Pitti Uomo – podsumowanie
Na Pitti Uomo byłem po raz pierwszy. Trzeba tu wyjaśnić, że impreza ta nie jest imprezą otwartą. To znaczy nie każdy może po prostu kupić bilet i wejść. Najpierw trzeba się zarejestrować, ale tu napotyka się na ograniczenia, bo trzeba spełnić wymagania stawiane przez organizatorów. Jeśli ktoś chce się zarejestrować jako handlowiec, to musi przedłożyć dokumenty potwierdzające istnienie firmy oraz jej odpowiednią rangę. Np. trzeba wysłać skany faktur. Od blogera organizatorzy żądają np. linków do wcześniejszych wpisów o Pitti Uomo. W każdym razie pomyślnie przeszedłem weryfikację i mogłem się udać do Florencji.
Samo Pitti Uomo to trzy sfery, które tylko częściowo się ze sobą zazębiają. Jedna z nich to typowe targi. Producenci odzieży i dodatków mają swoje stoiska, handlowcy, którzy przyjeżdżają z całego świata, dokonują wyborów i zawierają kontrakty. Wszystko to dzieje się w halach targowych. Druga sfera to imprezy towarzyszące, których jest nieprzebrana liczba. Dzieją się zwykle poza terenem targów – wieczorami. Tej sfery nie udało mi się poznać. I wreszcie sfera trzecia, którą nazywam snobistyczno-towarzyską. Dzieje się w przestrzeni pomiędzy halami (przeważnie na placyku przed halą główną), oraz na placu przed wejściem do Fortezza Da Basso. To stąd pochodzą zdjęcia, które zapełniają później najróżniejsze portale, magazyny i blogi. 'Poważni’ uczestnicy Pitti Uomo odnoszą się do tej sfery z lekceważeniem lub nawet pogardą. Np. w wielu tekstach o Pitti Uomo można się natknąć na stwierdzenia: ’mnie nie interesuje to, co się dzieje na placyku; ja jestem ponad to’, albo: ’ja nie pretenduję do miana placykowego pawia’. A ja uważam, że targowisko próżności na placyku przed główną halą jest kwintesencją Pitti Uomo. I wcale nie ukrywam, że chciałem pretendować do miana placykowego pawia. Ale nie było to łatwe.
Atmosfera w tłumie wypełniającym teren targów, jest zupełnie niepowtarzalna! Jest to atmosfera naładowana pozytywną energią wzajemnej sympatii i akceptacji. Ludzie się do siebie uśmiechają, pokazują sobie przyjazne gesty i prawią komplementy. Podchodziło do mnie mnóstwo nieznajomych osób, żeby mi powiedzieć, że podoba im się moja stylizacja lub jakiś jej element. Ja też podchodziłem do nieznajomych i chwaliłem ich pomysły na stylizację (pod warunkiem, że mi się naprawdę podobały). Zresztą wkrótce przestawali być nieznajomymi, bo wymienialiśmy wizytówki, lub podawali swoje numery telefonów. Kolejna sprawa to fotografowanie. Tam wszyscy wszystkim robią zdjęcia! A obiekty fotografowane przybierają odpowiednie pozy, żeby wypaść jak najlepiej. Na porządku dziennym są też prośby o możliwość zrobienia sobie wspólnego zdjęcia. Nikt tym prośbom nie odmawia, a wręcz przeciwnie: cieszy się, że wzbudził zainteresowanie. Czasami forma w jakiej obce osoby wyrażają swój zachwyt, jest zadziwiająco ekspresyjna. Miałem okazję doświadczyć tego, szczególnie w drugim dniu targów. To było przyjemne. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze najróżniejsze telewizje z całego świata, które nagrywają swoje reportaże. Co i rusz ktoś prosi o wywiad. Oczywiście oblegane są głównie osoby, które są znane i rozpoznawalne, ale mnie także zdarzyło się udzielić dwóch wywiadów i pozować fotoreporterom różnych magazynów i portali, a także ekipie organizatorów, na tle ścianki e-Pitti.com. Spotkałem Łukasza Masłowskiego, autora interesującego bloga Outdersen. Obok standardowego zdjęcia jakie sobie z nim zrobiłem zamieszczam też zdjęcie cokolwiek… niestandardowe.
Kolejna ciekawa sprawa związana z Pitti, dzieje się już po targach. Ludzie, którzy prezentowali tam swoje stylizacje odnajdują swoje zdjęcia w sieci, na różnych portalach i blogach. Zawierane są w ten sposób nowe znajomości. Na razie facebookowe, ale zapewne przy okazji kolejnej edycji Pitti Uomo, przerodzą się w kontakty osobiste. Na zdjęciach robionych przez Małgorzatę, które zamieściłem na blogu, także odnalazło się kilka osób z różnych stron świata. Poniżej zamieszczam zdjęcie, na którym zaznaczam strzałką Mariana Manciu, który został właśnie moim znajomym. Takich przypadków było więcej. Ja także odnalazłem swoje zdjęcia na wielu portalach. Zamieszczam dwa z nich, które najbardziej przypadły mi do gustu. Pierwsze pochodzi z portalu Buro247, drugie z portalu Sprezzatura-Eleganza.
