Kos jest częstym gościem działu PTAKI mojego bloga. Dzieje się tak, tyle z powodu jego systematycznych wizyt w moim ogródku, ile z ciekawych obserwacji jego zachowań. Niekiedy zachowania te są bardzo zaskakujące. Chyba najdziwniejsze opisałem w artykule To chyba jest miłość, gdzie sformułowałem hipotezę o miłości młodego kosa do mojego kota. Ciekawe zachowanie kosa, także związane z kotem, przedstawiłem z kolei we wpisie Interwencja kosa, zaś w artykule Sąsiedzkie awantury, opisywałem zmagania pary kosów z sójkami; obie pary założyły gniazdo na tej samej tui, w bliskiej odległości od siebie. Te wymienione powyżej, nie wyczerpują oczywiście listy wpisów na temat kosów; było ich więcej wśród 99 wpisów na temat ptaków, opublikowanych dotychczas w moim blogu. Dzisiejszy artykuł jest setnym wpisem działu PTAKI – to już całkiem spory dorobek.
Dzisiaj przedstawiam po prostu porcję zdjęć, jakie zrobiłem kosom składającym mi wizyty. Ponieważ u kosów występuje wyraźny dymorfizm płciowy, zatem na wstępie zestawienie zdjęć (od góry): samca, samicy i młodego kosa. Jak widać, młodzieniec jest bardzo podobny do dorosłej samicy. W tej fazie ustalenie płci nie jest możliwe. W ciągu roku przejdzie kolejne pierzenia, barwę zmieni też jego dziób i wszystko będzie jasne.
Młody kos, który dopiero co opuścił gniazdo, jest bardzo wdzięcznym obiektem do fotografowania, gdyż po pierwsze przylatuje dość blisko i potrafi przebywać w jednym miejscu dłuższą chwilę, po drugie zawiadamia o miejscu swojego pobytu głośnymi dźwiękami, a po trzecie ma taką minę, jakby się strasznie czemuś dziwił. Więc poniżej kilka zdjęć młodego kosa.
Przegląd zdjęć samicy zaczyna fotografia przedstawiająca ją z budulcem na gniazdo, w dziobie. Trzeba wiedzieć, że gniazdo buduje wyłącznie samica, samiec jest zawsze w pobliżu, ale tylko się przygląda. Od czasu do czasu trochę też zaśpiewa, żeby umilić pracę swojej partnerce. Kolejne zdjęcie pokazuje gotowe gniazdo, które zostało wybudowane na świerku, w ogródku sąsiadów, ale nie doszło do założenia w nim lęgu. Bowiem zostało wykryte przez srokę, która przyleciała i dokładnie je obejrzała (gdyby były w nim złożone jajka, to by je zjadła). Kosy najwyraźniej uznały, że jest zbyt duże ryzyko zakładania lęgu w miejscu znanym sroce i samica nie złożyła jaj. Jednak przez kilka kolejnych dni przylatywała w pobliże i obserwowała teren. Moim zdaniem miała bardzo smutną, żeby nie powiedzieć zrozpaczoną, minę. To widać na kolejnym zdjęciu. Po kilku tygodniach, gdy kosy definitywnie opuściły sąsiedztwo mojego ogródka, wszedłem na drabinę, rozchyliłem gałęzie świerka i zrobiłem zdjęcie pustego gniazda. Natomiast kolejne zdjęcia pokazują samicę już poza okresem lęgowym.
W ostatniej serii fotografii: kos – samiec. Niezrównany śpiewak, o pięknym, czarnym upierzeniu z intensywnie pomarańczowym dziobem i obwódką oczu. Bardzo dostojny.
zfotografowalam ptaka w ogrodzie (niedaleko Szczecina)13.11.2016 wyglada ja kos, ma piekne ciemnobrazowe opierzenie i brazowy dziob. Jaki to moze byc ptak
Prawdopodobnie jest to samiec kosa z tegorocznego wylęgu. Jego upierzenie i dziób przybiorą docelowe barwy pod koniec zimy lub wczesną wiosną.
