Partnerem tego wpisu jest Barber Shop Poland – firma, która ma kilka salonów strzyżenia włosów i brody w całej Polsce i właśnie niedawno otworzyła pierwszy taki salon w Warszawie. Mieści się on na Pradze (Stąd nazwa: Barber Shop Praga), przy ulicy Ząbkowskiej 38, vis-à-vis kompleksu Centrum Praskie Koneser, powstającego na terenach dawnej wytwórni wódek o tej właśnie nazwie.
Muszę powiedzieć, że mam problem z nazwą Barber Shop. Brzmi ona obco i kojarzy się raczej ze sklepem niż z golibrodą czy balwierzem. No właśnie: mamy w języku polskim piękne nazwy oznaczające fryzjera, który zajmuje się nie tylko włosami, ale także zarostem. Wprawdzie balwierz, czyli cyrulik, oprócz strzyżenia brody i włosów, zajmował się w przeszłości także puszczaniem krwi, rwaniem zębów, stawianiem baniek i pijawek, opatrywaniem ran, a nawet nieskomplikowanymi operacjami chirurgicznymi, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby ograniczyć zakres znaczeniowy i wprowadzić tę nazwę do współczesnego języka. Stało się inaczej i prawdopodobnie jest to proces nieodwracalny: słowo barber zadomowiło się w naszym języku. Jest natomiast jeszcze szansa, że określenie barber shop zostanie wyparte przez: salon barberski. Pożyjemy – zobaczymy.
O ile chyba każdy doskonale wie, że barber zajmuje się strzyżeniem brody, o tyle już nie każdy kojarzy barbera z prozaicznym strzyżeniem włosów. Tymczasem barber shop jest także zwykłym męskim salonem fryzjerskim. Zawsze w cenniku widnieje tam zarówno usługa strzyżenia włosów, jak i strzyżenia brody. A także, co oczywiste, usługa łączona, której cena jest zawsze trochę niższa niż suma cen za strzyżenie włosów i brody. W Barber Shop Praga, cennik wygląda następująco: strzyżenie włosów – 90 zł, strzyżenie brody – 60 zł, strzyżenie włosów i brody – 140 zł. Czy to dużo, czy mało? W porównaniu z przeciętnymi salonami fryzjerskimi poza Warszawą – to dużo. W porównaniu z innymi salonami barberskimi w Warszawie – to nieco poniżej średniej. Natomiast jeśli chodzi o jakość, to postanowiłem ją sprawdzić na własnej skórze, a właściwie na własnych włosach.
Test wypadł pomyślnie: byłem ze strzyżenia bardzo zadowolony. A skoro miałem do czynienia z barberem, to nie mogło się obyć bez drobnej korekty moich wąsów. Aż żałowałem, że nie mam brody 🙂
A na koniec informacja o specjalnej ofercie dla czytelników mojego bloga. Przez miesiąc od dnia opublikowania tego wpisu, czyli do 25 listopada 2016 r., będzie specjalny rabat w wysokości 20% na hasło JANADAMSKI.EU. Najwygodniejszym sposobem rezerwowania wizyty jest rezerwacja na Facebooku. Zarz pod głównym zdjęciem znajduje się niebieskie pole 'Zarezerwuj teraz’, którego kliknięcie otwiera stosowną aplikację. Można też dokonać rezerwacji tradycyjnie, dzwoniąc na numer: 739 299 091.
Super,
Praga, na której się urodziłem i po 50 latach wróciłem , rozkwita.
To będzie niebawem kultowa dzielnica.
Pozdrawiam
Spokojny
Przy okazji wizyty w Barber Shop Praga, obejrzałem centrum „Koneser” (to co się dało, bo ciągle jest w budowie). Muszę powiedzieć, że robi wrażenie. Pieczołowicie odtworzone budynki fabryczne z czerwonej cegły, robią wrażenie.
Dla mnie „barber shopy” to przerost formy nad treścią.
Po pierwsze – jeśli chodzi o usługi fryzjerskie, to mam wrażenie, że wszyscy „barberzy” strzygą jednakowo: wygolić boki i i z tyłu, góra długo… Wielkiej finezji toto nie wymaga, a cena kosmiczna.
