Jest pewna liczba osób, które ponad wyroby z masowej produkcji, przedkładają wyroby produkowane ręcznie przez rzemieślników, którzy w ich wytwarzanie, oprócz umiejętności, wkładają także serce. Dlatego ich wyroby mają duszę; spełniając swoją zwykłą rolę użytkową, dostarczają użytkownikom satysfakcji obcowania z czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym. Mają tylko jedną wadę: są droższe od tych z produkcji seryjnej. Dlatego liczba ich miłośników nie jest duża i ciągle maleje. A to pociąga za sobą – ginięcie tradycyjnego rzemiosła. Niegdyś w Warszawie było 40 pracowni zajmujących się wytwarzaniem czapek i kapeluszy. Dziś są trzy. Czy za kilka lat nie będzie żadnej? Mam nadzieję, że nie – bowiem wraca moda na kapelusze, przynajmniej w modzie męskiej.
Żeby zgłębić temat kapeluszniczego rzemiosła, odwiedziłem najstarszą pracownię kapeluszniczą w Polsce: warszawski zakład: Cieszkowski, który działa nieprzerwanie od… 150 lat. Zakład prowadzi pani Alina Cieszkowska – prawnuczka Stefana Cieszkowskiego, który uczył się fachu w Wiedniu, a po powrocie do Polski, założył własną pracownię w roku 1864.
Pani Alina pokazała mi kulisy produkcji kapeluszy. Zanim jednak o tym napiszę, cofnę się trochę w czasie.
Stefan Cieszkowski otworzył swoją pracownię w Warszawie na ulicy Chmielnej, naprzeciwko łaźni Diana. To był znakomity punkt, bowiem wiadomo, że eleganccy mężczyźni odwiedzali łaźnię od czasu do czasu – niektórzy nawet co tydzień. Interes rozwijał się bardzo dobrze i był kontynuowany przez kolejne pokolenia Cieszkowskich. II Wojna Światowa zniszczyła wszystko, co znajdowało się w Warszawie. Stefan Cieszkowski junior (wnuk założyciela firmy i ojciec pani Aliny) zaczynał wszystko od początku. Zachowała się wzruszająca fotografia z 1945 roku. Maleńka enklawa w morzu ruin – zakład kapeluszniczy S.Cieszkowski.
Stefan Cieszkowski był artystą nie tylko w fachu kapeluszniczym. W latach 50-tych ubiegłego wieku pracował jako… tenor w Operetce Warszawskiej. Była to zresztą swoista ucieczka przed szykanami ze strony władz, z jakimi borykało się wówczas rzemiosło.
Firma Cieszkowski miała wielu znanych klientów. Tutaj swoje nakrycia głowy kupowali m.in. Jan Kiepura, Mieczysław Fogg, Aleksander Żabczyński, Ludwik Sempoliński, Mieczysław Wojnicki, Janusz Zakrzeński, a także Tadeusz Mazowiecki, który w okresie premierowania przyjeżdżał do sklepu na Targowej z obstawą.
W wytwarzaniu męskich nakryć głowy jest 90% rzemiosła i 10% artyzmu. W wytwarzaniu kapeluszy damskich jest 10% rzemiosła i 90% artyzmu. Gdy do rodzinnego biznesu wkroczyła pani Alina, dała upust swoim artystycznym talentom i zaczęła tworzyć także kapelusze damskie. Piękne!
Czas przejść do kapeluszowego rzemiosła. Nie chcę przedstawiać szczegółowego przepisu na wykonanie kapelusza. Ale chciałbym oddać atmosferę rzemieślniczej pracowni z całym artystycznym bałaganem, niepowtarzalnymi starymi narzędziami i prostymi metodami pracy, które sumują się na efekt w postaci finalnego wyrobu.
Szkoda ginącego rzemiosła. Czy taki klimat można znaleźć w fabryce?
To fantastyczne, że są jeszcze takie miejsca, oby jak najdłużej, i oby było ich jak najwięcej. Na szczęście i w Polsce rzemiosło, małymi krokami, wraca do łask i coraz więcej jest osób gotowych za nie rozsądnie płacić.
Nie pisałem o tym we wpisie, ale pani Cieszkowska, która wynajmowała lokal od gminy, właśnie dostała nakaz eksmisji. Podobnie jak inne sklepy i zakłady rzemieślnicze z sąsiedztwa. Rozpoczyna się tam budowa trasy szybkiego ruchu. Problem rzemieślników polega na tym, że zyskowność ich działalności jest tak nikła, że wynajęcie lokalu na zasadach rynkowych nie wchodzi w grę. A chętnych do sponsorowania ich działalności przez wynajmowanie lokali poniżej cen rynkowych – brak. Więc to już chyba rzeczywiście koniec rzemiosła.
