Jak co roku, w pobliżu mojego ogródka założyła lęg para kapturek. Nie poznałem miejsca położenia gniazda, ale kapturki były w pobliżu przez całą wiosnę. Widoczny, a przede wszystkim słyszalny, był samiec, który pracowicie wyśpiewywał swoje trele. Samica w tym czasie, zapewne siedziała na jajkach. Ale i ją dawało się zaobserwować od czasu do czasu. U kapturek występuje wyraźny dymorfizm płciowy, co widać na połączonym zdjęciu poniżej: po lewej widzimy samicę, po prawej samca. Ptaki różną się tylko kolorem berecika: samice noszą brązowy, a samce czarny. Na zdjęciu widać także różnice koloru upierzenia, ale wynika to tylko z różnych warunków oświetleniowych; w rzeczywistości upierzenie samców i samic jest takie samo. Gdy młode kapturki opuszczą gniazdo, to jeszcze przez dwa tygodnie są pod opieką rodziców i są przez nich dokarmiane. Jednak kompletna rodzinka jest w zasadzie niemożliwa do zaobserwowania, gdyż ptaki są bardzo ostrożne i gdy jedno z rodziców dostarcza pokarm maluchom, to drugie patroluje teren, żeby w razie czego ostrzec przed grożącym niebezpieczeństwem. A niebezpieczeństwo czai się na każdym kroku. Najpoważniejsze – stanowią sroki, które z lubością pożerają młode ptaszki wszelkich gatunków mniejszych od siebie. Nie lubię srok.
W tym roku nie udało mi się wypatrzyć młodych kapturek. Zdjęcia dwóch maluchów i karmiącej matki zrobiłem dwa lata temu.