Czy ktoś pamięta Edwarda Babiucha?

Na początku roku 1980 sytuacja w Polsce była fatalna. W sklepach brak było towarów, a jeśli już się coś pojawiało, trzeba było to wywalczyć, albo stojąc w kolejkach, albo płacąc łapówki ekspedientom, którzy ’odkładali’ towar. Najgorsza była jednak powszechna beznadzieja i brak jakichkolwiek perspektyw. Epoka Gierka chyliła się ku upadkowi. Premierem był powszechnie znienawidzony Piotr Jaroszewicz, który sprawował swój urząd od dziesięciu lat. I wtedy nastąpiła nagła zmiana. Jaroszewicz został odsunięty, a premierem został Edward Babiuch – bezbarwny aparatczyk wyciągnięty z kapelusza, totumfacki Edwarda Gierka. W lutym 1980 roku, już jako nowy premier, wygłosił przemówienie w Sejmie – coś w rodzaju orędzia. To ciągle była klasyczna PRL-owska nowomowa, ale język był wyraźnie inny niż w drętwych przemówieniach Jaroszewicza. Premier Babiuch wytykał błędy poprzedniej władzy. Posunął się nawet do tego, że napomknął o niedożywionych wiejskich dzieciach. I sypał obietnicami jak z rękawa: wszystkiego miało być więcej i wszystko miało iść lepiej, sprawniej, uczciwiej. To były frazesy i obietnice bez pokrycia. Ale ludzie to kupowali, bo każdy chciał wierzyć w cudowną przemianę. W serca wstąpiła nadzieja. Pamiętam jak podobał mi się ten fragment przemówienia, w którym premier mówił, że towary będzie się teraz ’nabywać’ a nie ’załatwiać’. Oczywiście słowami nie można było niczego zaklajstrować i cały system runął kilka miesięcy później.

To przemówienie przypomniało m i się, gdy słuchałem orędzia prezydenta Andrzeja Dudy. Nie tylko kontekst zaufanego człowieka szefa, się zgadzał. Także propagandowe frazesy były bardzo zbliżone do tych z przemówienia Babiucha. Po prostu Duda mówił Babiuchem! Jakże pięknie zabrzmiały słowa o konieczności wzmocnienia polskiej gospodarki, podniesienia jakości życia, pomocy polskim przedsiębiorcom: ’by nie mówili, że państwo jest wobec nich opresyjne, żeby mieli więcej wolności, więcej swobody działania, by mieli wsparcie od państwa, ale takie, z którego korzystają wtedy, kiedy chcą, a nie mówili, że państwo zastawia na nich pułapki’. Czy ktoś naprawdę wierzy, że nowa władza, a prezydent w szczególności, coś tu zmienią? No przyznaję: Babiuch nie mówił tak pięknie. Ale pustka w jego słowach była taka sama jak pustka w słowach Andrzeja Dudy. Frazesy obliczone na dociągnięcie do kolejnego etapu. Dziś do kolejnych wyborów, wtedy do kolejnego plenum KC lub Zjazdu Partii. A lud to kupuje.

3 komentarze

  1. mirek 08/08/2015
  2. LadyM. 09/08/2015
  3. JanMieszko 17/02/2016

Dodaj komentarz