U mnie samiczka kosa właśnie wysiaduje jajka. Gniazdko uwiła w drewutni i tydzień temu zauważyłam cztery piękne jajka. Samiec czasami się pojawia, ale na chwilkę. Czekam z niecierpliwością na maluchy. Niepokoi mnie obecność wiewiórek i sójek w pobliżu.
Taki już los ptaków, że zewsząd czyhają na nie niebezpieczeństwa. Czasem sobie dają radę, a czasem nie. Kiedyś – we wpisie Ptasie dramaty – opisałem przypadek kosów, które wybrały niewłaściwe miejsce na gniazdo.
Znalazłem kosa który wyglada jak samiczka. Zdrowy , ma apetyt i dziobie wiec żywotny. Biega jak motorynka ale nie chce latać. Musiałem go zabrać z ogrodu bo mój pies miał na niego chrapkę. Wypuściłem go po paru godzinach jak się najadł i wysechł od deszczu. Niestety na drugi dzień znowu go znalazłem.
Mysle ze to jakiś podlotek mam go 2 dzień i Nwm czy go znowu wypuścić czy poczekać aż zacznie latać.
Narazie go karmie czereśniami z ogrodu i dzdzownicami. Znalazłem niedaleko prawdopodobnie jego gniazdo. Dziś wyszedłem z nim na dwór i popodrzucalem go trochę żeby się latać uczył i fakt faktem dwa dni temu to potrafił tylko opadać . Dziś lekko się wzbił ale nie dał rady odfrunąc. Ciekawi mnie kiedy zacznie latać normalnie.
Wszystkie młode kosy wyglądają jak samice; dopiero po pierwszym pierzeniu przybierają swój ostateczny wygląd. Podstawowe pytanie jest takie czy ten kos potrafi sam zjeść podsunięte mu owoc lub dżdżownicę, czy trzeba mu je wkładać do dzioba. Jeśli sam dziobie i zjada, to znaczy, że jest już samodzielny, a jego problem z lataniem wynika z jakiejś kontuzji skrzydła. Nie wiem jaka to kontuzja i czy odzyska zdolność latania szybko (może to jest złamanie?).
Jeśli ptak sam nie potrafi zjeść podsuwanego mu pokarmu i trzeba mu go wkładać do dzioba, to sprawa jest trudniejsza. Bowiem znaczy to, że jest to podlot, który nie potrafi sam zdobywać pożywienia. W takiej sytuacji najlepiej posadzić go na gałęzi w pobliżu gniazda i obserwować, czy nie pojawią się rodzice i nie zaczną go karmić. Jeśli się pojawią, to potrafią o niego zadbać. Ale być może jego rodzice padły ofiarą drapieżnika i wtedy jest problem. I to nie tyle z lataniem (powinien opanować tę sztukę w kilka dni), ile z karmieniem. Podloty, po opuszczeniu gniazda, są przez około dwa tygodnie karmione przez rodziców. Karmienie podlota przez człowieka jest możliwe (dżdżownice i czereśnie to dobra dieta, ale w pierwszym okresie powinny być też owady i ich larwy), ale trzymanie go w domu spowoduje, że nie nabierze umiejętności unikania niebezpieczeństwa i po wypuszczeniu na wolność łatwo padnie ofiarą drapieżnika. Natomiast pozostawienie podlota na wolności spowoduje, że może gdzieś odlecieć i nie wrócić w miejsce, gdzie jesteśmy mu w stanie podać pokarm. I wtedy może zginąć z głodu.
On sam potrafi jesc wrzucam mu jedynie czeresnie do brodzila w prysznicu gdzie go trzymam aktualnie a po paru min tylko pestki zostają a co do kontuzji to żadnej nie zauważyłem. Wg mnie wyglada jak osobnik który powinien już latać. Trzymam go w prysznicu i raz udało mu się wzbić na pokrętło od wody. Ma lotki i wszystko wyglada tak jakby miał predyspozycje do latania ale albo jest leniwy albo jeszcze nie potrafi ze skrzydeł poprostu korzystać. Sam nie wiem.
a więc to jednak kos. Postawiłem u siebie poidełko do którego chętnie przylatuje pliszka i kos, a niedawno zauważyłem nowego bywalca, tylko nie umiałem go zidentyfikować ale już wiem po zdjęciach że to najprawdopodobniej młody kos, podobne upierzenie piersi 🙂 ale się cieszę, będzie 2x więcej koncertów, bo póki co śpiewa tylko ten starszy kos 😀
To może być samica kosa, która wygląda bardzo podobnie do młodego kosa (właściwie odwrotnie: upierzenie młodego kosa jest podobne jak dorosłej samicy).
