We wpisie Cesare Attolini, pisałem kilka miesięcy temu, o włoskiej marce szyjącej garnitury i inne składniki męskiej garderoby, charakteryzujące się najwyższą jakością i całkowicie ręcznym wykonaniem. A także ceną, która nierzadko przekracza 10 tysięcy euro za garnitur. Z naszego punktu widzenia, taka cena wydaje się całkowitą abstrakcją, ale są klienci gotowi tyle płacić. Firma prosperuje więc w najlepsze, a nawet rozszerza swoją ofertę: wykonuje już nie tylko ubrania na indywidualne zamówienie, ale także ubiory gotowe, które zwyczajnie można nabyć w sklepie. O ile zgodzimy się, że salon z produktami Cesare Attolini można nazwać sklepem. Zbliżony model biznesowy reprezentuje brytyjska firma obuwnicza Gaziano & Girling, która oferuje luksusowe męskie obuwie, a także wykonuje buty na miarę, na indywidualne zamówienie. Typowa cena ich gotowych butów ze skóry cielęcej, to około 1000 euro, zaś buty wykonywane na zamówienie ze skór egzotycznych, są wielokrotnie droższe; ich ceny zaczynają się od 5500 euro. Czy warto poświęcać uwagę takim markom z odzieżowo-obuwniczej stratosfery? Moim zdaniem warto. Po pierwsze warto wiedzieć o istnieniu takiego świata luksusowych i drogich wyrobów, a po drugie obserwując te wyroby, można wyciągnąć wiele praktycznych wniosków, przydatnych przy dokonywaniu zakupów, już po zejściu na ziemię.
Luksusowe marki, które sprzedają swoje wyroby po niebotycznych cenach, zwykle pracowały na swoją renomę kilkadziesiąt, a niekiedy nawet ponad sto lat. Ciężką pracą pierwszych pokoleń, połączoną z menedżerskimi umiejętnościami kolejnych, budowały prestiż, który w końcu zamieniał się na sukces finansowy. Zupełnie inaczej było z marką Gaziano & Girling, bowiem istnieje ona zaledwie 10 lat. Faktem jest, że założona została przez nie byle jakich mistrzów szewskiego rzemiosła: Deana Girlinga oraz Tony’ego Gaziano, którzy mieli za sobą pracę dla takich marek jak Edward Green czy George Cleverley. O sukcesie zadecydowało w dużej mierze połącznie artyzmu Tony’ego i solidnego rzemiosła Deana, ale nie byłoby go bez solidnego zastrzyku gotówki zaaplikowanego przez Francuza – Oliviera Rosenfelda, który wszedł do spółki trzy lata temu. Dzięki temu wkładowi wybudowano nową fabrykę w Kettering, w hrabstwie Northamptonshire w Anglii. Dzięki inwestycji firma Deana i Tony’ego przeistoczyła się z niszowej manufaktury, w poważnego gracza w segmencie obuwia luksusowego.
Buty Gaziano & Girling mają bardzo specyficzny kształt kopyta; szczupły i wydłużony; trudny do pomylenia z butami innych marek. Bardzo charakterystyczne jest też silne przewężenie podeszwy w śródstopiu. Tak duże przewężenie na ogół nie jest spotykane w butach innych marek – jest zresztą dość kłopotliwe technologicznie. Nadaje ono butom Gaziano & Girling dodatkowej lekkości i jeszcze bardziej je wysmukla. Na zdjęciu poniżej zestawiłem buty G&G z butami marki Shoepassion – dla porównania stopnia przewężenia podeszwy. Zaś na kolejnych zdjęciach dobrze widać perfekcję wykonania i dbałość o szczegóły. Drobne ręczne wykończenie w łączeniu obłożyny i przyszwy w jasnobrązowych monkach, jest tego przykładem. Zdjęcia pochodzą ze oficjalnej strony marki.
Niewiele jest sklepów, które mają w swojej ofercie buty G&G i nie wiem czy w tym gronie jest jakikolwiek sklep w Polsce. Być może najbliższym jest ciekawy sklep Skoaktiebolaget, mieszczący się w Sztokholmie. Ciekawy dlatego, że oferujący buty i dodatki najwyższej jakości, a także dlatego, że jest prowadzony przez pasjonatów męskiej elegancji i stylu. Jako ciekawostkę mogę dodać, że zarówno właściciel, jak i członkowie personelu sklepu, szyją swoje garnitury w pracowni Macieja Zaremby. Za parę butów G&G trzeba tam zapłacić od 1150 do 1300 euro. Zaś oficjalnym salonem firmowym Gaziano & Girling jest salon przy słynnej ulicy krawców w Londynie: Saville Row.
Na różnych forach i blogach poświęconych butom, marka Gaziano & Girling jest otaczana czymś w rodzaju kultu. Pochwalenie się posiadaniem butów tej marki jest swego rodzaju nobilitacją. Może ktoś z czytelników jest ich szczęśliwym posiadaczem i pochwali się w komentarzach? Naturalnie załączając zdjęcie. Chwalenie się posiadaniem produktów G&G jest odruchem całkowicie naturalnym, bowiem buty te – oprócz tego, że są drogie, prestiżowe i doskonale wykonane – są po prostu piękne.
