Krzyżtopór to jeden z największych i najpiękniejszych zamków w Europie. A znajduje się… w miejscowości Ujazd w województwie świętokrzyskim. Niestety dziś to tylko ruiny. Ale ruiny bardzo dobrze zachowane, które zdecydowanie warte są zwiedzenia. Zdjęcie powyżej pochodzi ze strony: okiem-drona.pl
Zamek Krzyżtopór, a właściwie zespół pałacowy w stylu włoskim; palazzo in fortezza, został zbudowany w latach 1620 – 1644 i był dziełem życia Krzysztofa Ossolińskiego herbu Topór, który postanowił wybudować siedzibę przewyższającą rozmachem wszystkie pozostałe pałace ówczesnych magnatów, w tym słynący w całym królestwie ze swej przestronności i bogactwa zamek w Ossolinie, będący własnością jego brata – Jerzego Ossolińskiego. Krzysztof Ossoliński, który urodził się w Bukowsku koło mojego rodzinnego Sanoka, był starostą stopnickim, podkomorzym sandomierskim, a później wojewodą i posłem na Sejm. Pomnożył swoje bogactwo na dostawach wojennych i to pozwoliło mu na tak wielką inwestycję, która pochłonęła podobno 30 milionów złotych. Niestety magnat nie cieszył się zbyt długo swoim zamkiem – pałacem. Zmarł w roku 1645, czyli w rok po ukończeniu budowy, w wieku 58 lat.
Na przestrzeni wieków zamek dość często zmieniał właścicieli. W latach 1655 – 1657 był zajęty przez Szwedów; mieszkał w nim nawet krótko król Karol Gustaw. Wycofujący się Szwedzi ogołocili zamek właściwie ze wszystkiego, ale mury pozostawili nietknięte. Kolejni właściciele zamku: Kalinowscy, Wiśniowieccy i Morsztynowie, nie mieli środków na doprowadzenie Krzyżtopora do pełnej świetności. W okresie Konfederacji Barskiej zamek był ważnym ośrodkiem konfederatów, którzy m.in. bronili się w nim przed wojskami rosyjskimi. Po ich poddaniu się, Rosjanie spalili zamek, który nigdy już nie został odbudowany. Próby jego odbudowy podjęto dopiero w okresie PRL-u, jednak nic z tego nie wyszło. Odbudowa zamku jest stosunkowo łatwa ze względu na dobrze zachowane mury i część sklepień. Jednak z uwagi na jego ogrom, w grę wchodzą wielkie kwoty. Jednak nie większe od tych, jakie rokrocznie topi się w nierentowne kopalnie. Może więc nadejdzie taki dzień, gdy będziemy mogli podziwiać Krzyżtopór w pełnej krasie?
Nazwa Krzyżtopór wzięła się od krzyża i topora, które są wykute przy bramie do zamku (topór to herb Ossolińskich). Można się także zetknąć z błędną nazwą: Krzyżtofora, która jest zniekształconą nazwą łącińską: Chrzistopora.
Krzyżtopór jest przepiękny. Byłam tam indywidualnie w trzyosobowej grupie. W budżecie na takie wycieczki zawsze uwzględniany jest przewodnik. Polecam każdemu. Co innego przejść się po ruinach, a co innego uruchomić wyobraźnię i poznać historię miejsca. W Krzyżtoporze pracują pasjonaci w przeogromną wiedzą. To dzięki nim w ogóle tam się coś dzieje. M.in. dowiedzieliśmy się dlaczego Krzyżtopór nie podzielił losu innych zamków i pałaców, które zostały rozebrane przez okoliczną ludność na budulec. Właściciele interesowali się nauką np astronomii czy chemii, otaczali się książkami, co w tamtych czasach owiewało ich mgiełką nieufności, przesądów, czarnoksięstwa, magii, tym bardziej, że pracownie te były usytuowane tradycyjnie na wieżach. Ludzie się po prostu bali sięgnąć po diabelską cegłę nawet po II WŚ, choć świetność zamku to przecież XVII wiek. Podobno do dziś w podświadomości ludzkiej żyje ten duch guseł i ochrania zamek.
Jednakże ja zupełnie nie o tym chciałam. Krzyżtopór jest atrakcją wyłącznie dla zmotoryzowanych. Trzeba być naprawdę bardzo zdeterminowanym turystą nie-kierowcą, aby tam się dostać i stamtąd wrócić. Przewozy lokalne są zorientowane na przewozy lokalne i nie obejmują Ujazdu jako atrakcji turystycznej. Tabliczki przystankowe praktycznie nie istnieją, a rozkład jazdy trzeba sprawdzać w internecie i upewniać się telefoniczne u przewoźnika czy jest on aktualny. Pasjonaci Krzyżtoporu próbują zorganizować przejazdy turystyczne z Sandomierza czy Opatowa, ale wciąż rozbijają się o finanse i kwestie prawne. Rozmawiałam z okolicznymi przedsiębiorcami – nie są zainteresowani taką działalnością ani na własny rachunek, ani jako współpraca między sobą. Rozmawiałam z przedsiębiorcami i instytucjami turystycznymi w Sandomierzu – to samo. Rozmawiałam z turystami, którzy przyjeżdżają do Sandomierza na 2-3-5 dni i nie w głowie im kolejne godziny za kierownicą, skoro przyjechali odpocząć – większość z nich skorzystałaby ze zorganizowanego przejazdu np. w cenie biletu do Zamku z przewodnikiem.
Może wśród czytelników Jana Adamskiego są jacyś młodzi ludzie z ikrą z tamtych terenów zainteresowani współpracą z pasjonatami Krzyżtoporu, perełką dziedzictwa narodowego na skalę europejską??? Tu naprawdę wystarczy jedna osoba fizyczna z jednym busem…
Dziękuję za ciekawe refleksje i informacje.
To rzeczywiście wielka szkoda, że tak wspaniały zabytek cieszy się tak nikłym zainteresowaniem.