Ulubionym zajęciem kolejnych naszych rządów, jest nakładanie nowych podatków, lub podnoszenie starych. Oczywiście wprowadzenie nowego lub podwyższenie starego podatku wymaga ustawy, zatem formalnie robi to parlament, ale prawie zawsze na wniosek rządu. Czasami rządowi tak bardzo się spieszy z wprowadzeniem podatku, że łamie procedury i projekt ustawy przeprowadza bez formalnego trybu rządowego (bo to wymaga czasochłonnych uzgodnień międzyresortowych), jako projekt poselski. Każdy z poprzednich rządów korzystał od czasu do czasu z tej ścieżki, zaś obecny rząd uczynił z niej regułę. Czasami jednak zdarzają się sytuacje, że wprowadzenie nowego podatku jest trudne lub wręcz niemożliwe. Wtedy najlepszą i sprawdzoną metodą jest parapodatek. Jego skutek jest taki sam jak podatku (obywatele płacą pod przymusem, a pieniądze wpływają do budżetu), za to sposób wprowadzenia bywa zdecydowanie prostszy. Małe wyjaśnienie dla tych, dla których pojęcie parapodatku jest obce: jest to każda opłata lub składka, którą obywatel musi ponieść, a której beneficjentem jest budżet państwa. Najbardziej typowe parapodatki to składki na ubezpieczenie społeczne, składki zdrowotne, abonament RTV, opłata za gospodarkę odpadami itp. Właśnie planowany jest nowy parapodatek, który ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2017 roku.
Tym nowym parapodatkiem będzie opłata za pobór wody. Obecnie wprawdzie istnieją opłaty za pobór wody, ale są one dość niskie. W cenie, którą każdy z nas płaci przedsiębiorstwu wodociągowemu, główną pozycję stanowią koszty dostawy; sam koszt wody jest bardzo niski. Od nowego roku ma się to zmienić i rząd będzie pobierał wysokie opłaty za pobór wody z każdego źródła, więc zapłacą także ci, którzy mają własne studnie lub własne ujęcia. Zapłacą i to dużo, przedsiębiorstwa wodociągowe. Jak możemy się dowiedzieć z artykułu w biznes.interia.pl, jedno z wielu przedsiębiorstw tego typu, mianowicie Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów, zapłaci rocznie dodatkowo około 60 mln złotych. To spowoduje oczywiście podwyżkę opłat za wodę, zapłacą więc wszyscy obywatele. Podwyżka będzie drastyczna.
Wszystko co powyżej napisałem, nic a nic mnie nie dziwi; jest to typowe zachowanie rządu. Dziwi mnie natomiast dalszy ciąg sprawy, bowiem wprowadzenie parapodatku wodnego to jeszcze nie koniec. Otóż rząd zaplanował, że oprócz obciążenia nas nowym podatkiem, obciąży nas jeszcze kosztami utworzenia nowego urzędu. Jak wszyscy zapewne wiedzą, tworzenie nowych urzędów jest drugim, po nakładaniu podatków, ulubionym zajęciem rządu. A po co jest ten nowy urząd? No właśnie! To jest crème de la crème. Nowy urząd będzie się nazywał Urzędem Regulacji Cen Wody i będzie dbał o to, żeby obywatele nie płacili zbyt dużo za wodę! Słowo daję! Wcale nie robię sobie jaj! Wiceminister środowiska Mariusz Gajda zapowiedział w Sejmie, że urząd jest konieczny, gdyż ministerstwo ma podejrzenie, że wprowadzenie parapodatku wodnego: ’może stać się pretekstem dla tych firm [wodociągowych] do wprowadzania wysokich podwyżek’. No i rząd własną piersią będzie chronił obywateli przed pazernością przedsiębiorstw wodociągowych.
Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że rząd uważa swoich obywateli za bandę głupków. W końcu jeden z prominentnych przedstawicieli rządzącej formacji politycznej, wymyślił przed laty, frazę o ’ciemnym ludzie, który wszystko kupi’. Ale żeby aż tak?