Na więcej koncertów bym nie liczył bo dorosłe samce mają swoje rewiry, które między innymi wyznaczają śpiewem. Dwa samce nie będą śpiewać w bliskiej odległości od siebie 🙂
Nie zgadza się z opinią że to samica buduje gniazdo bo u mnie to samiec budował a gniazdo zbudował pod daszkiem na balkonie budowa trwała 4 dni coś wspaniałego była obserwacja tej pracy no ja miałam sprzątanie ale teraz już siedzi na jajkach
wczoraj znalazlam poturbowanego kosa ktory caly czas przewracal sie na jedna strone.Poprosilam znajomego golebiarza o to aby go zobaczyl stwierdzil ze nic nie jest zlamane ale jest mocno poturbowny.Narazie jest jeszcze osowiały ale nie przewraca sie juz na bok wiec go nie wypusciłam bo się boje że może złapać go kot.Ale mam problem co mu dać jeścugotowałam jajko ,mialam siemie lniane i słonecznik ,daje mu też wode nie wiem czy on to pije ,czy mnie atakuje .Proszę o jakiś trop .pozdrawiam Bogusia
Wprawdzie nie jestem ornitologiem, ale wiem, że kosy jedzą owoce, dżdżownice, larwy owadów, zimą nie gardzą też nasionami (np. słonecznika). Ja bym spróbował znaleźć mu jakieś dżdżownice, można też dać mu jabłko lub jarzębinę (czasem ma się w domu mrożoną jarzębinę). Jednak chyba najlepiej nie przetrzymywać go zbyt długo. Jeśli nie ma problemów z lataniem, to powinien dać sobie radę. Życzę powodzenia.
witam dziekuje bardzo no ma jednak problem z lataniem ,ledwie na tych łapkach stoi pozdrawiam i dziekuje
W miom ogrodzie kosy budują gniazdo. Wybrały chyba fatalne miejsce. Na tuji , na wysokości ok. 120 cm, łatwo dostępne. Przychodzi do nas często kot sąsiadów. Widziałam już jak goni za ptakami. Obawiam się że je upoluje. Zastanawiam się czy lepiej zniszczyć im je teraz, może znajdą lepsze miejsce, czy zostawić jak jest i dać pole do działania przyrodzie.
Katarzyna
Niestety kosom często się zdarza wybierać fatalne miejsca. Kiedyś opisałem podobną sytuację we wpisie Ptasie dramaty. Ja uważam, że ludzie nie powinni w to ingerować. Nie jest zresztą powiedziane, że Pani kosy są skazane na porażkę. Mam nadzieję, że im się uda 🙂
W moim małym ogródku rodzina kosów założyła gniazdo po raz pierwszy na tui ok 3m. wysokiej. Fajna sprawa, ale obawiam się jak to pogodzić z korzystaniem z ogródka, bo tuja jest ok 5 m. od tarasu i w lato pomiędzy stoi trampolina córki. Mam tak mały ogródek, że nie jestem w stanie użytkować go w innym miejscu. Nie będziemy podchodzić ani zaglądać, ale nie wyobrażam sobie w lato nie korzystać z ogrodu, a tym bardziej nie wytłumaczę tego dziecku dlaczego nie może poskakać na trampolinie lub posiedzieć na tarasie. Chodzę teraz trochę po ogrodzie, bo mam psa po którym sprzątam i już nie raz mnie ptaki widziały jak kucam pod tują i mimo to założyły gniazdo i siedzą w nim. Tylko na tą chwilę to tylko takie wyjścia są do ogrodu, a co potem? Pies nie sprawia im kłopotu. Miałam przyciąć tuję, ale w tym przypadku zostawię. Jak mam to pogodzić wszystko, bo nie mam pojęcia?
