Dwa tygodnie temu pisałem o młodym kosie, który rozpoczynał swoją drogę w wielkim świecie. Pisałem też o jego dziwacznych zachowaniach polegających na atakowaniu mojego kota. Atakowanie przejawiało się usadawianiem się w pobliżu kota i wydawaniem jazgotliwych dźwięków, które dla kota okazywały się nie do zniesienia, więc przeważnie czmychał do domu. Po dalszych obserwacjach doszedłem jednak do wniosku, że to co robi młody kos, to nie są ataki. To chyba jest miłość! Kos zakochał się w moim kocie i próbuje mu tę miłość wyznać. W takim przekonaniu utwierdziło mnie następujące zdarzenie. Kot przycupnął w cieniu, skryty za pniem jarzębiny. Po drugiej stronie pnia, w odległości około 2m od niego, wylądował kos i rozpoczął swoje wrzaski. Zwykle w takiej sytuacji kot czmychał, nie mogąc znieść dźwięków wydawanych przez kosa. Ale tym razem postanowił zaatakować. I rzucił się na kosa. No i tu jest najważniejszy moment całego zdarzenia. Bo co robi ptak, na którego rzuca się kot? Oczywiście odlatuje. Czasem nie zdąży, ale to już inna sprawa. A co zrobił zakochany w kocie kos? Odbiegł kilka metrów dalej i kontynuował swoje wrzaski. Nie żartuję: on nie odleciał na inne miejsce. On odbiegł! Możecie to sobie wyobrazić?!
Obserwując dziwne zachowanie młodego kosa, cały czas robiłem mu zdjęcia. Uważam, że niektóre z nich są naprawdę znakomite, więc zamieszczam je w tym wpisie. Żałuję ale wspólnego zdjęcia kota z kosem, niestety nie mam. Na ostatnim zdjęciu widzimy tatę kosa. Niby zostawił młodego własnemu losowi, ale jednak od czasu do czasu się zjawiał i kontrolował sytuację.
Ciekawa historia, tego jeszcze nie bylo 😀
Nie należy jej jednak brać całkiem poważnie.
A mój kot i mój kos też mają osobliwą relację.Reagują na siebie – kos swoim donośnym głosem, gdy dostrzeże Baghirę wchodzącego do zagajnika, jego królestwa a mój czarnuszek tańcem ogona, który demaskuje wewnętrzną radość. I tak wtórują sobie aż do…ja odpadam pierwsza!😁😃😉
Czyli coś w tym jednak jest!
A ja myślałem, że to tylko moja nadinterpretacja 🙂