Hmm, to samo z podatkiem bankowym… nasi świetni politycy obronili nas od podwyżek marż i wzrostem oprocentowania, ale widocznie stwierdzili, że niezbyt im się to udało. W związku z tym nauczeni doświadczeniem stworzą tym razem Urząd, który będzie za nas wylewał krew na polu walki z… samym sobą.
Polecam, ostatni tekst Hołdysa !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zacznijmy coś robić nie pisać, bo niedługo się nie pozbieramy .
Spokojny
Żeby coś zmienić trzeba by potrząsnąć gawiedzią. A gawiedź jest na razie zadowolona. Musi się zrealizować scenariusz grecki, innej możliwości nie widzę.
Akurat jedyne co robi Hołdys, to właśnie pisze, łącznie z donosami na komentujących na facbooku jego profli http://wpolityce.pl/gwiazdy/300437-holdys-donosi-do-pracodawcy-internauty-za-zadanie-mu-pytania-o-poglady-firma-odpowiada-i-przeprasza-muzyka.
Janie, ja przewiduję inny scenariusz. PIS postawiony pod ścianą z 50 mld deficytem w ZUS + dodatkowe 4 mld z błedów w podatku dochodowymi od handlu, zaproponuje (moim zdaniem słuszne rozwiązanie,) umowę obywatelską i wtedy dojdzie do protestów społecznych. Nasz wspaniałomyślny rząd oczywiście ustąpi, zmieniając przy tym kilku niewygodnych ministrów lub Panią premier.
Męczy, mnie już to socjalne rozdawnictwo PIS i tworzenie nowych miejsc pracy dla swoich: Urzędem Regulacji Cen Wody, Strażą Geologiczna w liczbie 20 funkcjonariuszy na cały kraj + pewnie 50 do administracji, MON bez limitu na wydatki reprezentacyjne.
Pan Morawiecki zawodzi na całej lini, nie wiem jak to możliwe, że tak długo był prezesem WBK.
Potrzebujemy w Polsce Rewolucji:
-koniec przywilejów dla górników, rolników, hutników, urzędników itd
-emerytura obywatelska z okresem przejściowym
-prywatyzacja kopalń i wygaszanie tych nierentownych
– zmniejszenie administracji Państwowej (ZUS, US załatwiając to jednym podatkiem a likwidując składki ZUS jedna stawka 19 % dla wszyskich + vat 17 % na wszystko Urzędy Pracy zatrudnienie proporcjonalne do bezrobocia )
– zniesienie podatku dochodowego od urzędników Państwowych, wojskowych, policji itp (jest płacony fikcyjnie tylko potrzeba ludzi do jego naliczania i księgowania)
– zmiana programu 500+ na odpis od podatku za każde dziecko (dla niepracujących socjal) i nie wykluczamy zawodowo kobiet najmniej zarabiających
Oczywiście ten rząd jest na to „za miękki”. Dlatego jak się okażemy drugą Grecją, bo to jest pewne, zmiany wymusi na nas ta niedobra Unia Europejska.
Niestety populizm jest zaraźliwy i dziś trudno znaleźć partię, która by nie sięgała (mniej lub bardziej) do populizmu – poza Korwinem oczywiście. Ja przestałem wierzyć w możliwość reform. Szansę na ich przeprowadzenie miał rząd Tuska, ale ją zmarnował i wybrał zwiększanie tempa zadłużania kraju (czyli wariant grecki). Obecny rząd tempo zadłużania jeszcze znacznie zwiększył. Dopóki trwa koniunktura gospodarcza, jakoś wszystko da się złożyć. Gdy wejdziemy w cykl dekoniunktury, a deficyt przekroczy 100 miliardów, będzie marnie.
Orwell w tym temacie przedstawił i pokazał wszystko, jeśli ktoś się łudzi,że którykolwiek rząd coś zmieni….jest naiwniakiem. Warto przypomnieć sobie „Folwark zwierzęcy” i niemiecki „Eksperyment” – oba nawiązują do władzy i jej wpływu na jednostkę. Ego nigdy się nie nasyci,dopóki serce nie przejmie lejców…czy kiedyś nastąpi to na skalę globalną…?