Ikony męskiego stylu: polscy blogerzy

W cyklu „Ikony męskiego stylu” zdecydowałem przedstawić trzech polskich blogerów modowych: Michała Kędziorę – MrVintage, Wojciecha Szarskiego – Macaronitomato i Romana Zaczkiewicza – Szarmant (kolejność alfabetyczna). Czy zasługują na miano ikon stylu? Moim zdaniem zdecydowanie tak! Prowadzą swoje blogi od wielu lat; byli prekursorami na tym polu. Są rozpoznawalni i popularni. I przede wszystkim są wzorem dla setek tysięcy mężczyzn w Polsce. Tak, setek tysięcy! Sumaryczna liczba odsłon ich blogów przekracza 100 tysięcy miesięcznie. Każdy z nich reprezentuje nieco inny styl i każdy jest w nim mistrzem. Nawiązywanie do klasyki, kultura, jakość, dbałość o szczegóły to ich cechy wspólne. Poniżej próbuję wskazać cechy indywidualne. Zdjęcia zaczerpnąłem z blogów, do których linki są powyżej.
a
Michał Kędziora – mistrz casualu

Pan Michał to doskonały przykład podejścia do spraw mody męskiej bez zadęcia. Ceni sobie wyroby dobrej jakości, ale nie wzbrania się przed kupowaniem w sieciówkach. Udowadnia, że można być dobrze ubranym za niewielkie pieniądze. Ma ogromną wiedzę teoretyczną i praktyczną w zakresie mody, a do tego umiejętność lapidarnego i zrozumiałego wypowiadania się. Jego teksty z poradami to swoiste mistrzostwo świata.


Stylizacje pana Michała to kwintesencja casualu. Lubi zestawiać marynarki z chinosami lub dżinsami, nie stroni od zdecydowanych kolorów. Jeśli zakłada krawat, to przeważnie będzie to knit. Ma ogromne wyczucie stylu i umiejętność doboru dodatków. Z niewyróżniających się składników potrafi złożyć frapującą całość. Ma naturalną umiejętność pozowania. Chociaż ma budowę anatomiczną, która nie pozwoliłaby mu przejść nawet pierwszego etapu castingu na modela, to na zdjęciach prezentuje się znakomicie. Patrząc na nie ma się nieodpartą chęć posiadania podobnych ubrań. Elementem, który ma niebagatelny wpływ na odbiór stylizacji pana Michała, jest… jego uśmiech. Ciepły i ujmujący, szczery i dyskretny. Coś, jakby połączenie Mony Lisy z Humphreyem Bogartem.




a
Wojciech Szarski – powściągliwa dostojność

Mniej więcej rok temu pan Wojciech poświęcił się działalności biznesowej; jest współwłaścicielem sklepu z luksusową odzieżą męską w Warszawie. Stosowną metamorfozę przeszedł też jego blog. Zanim to jednak nastąpiło, był jednym z najbardziej znanych blogerów piszących o modzie męskiej. Jego stylizacje, pokazywane w cyklach „zestaw dnia” były wzorem do naśladowania. Trzeba dodać, że niedoścignionym, gdyż pan Wojciech, ceniąc sobie przede wszystkim idealne dopasowanie ubioru do sylwetki, stawiał na szycie miarowe. A to, jak wiadomo, nie dla każdego jest dostępne. Jego styl to przede wszystkim zestawy koordynowane w najróżniejszych wariacjach. Także w takich, gdzie szytą na miarę marynarkę zestawiał z dżinsami. Do tego eleganckie (najczęściej jednokolorowe) krawaty wiązane węzłem prostym. Jego spodnie, to wzorzec z Sevres. Jeśli chcecie zrozumieć, jaka powinna być długość męskich spodni, to obejrzyjcie zdjęcia pana Wojciecha.




Roman Zaczkiewicz – szyk i elegancja

Gdybym miał w kilku słowach określić cechy stylu pana Romana, to powiedziałbym: perfekcja, perfekcja, perfekcja. Wystarczy rzut oka na powyższe zdjęcie: idealnie leżąca marynarka z szarej flaneli w najwyższym gatunku, koszula typu winchester, jedwabny krawat w dyskretne groszki i biała poszetka. A do tego fantastycznie dobrany kapelusz i płaszcz niedbale trzymany w ręku. Nie na tyle niedbale jednak, żeby nie wyeksponować poszetki tkwiącej w jego kieszonce. Czy jakieś inne słowo niż „perfekcja” lepiej oddaje tę stylizację? Z tego zdjęcia emanuje dostojeństwo. Takie zdjęcie mogłoby być oficjalnym zdjęciem następcy tronu w dowolnym kraju monarchistycznym.

Pan Roman jest w tej szczęśliwej sytuacji, że jego praca zawodowa jest powiązana z prowadzonym blogiem. Prowadzi biznes polegający na dystrybucji na polskim rynku, tkanin najwyższej jakości. Ma więc, zawodowo, kontakt z najlepszymi krawcami. Przestaje więc dziwić doskonała jakoś materiałów jego ubrań i ich dopasowanie do sylwetki. Nie umniejsza to jednak mojego podziwu, z jakim zawsze oglądam jego stylizacje. To klasyka w najlepszym wydaniu. I co ciekawe: stylizacje te zawsze emanują jakąś powagą, nawet wtedy, gdy są „na luzie”.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Pan roman nosi szelki. Już samo to jest bardzo stylowe (patrz wpis: „9 najbardziej stylowych dodatków modnego mężczyzny„) i świadczy o klasie noszącego. Szelki, jak wiadomo, są niewidoczne dla postronnego obserwatora, bo skryte pod marynarką, której dżentelmen nie zdejmuje. Więc w zasadzie, mogłyby być byle jakie. O nie! Nie u takiego perfekcjonisty, jak pan Roman. Jak widać na poniższych zdjęciach, dobiera on szelki tak, aby pasowały kolorystycznie do pozostałych składników ubioru. To już najwyższa szkoła ubierania się. I niech to będzie podsumowaniem niniejszego wpisu.
Szanowny Panie Janie,
Tak jak Pan jest uczulony i bardzo wrażliwy na wiele kwestii, tak Ja nie znoszę „tykania”. Pozwoli Pan ale nie napiszę Janie. Muszę przyznać, iż posiada Pan niezwykły dar obserwacji i niestety, co obecnie w odwrocie czysty i precyzyjny język. Dziękuję za ciekawe teksty z wielu dzidzin, Tak trzymać ! . A tak na marginesie, nie jestem tu ekspertem, nie odbiega Pan od góru opisujących modę i teochę mniej skromności. Oni wcale nie piszą lepiej, oni po prostu wcześniej zaczęli. Pozdrawiam
Dziękuję za miłe słowa. Mój podziw dla blogerów, o których tu pisałem wynika nie tylko z ich umiejętności (chociaż z nich także), ale przede wszystkim z ich uporu i pracowitości. Prowadzić blog prze 6 lat, to nie jest byle co! Wiem ile pracy trzeba w to włożyć. Ale z drugiej strony jest to praca bardzo satysfakcjonująca. Jeśli dodatkowo zdarzają się słowa uznania ze strony czytelników (jak choćby pańskie słowa), to satysfakcja jest pełna. Cieszę się, że mam takiego czytelnika. Obiecuję, że przy opisywaniu następnej ikony stylu będzie mniej bałwochwalstwa, a więcej luzu i dystansu. Będę sobie mógł na to pozwolić, bowiem będzie to… postać fikcyjna.
„w odwrocie czysty … góru” 🙂