Pani Wróblowa
We wpisie Wróbel w garści skarżyłem się, że wróble odwiedzają mnie rzadko, a jeśli już, to wyłącznie samce. I widocznie ta informacja rozeszła się wśród wróbli, zrobiło im się głupio i oddelegowały sympatyczną samicę do odwiedzania mojego ogródka. Samica początkowo była bardzo płochliwa i bała się zbliżać do karmnika, ale po kilku wizytach przywykła do dużego ruchu i towarzystwa bogatek, dzwońców, mazurków i modraszek. A oprócz posilania się w karmniku, z wdziękiem pozuje mi na okolicznych drzewach.
.
Jak napisałem powyżej samica już zdążyła się zaaklimatyzować i bywa codziennie, a tymczasem, w dniu pisania tego wpisu pojawił się po raz pierwszy młody samiec. Młody, to znaczy pochodzący z tegorocznego wylęgu. Można to poznać po upierzeniu, które jest nieco inne od upierzenia osobnika dorosłego: czarne piórka na szyi oraz u nasady dzioba i wokół oczu, są jeszcze nieliczne i słabo widoczne, wierzch głowy jest beżowo-szary, a nie intensywnie szary, a boki głowy są jasnobrązowe, a nie ciemnobrązowe. Różnice widać na zestawieniu które zrobiłem: po lewej młody, który mnie dziś odwiedził, po prawej dorosły samiec, którego sfotografowałem na wiosnę tego roku. Dalej zdjęcia młodzika.
.
Oprócz wróbli, inni stali bywalcy karmnika mają się świetnie. Pierwsze przymrozki przygnały rzesze nowych ptaszków, a szron osiadły na gałązkach uatrakcyjnił zdjęcia. Poniżej dwa zdjęcia mazurków, dalej sójka i dzwońce. Szczególnie atrakcyjnie wygląda zaciekawiony samiec dzwońca na oszronionym daszku karmnika.
.
Z karmnika dla dzięcioła ochoczo korzystają sikorki. Poniżej widać dwie bogatki, a dalej – modraszkę dobierającą się do pokarmu. Widać też, że samica dzięcioła dużego toleruje modraszkę pożywiającą się tuż obok. To rzadkość, bo na ogół ptaki przeganiają się od źródła pokarmu.
.
Na koniec jeszcze zdjęcia bogatek i sosnówki. Sosnówka to najmniejszy i najruchliwszy spośród odwiedzających mnie ptaszków. Trudno jej zrobić zdjęcie, bo jest w ustawicznym ruchu; nie usiedzi w jednym miejscu dłużej niż pół sekundy. Ale problem z fotografowaniem sosnówki rozwiązał się niespodziewanie przy pomocy sójek. Otóż w normalnych warunkach sosnówka wpada do karmnika, porywa jedno ziarenko słonecznika i odlatuje. Trwa to właśnie około pół sekundy. Ale sytuacja się zmienia, gdy karmnik jest chwilowo zajęty przez sójkę. Żaden inny ptak nie odważy się tam wtedy wlecieć. Więc sosnówka cierpliwie czeka na gałęzi, aż sójka sobie poleci. I to jest mój czas; udaje się wtedy zrobić zdjęcie.