Księga zdziwień odc.9
Właśnie przeczytałem informację, że CBA zatrzymało radnego z Łączków Kucharskich, który w ostatnich wyborach samorządowych kupował głosy wyborców za alkohol. Kupował skutecznie, gdyż został wybrany radnym, ale teraz usłyszał zarzuty korupcji. Po przeczytaniu tej informacji aż usiadłem z wrażenia i długo nie mogłem dojść do siebie. No bo facet namawiał do głosowania na siebie i głosującym stawiał wódkę. Gdzie tu, do cholery, jest korupcja? Czy stawianie wódki jest bardziej naganne niż składanie idiotycznych, niemożliwych do spełnienia obietnic? Moim zdaniem jest odwrotnie: karalne powinno być składanie absurdalnych obietnic, natomiast stawiane wyborcom flaszki, w dodatku za własne pieniądze, jest jak najbardziej dopuszczalne. Powiedziałbym nawet, że jest w dobrym tonie. Świadczy poza tym o dobrym wyczuciu potrzeb społecznych przez kandydata. Zapewne wygrał z jakimś idiotą, który obiecywał, że w ramach walki z globalnym ociepleniem zabroni krowom emitowania do atmosfery metanu.
Kolejny trafnie wyłapany przez Ciebie absurd Janku.
Mnie z kolei ostatnio poraziła i dosłownie zwaliła z nóg obietnica zwana kiełbasą wyborczą, która to wybrzmiała z ust jednego z kandydatów na Prezydenta RP, jakoby państwo polskie miało udzielać pomocy tzw. frankowiczom. Pytam się z jakiej to takiej parady?
Sam jak pewnie większość rodaków spłacam kredyty, ale naprawdę nikt mnie nie zmuszał do ich zaciągania. Zrobiłem to na własne ryzyko i odpowiedzialność, świadom konsekwencji. A już na pewno nikt mnie nie zmuszał żebym zaciągał zobowiązania kredytowe w innej walucie, niż tak w której zarobkuje.
No mnie to się w głowie nie mieści, jestem ciekaw Twojej opinii.
Oczywiście każdy jest odpowiedzialny za własne decyzje i nie ma prawa oczekiwać, że inni podatnicy zapłacą za jego błędy. Chociaż po ludzku współczuję ludziom, którzy się wpuścili w kredyty walutowe, to jednak była to ich decyzja i przez kilka lat wychodzili na tym lepiej niż ci, którzy mieli kredyty w złotówkach. Teraz są w dołku, ale za kilka lat frank może kosztować 2 złote i znów będą do przodu. Gdyby w Polsce wprowadzone wolnorynkowe reformy to 2 złote za franka mielibyśmy za kilka lat. Tylko ci tak zwani 'frankowicze’ głosują zapewne na populistów, którzy doprowadzą do tego, że frank będzie po 5 – 6 zł. Ale to w końcu ich wybór i ich ryzyko.
Zaciągając kredyt walutowy, to oprócz normalnego ryzyka związanego z braniem długoterminowego, kilkudziesięcioletniego kredytu hipotecznego trzeba również brać pod uwagę coś co się nazywa – ryzykiem kursowym. Raz jest lepiej raz gorzej i to jest w tego rodzaju kredytach norma. Nie znajduje żadnego uzasadnienia, żeby inni podatnicy zrzucali się na nich tylko dlatego, że im po ludzku współczujemy.