Lotniki to mój ulubiony rodzaj butów. Uważam, że są piękne, gdyż ich forma nie jest niczym zakłócona: to jeden kawałek skóry odpowiednio ukształtowany, do którego dołączona jest podeszwa z obcasem. Ich anglojęzyczna nazwa jest skomplikowana: wholecut shoes, za to polska – lotniki – jest prosta i piękna jak… same lotniki. Niestety nie udało mi się dociec jaka jest geneza tej nazwy. Warto natomiast wiedzieć, że jest jeszcze inna tradycyjna polska nazwa, która jednak zupełnie wyszła z użycia: jednokrójki. Pewnie mało kto o niej słyszał.
Piękno lotników nie jest bezwzględne, to znaczy można sobie wyobrazić lotniki brzydkie. Bowiem, jak w żadnym innym rodzaju butów, wszystko zależy tu od kształtu kopyta. W innych rodzajach butów, niedostatki w kształcie można zamaskować różnymi przeszyciami – w lotnikach nie jest to możliwe. W moim mniemaniu – piękne lotniki to takie, w których kopyto jest lekko wydłużone, a nosek dość ostro zakończony. A co znaczy sformułowanie: ’dość ostro zakończony’, to już sprawa bardzo indywidualna. Np. Francuzi uwielbiają buty z bardzo ostrymi noskami, a im dalej na północ Europy, tym noski stają się bardziej 'tępe’. Przykładem są tu klasyczne półbuty angielskie.
Jak napisałem na wstępie, lotniki są wykonywane z jednego kawałka skóry. Cholewka powstaje w ten sposób, że skórę się rozcina, usuwa jej nadmiar, a następnie zszywa na zapiętku. Później nadaje się kształt cholewki naciągając ją na kopycie. Ostatnia faza to doklejenie lub doszycie podeszwy. To typowa i najbardziej oczywista metoda tworzenia lotników. Bo jest jeszcze inna; bardzo skomplikowana, pracochłonna i niezwykle rzadko stosowana. Dzięki tej metodzie powstają lotniki bezszwowe. Nazwa mówi sama za siebie: te buty nie mają szwa na zapiętku, ani nigdzie indziej. Na logikę wydaje się to niemożliwe (wszak skóra to jednak nie guma), a jednak jest kilka firm, które potrafią to zrobić. Jedną z nich jest nasza rodzima firma z Warszawy – Jan Kielman. Lotniki bezszwowe bardzo mnie fascynują i wkrótce napiszę o nich więcej, a także je zaprezentuję.
Pora przejść teraz do zaprezentowania kilku moich stylizacji z udziałem lotników. Niektóre z nich już się przewijały we wcześniejszych wpisach, inne prezentuję po raz pierwszy. Zacznę od najbardziej efektownych: jaskrawoczerwonych butów, które powstały w firmie Jan Kielman. Cechami charakterystycznymi wszystkich lotników od Kielmana są: szew zlokalizowany nie na zapiętku, lecz z boku pięty, po wewnętrznej stronie buta oraz wykończenie krawędzi cholewki, wałeczkiem ze skóry w innym kolorze niż cała cholewka. Widać to dobrze na zbliżeniach.
Czarne lotniki Carlos Santos zakładam zwykle do stylizacji wieczorowych, a także do ciemnych garniturów w ciągu dnia. Uważam je za buty bardzo formalne, stojące w hierarchii formalności na równi z oksfordami. Jednak ze względu na ich nieskazitelną formę i rzadkość występowania uważam, że bardziej od oksfordów nadają się na sytuacje bardzo uroczyste, jak np. własny ślub. Także do smokingu będą w sam raz. Warto wiedzieć, że wśród osób zainteresowanych obuwiem, toczy się zażarta dyskusja na temat formalności: lotniki vs. oksfordy. Zdania są podzielone mniej więcej po połowie. Moje lotniki mają bardzo wydłużone kopyto i ostro zakończone noski, jednak pod tym względem jestem daleko w tyle za wspomnianym wcześniej Luigim.