Jeśli chodzi o sferę targową i ofertę wystawiających się producentów, to nie zauważyłem żadnych rewolucji. Kilka stoisk mnie zachwyciło, w tym jedyny akcent polski, czyli stoisko firmy Emanuel Berg usytuowane w miejscu, obok którego każdy musiał przejść. Jednak robienie zdjęć wewnątrz było bardzo utrudnione, gdyż starali się to utrudniać organizatorzy. Oczywiście zawsze pytaliśmy wystawców, czy możemy zrobić zdjęcie stoiska. Nie zawsze otrzymywaliśmy zgodę. A nawet jeśli tak, to po chwili zjawiał się ktoś z ochrony, kto stanowczym tonem domagał się zaniechania fotografowania. Dziwna polityka. Poniżej trochę zdjęć, a przegląd otwiera Emanuel Berg.
We wpisie Inwazja bieli pisałem o najbardziej charakterystycznym akcencie towarzyskiej sfery Pitti Uomo, czyli o licznych białych garniturach, marynarkach i spodniach. Drugą rzucającą się w oczy cechą zaprezentowanych stylizacji, były żywe kolory. Można to było już ocenić w fotorelacjach z dwóch pierwszych dni imprezy. Poniżej kilka zdjęć szczególnie eksponujących aspekt kolorów.
I jeszcze mały rzut oka na kilka stylizacji niestandardowych.
Pitti Uomo to niewyczerpane źródło tematów. Także dwa tysiące zdjęć, które zrobiła Małgorzata kryje w sobie tematyczne rezerwy. Nie będę jednak nadużywał cierpliwości czytelników i tym wpisem prawie kończę temat. Prawie – ponieważ za jakiś czas zamieszczę jeszcze jeden wpis, ale o charakterze raczej żartobliwym.
W niniejszym wpisie, oprócz zdjęć zrobionych przez Małgorzatę Adamską, wykorzystałem jedno zdjęcie Colina Golda, ze strony Thetrendspotter.net, oraz jedno zdjęcie Fabrizia Di Paola ze strony Sprezzaturaeleganza.tumblr.com.
Podziekowania za wpisy z relacjami z Pitti Panie Janie, piekne zdjecia przeniosly mnie na chwile do sfery marzen i fantazji, ktorej tak bardzo nam czesto brakuje na codzien.
Fajnie byloby gdyby ktos wpadl na pomysl zrobienia takiej imprezy ale komercyjnej dla wszystkich. Cos jak Poznan Motor Show. Fajnie byloby poogladac te kolorowe stylizacje na zywo 🙂
Florencka impreza pracowała na swoją pozycję i reputację przez dziesiątki lat. Ale są też inne imprezy. Załączam kompilację kilku zdjęć z Milan Fashion Week.

fajnie popatrzeć na kolorowy świat mody i uśmiechniętych ludzi.
Super gratuluję i gdzieś na dnie psychiki nie ukrywam zazdroszczę.
pozdrawia
spokojny
Szanowny Panie Spokojny! Czy na następne Pitti wybierze się Pan ze mną? Mogę ewentualnie wymyślić Panu stylizację. Z muszką i kapeluszem. 🙂
A czy trzeba się rejestrować żeby mieć dostęp na placyk?
Inna sprawa: oksfordy zapinane na rzepy?!!???!!!? o_O A ja myślałem, że to Wojasy wydziwiają…
Placyk to centralne miejsce targów; mają tam dostęp ci, którzy mają karty wstępu. Dlatego mnóstwo domorosłych fotoreporterów czatuje przed wejściem do Fortezza Da Basso. Jest tam też spory plac, przez który muszą przejść wszyscy udający się na teren targów. Idealne miejsce do fotografowania i nie trzeba mieć karty wstępu.
Te oksfordy na rzepy, to bardzo ciekawa sprawa. Miniaturowe stoisko sympatycznego, niemłodego Japończyka, który sam, ręcznie szyje buty. Właśnie takie jak widać. Przyjechał z dalekiej Japonii w pojedynkę i przywiózł ze sobą kilkanaście par butów. W dodatku niezbyt dobrze mówił po angielsku. Czy zrobił interes życia? Wątpię. Zrobiłem sobie z nim zdjęcie, niestety w ciemnym wnętrzu wyszło poruszone.
Czyli w takim razie jakieś duże obroty nie są potrzebne, żeby móc się wystawić na Pitti.
Podobno jest potrzebna rekomendacja dwóch innych firm, które wystawiają się na Pitti od lat. Ale to jest informacja niesprawdzona. Tylko raz się na nią natknąłem w jakimś artykule przed laty.
Fajna sprawa pojechać na takie targi podglądnąć światowe trendy.
SUPER!
Uwielbiam Pańskie stylizacje, ale utwierdziłem się w przekonaniu, ze pomarańczowy kolor jest najbrzydszy ze wszystkich i o ile nie jest tylko drobnym dodatkiem nikt w nim nie wygląda dobrze.