Księga zdziwień odc.14
Toczy się niezwykle zacięta dyskusja pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami zapładniania in vitro. Osią sporu jest fakt, że w procesie zapładniania pozaustrojowego, są wytwarzane liczne zarodki, które następnie są zamrażane. Zarodek to zlepek kilkunastu komórek powstałych wskutek tego, że zapłodniona komórka jajowa rozpoczęła podział. Kolejny etap procesu, czyli implantacja (zagnieżdżanie) zarodka w macicy, jest trudny i przeważnie nie udaje się za pierwszym razem. Sięga się wówczas do kolejnego zarodka, rozmraża i ponawia próbę implantacji. Za którymś kolejnym razem się udaje i wtedy zaczyna się ciąża. Pozostałe zarodki mogą pozostać zamrożone i wykorzystane w przyszłości (np. za kilka lat, gdy kobieta, która poddała się zapłodnieniu in vitro zechce mieć kolejne dziecko), albo mogą zostać zniszczone.
Aktualna nauka Kościoła głosi, że w chwili zapłodnienia (gdy plemnik wniknie do komórki jajowej) powstaje nowy człowiek, którego Bóg, w tym właśnie momencie, obdarza nieśmiertelną duszą. Zgodnie z tą nauką, niszczenie zarodków jest aborcją, czy wręcz morderstwem – pozbawianiem życia człowieka. Dlatego nie dziwi mnie stanowisko osób, które kierując się aktualną nauką Kościoła, protestują przeciwko zapłodnieniom in vitro, które ich zdaniem, wiążą się z dokonaniem wielokrotnych morderstw (zniszczenie niepotrzebnych już zarodków). Dziwi mnie natomiast całkowita bezrefleksyjność tych osób oraz zaprzeczanie (z czego być może nie zdają sobie sprawy) naukom Ojców Kościoła: św. Hieronima, św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu, św. Alfonsa Liguoriego. Bowiem Kościół przyjął doktrynę o powstaniu człowieka z chwilą zapłodnienia, zaledwie 161 lat temu. Wcześniej, przez setki lat uważał, że Bóg obdarza człowieka duszą około 40 dnia ciąży. Taką naukę głosili właśnie wymienieni powyżej Ojcowie Kościoła. Gdyby wtedy umiano stosować metodę in vitro, Kościół nie miałby nic przeciwko niej.
Dla ludzi niewierzących powyższe rozważania nie mają żadnego znaczenia. Ale nawet człowiek wierzący (a jednocześnie myślący) nie może sobie nie zadać pytania o to, kto się mylił: czy święci Ojcowie Kościoła, czy papież Pius IX, który w roku 1854 ogłosił doktrynę o animacji (obdarzeniu duszą) z chwilą poczęcia. Współczesna wiedza na temat zapłodnienia i ciąży skłania raczej do zastanowienia się nad procesem powstawania życia, niż kurczowego trzymania się doktryny Piusa IX. Otóż dziś wiadomo, że ciąża zaczyna się nie z chwilą zapłodnienia, lecz z chwilą zagnieżdżenia zarodka w macicy, co ma miejsce około 10 dni po zapłodnieniu. Nie wszyscy zapewne wiedzą, że w warunkach naturalnych, jedynie w około połowie przypadków dochodzi do zagnieżdża się zarodka w macicy. W pozostałych – zarodek jest wydalany i nie dochodzi do ciąży pomimo, że doszło do zapłodnienia. Kobieta nie zdaje sobie wówczas sprawy z faktu, że w jej narządach rodnych doszło do zapłodnienia i zaczął rozwijać się zarodek, któremu nie udało się zagnieździć w macicy i został wydalony. Dla osób wierzących jest to informacja bardzo istotna, bo zmusza do zadania sobie kolejnego pytania: czy jest możliwe, aby Bóg stworzył ludzi w taki sposób, że połowę z nich skazał od razu na wieczne potępienie? Nie dając im szansy zobaczenia świata i zostania ochrzczonymi? (bo obdarzył ich duszą w chwili zapłodnienia, a później połowę wyeliminował nie dopuszczając do powstania ciąży) Czy jest możliwe, że zrobił to Bóg, który jest przecież sędzią sprawiedliwym? A może Bóg popełnił błąd, co zdają się sugerować dziś kościelni hierarchowie, odrzucając stanowczo hipotezę, że istota ludzka powstaje w innym momencie niż zapłodnienie?