Kolejne lotniki od Kielmana, tym razem zamszowe. Mają dość nietypowy kolor oraz drobniutkie dziurkowania na całej powierzchni. Są butami idealnymi na lato, bo po pierwsze – zamsz lepiej oddycha niż skóra licowa, a po drugie – dziurkowania zapewniają doskonałą cyrkulację powietrza. Bardzo ciekawe jest połączenie kolorów: szarobrązowego zamszu z jasnobrązową aplikacją krawędzi cholewki. Szary, dzienny garnitur, wydał mi się dobrym wyborem do tych pięknych butów.
Lotnikom Yanko, patynowanym przez Andrzeja Olendera, poświęciłem już wiele uwagi w moim blogu (między innymi tutaj). Jednak nie mogłem ich pominąć we wpisie poświęconym lotnikom, jako typowi butów. Więc oto i one.
W lotnikach jestem zakochany, ale gdy widzę lotniki pięknie ręcznie patynowane, to moje serce mięknie zupełnie. Takie właśnie przepiękne buty wypatrzyłem w sklepie Shoepassion w Warszawie, przy ulicy Kruczej 46. Muszę tu dodać, że firma Shoepassion nie wykonuje butów patynowanych. To, że takie buty można nabyć w sklepie firmowym w Warszawie, jest wynikiem starań pana Ireneusza Korzeniewskiego, właściciela sklepu. A pan Irek to nie kto inny, jak znany polski bloger: Styleman. Ci, którzy zaglądają do jego sklepu mogą się natknąć na prawdziwe dzieła sztuki. Właśnie takie są buty, które prezentuję: bardzo ciemny granat, miejscami przechodzący w czerń powoduje, że z powodzeniem mogą one pełnić rolę butów formalnych do granatowego garnituru wieczorowego. Tak, to będzie złamaniem zasad. Ale jednym z tych, które nie rażą, a wręcz przeciwnie, wprowadzają element nowatorskiego podejścia do kwestii mody.
Pierwszymi moimi lotnikami, kupionymi kilka lat temu, były buty marki Bexley. Ponieważ Bexley to firma francuska, zatem ich buty mają charakterystycznie wydłużone kopyto – dokładnie tak jak lubię. Te buty także wielokrotnie przewijały się w blogu, więc dziś tylko o nich przypominam. Mają przyciemniane noski, która to operacja była niewątpliwie wykonana ręcznie, ale nie jest to niczym nadzwyczajnym, a wręcz przeciwnie: jest częstym zabiegiem stosowanym przez różnych producentów butów. Oczywiście tylko takich z odpowiednią klasą. W Polsce, przyciemnianie nosków stosuje firma NORD
Cóż powiedzieć, super temat, super wpis. Fajnie się czytało przy porannej kawie!!!
Świetny wpis. Mimo tego, że przeglądam Twojego Bloga codziennie to dopiero teraz rzuciła mi się w oczy wielkość i różnorodność Twojej garderoby. Próbowałeś kiedyś to wszystko policzyć? Jak wiele masz marynarek, par butów itp.
Wbrew pozorom nie jest tego jakoś ekstremalnie dużo. Ale trochę się uzbierało przez wiele lat.
Przy okazji Pańskiego poprzedniego wpisu modowego, pomyślałem, że może miałby Pan ochotę podzielić się zawartością swojej garderoby z czytelnikami bloga. Albo choć jej częścią. Oczywiście pewne rozeznanie w tym temacie można wyrobić sobie, przeglądając Pańskie wcześniejsze posty. Niemniej gdyby tak zebrać to wszystko i zainspirować się zdjęciem głównym ze wspomnianego wpisu poprzedniego, mógłby z tego powstać bardzo fajny artykuł.
Pozdrawiam,
Myślę, że ostatnio i tak jest za dużo pokazywania mojej garderoby. Każda telewizja, która mnie odwiedza, koniecznie chce zaglądać do garderoby (i robi to). Ostatnio reportaż nagrała TVN. Emisja powinna być na dniach w Dzień dobry TVN.