Tragedia. Nie takiej puenty się spodziewałem. Mentalność świadomego konsumenctwa dopiero zaczynamy budować. Szkoda, że ofiarami tego procesu padają wysoko wykwalifikowani rzemieślnicy. Wygląda na to, że póki co, rzemiosło w Polsce może się utrzymać jedynie jako towar luksusowy. Małe, rodzinne manufaktury oferujące tradycyjne mistrzostwo rzemieślnicze i ręczną robotę w normalnej cenie, bez dynamicznego marketingu branżowo-społecznościowego odchodzą w niebyt. Może problem pani Aliny dałoby się jeszcze rozwiązać? Może udałoby się np. zaprezentować władzom gminy w odpowiedni sposób znaczenie tego miejsca w historii miasta i spróbować pozyskać choćby jakiś lokal zastępczy?
Pani Alina nie składa broni. Szuka nowego lokalu i nawet czasami spotyka się ze zrozumieniem urzędników w niektórych gminach. To znaczy gminy są gotowe do wynajęcia pewnych lokali z czynszem niższym niż rynkowy, pod hasłem wspierania tradycyjnego rzemiosła. Nie jest to jednak łatwe, bo po pierwsze takich lokali jest tyle co kot napłakał, a po drugie urzędnicy się zwyczajnie boją wynajmować inaczej niż w drodze przetargu. Trzymam kciuki za panią Alinę i wierzę, że jej się uda.
Dobry pomysł. Być może w jeszcze bardziej wymierny sposób pomogłoby uświadomienie decydentom rosnącego zainteresowania tematyką męskiej mody w Polsce? Przedstawienie jakichś konkretnych liczb, mniejszych bądź większych sukcesów reprezentantów tej dziedziny czy to na płaszczyźnie cyfrowej (vide blogi), czy to na płaszczyźnie czysto fizycznej (jak choćby sklepy, zakłady krawieckie)? Dołączam się do życzeń dla Pani Aliny.
Ps. Panie Janie – ciekawy artykuł, zarówno pod względem treści, jak i czysto wizualnym.
Zniszczymy wszystko co nasze, piekne i prawdziwe i tylko bedziemy chodzic do marketow i galerii. Dlugie lata juz tak sie dzieje. Przykro mi
Taaak. Krakowskie modniarki też już prawie wyginęły. Aż szkoda tych malutkich zakładzików z cudnymi kapeluszami na uliczkach wokół rynku i na Starowiślnej.
A o szewcach to nawet szkoda mówć. W trudnych obuwniczo czasach szukałam butów. W okolicach rynku było około 10 szewców wytwarzających buty na zamówienie i nie tylko, z własnego materiału i powierzonego (nawet z przemyconej wężowej skóry, które mam do dzisiaj). A teraz? Szkoda gadać.
A ten kapelusz pilśniowy?
Witaj LadyM. Dawno nic nie pisałaś; już się zacząłem martwić.
Kapelusz to sierść królicza – bardzo miła w dotyku.
Czy cos wiadomo o zakladzie Pani Cieszkowskiej ? Jak czytalem w jednym z artykulow, zaklad ma sie wyprowadzic w maju!
Sam chetnie zaopatrze sie w kapelusz typu 'panama’ (na oryginal raczej mnie nie stac)
Prawdopodobnie zakład pani Cieszkowskiej będzie przeniesiony do nowego, ładnego i przestronnego lokalu. Na razie będzie funkcjonować w dotychczasowym miejscu (Targowa 18) jeszcze przez kilka miesięcy.
Można u niej nabyć m.in. oryginalne kapelusze panama wytwarzane w Ekwadorze. Są to kapelusze bardzo przyzwoitej jakości w cenie 220 – 280 zł.
Janie,
Widzę, że 'używasz’ także kapeluszy „Borys” (jak mniemam z ul. Puławskiej).
