Niedzielny spacer

Spacer_02

Miniona niedziela (15 maja) była dniem inauguracji koncertów chopinowskich w Łazienkach, w sezonie 2016. Słoneczna, chociaż chłodna pogoda ściągnęła tłumy miłośników muzyki fortepianowej. Magnesem było także nazwisko pianisty: Karola Radziwonowicza, który jest wprawdzie najbardziej znany z interpretacji utworów fortepianowych Ignacego Jana Paderewskiego, ale Chopina też gra w sposób porywający. Koncert i niedzielny spacer rozpoczęty w Łazienkach, a kontynuowany na Starym Mieście, były okazją do wypróbowania moich nowych butów: zamszowych loafersów marki Meka.

Spacer_04

Na koncert i spacer założyłem swój letni garnitur marki Tagliatore, uszyty z luźno tkanej wełny, tzw. tropiku. Marynarka na dwa i pół guzika, została uszyta całkowicie na miękko; nie ma żadnych usztywnień ani wypełnień, a podszewkę ma szczątkową. Jest więc bardzo przewiewna i na niedzielną pogodę okazała się nieco… nazbyt przewiewna. Wiał bowiem silny wiatr i chwilami było mi po prostu zimno. Ale gdy wiatr cichł, a słońce przygrzewało, było wspaniale! Koszula i poszetka pochodzą od Wólczanki: koszula to mój niedawny zakup, natomiast poszetkę mam od niepamiętnych czasów i bardzo często jej używam. To jest zresztą bardzo ciekawe zjawisko: spośród ponad setki moich poszetek, znaczącą część stanowią takie, których… nigdy nie użyłem. Jest wiele takich, które były w użyciu kilka razy. A są i takie, których używam bardzo często. Poszetka Wólczanki należy właśnie do tej ostatniej grupy. Kupiona była kilka lat temu; jest uszyta z jedwabiu, ale ma maszynowe obrębienie. Ma za to inną zaletę: jedwab jest drukowany i poszetka jest podzielona na cztery kwadraty, a każdy ma inny kolor (od różu do bordo) i wielkość białych kropek. Ciekawe jest to, że najczęściej używam części bordowej w duże grochy; tak jak widać na zdjęciu poniżej.

Spacer_05Spacer_07Spacer_06

Trochę uwagi chciałbym poświęcić butom. Otóż niedawno miałem okazję podróżować do Koszalina, gdzie dla członków tamtejszego klubu o nazwie Liga dżentelmenów, miałem prezentację na temat męskich ubiorów, zasad dreskodu i sposobów unikania błędów w doborze garderoby. W drodze do Koszalina, wstąpiłem do nowego salonu firmy NORD, usytuowanego w szczerym polu, przy drodze łączącej Słupsk z Ustką. Salon robi znakomite wrażenie, a jego ściany przyozdabiają zdjęcia mojej żony – Małgorzaty. Natomiast wybór butów jest odzwierciedleniem oferty firmy NORD: bardzo wiele modeli niewartych uwagi (zarówno w kolekcji męskiej, jak i damskiej) i trochę modeli zachwycających swą urodą, jakością skór i perfekcją wykonania. Ceny są o 30% niższe od standardowych, co znaczy, że buty (szczególnie te szyte metodą Goodyear) nie zniechęcają ceną, chociaż są nadal drogie. Zachwyciły mnie dwa modele (nie ma ich w ofercie sklepu internetowego NORDA): ręcznie patynowane monki z medalionem na nosku, oraz zamszowe loafersy, które mam właśnie na nogach w tej sesji. Niestety monki były dość niestarannie patynowane. Po pierwsze jeden but wyraźnie różnił się od drugiego odcieniem, a poza tym oba miały kropki czarnej farby, która najwyraźniej niechcący skapnęła z pędzla patyniarza. Ostatecznie ich nie kupiłem, ale gdyby nie wymienione wady, to niewątpliwie należałyby już do mnie.

W pierwszym akapicie napisałem o butach marki Meka, a nie NORD… Otóż najbardziej prestiżowa linia obuwia firmy NORD, szyta metodą Goodyear i często ręcznie patynowana, nosi właśnie taką nazwę. Na butach nie ma logotypu Norda, jest natomiast: MEKA. Trzeba się więc przestawić na takie właśnie nazywanie butów ze Słupska. A żeby postawić ’kropkę nad i’ dodam, że Meka to nazwisko właściciela i szefa firmy. Pan Kazimierz Meka jest człowiekiem, dla którego szycie butów dobrej jakości jest w mniejszym stopniu biznesem, a w większym – życiową pasją.

