aż prostackie? 🙂 Natomiast racją jest, że warto jednak oddawać garnitur do pralni, bo samemu to można nieźle zaszkodzić. Warto się zorientować w okolicznych opcjach, np moja pralnia Wrocław cennik ma niezły, wygoda i chociaż jestem pewna, że marynarka męża będzie dłużej w dobrym stanie.
Z wieloma punktami się zgadzam. Właściwie to z każdym, oprócz zdejmowania marynarek w pracy. Nie wiem, może mamy inne poczucie estetki, ale co nieeleganckiego, czy wręcz prostackiego w noszeniu koszuli w pracy?? Przecież właśnie to wygląda spoko. Wiadomo, że nie tak dobrze, jak w marynarce, ale nadal dobrze. Stwierdzenie, że jest to prostackie jest zdecydowanie zbyt ostre jak dla mnie. Jak są upały i człowiek, niezależnie od tego, jakby się o siebie nie dbał, poci się, co jest rzeczą naturalną, to ma się męczyć w marynarce, bo wygląda lepiej niż w koszuli, przy czym w tej koszuli jak już wspomniałem, wygląda się elegancko przecież.
Porównanie zdjęcia marynarki by chodzić w koszuli, do zdjęcia spodni, przepraszam, bo szanuję Twoje zdanie, ale jest idiotyczne. Jak można w ogóle porównać paradowanie w gaciach do chodzenia w koszuli? Nie rozumiem tego o.O. Nawet jeśli aż tak Cię to gryzie, to nie da się tego przecież porównać. Na chodzenie w majtkach KAŻDY, nawet człowiek który nie ma zielonego pojęcia o modzie, ubraniach, ba, nawet półdebil, zwróci uwagę. Natomiast na chodzenie w koszuli w pracy praktycznie NIKT, prócz takich osób jak Ty, które są pewnie mniejszością. Więc daruj sobie takie porównania 😉
no niestety, w tak zwanym eleganckim świecie, mężczyzna w koszuli jest uważany za roznegliżowanego.
Jak nie ma się racjonalnych argumentów, to używa się porównań daleko przejaskrawionych i absurdalnych. Argumenty sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem nie mają żadnej mocy przekonującej. Przekonują jedynie przekonanych. I tyle w temacie.
ja co do zdejmowania marynarki się zgadzam się z Panem Janem ,oraz jako rozwiązanie tego problemu dla mnie jest kamizelka.
Dzięki za super artykuł! Wprawdzie nieco teraz już jestem skrzywiony (jako neofita), ponieważ zaczynam dostrzegać mankamenty ubioru w telewizji 🙂 , ale najważniejsze jest to, że ostatnio ubrałem się w sklepie w garnitur według zasad, i po raz pierwszy w życiu byłem naprawdę zadowolony ze swojego widoku w lustrze! Chociaż jestem osobą ze sporą ilością nadmiarowych kilogramów!
Co się okazało? Mam 173cm, musiałem wybrać garnitur na 164cm, żeby rękawy były w sam raz! To samo ze spodniami. Na szczęście można było od razu zmienić długość, tak aby spód spodni był ucięty pod kątem (przód krótszy, tył dłuższy) – tak mają niestety grubasy, że przód spodni jest z konieczności pod brzuchem, ale jeżeli o tym wiedzą, to są w stanie wyglądać elegancko mimo tego brzucha.
Cieszę się, bo po kupieniu niedrogiego garnituru (ale nie chińskiego), na właściwej imprezie usłyszałem uwagi „ale garnitur”, tak jakbym nieomal ubrał się u Prady. Wystarczyło przestrzeganie kilku prostych zasad i szok!
Kolejna uwaga dla średniego wzrostu grubasów – jeżeli kupujecie koszule, to kupujcie z właściwym rozmiarem kołnierzyka, na swój wzrost, ale „slim”! Taka koszula powinna na was pasować. Rękawy takiej koszuli, jeśli ma guziki, starajcie się zapinać na ten „luźniejszy” guzik, wskutek czego koszula wysunie się z rękawa marynarki i oprze na środku śródręcza, dzięki czemu będzie mieć właściwą długość (jeśli oczywiście macie właściwą długość rękawa marynarki). Oczywiście koszula nie ma prawa być opięta na brzuchu.