Kosy są przyzwyczajone do sąsiedztwa ludzi i przebywanie w pobliżu ich gniazda im nie przeszkadza. Poza tym ptaki są aktywne od wczesnego świtu do zmierzchu, bez względu na pogodę, a człowiek przebywa w ich pobliżu tylko przy ładnej pogodzie przez co najwyżej kilka godzin w ciągu dnia. Zatem ptaki mają jednak dużo spokoju. Natomiast poważnym zagrożeniem są wałęsające się koty i jeśli gniazdo jest w takim miejscu, że kot potrafi się tam wdrapać, to widoki na powodzenie tego lęgu nie są dobre. Pisałem o tym we wpisie Ptasie dramaty.
Kos urzekł mnie swoim śpiewem najpiękniejszym na świecie
Ja chciałam tylko dodać, że rozróżnienie płci kosa jest możliwe nawet wówczas, kiedy jest on podlotem, jak również później po uzyskaniu samodzielności. Ba, da się to rozróżnić nawet u piskląt niepotrafiących jeszcze chodzić, byleby tylko miały choć niewielki fragment rozwiniętych lotek. Ogólnie mówiąc, upierzenie polęgowe ma nieznaczny dymorfizm płciowy, trzeba tylko wiedzieć na co patrzeć. U młodocianych ptaków patrzymy na lotki. Samiec ma obie strony choragiewki jednolicie chłodno brązowe, w takim samym odcieniu. Natomiast samica zewnętrzne, węższe strony choragiewki ma z cieplejszym i jaśniejszym nalotem, odcień po obu stronach jest inny. Metoda ta nie jest kwestią przypadku i np złego oświetlenia w trakcie fotografowania – mam kosy w domu i widuję je w przeróżnym świetle, tą różnicę po prostu widać. Oba moje kosy, zarówno samiec jak i samica, są zgodne z tą regułą. Oczywiście tyczy się to jedynie ptaków standardowo ubarwionych, u ptaków mutacji np srebrnej reguła ta nie działa ze względu na zmniejszoną ilość melaniny. Jedyną mutacją, u której metoda również się sprawdza jest szek, jeśli tylko ma część lotek w niezmienionym kolorze – ta mutacja obejmuje pojedyncze pióra, a nie wszystkie. W razie potrzeby mogę przesłać zdjęcia rozłożonych skrzydeł, na których dobrze widać różnicę
Dziękuję za ciekawe informacje. Rzeczywiście nie powinienem był używać sformułowania: w tej fazie ustalenie płci nie jest możliwe, a raczej: w tej fazie ustalenie płci jest bardzo trudne 😉
Mam prośbę o poradę, bo nie wiem co począć, dziś w ogrodzie na trawniku zobaczylam młodego jeszcze nie wypierzonego całkowicie kosa pod opieką rodziców karmiacych maluszka. Problem jest taki, że młody nie chodzi inie próbuje latac. Przemieszcza się w okolicy pół metra odpychając się skrzydełkami. Więc poleciałam zobaczyć co jest nie tak. Okazało się że maluszek ma coś z nóżką. Do stawu jest ok ale około zgięcia nóżka jest mocno opuchnieta i zraniona a w stronę łapki nozka jest sucha i czarna myślę że martwa. Do tego zaczął padać deszcz. Przeniosłem maluszka na oczach ojca pod tuje gdzie póki co jest sucho. Tam ojciec zaraz podleciał go nakarmić ale nie wiem jak mogę pomoc bo raczej sam nie da rady przetrwać nawet pod taka opieka jak jego rodzice.
Przypuszczam, że młody dlatego znalazł się poza gniazdem, że próbowała go porwać sroka, ale został „odbity” przez rodziców. Sroka też zapewne jest odpowiedzialna za złamanie nogi malucha. Obawiam się, że niestety nie da się mu pomóc 🙁 Można by ewentualnie próbować zabrać go i zanieść do ptasiego azylu. Tam jego szanse przeżycia nieco by wzrosły.