Odnawialne źródła energii

Prezydent podpisał właśnie nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), uchwaloną kilka dni temu – 22 czerwca 2016 r. Nowelizacja ta próbuje naprawić najbardziej rażące błędy innej nowelizacji – z końca roku 2015 – ustawy uchwalonej jeszcze wcześniej: 20 lutego 2015 roku. Ponieważ nowelizacja właśnie podpisana przez prezydenta, zawiera liczne błędy i jest powszechnie krytykowana, rząd zapowiedział jej szybką (w ciągu pół roku) nowelizację. Rząd oczywiście nie wyrobi się z projektem w ciągu zapowiadanego pół roku, więc złe przepisy będą obowiązywać dłużej. A gdy już kolejna nowelizacja zostanie uchwalona, będzie zapewne zawierać nowe błędy. I tak wkoło Macieju. Dlaczego tak się dzieje? Czy nie da się uchwalić porządnej ustawy, której nie trzeba by nowelizować co kilka miesięcy?

wind-farm-hero-4

Problem z odnawialnymi źródłami energii polega na tym, że energia z nich produkowana jest droższa od energii ze źródeł tradycyjnych: paliw kopalnych lub atomu. Dlatego ktoś musi do niej dopłacać. Cała legislacja z tym związana sprowadza się do wymyślenia takiego sposobu dopłacania, żeby sprawiał wrażenie, iż machina kręci się sama i żadnych dopłat nie ma. Wymyślenie takiego systemu byłoby dziecinnie łatwe (sprytny rząd potrafi każdą głupotę wcisnąć ciemnemu ludowi), gdyby nie liczne grupy beneficjentów owych dopłat, które baczą na to, żeby strumień kasy przepływał od podatników – bezpośrednio do nich, bez zbytniego zahaczania o biurokrację, a już na pewno bez zahaczania o konkurencję. Grupy te są na tyle wpływowe, że stworzyły trwały klincz, z którego nie ma wyjścia.

wind-farm-hero-4

Przez wiele lat wydawało się, że najsilniejszą grupą interesu funkcjonującą w obszarze energii odnawialnej, są wiatrakowcy, czyli wytwórcy energii powstającej w turbinach wiatrowych. Jednak pozostałe grupy, mimo wielkich wzajemnych animozji, potrafiły się zjednoczyć na tyle, że namówiły rząd dobrej zmiany do niemal całkowitej likwidacji możliwości produkowania prądu z wiatru. Ale gdy to się już stało, czyli możliwość produkowania energii z wiatru została ustawowo zablokowana, to pozostałe grupy skoczyły sobie do gardeł. Wygląda na to, że obecnie przewagę zdobyła grupa produkująca energię… z węgla. Zaraz, zaraz! Przecież węgiel to wróg publiczny numer jeden i w żadnym wypadku nie można o nim powiedzieć, że jest źródłem odnawialnym. To prawda, ale tylko częściowa. Bowiem wystarczy, żeby do pieca opalanego węglem dodać np. 10% ’paliwa odnawialnego’ i można wykazać w sprawozdaniu, że 10% wyprodukowanej energii… jest energią odnawialną. Każdy oczywiście zauważy, że w sformułowaniu ’paliwo odnawialne’ jest wewnętrzna sprzeczność. Bo paliwo się spala i w żaden sposób nie może zostać ’odnowione’ bo się spaliło i go już nie ma. To też prawda, dlatego nikt o zdrowych zmysłach nie używa tego sformułowania. Zostało ono zastąpione słowem ’biomasa’. A biomasa to jest coś co można spalić w piecu, ale co nie jest paliwem kopalnym (węglem, ropą gazem). Takim paliwem są produkty roślinne, głównie drewno (ale także np. słoma), których 'odnawialność’ polega na tym, że one rosną. Można wyciąć, spalić w piecu, a na miejsce wyciętego posadzić nowe, które po wyrośnięciu się wytnie i spali w piecu. Odnawialne? Odnawialne!