Co do krawata – uważam, że u grubasów nie powinna obowiązywać zasada długości do pasa – z powodu krzywizny brzucha i dodatkowych kilogramów krawat powinien być trochę krótszy – tak aby długość optyczna w lustrze dotykała paska spodni.
Ostatnia uwaga dla Panów Młodych. Kupujcie klasyczne nie-fikuśne garnitury, z jakimiś dodatkowymi zakładkami, przeszyciami itp., które będziecie mogli używać później przez wiele lat (Wasze Małżonki nie mają takiego komfortu, ale sobie to później odbiją), dzięki czemu (po wytłumaczeniu), będziecie odbierani jako zaradni. 😀
Pozdrawiam 🙂
Z tym zdejmowaniem marynarki i noszeniem jej przed caly dzien, to jak w sporcie. Jednych interesuje zawsze najwyzsze podium, dla drugich sukcesem jest wystep w zawodach.
No wszysto to prawda elegancki garnitur to jest to,sam moj mam dobrze skrojony a ze na klapie plama po majonezie,no trudno,po nowy nie polece,koszula biala troche przetarta na kolnierzu ale jak zapne i naloze aksamitke ala wociech siemion to nie widac ze kapke pożółkłe rekawy,jesli capi od czego perfum,tak robili we francji,perfurmiwali sie bo czeste mycid skraca zycie,metka na rekawie musi byc by chamy widzialy ze z panem lub pan do nich mowi,a co,buty zawsze mozna przetrzec o tyl nogawki i juz sa czyste,no lubie takie pyszne artykuly,bravo,duze bravo
Bardzo łatwo popełnić jakiś drobny błąd jeśli chodzi o stroje galowe, marynarki czy koszule. Przede wszystkim warto, zeby dobrac strój do naszej sylwetki. Garnitury i marynarki szyte na miarę to bardzo dobre roziwązanie od którego powinniśmy zacząć. Moją marynarkę kupowałem po raz pierwszy w salonie Roland w Warszawie i od tego czasu zawsze ich odwiedzam, bardzo dobrej jakości produkty. Polecam wstąpić jeśli ktoś akurat jest w stolicy 🙂
Ja też kupiłem garnitur szyty na miarę w Warszawie. Według mnie każdy facet powinien mieć w swojej szafie przynajmniej jednen porządny garnitur z dobrej tkaniny i szyty pod niego
Tak jest, na miarę garnitur to zupełnie inny level jeśli chodzi o elegancję. Jeśli mogę coś polecić to polecam salon Roland w Warszawie. Są kapitalni!
Jaka zupełnie nienachalna reklama Roland. Sama nazwa mnie odstrasza.
„obciągnąć marynarkę”…
Obciągnąć kojarzy się – z drutem, czyli … źle.
Dobry Wieczór Panie Janie !
Kiedyś był „Kamyczek” w Przekroju a teraz pozostał Pan dla trochę starszej młodzieży.
Mam pytanie : podobała mi się bardzo jedna z marynarek solidnej firmy z niezłego sklepu internetowego więc zamówiłem ot tak w ciemno. Przez pomyłkę rozmiar ” na grubość ” o wiele za mały jednak ponieważ leży jak ulał na moim grzesznym ciele więc poprosiłem o doszycie dwu guzików i jestem zachwycony efektem, nic nie „wachluje” jak nie przymierzając u księcia Karola a z odpowiednią kamizelką jest super. Teraz pytanie – Pana zdaniem będzie wielkim faux pas jak ją założę ?
Nie do końca zrozumiałem Twój wywód. Jak marynarka w rozmiarze „o wiele za małym” może „leżeć jak ulał”? Czy marynarka jest jedno- czy dwurzędowa? Gdzie doszyłeś te dwa guziki i jaką one pełnią rolę? Najlepiej gdybyś dołączył jakieś zdjęcie.
Panie Janie! Już za miesiąc studniówka! W moim garniturze posiadam kamizelkę, teraz nasuwa się pytanie, czy podczas części oficjalnej: przemówień i poloneza należy zapiąć marynarkę, a jeśli tak to na ile guzików? No i oczywiście pozostawić dolny guzik kamizelki odpięty?