Jak oceniasz ich jakość? Chciałbym rozpocząć swoją przygodę z kapeluszami, interesuje mnie na początek głównie 'filc’- taki rekonesans. Nie ukrwyam, że istotny jest dla mnie aspekt finansowy…
Pozdrawiam
Piotr
Mam tylko jeden kapelusz od pani Borys. Akurat dość przeciętny, ale nie dlatego, że firma zła, tylko dlatego, że kapelusz tani. Nie znam dokładnie oferty firmy Borys, więc nie potrafię doradzić. Natomiast mogę polecić panią Cieszkowską z ul.Targowej 18 w Warszawie oraz firmę Witleather ze Skoczowa. Jednak kupowanie kapelusza przez Internet uważam za zły pomysł. Kapelusz trzeba założyć na głowę, obejrzeć się w lustrze i dopiero wtedy decydować o kupni. Jeśli chodzi o ceny to filcowe kapelusze niezłej jakości można kupić za niewiele ponad 100 zł. Kapelusze bardziej luksusowe tzn. pilśniowe z włosa króliczego to już będzie wydatek powyżej 200 zł. Markowe kapelusze zagraniczne kosztują zwykle co najmniej dwa razy drożej. Poza tym dużo bardziej satysfakcjonujące jest posiadanie unikalnego rzemieślniczego wyrobu, niż produktu seryjnego bardzo prestiżowej marki.
Witam serdecznie. Właśnie dojrzewam do zakupu ciekawego, damskiego nakrycia głowy i z wielką przyjemnością poznaję historię tego niezwykłego zakładu. Jednak z niepokojem czytam o problemach z lokalem i mam nadzieję, że nie jest za pozno by odwiedzić zakład Pani Alicji.:)
Budowa trasy szybkiego ruchu się opóźnia, więc pawilon pani Alicji jeszcze trochę postoi.
Faktycznie, puenta artykułu jest smutna. Czy nie możemy nic z tym zrobić? Napisać jakiejś petycji? Nie wolno zostawić rzemieślników samych sobie. Społeczność tego bloga i ogólnie sympatyków elegancji rośnie przecież.
Zmieniając trochę temat: czy znacie firmę MES Skoczów? Nie jestem pewien czy jest ona jakoś powiązana z Witleather, również ze Skoczowa. Ostatnio będąc na urlopie w Sopocie na ul. 3-go Maja natknąłem się na mały sklep (i pracownię?) z kapeluszami, gdzie kupiłem świetną panamę, która pochodzi właśnie od MES Skoczów. Polecam sklep odwiedzić.
Zgadzam się z tym, że kapelusza lepiej nie kupować przez internet, należy go przymierzyć. Są to po prostu sprawy, które inaczej wyglądają na żywo a inaczej przez ekran monitora.
Gdy pisałem ten artykuł (już minął rok) byłem nastawiony pesymistycznie. Widzę jednak, że zapotrzebowanie na wyroby rzemieślnicze wzrasta. Jeśli tylko w rodzinie rzemieślników są następcy zainteresowani rozwijaniem biznesu, to nie ma obaw. Tak jest np. w przypadku warszawskiego rodu Kielmanów, gdzie szewski biznesu jest prowadzony przez przedstawiciela czwartego pokolenia, ze wsparciem pokolenia piątego. To imponujące!
Skoczów staje się powoli kapeluszowym zagłębiem. To naturalny rozwój; ludzie którzy zdobyli doświadczenie w pierwotnej firmie jako pracownicy, zaczynają zakładać własne biznesy. Po Witleather i Polkap mamy MES. Oby tak dalej.
Jaka firma kapelusznicza przoduje w Polsce?
Najbardziej znane są dwie firmy ze Skoczowa: Witleather i Polkap.
Wally,
I jak znalazłeś powiązania? Natknąłem się na Witleather, Polkap, MES. Wszystkie ze Skoczowa. Zainteresowany jestem lekkim rysem historycznym. Która ma największe doświadczenie, w czym się specjalizuje, jak im się obecnie wiedzie, itp.
Pozdrowienia.
Chodziłem do szkoły Zawodowej w Gorzowie. Miałem koleżankę która była w zawodzie kapelusznik. Była fajna. Myślę że teraz również jest fajna. Mieszka lub mieszkała w Czechowie lub w Santoku.
Witaj, ja jestem z Litwy. Nazywam się Andrius. Ja szukam formy na kapelusze. Może wiesz gdzie kupić formy na kapelusze?
Dziękuję bardzo
Mob. tel.: +370 655 93901
Niestety nie wiem.
Ale spróbuj się skontaktować z panią Cieszkowską, która jest bohaterką tego wpisu.
Dziękuję bardzo. Spróbuję odnaleźć.
Formy na kapelusze można kupić lub zrobić na zamówienie u Pana Jerzego Kacprzak w Łodzi.Jest to ostatni rzemieślnik w Polsce,który wykonuje formy kapeluszowe,na szczęście w rodzinny interes wkręcił się syn Pana Jerzego,czyli będzie prowadzony dalej 😉
To bardzo ciekawa informacja – dziękuję 🙂