W dniu 1 października, na łamach Rzeczpospolitej, ukazał się artykuł o nowych, genialnych pomysłach Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Ta duża instytucja (7 działów, 32 stałych pracowników oraz wielu ekspertów) utrzymywana z naszych podatków i kierowana przez Krzysztofa Brzózkę, postanowiła wydać wojnę czekoladkom z alkoholem. Dyrektor Brzózka z dumą informuje, że złożył stosowne zawiadomienia w: prokuraturze, Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Izbie Celnej oraz Urzędzie m.st. Warszawy. Zawiadomienie Urzędu Ochrony Państwa, Izby Skarbowej oraz Straży Pożarnej ma nastąpić w najbliższym czasie. Dyrektor Brzózka argumentuje, że pół kilograma czekoladek np. z likierem, zawiera tyle alkoholu ile jedno piwo. Po zjedzeniu 2 – 3 kilogramów takich czekoladek można się całkiem nieźle narąbać. Dlatego pan dyrektor Brzózka uważa, że czekoladki z likierem powinny być oklejone banderolą i sprzedawane na stoiskach z alkoholem. Łaskawiej traktuje tylko te spośród nich, w których zawartość alkoholu jest mniejsza niż 4,5%. W ich przypadku dopuszcza możliwość sprzedawania poza stoiskami alkoholowymi, ale tylko w punktach sprzedaży, które mają koncesję na obrót alkoholem niskoprocentowym. Sprzedaż na stoiskach ze słodyczami – jest oczywiście wykluczona.
Z artykułu w Rzeczpospolitej dowiedziałem się, że popularny batonik Pawełek z Wedla, zawiera od 2% do 2,4% alkoholu, wiśnie w czekoladzie Cherrissimo firmy Mieszko mają 1,1% alkoholu, a pralinki Advocate firmy Vobro – 3,8%. Rzeczpospolita nie informuje o reakcji instytucji, które zostały zawiadomione przez czujnego dyrektora Brzózkę – należy się jednak spodziewać, że będzie to reakcja poważna. Zostaną wszczęte stosowne postępowania, i zlecone odpowiednie ekspertyzy zarówno techniczne jak i prawne. Urzędy Skarbowe rozpoczną zmasowane kontrole i naliczą producentom czekoladek zaległą akcyzę za 5 lat wstecz. Producenci odwołają się do sądów i po kilku latach prawdopodobnie wygrają i otrzymają stosowne odszkodowania. Oczywiście tylko ci, którzy przetrwają, bowiem drobnica w międzyczasie zbankrutuje. Tak może być, chociaż nie musi. Jedno jest pewne: dyrektor Krzysztof Brzózka zostanie sławny i przejdzie do historii. Wprawdzie do historii głupoty, ale czy to ma znaczenie dla spragnionego prawdziwej sławy?
To, co w tej sprawie dziwi, jest zrozumiałe samo przez się. Dodam jednak, że wszechobecna głupota już mnie dziwić przestała. Jednak głupota tak bardzo skondensowana jak to ma miejsce w przypadku dyrektora PARPA, mimo wszystko zaskakuje.
Domniemywam, że dyrektor Brzóska doszedł do owych genialnych wniosków po zjedzeniu tych 4 kilogramów czekoladek z alkoholem. Nie dość, że się narąbał, to doznał kompletnego rozstroju organizmu (nadmiar czekolady, a zatem i cukru jest szkodliwy dla organizmu. W dodatku te wszystkie chemiczne wynalazki, jakie producenci wtłaczają obecnie do czekolady mogą prowadzić do zatrucia ). W takim stanie raczej wskazany był dla niego zakład zamknięty niż zasiadanie za biurkiem i podejmowanie urzędowych decyzji.
Swoją drogą, coraz śmieszniej mamy: jedna negocjuje drożdżówki, drugi akcyzę na baryłki z likworem. Trzeci może wymyśli akcyzę na azulan i też, zamiast w aptece, będziemy go kupować w monopolowym. Ciekawe ile azulanu by trzeba wypić, żeby się narąbać