Politykę naszego MSZ wobec Białorusi uważam za głupią i szkodzącą interesom Polski i Polaków, w tym także Polaków żyjących na Białorusi. Pisałem już kilkukrotnie, że w polityce ogólnie, a w polityce zagranicznej w szczególności, należy się kierować interesami, a w żadnym wypadku emocjami. Tymczasem w polskiej polityce jest odwrotnie: kierujemy się emocjami, narażając tym samym na szwank nasz narodowy interes. Klinicznym przykładem takiego podejścia była kwestia budowy odcinka gazociągu, tzw. pieremyczki. W 2001 roku, Rosjanie, którzy mieli wówczas duże problemy z przesyłem gazu przez Ukrainę, zwrócili się do Polski z propozycją budowy odcinka gazociągu, który po połączeniu z gazociągiem jamalskim, pozwoliłby ominąć Ukrainę w przesyle rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej. Pieremyczka byłaby bardzo korzystna dla Polski (dodatkowe dochody z tranzytu, wzrost znaczenia politycznego Polski), ale niekorzystna dla Ukrainy. Polskie władze odrzuciły rosyjską propozycję argumentując, że nie mogą zrobić takiego świństwa Ukraińcom. Bo Polakom oczywiście mogą. I zrobiły.
A wracając do polityki wobec Białorusi. W polskim interesie jest, żeby Białoruś była stabilnym, niezależnym krajem, jak najmniej powiązanym z Rosją, a jak najbardziej z Polską i Europą. Najkorzystniej przy tym byłoby, żeby Białoruś była wrogo (albo przynajmniej niechętnie) nastawiona do Rosji. Ale już nastawienie neutralne, z malejącymi z roku na rok powiązaniami gospodarczymi, byłoby dla nas korzystne i pożądane. Tymczasem polska polityka jest od wielu lat ukierunkowana na izolowanie Białorusi w Europie i zmuszanie jej do zacieśniania więzów z Rosją. Obowiązuje zasada robienia na złość Łukaszence za wszelką cenę; nawet za cenę pogorszenia sytuacji geopolitycznej Polski. Przecież to jest paranoja!
Te refleksje naszły mnie po przeczytaniu (tutaj) artykułu o problemach Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Temat ZPB, kiedyś ciągle przewijający się przez media, aż do znudzenia – ostatnio zniknął. Miałem nadzieję, że ma to związek z racjonalizacją polityki wobec Białorusi i że w polskim MSZ zaczęła przeważać opcja wciągania tego kraju w naszą sferę wpływów i nie drażnienia jej władz, zamiast wpychania jej wszelkimi sposobami w ramiona Putina. Wspomniany artykuł zachwiał tą moją nadzieją. Jeśli za kilka dni usłyszymy o nocie dyplomatycznej lub przynajmniej komunikacie, polskiego MSZ w sprawie szykanowania ZPB przez władze Białorusi, będzie to znaczyć, że paranoja polskiej polityki zagranicznej wkracza w kolejny etap.
Muszę tu wyjaśnić, że na Białorusi funkcjonują dwa związki Polaków – obydwa nazywają się tak samo: Związek Polaków na Białorusi i obydwa reprezentują interesy polskiej mniejszości. Różnica między nimi jest taka, że jeden jest powiązany z polskimi służbami specjalnymi, a drugi – z białoruskimi. Nie muszę dodawać, że ten pierwszy jest przedstawiany przez naszą propagandę, jako jedynie słuszny i prawdziwy. Z kolei przez władze Białorusi – jest zwalczany. Z drugim – jest dokładnie odwrotnie. A przecież z punktu widzenia interesu białoruskich Polaków, którzy pragną zachować polską tożsamość, jest obojętne czy o ich interesy będzie zabiegać funkcjonariuszka polskiego wywiadu, czy funkcjonariusz służb białoruskich. Ważne, żeby te zabiegi były skuteczne.