W roku 1854 papież Pius IX nie mógł wiedzieć o tym, że zapłodnienie nie jest równoznaczne z ciążą. Czy, gdyby wiedział, sformułowałby swoją doktrynę w taki sam sposób? Mam co do tego wątpliwości. Trzeba też dodać, że doktryna Piusa IX miała i ma wielu krytyków w łonie Kościoła. Z bardziej znanych wymienić można kardynała Josepha Merciera czy księdza Franza Böcklego. Przypuszczam, że sprawa jest przedmiotem rozważań kościelnej Kongregacji Nauki Wiary i prędzej czy później stanowisko Kościoła ulegnie zmianie. Być może na takie, że człowiek (i jego dusza) powstają z chwilą implantacji (zagnieżdżenia w macicy), a nie z chwilą zapłodnienia. Dlatego jednoznaczność i zajadłość kościelnych hierarchów, a za nimi niektórych polityków i publicystów, niezmiernie mnie dziwi. Chciałbym widzieć ich miny, gdy Kościół ogłosi zmianę doktryny.
Panie Janie,
Czapki z głów za ciekawy przegląd doktryny. Ale to dla ludzi mądrych i myślących. Cała ta dyskusja to bełkot nastawiony na „katolicką ciemnotę urnową – wyborców”. Przecież jak słucham tego bełkotu, to ręce opadają. Znów z niebytu objawiła się niejaka Kępa, która byle co je, co można sądzić po wyglądzie i byle co mówi. Jeden z internautów dziś świetnie napisał, że ojciec stworzył ją zimą , na chwałę i podobieństwo Bałwana.
Ile i jak mądrze Pan napisze , to nie ma znaczenia, każdy się okopał. Dla mnie najważniejsze jest to , że rodzice mogą mieć swoje upragnione dzieci. A Ja znam dwie szczęśliwe mamy i ich zdrowe dzieci i niech to będzie najważniejsze. Reszcie na pohybel , niech szczekają.
Pozdrawia spokojny
Mam nadzieję, że zobaczymy ich miny, gdy Kościół skoryguje doktrynę 🙂
Co więcej, założenie obdarzenia duszą w chwili zapłodnienia czyni rodziców zabójcami, bo świadomie doprowadzaja do śmierci ludzi. W związku z powyższym należało by zaprzestać płodzenia dzieci w ogóle. Co do in vitro i aborcji – nie wypowiem się, gdyż pracuje jeszcze nad swym zdaniem. Jednakowoż, @spokojny: Widok szczęścia sprawiający Panu radość z pobudek egoistycznych nie jest absolutnie żadnym argumentem w dyskusji. Pieniądze zarobione dzięki mordowaniu Żydów były także powodem do szczęścia dla Niemców, jak i dla ich dzieci, ale nie zmienia o etycznej wartości ich czynów. Pański pogląd jest barbarzyński i w najwyższym stopniu amoralny.
Szanowny Teeoth,
Jak wspaniale potwierdziłeś/aś moje tezy. Ja nie posunę się do obrażania, natomiast poziom porównania zaskakujący. Tak ! w tej i innych sprawach jestem nie tylko barbarzyński i amoralny ale i zasadniczy w poglądach.
Pozdrawiam
spokojny
Nie po raz pierwszy i nie w tej jedynej sprawie Kościół skorygował swoją doktrynę. Sam jestem katolikiem i zwalczam in vitro właśnie z powodu doktryny. Jeśliby kiedyś Kościół zmienił oficjalne nauczanie w tej sprawie to i ja zmienię bez chwili zastanowienia swoje stanowisko. Niektórzy mogą w tej sytuacji myśleć, że nie mam własnego zdania i po prostu biorę do wierzenia to, co mi się podaje, ale tacy nie rozumieją, że (1) katolicyzm to gotowy zestaw poglądów i nie można sobie wybierać na zasadzie z tym się zgadzam, a z tym nie, (2) jest to wyraz karności i wykonywania poleceń, jak w wojsku. W końcu istnieje koncepcja Ecclesia militans, czyli Kościół wojujący i każdy wierzący jako żołnierz tejże armii ma obowiązek wykonywać rozkazy.
biskupi o aborcji i in vitro paplaja od lat a jak zapytano ich oficjalnie na papierze o opinie w sprawie przesuniecia ow feralnego spornego krzyza to odpisali, ze nie sa kompetentni do wypowiedzenia sie w tej sprawie. amen