Za swoje największe osiągnięcie w fotografowaniu ptaków uważam zdjęcia dzięcioła białoszyjego. To dość rzadki ptak, który stosunkowo niedawno rozpoczął ekspansję na północ i zachód z rejonu Bliskiego Wschodu (początkowo nosił nawet nazwę dzięcioła syryjskiego). W Polsce po raz pierwszy odnotowano jego obecność około 40 lat temu w okolicach Rzeszowa. Od tego czasu rozprzestrzenił się na terenie całego kraju, ale nadal jest ptakiem rzadkim. Według badaczy A.Fröhlicha i M.Ciacha, jego liczebność wynosi około tysiąc par (2011). Więc fakt, że jeden z nich jest na tyle miły, że odwiedza mój karmnik i pozwala się fotografować – jest raczej niezwykły.
Problem z dzięciołem białoszim jest taki, że jest on bardzo podobny do dzięcioła dużego, który z kolei jest ptakiem pospolitym i często występującym w miastach. O dzięciole dużym pisałem tutaj. Niewprawny obserwator może łatwo pomylić oba gatunki. Ale okazuje się, że mylą się też same dzięcioły i zdarzają się pary mieszane, które mają potomstwo. Takie mieszańce są już jednak bezpłodne. Prezentację dzięcioła białoszyjego rozpocznę od planszy porównawczej stworzonej przez Michała Molickiego, zaczerpniętej z bird-paintings.blogspot.com.
Zrobiłem też własny fotomontaż, na którym zestawiłem dzięcioła dużego (po lewej) i białoszyjego. Efekt porównawczy jest trochę zakłócony przez fakt, że osobnik po lewej to samica, a po prawej – samiec. Dlatego różnią się ubarwieniem piór z tyłu głowy. Gdyby reprezentantem dzięcioła dużego był osobnik płci męskiej, to na potylicy miałby czerwone pióra, identyczne, jak osobnik po prawej. Wszystkie pozostałe różnice – to już różnice gatunkowe.
Do mnie od wczoraj przylatuje dzięcioł, chyba duży, jeszcze dobrze nie zidentyfikowałam. Niestety, jest bardzo płochliwy i na razie mam słabe zdjęcia. Może się do mnie przyzwyczai.
Jest bardzo prawdopodobne, że to dzięcioł duży. Ten gatunek bardzo dobrze czuje się w miastach. Dzięcioły szybko przyzwyczają się do ludzi i tolerują nawet dużą bliskość.