Zakup mimo woli
Każdy zna ten problem. Kiedy chce się kupić coś konkretnego, o jasno sprecyzowanych cechach, są z tym ogromne trudności. Człowiek odwiedza różne sklepy i nic. Albo nic takiego nie ma, albo jest, ale w nieodpowiednim rozmiarze, albo cena jest nieakceptowalna, albo ma jakieś wady lub niedociągnięcia, które zniechęcają do zakupu. Niedawno przeżyłem to, gdy na początku lata, próbowałem kupić białe chinosy. Czy może być coś łatwiejszego niż kupienie białych chinosów na początku sezonu? Okazało się, że nie było to proste. Odwiedziłem kilka centrów handlowych, a w nich kilkadziesiąt sklepów. I nic. W końcu już się poddałem i wchodząc do ostatniego sklepu (salon Bytomia w centrum Reduta w Warszawie) postanowiłem, że będzie to ostatnia próba. Dziwnym zbiegiem okoliczności znalazłem tam, to czego szukałem. Spodnie te miałem na sobie w stylizacjach tutaj i tutaj i jestem z nich zadowolony.
Ale każdy zna też sytuacje odwrotne. Nie planuje się żadnego zakupu i nagle wpada w oczy coś zachwycającego, czemu trudno się oprzeć. Jeśli jeszcze do tego cena jest atrakcyjna, to decyzja jest oczywista. Wprawdzie przychodzi do głowy refleksja „po co mi dwunasta marynarka?”, ale chęć posiadanie ładnej rzeczy jest przesądzająca. W taki sposób wszedłem np. w posiadanie garnituru, który zaprezentowałem tutaj. I w taki też sposób kupiłem garnitur, który przedstawiam dzisiaj.
Mieszkam w pobliżu centrum Factory w Warszawie, więc zaglądam tam od czasu do czasu bez określonego celu. Pewnego dnia w salonie Vistuli zobaczyłem garnitur, który mnie zachwycił. Piękna, wyrazista krata i najwyższej jakości wełna: mięciutka i bardzo miła w dotyku. Obejrzałem, pocmokałem i odwiesiłem: po co mi kolejny garnitur? A poza tym kiedy go włożę? Krata jest zbyt wyrazista, żeby garnitur nadawał się do biura. Odwieszając garnitur rzuciłem jeszcze okiem na cenę: 399 zł. No nie! Nie można go nie kupić. Przymierzyłem swój rozmiar (mam wzrost 176 cm – równo z rozmiarówki): spodnie za długie, marynarka za długa, rękawy za długie (pani ekspedientka twierdziła, że wszystko jest OK). Przymierzyłem więc garnitur na 170 cm i bingo! (pani ekspedientka upierała się, że spodnie trzeba przedłużyć).
Bardzo polubiłem ten garnitur i zakładam go często. Także do biura.
Elementy wchodzące w skład zestawu: garnitur – Vistula, koszula – Leger, buty – Nord, krawat – Gilberto, skarpetki – SockShop, okulary – Persol. Zdjęcia wykonała Małgorzata Adamska, w Auli Głównej Politechniki Warszawskiej.
Garnitur i cena rewelacyjne.
Panie janie o ile garnituru pozazdrościć a jeszcze w tej cenie. To jednak buty dobrałbym inne a szczególnie skarpetki do tej kolorystki nie są odpowiednie. Ale co człowiek to gust.
Pozdrawiam
PS.
Monumentalność PW przytłacza modela i skupia na siebie uwagę, co zakłuca/przytłacza moim zdaniem Pana osobę
Niektóre zdjęcia celowo były tak kadrowane, żeby wyeksponować architekturę, także operowanie światłem miało w kilku zdjęciach, skierować uwagę na tło. Generalnie były duże problemy ze światłem, ze względu na to, że część szyb w sufitowym świetliku ma kolor żółty. Więc tonacja jest albo zbyt żółta, albo (po zmianie ustawienia w aparacie) zbyt niebieska. Trzeba będzie wrócić do plenerów.
Bardzo ładny zestaw i piękne tło. Nie zgadzam się ze 'spokojnym’, że buty i skarpetki nie pasują. Moim zdaniem buty są rewelacyjne! Można zapytać gdzie kupione?
Buty kupiłem w sklepie przyfabrycznym Norda, podczas wizyty, o której pisałem tutaj: http://janadamski.eu/2014/08/29/buty-szyte-metoda-goodyear/
Nie są to jednak buty szyte metodą ramową: mają podeszwę klejoną. Buty szyte metodą ramową zamówiłem i są dla mnie robione. Jak będę je miał nie omieszkam zaprezentować na blogu.
Janku – wszystko fajnie, ale nogawki spodni jednak minimalnie zbyt krótkie (tyłem).
Różnie się układają i niekiedy mogą się wydawać za krótkie. Jest jednak faktem, że są na granicy, albo nawet ciut ponad nią. To świadomy wybór, bo po pierwsze mam obsesję na punkcie długości spodni i niezmiernie mnie irytuje fakt, że 80% mężczyzn w Polsce nosi za długie, po drugie lubię nawiązywać do stylu włoskiego, a tam z reguły noszą prowokacyjnie krótkie i po trzecie muszę przecież odsłaniać swoje zwariowane skarpetki. Ale cieszy mnie twoja uwaga, bo oznacza, że dokładnie przyglądasz się zdjęciom, a o to mi chodzi.
Brawo!
Klasyczna odsłona kraty księcia Walii. Świetna stylizacja z niebanalnym akcentem kolorystycznym. Doceniam odwagę i szczerość w wizerunku, który mówi przysłowiowemu Kowalskiemu, jak nie być modowym emerytem w wieku 50 +
Pozdrawiam serdecznie, MW