Super – ja mmam pytanie gdzie Pan kupuje skatpetki?;) pozdrawiam
Kiedy zaczynałem swoje zainteresowanie kolorowymi skarpetkami, były one nie do kupienia w Polsce. Sprowadzałem je z USA. Później pojawił się sklep Happy Socks. Dziś takich sklepów jest już bardzo dużo, np. EM Men’s Accesories lub Kabak.
Te patynowane brązowe z ciemnymi noskami, wyglądają jak z drewna. Prześliczne 🙂
Super wpis.
Przy okazji – gratuluje wywiadu na gazeta.pl 🙂
Otwieram dzisiaj poranną „prasówkę”. Onet, gazeta i… Twoja fotka i wywiad. To miłe.
Pozdrawiam
M.
Szanowny Panie. Czy mogę prosić, w uzupełnieniu dotychczasowych informacji o różnych butach, o napisanie czegoś o sposobach i rodzajach ich sznurowania. Oczywiście z przykładami.
Rzeczywiście nie pisałem dotąd o sznurowaniu, a warto ten temat poruszyć, gdyż buty ze sklepu mają zwykle sposób sznurowania nie do przyjęcia i trzeba go natychmiast zmienić. Dziękuję za sugestię.
Jeśli już, to proszę jeszcze parę słów o zapomnianych rękawiczkach. To wbrew pozorom dość ważny element stylu.
Mam w planie wpis o rękawiczkach z prezentacją kilku (a może nawet kilkunastu) różnych modeli.
A propos sznurowania: zauważyłem, że wiąże pan buty węzłem słabym. Warto się przestawić na mocny węzeł. https://www.ted.com/talks/terry_moore_how_to_tie_your_shoes?language=pl
Jak zawsze fajny tekst i ladne zdjecia.Widac naklad wlozonej wen pracy.masz zapal Janie i widac Twoj profesjonalizm i radosc z zycia.Pozdrawiam,zyczac kolejnych „blogowych” sukcesow.Wywiad w GW-super.
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Szanowny Panie Janie,
chciałem zauważyć, że wydłużenie kopyta dla wielu osób może być rozwiązaniem niekomfortowym w wypadku tęgiej stopy. Oczywiście, jeżeli anatomia na to pozwala, to nie widzę przeciwwskazań, chociaż buty signora Luigiego to już, jak dla mnie, za dużo – kojarzą mi się nieco ze średniowiecznymi ciżemkami.
Zauważyłem, że posiada Pan dobrze wyposażony barek, w którym wyłowiłem duży udział japońskiej whisky. Pozwolę sobie więc poprosić o porównanie z klasyczną szkocką oraz irlandzką.
Pozdrawiam serdecznie
Zgadzam się, co do wydłużonych kopyt; osoby z dużymi i tęgimi stopami powinny ich unikać. Ja noszę rozmiar 42, więc mogę sobie pozwolić. Luigiego pokazałem jako pewną ciekawostkę. Ja sam takich butów bym nie włożył, ale podziwiam go za konsekwencję, odwagę i niepowtarzalny styl. I zazdroszczę, że może sobie pozwolić na takie ubiory.
Zdjęcie na tle kolekcji whisky było zrobione w domu mojego przyjaciela Zbyszka, który jest smakoszem i kolekcjonerem. Ja sam nie przepadam za whisky i zupełnie nie znam się na tym trunku. Moim ulubionym alkoholem jest grecka brandy Metaxa. Pijam też wino.
Jako właściciela lotników (ja nie mam żadnych) chciałem pana spytać o to, czy to prawda, że lotniki słabo się dopasowują do stopy w trakcie użytkowania i że powinny już na początku jak najlepiej leżeć na nogach, a najlepiej być szyte na miarę? Spotkałem się z takimi opiniami.
To ciekawe, bo ja się dotąd nie spotkałem. Nie mam też takich doświadczeń z moimi lotnikami. Jest z nimi tak jak z każdymi innymi butami: trafiają się takie, które są idealne od samego początku, jak i takie, które trzeba rozchodzić.
Dobrze popatrzec na elegancje w meskim wydaniu. Post rewelacyjny, bardzo pomocny. Buty przepiekne, czerwone…ach. Moj maz chyba by sie nie skusil na czerwien na butach niestety, ale fason juz tak. Serdecznie pozdrawiamy. Lila i Wojtek.
