Mistrzowie niedomówień
Specjalistyczne portale ekonomiczne, ale także tygodniki opinii i prasa codzienna przynoszą ostatnio wiele enuncjacji krytykujących postawę Unii Europejskiej wobec Grecji. Przykładem tego jest wczorajszy artykuł w Bankier.pl. Znajdziemy tam omówienie tez artykułu Josepha Stiglitza – laureata nagrody Nobla z ekonomii z roku 2001 – w dzienniku Social Europe. Noblista pisze tam o błędach wierzycieli Grecji w aplikowaniu jej kuracji oszczędnościowej, która hamuje rozwój gospodarki. Jednocześnie Joseph Stiglitz uważa, że Grecja powinna pozostać w strefie euro, a jej ewentualne wyjście mogłoby doprowadzić do upadku wspólnej waluty lub nawet do rozpadu Unii Europejskiej. Artykuł w Bankier.pl przytacza też wypowiedzi głównego komentatora ekonomicznego Financial Times – Gideona Rachmana, który podobnie jak Stiglitz uważa, że greckie zaciskanie pasa to droga donikąd, bowiem powoduje ubożenie społeczeństwa. I że nie można wymagać tego od Greków. Autor artykułu w Bankierze konkluduje: 'Podobną opinię wygłosił niedawno inny słynny ekonomista, Thomas Piketty, który napisał, że metoda redukowania długu publicznego, którą forsuje się na użytek Grecji nie jest dobra, kuracja trwałaby dziesięciolecia i może to zadziałać, ale potrwałoby to niesłychanie długo’.
Wszystkie przywołane tu autorytety nazwałbym mistrzami niedomówień, bowiem krytykują postępowanie wierzycieli wobec Grecji (mają rację co do niektórych skutków takiej kuracji – o czym piszę dalej), ale nie wspominają ani słowem o tym, jaka jest droga alternatywna, chociaż niedwuznacznie wynika to z ich wypowiedzi. Więc postanowiłem dopowiedzieć to za nich. Otóż zamiast zmuszać Grecję do redukcji wydatków budżetowych można pozwolić jej więcej wydawać. Pojawia się oczywiście drobny problem, ale jest on łatwy do usunięcia. Tym problemem jest brak dostatecznych wpływów do budżetu Grecji, które pozwoliłyby na wydatki zgodne z zamiarami greckiego rządu. I tu jest właśnie główna myśl enuncjacji, o których piszę. Przecież kraje Unii Europejskiej mogą Grecji więcej pożyczać i problem przestanie istnieć. Muszą tylko przyjąć do wiadomości, że te pożyczki nigdy nie zostaną przez Greków spłacone. Czyli mówiąc innymi słowy podatnicy krajów europejskich (głównie Niemiec) powinni wziąć na siebie ciężar utrzymywania Greków. Oto, co tak naprawdę mówią nam Stiglitz, Rachman, Pikkety i wielu innych. Ci wymienieni nie mówią tego wprost i dlatego mianowałem ich mistrzami niedomówień, ale są i tacy, którzy wykładają kawę na ławę. We wpisie Czy kradzież jest moralna? przedstawiłem jednego z takich hochsztaplerów: profesora Marka Blytha. Uważa on, że żądanie, żeby dłużnicy spłacali swoje zobowiązania jest wysoce niemoralne.
Program oszczędnościowy zaaplikowany Grecji rzeczywiście przyczynia się do recesji i jest bolesny dla wielu jej obywateli. Nie jest winą zwykłych Greków, że kolejne rządy prowadziły politykę zadłużania i rozbudowywały opiekę socjalną państwa. Gdy w kasie zabrakło pieniędzy, za to pozostała masa długów do spłacenia, sytuacja zrobiła się naprawdę trudna. Grecy mają pretensje do całego świata (głównie do Niemców), nie mają tylko pretensji do poprzednich swoich rządów. Niby dlaczego mieliby mieć: przecież te rządy były dobre – rozdawały pieniądze, dzięki czemu żyło się nieźle. Gdyby ci wredni Niemcy nadal płacili, to nie byłoby problemu. I w takim myśleniu utwierdzają Greków wielkie światowe autorytety ekonomiczne, takie np. jak noblista Stiglitz, którego portret wybrałem na ikonę tego wpisu.
Czy jest wyjście z tej beznadziejnej sytuacji? Jest, o czym wielokrotnie pisałem (m.in. tutaj). Grecja musi wprowadzić własną walutę! Spowoduje to oczywiście ogromny chaos oraz nagłe zubożenie bardzo wielu Greków (bo grecka waluta będzie się gwałtownie osłabiać). Ale da ogromny impuls rozwojowy, który spowoduje, że w ciągu 2 – 3 lat Grecja wyjdzie z kłopotów. Niezbędna będzie jednak redukcja greckiego długu, ale z tego raczej wszyscy zdają sobie sprawę. Moja propozycja jest taka, żeby dług został przeliczony z euro na drachmy. Czyli, żeby został zredukowany o tyle, o ile osłabi się drachma (moim zdaniem co najmniej 60%). Taka szokowa terapia przejścia na własną walutę wywoła oczywiście gwałtowne protesty tych grup, które na operacji najwięcej stracą. Ale po pierwszym szoku Grecy dostrzegą pozytywne skutki zmian i dobre perspektywy na przyszłość. Po raz pierwszy od wielu lat zapanuje powszechny optymizm! I Grecja ruszy do przodu jak rakieta.