Spacer_08

Podczas spaceru w Łazienkach przydarzyła nam się rzecz niezwykła; mieliśmy razem z Małgorzatą, możliwość oglądać z bliska proces opuszczania gniazda przez młode kaczki mandarynki. To było coś nieprawdopodobnego! Zacząć muszę od tego, o czym zapewne mało kto wie: mandarynki (i wiele innych kaczek) zakładają gniazda w dziuplach usytuowanych wysoko na drzewach. Żeby uściślić słowo 'wysoko’ dodam, że na wysokości około 5 – 6 metrów. I maleńkie kaczuszki po prostu spadają z tej wysokości. Widok jest niesamowity, bowiem wydaje się, że taka spadająca kaczuszka ma małe szanse na przeżycie, a w najlepszym wypadku coś sobie uszkodzi lub połamie. Tymczasem nie dzieje jej się żadna krzywda; po upadku wstaje i jakby nigdy nic, biegnie do matki. Obserwowaliśmy z Małgorzatą spadanie kolejnych ośmiu pisklaków. To  było naprawdę niezwykłe przeżycie!

Samca mandarynki nie było w pobliżu, a szkoda, bo jest on wyjątkowo atrakcyjnie ubarwiony. Na końcu poniższego zestawu zamieszczam zdjęcie samca zaczerpnięte ze strony photography-on-the.net.

Spacer_11Spacer_10Spacer_09

Mandarin Duck

A wracając do niedzielnego spaceru, to jego kontynuacja miała miejsce na starówce. Zatem jeszcze kilka zdjęć. Autorką wszystkich jest Małgorzata Adamska.

Spacer_12Spacer_14Spacer_13

Baner_Poziomy

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

0 0 głosów
Ocena arykułu
guest
13 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments
Mad
Mad
8 lat temu

Ładny zestaw, ale na zimną Zośkę to faktycznie trochę za lekki. Tym bardziej podziwiam poświęcenie. Ja w tamtą niedzielę przywdziałem flanele i też było mi zimno.

Loaferso-lotniki są efektowne ale mi się bardziej podobają loafersy z przeszyciami, np. pennyloafers. Również ten miękki zamsz sprawia, że na niektórych zdjęciach gdyby nie podeszwa to bym pomyślał że wyszedłeś z domu w kapciach przez zamyślenie 🙂
Najbardziej podoba mi się koszula. Myślę, że chyba dawno nie prezentowałeś żadnej stylizacji z koszulą w kratkę. Zarówno wzorem jak i kolorem pasuje do garnituru.

taxus
taxus
8 lat temu

Janie!
Zaprezentowałeś bardzo miłą stylizację. Tak powinien wyglądać wiosną elegancki mężczyzna.

Anna
Anna
8 lat temu

Jednak zdecydowanie najbardziej imponująco prezentuje się kaczorek 😉

taxus
taxus
8 lat temu
Odpowiedz do  Anna

To jeden z bywalców Pitti Uomo…

Krzysztof
Krzysztof
8 lat temu

Koszula w kratkę, garnitur w paski, poszetka w kółeczka plus kapcie bez skarpet – szczyt elegancji.

Marcus L. Lucullus
Marcus L. Lucullus
8 lat temu
Odpowiedz do  Krzysztof

E tam, wszystko bardzo dobrze współgra, co zresztą jest efektem wysokich umiejętności w łączeniu kolorów i wzorów. Jedynie buty dość niecodzienne. Brak skarpetek, choć na czasie nie ukoi duszy konserwatysty 🙁

Bazyl
Bazyl
8 lat temu

Co sądzisz Janie na temat spinek do krawatów. Oczywiście, jak widze, sam nie nosisz, ale myślisz że ten mało popularny dzisiaj dodatek ma jeszcze rację bytu?

Bardziej spokojny ;)
Bardziej spokojny ;)
8 lat temu

Sama kompozycja od kostek w górę jest znakomita, świetnie wyważona. Buty zamszowe ok, ale wybrałbym cięższe (monki, oksfordy) i w kolorze ciemniejszego brązu niż to. Natomiast brak skarpetek zupełnie mi tu nie pasuje. Ten garnitur to jest powersuit dla samca alfa. A samiec alfa nie pokazuje gołych kostek. To jest zarezerwowane dla włoskich fircyków. Szary powersuit to nie ten klimat chyba.

Mad
Mad
8 lat temu
Odpowiedz do  Bardziej spokojny ;)

Ogólnie zgadzam się z Tobą, co do tej stylizacji, z wyjątkiem opinii, że to jest „powersuit”. Co prawda prążek to biznesowy wzór, ale szczegółami odbiega on od wizerunku wilka z wallstreet. Moim zdaniem, szycie na miękko, czyli brak konstrukcji już świadczy o tym, że garnitur jest bardziej casualowy niż biznesowy. Także kolor, jasno szary, nie jest zbyt biznesowy. Taki powersuit jest przeznaczony na okoliczności wymagające zdecydowanie ciemniejszych barw, np. negocjacje biznesowe. No i materiał, który bardziej kojarzy się z owersuitem to flanela, ale to akurat nie jest chyba obowiązek. Mi to się bardziej kojarzy z prążkowanym garniturem włoskiego gangstera z czasów prohibicji. 😉

Simon
Simon
8 lat temu

Faktycznie , nieco brakuje tych skarpetek i trochę szkoda, że te monki były pobrudzone. Ps. kaczor rzeczywiście przepiękny.