Witam Janie ,Ja nie o butach ale jeszcze wrócę do krawatów, zauważyłem taką tendencję szczególnie u włoskich mężczyzn wkładania końcówki krawata do spodni co o tym sądzisz? swoją drogą równie dobry wpis
Tak, jest taka tendencja. Jest ona wtórna do tendencji takiego wiązania krawatów, że kończą się one 5 – 7 cm poniżej paska. I niektórzy tak związany krawat wtykają za pasek. Mnie się to nie podoba, ale z uwagą obserwuję, czy jest to chwilowa moda i potrzeba wyróżnienia się, czy też trend, który niedługo stanie się obowiązujący.
dziękuje:)
Buciki nawet ladne. Ale sznurowadla do tych bucikow panie Janie „deko za dlugie” zwlaszcza zdjecie w bialych spodenkach to odzwieciedla. No a w tzw stroju „casual” to mozna dorzucic kolorowe (niebieskie, czerwone) sznurowadla.
Panie Janie,
Ja na inny temat. Jaką radość mam jak moi znajomi i przyjaciele , wiedząc, że jestem miłośnikiem Pana bloga, tak zaczynam każdy dzień, bombardują mnie informacjami o kolejnych Pana wywiadach i sukcesach.
Tak trzymać
Pozdrawia serdecznie
Spokojny
Dziękuję.
Zostałem Grycankami a.d. 2016 🙂
Wolę Grycankami,
Niż Kaczorkami, Szydełkami, Dudkami.
One przynajmniej rozmieniają majątek Swojego Taty.
Ci powyżej niestety trwonią dorobek Narodu !
Spokojny
Janku potrzebuje zakupić oksfordy w kolorze brązowym do granatowego garnituru. Budżet to 500 pln. Możesz coś polecić?
Przy tym budżecie próbowałbym coś znaleźć w Zalando. Można też sprawdzić w Vistuli i Próchniku. Obie firmy mają buty bardzo dobrej jakości i jeśli trafisz na promocję, to będzie to strzał w dziesiątkę.
Janie chyba się trochę zagalopowałeś, że Vistula ma buty bardzo dobrej jakości. Bardzo dobra jakość to buty Yanko czy Crockett and Jones, a Vistula to bardzo słaba jakość, nawet nie średnia, tutaj są buty Berwick czy Crownhill. Buty Vistula po nie więcej niż 10 wyjściach reklamowałem. Po naprawie wyszedłem kolejne 2 razy i znowu reklamacja. Od pół roku leżą w szafie bo używam butów, które tutaj określiłem jako średniej jakości i o Vistuli dawno zapomniałem. Polecam buty z Zalando marki Bow-tie niezła jakość, można je dostać do 500zł. Na jakiej podstawie Janie wnosisz, że buty Vistula, które są klejone to bardzo dobra jakość?
Dziękuje za sugestie i podpowiedzi.
Ostatecznie zdecydowałem się na oksfordy marki Królewski Herb.
Cena 370 pln jest adekwatna do jakości tych butów. Użytkuje od nich już jedną parę broksów i nie narzekam. Oczywiście buty robione są metodą Blake stitching, a nie Goodyear welted.
Co do butów Vistuli to byłem w salonie i mierzyłem Oksfordy Lantiera. Wykonanie bardzo dobre ale cena 700 pln jest poza moim budżetem, a nawet jeżeli to w tej cenie wolał bym znaleźć coś od Brewicka czy Bexleya.
Mam nadzieję, że podzielisz się swoją oceną butów KH. Ich cena jest bardzo atrakcyjna i warto by wiedzieć, czy nie jest to osiągnięte kosztem jakości.
Dziękuję za uwagi na temat butów Vistuli. Ja sam nie miałem z nimi kontaktu (oprócz zwykłego oglądania) i bazowałem na opiniach moich czytelników i tych, które znalazłem na różnych forach dyskusyjnych. Twoje spostrzeżenia wezmę też pod uwagę. Sam fakt, że buty są klejone, nie jest wadą, która je dyskwalifikuje. Są osoby, które zamawiają u szewców buty na miarę, celowo klejone a nie szyte i mają swoje argumenty za tym przemawiające. Przygotowuję zresztą wpis na ten temat. Natomiast buty klejone są prostsze w produkcji i powinny być zdecydowanie tańsze od szytych, szczególnie tych metodą Goodyear.
