Wraz z nastaniem lata, maleje liczba ptaków przewijających się przez mój ogródek; zaczyna się letni marazm. Niezawodny jest tylko samiec kosa, który przylatuje regularnie, siada na czubku świerka i daje długie koncerty. Bywają też lata, gdy zaprzyjaźnia się z nami młody kos, który wylągł się gdzieś w pobliżu i wkraczanie w dorosłe życie, postanawia zaczynać od mojego ogródka. Takie sytuacje opisywałem we wpisach: Przypadki młodego kosa i To chyba jest miłość! A poza tym mogę liczyć tylko na przypadkowe wizyty. I takie wizyty się zdarzają; nierzadko bardzo ciekawe. Zanim o nich opowiem zaprezentuję zdjęcia kosa. Powyżej widzimy młodzieńca na moim trawniku, a poniżej tego samego osobnika na płocie. Otwarty dziób oznacza, że wydaje on dźwięki, a prawdę mówiąc, po prostu się wydziera. Dwa kolejne zdjęcia pokazują dorosłego samca podczas popołudniowego koncertu. O ile wrzaski młodego kosa są dość irytujące, o tyle śpiew dorosłego – jest piękny. Słucham go zawsze z przyjemnością. W dodatku ptak pojawia się w tych samych miejscach, o tej samej porze, z zadziwiającą regularnością. Pewnego razu, gdy organizowałem spotkanie przy grillu z grupą przyjaciół, zapowiedziałem im, że zamówiłem na ich cześć, specjalny koncert w wykonaniu kosa. Koncert miał się odbyć o 20.38. Przez cały wieczór moja zapowiedź była przedmiotem żartów, bo nikt oczywiście nie brał jej poważnie. I oto, o 20.38 (z dokładnością niemal co do sekundy) przyleciał kos i rozpoczął koncert. Trzeba było widzieć miny moich przyjaciół!
A wracając do niespodziewanych wizyt. Sfotografowałem kiedyś parę muchołówek żałobnych, która przyleciała nie wiadomo skąd i zabawiła w moim sąsiedztwie – zaledwie kilkanaście minut. Traf chciał, że byłem wtedy w ogródku, a aparat z zamontowanym teleobiektywem stał sobie na statywie. Wystarczyło naciskać spust migawki.
Innym razem obserwowałem muchołówkę szarą, która przyleciała do mnie na obiad. Nie interesowała się jednak moim jedzeniem, lecz usiadła na gałęzi złotokapu rosnącego nieopodal i wypatrywała owadów. Sposób zdobywania pożywienia przez muchołówkę szarą jest bardzo specyficzny. Bowiem zajmuje ona pozycję na gałęzi i wypatruje latających owadów. Gdy dostrzeże jakiś interesujący okaz – zrywa się, łapie owada w locie, wykonuje efektowny wiraż w powietrzu, żeby usiąść na gałęzi dokładnie w tym samym miejscu, z którego wystartowała. I taka procedura powtarzana jest wielokrotnie, aż muchołówka uzna posiłek za zakończony.