Świetne!
Pewien znany bloger pisał o butach na pierwszym kol. zdjęciu na samej górze artykułu, że są „BRZYDKIE” bo maja tzw. kwadratowe lub „obrysowane” na prosto czuby buta. I nie chodziło jedynie o te bardzo kwadratowe, ale takie, które nie sa „na okrągło” lub na „owalnie”. A równocześnie są szaleńcy, którzy za takie „Brzydactwo” dają 5000 EUR. Pytanie: kiedy klasyka się broni, a kiedy nie? 🙂
Pozdrawiam
J.
Przepraszam, chodziło mi o trzecie zdjęcie (nad tekstem), buty na górze zdjęcia po prawej.
J.
To jest rzecz gustu. Myślę, że wszystkie buty Gaziano & Girling mieszczą się w pojęciu klasyki. Można co najwyżej mówić, że jedne są bliższe konserwatywnemu jej pojmowaniu, a inne – awangardowemu. Ale rzeczywiście można różnie na to patrzeć. Ja lubię buty o wydłużonym kopycie i zwężonych noskach i głównie takie noszę. I muszę przyznać, że kilkakrotnie zdarzyło mi się usłyszeć o nich negatywną opinię. Że jakoby odbiegają od klasyki i są 'niemodne’. Nigdy nie komentuję takich opinii, ani nie staram się tłumaczyć.
Tak zwane „chisel toe” przybiera różne formy: czasem są to typowe aligatory noszone do błyszczącego dresu a czasem jedynie lekko zaakcentowany kant na nosku buta. W jednym spektrum wygląda to tragicznie, w drugim bardzo z klasą, aczkolwiek nieco ekstrawagancki, dlatego nie można przykładać jednej miary do wszystkiego.
Niemniej jednak, na mnie prezentowane zdjęcia nie robią wrażenia. Na zdjęciach wszystko wygląda ładnie i smakowicie co dosadnie pokazują postery reklamowe McDonalds. Wydaje mi się, że od pewnego poziomu ceny, zaczyna się kupować dobra dlatego, że są drogie a nie dla dodatkowej jakości nabywanej za tą cenę.
Oderwanie ceny od realnej wartości jest ciekawym problemem samym w sobie. Jeszcze bardziej będzie to widoczne w kolejnym wpisie z tego cyklu, o zegarkach Patek Philippe. Publikacja: 3 kwietnia.
Świetny wpis! Dzięki wielkie za filmik, zawsze mnie fascynuje jak się wykonuje skórzane buty.
Zastanawia mnie czy Chanel zakwestionowało znak towarowy G&G. Nie ma co ukrywać, jest dość podobny do znanego monogramu CC 🙂
W Polsce na takie buty stać tylko milionerów: prywatyzacyjnych przekręciarzy lub tajnych współpracowników.
Przepraszam bardzo, ale kolega chyba trochę za daleko poszedł. Jestem tylko zwykłym belfrem, ale planuje sobie takie buty zakupić. Czyli jestem przekręciarzem?? Tajnym współpracownikiem też nie jestem, gwarantuje!!!! Przykład: palacz dziennie puszcza do atmosfery około 15 zł, łatwo policzyc, że po roku czasu rzucenia palenia mam Girlingi!!! A może palacze to też agenci, bo rocznie 6 koła wydają na palenie?? zastanów sie gościu co gadasz i publicznie nie obrażaj nikogo!!!!!
Dziękuję za ten komentarz 🙂
Nie ma sprawy.
Józef. Blogi Ci się pomyliły. Pewna TV i Radio to na innych „częstotliwościach”.
🙂
J.
Czy Autor bloga może polecić jakieś miejsca na wypad na windsurfing lub kitesurfing (osobiście wolę to drugie) w Polsce?
Powinno już w końcu zrobić się cieplej – czekam na wiosnę – i można już pomyśleć o jakieś miejscach na wypad w celu uprawiania spotów wodnych. Osobiście najczęściej pływam w legendarnych Chałupach lub we Władysławowie nad Zatoką Pucką – doskonałe warunki, polecam. Lubię też czasami pojechać do Dębek albo Karwi – jeśli chodzi o pływanie na pełnym morzu. To wyjątkowo urokliwe miejscowości.
Niestety od bardzo dawna nie pływam w Polsce. Kiedyś spędzałem wakacje w Dąbkowicach, gdzie mieszkałem w takim miejscu, z którego miałem 50 m do morza i 50 m do jeziora; w zależności od warunków pływałem tu lub tu. Teraz, jeśli wyjeżdżam popływać, to wyłącznie do Prasonisi na Rodos, do spotu Krzyśka Kłosa: http://www.prasonisicenter.com/pl/index
Każda para tych butów oddaje wrażliwość i styl jego Twórców. Każdy detal każda nić i każdy fragment skóry nie jest przypadkiem. Są firmy, które szyją buty dla samego szycia są to modele bardziej lub mniej dopracowane z lepszej lub gorszej skóry jej różnego rodzaju. Tutaj stworzono świat dla butów. Dla mężczyzn. Tak cena 4 tys.zł., może wydawać się wysoka ale przecież te buty to rękodzieło.