wind-farm-hero-4

I w ten oto prosty sposób został rozwiązany problem energii odnawialnej, która w roku 2020 ma u nas stanowić 15% całej konsumowanej energii. Wystarczy dorzucać do spalanego w elektrowniach węgla – 15% drewna – i po kłopocie. Będzie trzeba wprawdzie przetrzebić trochę lasy, ale lasy mają to do siebie, że rosną. Trochę się wytnie, trochę się dosadzi – i bilans wyjdzie na zero! Przy okazji uda się może zgarnąć unijne dopłaty za zalesianie.

wind-farm-hero-4

I byłoby pięknie, gdyby nie inne grupy interesów: producenci energii z ogniw fotowoltaicznych, biogazu czy wody (elektrownie wodne). Jeśli się zjednoczą i dopuszczą do swojego grona chwilowo przegranych wiatrakowców, to może uda im się zlikwidować eldorado elektrowni węglowo-biomasowych i przeforsować jakąś korzystną nowelizację. Trzymajmy kciuki!

wind-farm-2

Udostępnij wpis

Podobne wpisy

0 0 głosów
Ocena arykułu
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments
Bumber
Bumber
8 lat temu

„Problem z odnawialnymi źródłami energii polega na tym, że energia z nich produkowana jest droższa od energii ze źródeł tradycyjnych: paliw kopalnych lub atomu.”

Powyższe stwierdzenie jest mylące. Po podłączeniu do systemu elektroenergetycznego, koszt wyprodukowania 1 MWh energii ze źródeł odnawialnych jest praktycznie bliski zeru, gdyż instalacje OZE działają przy minimalnych kosztach zmiennych. Dlatego włączanie do systemu dużej liczby źródeł odnawialnych skutkuje obniżeniem hurtowych cen energii, co powoduje nieopłacalność budowy oraz modernizacji źródeł tradycyjnych, czyli węglowych.

Jeśli do rachunku włączymy również CAPEXy, to okaże się, że OZE nie są wcale takie tanie. Dlatego wprowadzono subsydia dla inwestorów, by mimo wszystko energia była produkowana ze źródeł odnawialnych – musimy wszak wypełnić 15-procentowy obowiązek.

spokojny
spokojny
8 lat temu

To niestety nie moda i jest smutne i groźne.
spokojny

Student
Student
8 lat temu

Szanowny Panie Janie,
temat jest niestety o wiele bardziej skomplikowany. OZE ma wady i zalety i należy być ich świadomym. Przykładem jest Chile – warto poczytać do czego doprowadził tam boom na fotowoltaikę – w skrócie: sieć sobie nie radzi, występują ogromne przeciążenia, a państwo musi dopłacać w pewnych godzinach do odbioru prądu, zaś w innych prądu brakuje. Z kolei wiatraki – przez generowane infradźwięki – przeszkadzają mieszkańcom blisko nich, a ceny ich działek gwałtownie spadają. W dodatku są zagrożeniem dla ptactwa. Podobnie to wygląda w przypadku hydroenergetyki, która przecież inne rodzaje OZE zostawia daleko w tyle pod względem skuteczności i relacji cena-wytwarzany prąd. Wszystko jak widać ma swoje minusy i gwałtowna polityka wsparcia OZE jest bardzo nieodpowiedzialna. W dodatku potrzebne bloki energetyki konwencjonalnej są przez OZE uszkadzane (gdyż pracują w bardzo zmiennym trybie). To z kolei generuje koszty. Wobec tego należy dostrzegać zło zarówno w lobby węglowym jak i w lobby zielonych interesantów. Dla mnie osobiście OZE ma sens budowane dla własnego użytku – domów jednorodzinnych, spółdzielni mieszkaniowych itd. (zwłaszcza do ogrzewania wody). Nie dość, że obniża koszty w dłuższej perspektywie, to jeszcze ogranicza zależność od państwa. I tędy droga. Natomiast w energetyce ogólno-krajowej pierwszeństwo jak dla mnie ma budowa i modernizacja sieci energetycznych, które obecnie są w fatalnym stanie i budowa wysoce wydajnych, ekologicznych bloków węglowych (przykładem jest najczystsza elektrownia węgla w Anglii, proszę zerknąć w wolnym czasie).
Na pocieszenie dodam, że zwłoka w rozwoju OZE nie zaszkodzi nam. Tempo rozwoju tych technologii jest ogromne, wobec czego za czas jakiś kupimy lepsze i tańsze.

Pozdrawiam serdecznie
Student