Pragnę zauważyć, że buty od szewca, robione na indywidualne zamówienie, a buty z masowej produkcji, to całkiem inna bajka. W moim przypadku reklamacja dotyczyła rozklejenia się podeszwy, więc buty Vistuli na pewno nie są porządne. Poza tym nawet na stronie marki Vistula, buty są w zakładce akcesoria, a priori widać jak firma traktuje ten asortyment. Buty u nich są dodatkiem do garnituru, mają wyglądać trochę lepiej niż buty innych polskich marek produkowanych na masową skalę, a że posłużą 1 czy 2 uroczystości to się nie ma co dziwić. Do tego właśnie zostały stworzone. Tylko dlaczego mniej doświadczony klient ma za nie płacić 200% i więcej ich wartości…
Napiszę oczywiście swoje spostrzeżenia ale buty przyjadą do mnie dopiero koło polowy października.
Co do butów Vistuli to mierzyłem i miałem w ręku buty Lantiera to ich marka premium wię może z jakością też jest lepiej. Na mnie zrobiły bardzo pozytywne wrażenie ale to oczywiście za mało żeby wyrazić opinię bez użytkowania.
Nie wiem jaką metodą są zrobione, ekspedient na moje pytanie czy są szyte metodą GW miał dziwny wzrok.
W ramach posłowia do wpisu: znalazłem zupełnym przypadkiem lotniki za kostkę – na zimę. Trochę się zdziwiłem, bo nie myślałem, że coś takiego istnieje (chociaż jak się zastanowić czemu nie, skoro brogsom i oksfordom też dorabia się dłuższe cholewki.
Ach, jeszcze link: https://www.mrporter.com/en-pl/mens/thom_browne/whole-cut-leather-boots/730658?ppv=2
Panie Janie, naprawdę dobry wpis, gratuluję i dziękuję za zabranie mi czasu przy porannej kawie 🙂
Niektórych modeli szczerze zazdroszczę 🙂
Co do zaprezentowanych stylizacji – nie do końca mnie dotąd przekonywała Pańska dość „mocna” zabawa kolorem (choć pod względem stylistycznym zazwyczaj jest dobra lub bardzo dobra), lecz coraz bardziej się przekonuję, bo widzę, że tworzy jednorodną całość z Pana osobowością i coraz bardziej jest „własna”, nie kopiowana – słowem, ma Pan swój rozpoznawalny i przemyślany styl.
Dziękuję
Czy Wie pan dlaczego przyciemnia się noski? Żeby ukryć ślady na skórze (zadrapania, odparzenia, rozciągnięcie) po maszynie do ćwiekowania czubków. Robi się to żeby niejako „wyrównać” szpic.
Buty piękne, trzeba przyznać, tylko niestety budżet raczej trzeba mieć solidny…
Przy okazji, przeglądając internet zauważyłem takie „lotniki” https://brilu.pl/buty_meskie/wizytowe/wizytowe_andrew_black.html , czy mógłby Pan wypowiedzieć się na ich temat ? Oczywiście nie chodzi o porównanie z markami, które pojawiają się w artykule bo wiadomo, że dzieli je przepaść, jakość skóry, materiał zelówki, rodzaj konstrukcji itd, ale czy byłyby one do zaakceptowania m.in. po wymianie sznurowadeł i zapastowaniu niebieskiego elementu wokół buta ( wydaje mnie sie na zdjęciu, że taki właśnie jest…) ?