Po drugie – golenie. Polecam wpisy z blogu na temat mydeł i kremów do golenia oraz golenia tradycyjnego w ogóle:
http://geekhub.pl/?page_id=3708
Autor, który sam goli się na co dzień żyletkami, a od święta brzytwą, odwiedził kilka „barber shopów” i tylko w jednym z nich usługa była na poziomie zadowalającym. W pozostałych niekompetencja była zastraszająca i wyszedł z nich pozacinany.
Po trzecie wreszcie – w ostatnim czasie po powrocie do Polski szukałem dobrego fryzjera i odwiedziłem kilka salonów „dedykowanych” (co za określenie, fuj!) mężczyznom. I co się okazało? Ci mistrzowie nożyczek mają problem z klasycznym strzyżeniem „z przedziałkiem”. W końcu zawitałem do fryzjerki, u której strzygłem się dwadzieścia lat temu, i dopiero ona umiała ostrzyc mnie tak, że włosy naturalnie się układają.
Zaczynając lekturę wpisu, bałem się, panie Janie, że barber-zyńca, którego Pan odwiedził, wygoli Pana wedle obowiązującej mody i wyjdzie Pan z salonu jak drwal w garniturze. Na szczęście skończyło się bez eksperymentów. Zdaje się, że któryś z Pana kolegów-blogerów (chyba Szarmant, choć głowy nie dam) kiedyś odwiedził podobny salon i nie miał tyle szczęścia 🙂
Zawsze jest tak, że można trafić na dobrego fryzjera, a można też na złego. Mam swoją fryzjerkę, u której strzygę się od wielu lat. Ale z usługi Barber Shop Praga byłem naprawdę zadowolony.
Jeśli ktoś mówi, że NAPRAWDĘ nie jest złodziejem, to odruchowo łapię się za portfel.
Ale skoro NAPRAWDĘ byłeś Janie zadowolony, to oczywiście wierzę 🙂
Witamy,
Zapraszamy na darmowe strzyżenie i golenie do naszego salonu. Zamiast pisać o „jakiś” salonach barber shop, że nie spełniają oczekiwać proszę zajrzeć do naszego i na własnej głowie i włosach przekonać się o jakości usług 🙂
Pozdrawiamy
Zespół Barber Shop Praga
Strasznie was w tej Warszawie …strzygą. Ja płacę fryzjerowi 17pln a chodzę raz na 3-4 miesiące także jest co obcinać.
Ja byłem w Barber Shop Praga i niestety nie wyszedłem zadowolony. Broda po ułożeniu przez barbera jeszcze jako tako wyglądała (nakręcał ją na taką okrągłą szczotkę i jakby wywijał). Niestety po umyciu wyglądała jak wydziabana i postrzępiona. Dodatkowo jak dla mnie linia szczęki bardzo kiepsko zrobiona, pierwsze co zrobiłem po umyciu to poprawiałem, ale do tej pory czekam aż w pewnym miejscu broda odrośnie żebym mógł naprawić to co było zrobione nie tak jak trzeba (mimo, że poinstruowałem barbera jaki efekt mnie interesuje).
Gdybym chciał płacić takie ceny za strzyżenie, poszedłbym do fryzjera damskiego.
No fakt faktem ceny powalają.
90 zeta za strzyżenie, toż to szok, ale Was tam doją w tej Warszawce.
Fajne miejsce, ale ceny rzeczywiście kosmiczne.
Pozdrawiam
Jarek
Ceny może i wysokie, ale do barbera nie musimy chodzić cały czas, są to zazwyczaj bardzo życzliwi ludzie i doradzą nam jak dbać o brodę/zarost na co dzień, więc wydatek rzędu 60 zł jest opłacalny. Możemy taką wizytę mieć raz w miesiącu, a dzięki poradom sami zadbamy o siebie przez resztę czasu.
