W kolejnej pogadance Roberta Gwiazdowskiego dowiadujemy się jak działa oświata nadzorowana i zarządzana przez państwo i dlaczego państwu zależy na tym, żeby obywatel nie potrafił myśleć, ograniczając swoje umiejętności do zapamiętywania. A także o tym, jaka jest synergia pomiędzy politykami, koncernami medialnymi, koncernami produkującymi dobra powszechnego użytku i związkami zawodowymi.
7 minut poświęcone na wysłuchanie pogadanki, to będzie dobrze spędzony czas!
Nurtuje mnie zatem takie pytanie. Gdzie mianowicie uczyli się ci politycy (i przedstawiciele koncernów), skoro oni to tacy mądrzy, sprytni, przebiegli i zorientowani, a reszta głupia, bezmyślna i niekumata? Były jakieś inne, osobne szkoły dla przyszłych polityków i kandydatów do koncernów? I tylko tam uczono myślenia? Coś przeoczyłem?
Nie, nie, to nie tak działa, zbytnio to Pan Gwiazdowski uprościł, a problem jest bardziej złożony, nawet jeśli w tym co mówi jest jakieś ziarno prawdy.
Z tym odpowiedzialnym wydawaniem otrzymanych pieniędzy na konkretną szkołę, która ma wyniki, to też żart. Proszę zauważyć, że w ostatnich 20 latach ludzie z wielkim entuzjazmem wydawali spore i to własne, a nie otrzymane, pieniądze na edukację w wątpliwej jakości szkołach wyższych, najczęściej po to, by później zasilić rzesze bezrobotnych, albo wyjechać z kraju. I do głowy im nie wpadało weryfikować uczelnie pod kątem szans na rynku pracy. Swoją drogą nic tak nie zepsuło edukacji w Polsce, jak właśnie cała masa prywatnych szkół wyższych, produkujących radosnych troglodytów z dyplomem, którzy nigdy nie powinni wyjść poza maturę, a często i to nie koniecznie, których pierwszą, jedyną i ostatnią przygodą z beletrystyką, czy jakimkolwiek słowem pisanym, był któryś tam tom Harry’ego Pottera, czy jak to się pisze 😉
A to co napisałem wyżej to dopiero czubek góry lodowej, wstęp do preludium do zarysu problemu. Chociaż bardzo kusi sprowadzić wszystko do jednego stwierdzenia, że ludzie po prostu są głupi, bo nikt ich nie nauczył być mądrymi. I w sumie to będzie prawda. Tylko w takim razie, kto nauczył tych, co głupi nie są? I tak wracamy do punktu wyjścia 😉 Pozdrawiam.
Zawsze i w każdej populacji będzie jakaś część ludzi mądrych i wybitnych i jakaś część głupich. Tego nie zmieni system edukacji, może tylko wprowadzić jakieś korekty. I o to chodzi, żeby te korekty były znaczące na plus. Dzisiejsza szkoła z całą pewnością nie uczy myślenia i tutaj pan Gwiazdowski ma rację. Dzisiejsza szkoła nie jest dla uczniów tylko dla nauczycieli. Czy wprowadzenie bonu edukacyjnego zmieniłoby sytuację? Moim zdaniem tak, gdyż zmusiłoby szkoły i nauczycieli do zmiany podejścia.
Wydaje się, że niesłusznie wrzuca pan prywatne uczelnie do jednego worka. Są prywatne uczelnie dobre, są i złe. Zupełnie tak samo jest z uczelniami państwowymi. Mój syn skończył dobrą, prywatną uczelnię i widzę jak ten fakt jest odbierany przez pracodawców. Z moich obserwacji wynika, że w oczach pracodawców jego uczelnia sytuuje się drugim miejscu; po SGH, ale przed np. UW, UJ czy PW.
Mam swoją teorię na temat tego jak duży jest w naszym społeczeństwie, odsetek ludzi głupich. Zauważyłem też, że w różnych grupach zawodowych ten odsetek znacząco różni się od średniej. W obie strony. Np. wśród polityków jest raczej większy niż średnia. Ale to są spekulacje nie poparte żadnymi badaniami.
Absolutnie się z Panem zgadzam, że są prywatne uczelnie dobre i złe, a niektóre wręcz świetne i nie chciałem, aby sugestia kwestionowania tego faktu wynikała z mojego komentarza. Chodziło mi o kwestię wyboru i płacenia za ukończenie studiów w szkołach, które poza „papierkiem” nie dawały szansy ani na pracę, ani na, nazwijmy to umownie „poszerzenie horyzontów”. I ten fakt każe mi wątpić w nagłe pojawienie się masowego rozsądku w kwestii wyboru uczelni, gdy pieniądze na to otrzyma się z budżetu. I oczywiście kwestia ta nie dotyczy, na szczęście, wszystkich. Część, miejmy nadzieję że coraz większa, sama potrafi dokonać wyboru. Osobną kwestią jest, czy taka uczelnia, zacna i wysoce notowana, potrafiłaby by powiedzieć „do widzenia” osobie, która płaci, ale nie bardzo sobie radzi, czy właśnie wyglądałoby to tak, jak często w uczelniach prywatnych. A co do tego, że dzisiejsza szkoła myślenia nie uczy, to oczywiście, że Pan Gwiazdowski ma rację. Pozdrawiam.