Chociaż w garniturze trzyczęściowym marynarka może pozostawać rozpięta, to jednak w chwilach najbardziej oficjalnych należy ją zapiąć. Oczywiście według klasycznej zasady, że dolnego guzika się nie zapina. Gdyby marynarka była trzyguzikowa (w co wątpię) to zapiąć można albo dwa guziki (górny i środkowy), albo jeden – środkowy.
Zapięcie wszystkich guzików w kamizelce nie jest błędem. Pozostawienie jednego (czasem dwóch) odpiętych jest takim puszczeniem oka i zasygnalizowaniem faktu, że nieobce są nam sprawy związane z klasyczną elegancją. Warto też wiedzieć, że zwyczaj ten wziął się stąd, że pewnego razu król Edward VII, uchodzący za najważniejszą na świecie ikonę stylu i elegancji, ubierając się w pośpiechu, nie dopiął wszystkich guzików.
Popieram w całej rozciągłości…
LD
BARDZO proszę o radę….
Fajnie Autor pisze że w aucie marynarkę odwieszamy na wieszak….
Ale co zrobić, jeżeli w marynarce trzeba jechać?? Jeżeli tego wymaga praca, stanowisko…
Jaką , z czego uszytą kupić marynarkę, aby po wyjściu z auta, nie wyglądać jak z pralki ? 🙂
Nie chodzi o to żeby w tej marynarce świecić klasą na zebraniu zarządu.
Mam na myśli pracę kierowcy VIPa, policjanta, itd…
Nie da się nie pognieść marynarki w samochodzie, ale można to zminimalizować.
Po pierwsze trzeba wygładzić plecy. Gdy się już usiądzie w fotelu a przed zapięciem pasów, trzeba unieść biodra, chwycić rękami z krawędzie szliców i obciągnąć materiał pleców do dołu. Trzymając go ciągle napiętym, należy następnie przyjąć normalną pozycję i puścić krawędzie szliców. Plecy marynarki przyciśnięte do fotela pozostaną wtedy gładkie i ulegną „zaprasowaniu” w brzydkie fałdy.
Po drugie należy wyrównać i obciągnąć boczne poły marynarki (marynarka oczywiście musi być rozpięta).
Dopiero wtedy należy zapiąć pas bacząc, żeby nie utworzyły się pod nim załamania tkaniny.
Trzeba pamiętać o tym, że im lepsza jest jakość wełny, z której uszyty jest garnitur, tym łatwiej i szybciej wszelkie zagniecenia samoczynnie znikają. Ostatnio coraz popularniejsze robią się tkaniny garniturowe: wysokiej jakości wełna z 1 – 2 procentowym dodatkiem elastanu. Podobno taki materiał ładniej się układa i jest bardziej odporny na zagniecenia. Niektórzy twierdzą, że to przyszłość tkanin garniturowych. Być może, ale sam tego jeszcze nie testowałem.
„rękaw powinien wtedy kończyć się 1 – 2 cm nad nadgarstkiem. Tak, żeby spod niego wystawał mankiet koszuli na 1 – 1,5 cm.” – no ok, powinien. Ale dlaczego? Nie znalazłem nigdzie uzasadnienia tej reguły. Wszędzie piszą że tak powinno być i już. Ale do diaska, dlaczego? Po co to jest? Co to daje? Skąd to się wzięło? Czemu powinien wystawać? Czemu akurat na 1,5 cm?
Bo tak jest po prostu ładnie 🙂 Jeśli wystaje więcej niż 2 cm, to nie wygląda najlepiej, jeśli nie wystaje wcale, to też jakby czegoś brakowało. Ale nawet 0,5 cm jest OK; byle tylko coś wystawało.
Tylko że nie da się ustalić żadnej miary ładności. To co jest ładne a co nie jest tak naprawdę indywidualnym poglądem jednostki. Można wyróżnić pewne uśrednione trendy tego co podoba się ogółowi, ale po pierwsze, zmienia się to w czasie (jakoś ostatnio mało widzę kawalerów w utapirowanych perukach, a przecież w XVII wieku to było takie ładne…), a po drugie, poczucie zbiorowej estetyki (bo chyba tak to można nazwać) jest modyfikowalne i podatne na wpływy, chociażby przez efekt ekspozycji – jeżeli odpowiednio wiele osób będzie chodziło z majtkami na głowie, poprzez samą częstotliwość obserwacji takich ludzi inni uznają to za normalne i ładne.