Moze dozyjemy starych dobrych czasow, kiedy strzyzenie u golibrody bylo zwyklym zsbiegiem higienicznym za cene, ktora przecietnemu inteligentowi pozwalala korzystac z tej uslugi nawet raz w tygodniu, bez nadmiernego uszczerbku w portfelu. Mieszkam w Warszawie od blisko 5 lat i wciaz sie lapie za glowe jak widze ceny uslug fryzjerskich, u baarberow i w zwyklych salonach – profesjonalne podstawowe strzyzenie krotkich wlosow za mniej niz 40 zl nie jest w tym miescie mozliwe. Dlatego w miare mozliwosci strzyge sie przy okazji wszystkich wyjazdow poza Warszawe – takze sluzbowych 🙂 Gdansk, Larnaka, Lizbona… w kazdym z tych miejsc meskie strzyzenie kosztuje w granicach 10€.
Faktycznie ceny spore, tym bardziej jak ktoś nosi krótkie włosy i chciałby się co miesiąc półtora ostrzyc ja za krótkie męskie płacę 15zł Ale jakbyście zobaczyli salon to do filmu z lat 80 się nadaje. Strzyże starszy pan który osobiście znał się z Antonim Cierplikowskim
Wprawdzie balwierz, czyli cyrulik, oprócz strzyżenia brody i włosów, zajmował się w przeszłości także puszczaniem krwi, rwaniem zębów, stawianiem baniek i pijawek, opatrywaniem ran, a nawet nieskomplikowanymi operacjami chirurgicznymi, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby ograniczyć zakres znaczeniowy i wprowadzić tę nazwę do współczesnego języka.
Barber też w przeszłości zajmował się tego typu usługami, era przed NFZ.
Barber po naszemu golibroda, balwierz zwał jak chciał. Nadal jak dla mnie usługa dla każdego nie dla wybranych, szczególnie że w 90% przypadków wykonują ją fryzjerzy po szkoleniach. Na zachodzie europy i USA taniej niż w Polsce jak kolega pisał 10 Euro to świat.
Dla mnie osobiście wizyta u barbera nie jest zwykłym zabiegiem kosmetycznym jak wizyta u fryzjera z racji potrzeby podcięcia włosów. Barber shop kojarzy mi się bardziej z relaksem, dodatkowa przyjemnością, umileniem sobie ciężkiego dnia w pracy. To tak jak wyjście kobiety do spa, na masaż czy manicure. Takie usługi zawsze mają swoją cenę dlatego mnie wcale one nie dziwią. I raz na czas mogę wydać pewną sumę dla własnej frajdy i przyjemności. Pozdrawiam !
Mimo tego, że wpis dość stary, chciałbym dodać coś od siebie. Szczególnie do tych, którzy narzekali na ceny. Otóż pod uwagę trzeba wziąć wiele czynników. Pamiętajmy, że jest to Warszawa….ceny najmu, kosztów prowadzenia biznesu, płacy dla pracownika są naprawdę niemałe. Sam jestem świeżo po szkole barberskiej, w której to zapłaciłem naprawdę duże pieniądze, żeby zdobyć umiejętności które posiadam. Sam cenię swoją pracę i wiem, że mogę zagwarantować, że mój klient opuści mój fotel zadowolony… zdarzają się mimo wszystko tacy, którym nikt nigdy nie dogodzi… W moim odczuciu niezadowolenie klienta wynika głównie z braku rozmowy przed strzyżeniem i dowiedzeniu się czego osoba siedząca na naszym fotelu oczekuje…. tak czy inaczej…
Mówienie, że za granicą strzyżenie kosztuje 10 euro/funtów itp… Panowie, nie ma szans, że taka usługa, wykonana w 20 min będzie miała jakiekolwiek podejście do porządnego 60-cio minutowego strzyżenia z takich salonów jak Murdock czy Ruffians w Londynie.
Dobry serwis kosztuje, z tym się trzeba pogodzić..
Pozdrawiam
Możliwe że barber nie potrafil rozmawiać w j. polskim jak i w j.angielskim jak w naszym przypadku.
Nie ocenia sie klienta jeżeli ktoś nie lubi brzytwy i kremów tylko na tyle trzeba być profesjonalnym salonem i barberem aby móc sprostać wymaganiom klienta.
A jeżeli oceniacie klientów kto ile ma w portfelu i jak wyglada to gratuluje takiej postawy to tylko o Was świadczy.
Mam nadzieję że paragon jest przygotowany:).
Pozdrawiamy „biznesmena „tego salonu który tak profesjonalnie żegna się z klientami.