Aleksander Łukaszenka został mianowany przez naszą rządową propagandę ‘sługusem Rosji i Putina’, co jest zwyczajnym kłamstwem. W rzeczywistości stara się zachować niezależność i lawirować pomiędzy Rosją i Europą. Moim zdaniem ma dwa główne cele: utrzymać się jak najdłużej przy władzy i sprawić, żeby Biali Rusini go kochali. Osiągnięcie drugiego z celów wymaga zapewnienia takiego tempa rozwoju kraju, żeby obywatele mieli poczucie poprawy swojego bytu. I na to akurat Polska mogłaby mieć duży wpływ. Wystarczyłoby odblokować wymianę gospodarczą i popierać inwestycje polskiego i europejskiego biznesu na Białorusi. Spowodowałoby to szybki rozwój tego kraju i wzrost zamożności jego obywateli. Poziom życia na Białorusi szybko stałby się wyższy niż w Rosji, a wtedy zaczęłyby się napięcia na linii Mińsk – Moskwa. Najpierw gospodarcze, a później polityczne. Po niezbyt długim czasie mielibyśmy za sąsiada prężny kraj silnie powiązany z Polską i niechętny wobec Rosji. Nasi politycy uznali, że lepsza jest przeciwna opcja: biedna Białoruś, wrogo nastawiona do Polski i silnie związana z Rosją. Zastanawiam się, czy to tylko głupota, czy może dywersja?
Janie,
jakże trafna diagnoza. Mnie (podobnie jak Ciebie) nurtuje tylko jedna sprawa – czy naprawdę nasi “mężowie stanu” są tak krótkowzroczni i nie mają nawet bladego pojęcia o tym jak “się robi” politykę zagraniczną, czy (aczkolwiek zwolennikiem teorii spiskowych nie jestem) nie jest to celowa polityka…? . Problem polega tylko na tym, że opcja nr 1 (głupota polityków) prędzej czy później skończyć może się dla Polski fatalnie, zaś opcja nr 2 świadczy o tym, że rację miał klasyk mówiąc, że tu “***j, **pa i kamieni kupa.”
Tenże klasyk powiedział też, że “państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”.
Otóż to.
Co zaś tyczy się polityki zagranicznej to wszystkim naszym politykom dedykowałbym dzieła Cata-Mackiewicza, zaś jako opis naszej “kretyńskiej” myśli politycznej zdanie, że “tym czym różni się Polska polityka zagraniczna od polityki zagranicznej Wielkiej Brytanii to to, że Wielka Brytania aby bronić swego narodu i kraju poświęca inne narody, zaś Polska w imię obrony innych naródów i krajów, poświęca swój własny”. Hmmm… tak było 75 lat temu, a jakże pozostaje aktualne… .
Pozostaje mieć nadzieję, że “cud”, który nieprzerwanie w naszej przepięknej krainie trwa od 08/1920 trwać będzie nadal, bo (tu kolejny, nieco sparafrazowany cytat z klasyka) “naród cudowny tylko…” i na tym poprzestańmy.
Polska jest rzadzona przez sluzby specjalne nasze i rosyjskie a nie politykow wiec jest jak jest.
Szanowny autorze, czy ktoś nie pozwala, blokuje polskiemu biznesowi inwestowania na Białorusi? Pierwsze słyszę, wręcz przeciwnie. Statystyki mówią, ze od czasu wprwadzenia sankcji za represje wobec społeczeństwa obywatelskiego (ponad 700 osób usłyszało wyroki) za udział w pokojowej – podkreślam – POKOJOWEJ demonstracji) inwestycje europejskie w tym szczególnie polskie wzrosły trzykrotnie?
A kwestia ZPB – pewnie, niech ich szykanują, nie pozwalają kultywować polskości, niech zamykają polskie szkoły i punkty nauczania języka, niech dławią tę polskość w zarodku, a co nas obchodzą jacyś Polacy z Białorusi, to nie nasza sprawa…
Panie autorze, wstyd mi za Polaków, którzy nie potrafią choć trochę empatii wykrzesać dla swoich rodaków!!!!
Mogę tylko zalecić uważne przeczytanie mojego tekstu.