Dlatego więc nie sadzę aby argument „bo tak jest ładnie” był w jakimkolwiek stopniu powodem żeby uznać jakąś zasadę ubierania się za prawidłową lub nie.
Pozdrawiam serdecznie
No i własnie nic kolega nie rozumie.Bo właśnie o to chodzi żeby było ładnie i już. Bez względu na to skąd ta „ładność” wynika.
To już rozważania z obszaru filozofii. Generalnie wiele rzeczy można sprowadzić w ten sposób do absurdu. Na przykład: przy stole i w towarzystwie nie powinno się na głos bekać. No dobrze, ale dlaczego? Czy zawsze panowała taka zasada? Chyba nie. Zatem pogląd na to zmienia się w czasie. Poza tym wstrzymywanie tego odruch jest niezdrowe. Ktoś może powiedzieć, że nie wypada. Ale ten argument, że nie wypada można tak samo łatwo obalić jak ładnie wyglądające wystające rękawy koszuli 😉
Mam pytanie czy w przypadku gdy nie mamy na sobie krawata marynarka powinna być zapięta czy rozpięta?
Marynarkę się zapina z zasady. Jednak im mniejsza formalność na tym więcej luzu można sobie pozwolić. W przypadku luźnego zestawu z udziałem dżinsów, blezera i koszuli bez krawata, nie będzie wielkim faux pas chodzenie w rozpiętej marynarce. Ale chodzenie w zapiętej – będzie po prostu lepiej wyglądać i świadczyć o sartorialnym podejściu tak ubranego mężczyzny.
A czy nitki łączące górną i dolną część klap ostrych są fastrygami i trzeba je usuwać, czy muszą zostać, by trzymały całość?
Nie rozumiem o jakie nitki chodzi, gdyż nie spotkałem się z czymś takim. Jeśli oczywiście nie liczyć szycia łączącego kołnierz z klapami 😉 To szycie – podobnie jak inne, które tworzą marynarkę (np. wszycia rękawów) – można oczywiście rozpruć, ale marynarka nie będzie się już nadawała do noszenia 🙂
Oczywiście, że chodziło o szycie między kołnierzem, a klapami, też wymyśliłem 🙂 . Pytanie nasunęło mi się jednak, bo właśnie nabyłem marynarkę z takim szyciem a w dwóch starych dwurzędówkach takiego szycia nie spotkałem. Ale skoro to nie fastryga, to wszystko gra.
Mam jeszcze pytanie dotyczące rozpinania marynarki (jednorzędowej) przy siadaniu np. w telewizji (bo też tam się, jak pisałeś, wybierasz). Siadając na kanapie trzeba rozpiąć, a co w przypadku krzesła i biurka? Prowadzący zazwyczaj są zapięci, ale goście różnie. I też czy rozpinać np. przy siedzeniu przed skypem (gdy nadajemy publicznie). Pozdrawiam S.
Zawsze gdy się siedzi, niezależnie od kontekstu, marynarkę jednorzędową można rozpiąć. A czasami wręcz trzeba – np. gdy się siedzi w głębokim fotelu.
COŚ MI TU NIE GRA…
PROMUJESZ marynarki za krótkie i to stanowczo za krótkie. Faceci w nich wyglądają jak małolaty.Lis ma długą marynarkę ale o wiele bardziej jest elegancka niż tych gości. Piszesz, że facet ma źle związany krawat…. Bzdura… Na Twoich promowanych zdjęciach krawaty są gorzej związane…. Złe, nierówne i krzywe szypułki… Pozdrawiam….
Lis ma marynarkę zbyt dużą, chodzi tu generalnie o fałdy które pojawiły się przy rekawach, a sama długość jest tutaj nieistotna. Gdybyś czytał dokładnie bloga Jana, to dowiedziałbyś się, że autor bloga nie promuje zbyt krótkich marynarek, wręcz przeciwnie – nawet zachęca do zakupu marynarki o rozmiar większy, by była dłuższa, zaś co do rękawów w takim wypadku poleca je skrócić.
Dzień Dobry.