Kształt kopyta nie jest najgorszy, chociaż brak mu trochę smukłości, która w lotnikach powinna być. Efekt psuje też szycie po wewnętrznej stronie cholewki. Zastanawiające jest również, dlaczego skrzydełka cholewki z dziurkami na sznurowadła, nie schodzą się ze sobą tylko tworzą szerokie „V”. To jest efekt niepożądany w eleganckich butach, chociaż nie dyskryminujący. Pytanie dlaczego przed zrobieniem zdjęcia ktoś nie ściągnął sznurowadeł? A może projektant buta założył, że tak właśnie ma być i skrzydełka nigdy nie zejdą się ze sobą nawet przy szczupłej stopie? Gdyby tak miało być to przed kupieniem buty koniecznie należałoby przymierzyć, gdyż przy masywnej (albo nawet przeciętnej) stopie może to fatalnie wyglądać.
Natomiast granatowa aplikacja, która biegnie po górnej krawędzi cholewki i wzdłuż skrzydełek z dziurkami, to zabieg czasami stosowany w lotnikach, ale w lotnikach mniej formalnych tzn. w innych kolorach niż czarny, zamszowych, z medalionem na nosku itp. Do butów formalnych w kolorze czarnym – zdecydowanie nie pasuje. Jednak jej zamaskowanie przy pomocy „zapastowania” nie jest możliwe. Dobry krem koloryzujący wprawdzie trochę zmniejszy widoczność aplikacji, ale jej całkiem nie zlikwiduje.
Mimo tych wszystkich zastrzeżeń, biorąc pod uwagę cenę, jest to zakup do rozważenia.
Dziękuję bardzo za odpowiedź i pozdrawiam.
Panie Janie,
chciałbym uszyć lotniki z przeznaczeniem głównie na eleganckie buty dzienne, ale także na wieczorowe wyjścia „średniego” formatu typu: opera, wernisaż, kolacja.
Pamiętam o zasadzie „no brown in town”, więc bardzo proszę o radę – jaki kolor byłby odpowiedni, poza czarnym (gdyż mam czarne wiedenki)?
Szyk męski w każdym calu nic dodać – jestem pełna podziwu. Zestawienie kolorowych skarpetek z całością mistrzostwo dziękuje:)
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Dzień dobry.
Poszukując czarnych butów na zimę (moja uwaga skupiona była i nadal jest na obuwiu w stylu Balmoral Boots np. w Patine) natknąłem się w sklepie Meka Shoes na trzewiki w typie lotników. Szczególnie spodobały mi się te wysokie, natomiast biorąc pod uwagę bezpieczeństwo oraz fakt, że korzystałbym z nich „na co dzień” wolałbym aby miały podeszwę gumową, którą posiadają tylko te niższe.
Pozwalam sobie załączyć linki do sklepów:
https://meka-shoes.pl/produkt/trzewiki-meskie-typu-lotnik-g751c1/
https://meka-shoes.pl/produkt/trzewiki-meskie-typu-lotnik-g465c1/
https://patine.pl/boots-77014.html
Równocześnie chciałbym poradzić się Pana na temat ewentualnego wyboru.
Pozdrawiam serdecznie. Grzegorz Cieśla.
To mój pierwszy post (obiecuję, że nie ostatni) na Pana blogu, dlatego na wstępie chciałbym powiedzieć, iż żałuję, że tak późno odkryłem to miejsce.
Mam pytanie odnośnie lotników, czy takie buty:
https://meka-shoes.pl/produkt/polbuty-lotniki-g015d099/
lub co gorsza takie
https://meka-shoes.pl/produkt/polbuty-lotniki-g015e90/
można nazwać lotnikami? Czy nie jest to nadużycie ze strony producenta?
Rozumiem pojęcie wholecut, ale nawet moje laickie przeczucie mi mówi, że jednym z kryteriów powinno być, aby materiał źródłowy był jednym kawałkiem skóry, a nie jakąś plecionką czy szachownicą.
Różni producenci, a szczególnie sklepy oferujące buty, mają niekiedy problemy z ich prawidłowym nazwaniem. We wpisie Wiedenki, oksfordy, richelieu podawałem przykład butów nazwanych dwoma słowami sprzecznymi ze sobą: derby typu wiedenki i derby richelieu.
Jednak w przypadku podlinkowanych butów marki Meka, nie widzę problemu z nazwaniem ich lotnikami. Jedne z tych butów mam i pisałem o nich we wpisie Buty z plecionki.