Mam pewien problem który mnie dręczy i poproszę o radę… Chyba dobre 20 lat temu kupiłem na wakacjach we Włoszech tweedową marynarkę , następnie wagi przybyło i marynarka poszła na wieszak do szafy ,ale żal było ją wyrzucić bo taka ładna.. teraz jestem panem w wieku 70 plus , zgubiłem kilkanaście kilogramów , marynarka świetnie leży, długość marynarki i rękawów jak szyta na miarę , jest to model bardziej sportowy , nakładane kieszenie , zapinana na dwa guziki więc w w czym problem? Marynarka nie ma szliców i tak mnie to męczy bo wiadomo że bez rozcięć to smoking ,ale czy tak naprawdę jest to wielki problem?
Serdecznie Pozdrawiam.
Roman
Brak szliców w marynarce nie stanowi żadnego problemu modowego czy wizualnego. Jedyny problem to jej odrobinę mniejsza wygoda użytkowania. Ale za to jest też pozytyw w postaci odróżniania się od całej reszty panów w marynarkach 😉
Dalszy ciąg moich wydumanych problemów . Kupiłem swego czasu buty tzw. Caponki czarne z ecru (prawie białe) robione na miarę , ktoś zamówił na ślub i nie odebrał .
Niesamowicie wygodne , schowane z prawidłami w kartonie prawie jak nowe bo teraz do czego je założyć . Do dwurzędowego garnituru typu tenis pasowały bo wyglądało to jak moda z lat 30-tych , garnitur niemodny a buty do czego można nosić przy dzisiejszej tzw. modzie której fanem nie jestem może również ze względu na wiek.
Proszę o radę i z góry dziękuję i Serdecznie Pozdrawiam.
Roman
Takie buty można założyć do każdego eleganckiego garnituru w kolorach granatowym, grafitowym i oczywiście czarnym. Ideał dopasowania to czarny (lub bardzo ciemny grafitowy) garnitur w jasne (nawet białe) prążki. Owszem, będzie się kojarzył z amerykańskimi gangsterami okresu prohibicji, ale nie postrzegałbym tego jako wady, a wręcz przeciwnie 😉
A dwurzędowy garnitur w tenis, w żadnym wypadku nie można nazwać „niemodnym”. Znów chciałoby się użyć frazy: „wręcz przeciwnie” tyle tylko, że nie lubię słowa „modny” bo przeważnie jest synonimem czegoś wydumanego, pretensjonalnego lub po prostu brzydkiego. Zatem powiem, że jest klasyczny, stylowy, intrygujący, przeznaczony dla mężczyzn świadomych swojego stylu i lubiących się wyróżnić w tłumie.
Dobry Wieczór.
Bardzo dziękuję za obie odpowiedzi ( wyjątkowo szybkie) i bardzo się cieszę że otrzymałem je od Osoby niesamowicie czującej właściwy sposób ubierania i potrafiącej dać rady które pozwolą pewniej poczuć się w naszym ubiorze.
Przyznaję się, że dzisiaj do ciemno grafitowego ubrania założyłem buty o których powyżej pisałem a teraz mając poparcie Takiego fachowca czuję się pewniej, a na dodatek buty są niesamowicie wygodne i jakoś nie wywołałem dziwnych uśmiechów.
Co do marynarki na pewno będę ją nosił bo czuję się w niej swobodnie i jest na pewno ponad czasowa . Ja również nie lubię słowa ” modny” bo patrząc na dzisiejszą modę z przerażeniem widzę siebie w kusej marynarce pomarszczonej na wszystkie strony jak by się wstąpiła w praniu. Co do ubrania dwurzędowego jest jak rodem z lat trzydziestych , naprawdę dobra wełna w biały prążek tylko to wszystko jest zbyt obszerne szczególnie spodnie , na pewno z ” Caponkami” doskonale zdały by egzamin do nauki tanga, ale w tej chwili cieszę się że w ogóle przebieram nogami…
Jeszcze raz bardzo dziękuję za te cenne rady bo w niektórych sytuacjach człowiekowi często brakuje pewności siebie a to bywa bardzo stresujące.
Życząc sukcesów również wyczynowych na Rodos (Prasonisi- byłem ale tylko biernym obserwatorem niestety)
Bardzo Serdecznie Pozdrawiam.
Roman
Mam problem z wysyłaniem ale mam nadzieję że moja wiadomość doszła ?