Zawsze dziwiło mnie, dlaczego producenci garniturów i marynarek, zamiast trzymać się sprawdzonych klasycznych wzorców, wprowadzają jakieś wątpliwe ozdobniki, które w rzeczywistości szpecą zamiast ozdabiać. Szczególnie w ostatnich kilku latach, marynarki i garnitury z popularnych sieciówek zrobiły się wyjątkowo brzydkie. Szczególnie rażące było manipulowanie przy proporcjach marynarek, ale swoje zrobiły też różne dodatkowe przeszycia, lamówki, kontrastowe obrębienia dziurek czy rozmnożone butonierki. Dlatego gdy dostałem od firmy Próchnik, propozycję stworzenia kolekcji odzieży, postanowiłem podjąć wyzwanie i przeistoczyć się w projektanta. Wraz ze mną podjęli sie tego zadania moi koledzy: Albert Borowiecki i Rafał Przetak. Tak powstała nasza wspólna kolekcja Va Banque, której premiera miała miejsce na balu Warszawy pod krawatem kilka dni temu i która właśnie trafia do sprzedaży.
Założenia jakie przyjęliśmy wspólnie z kierownictwem firmy Próchnik były takie, że Va Banque będzie kolekcją ekskluzywną, uszytą z najlepszych tkanin, z największą dbałością o szczegóły i w limitowanych seriach. Niestety takie założenia musiały implikować wysokie ceny produktów. Rzeczywiście, do bezwzględnie niskich nie można ich żadną miarą zaliczyć. Ale porównując je z cenami innych produktów podobnej klasy, dochodzę do wniosku, że nie są to też ceny wygórowane. Muszę tu jeszcze dodać jedną ich cechę dość nietypową jak na polskie warunki: nie będą obniżane!
Projektując kolekcję inspirowaliśmy się stylem wielkomiejskich dżentelmenów z lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku, ale też nieobojętne nam były trendy lansowane przez współczesnych europejskich dandysów. Tych, znanych z Pitti Uomo, a także tych mniej znanych, mistrzów formy i detalu, z Japonii i Korei Południowej. Tkaniny pochodzą od renomowanych włoskich producentów: Guabello, Vitale Barberis Canonico i Angelico. Spora ich część to flanele, których cudowna miękkość jest niemożliwa do oceny na podstawie zdjęć; trzeba ich dotknąć, a jeszcze lepiej włożyć na siebie garnitur i trochę w nim pochodzić. Projektując marynarki postawiliśmy na szerokie klapy. Jestem gorącym orędownikiem szerokich klap w marynarkach, uważam że są bardzo eleganckie i stylowe i moje serce krwawi gdy na wieszakach w salonach odzieżowych widzę marynarki z wąziutkimi klapami. Mam nadzieję, że naszą kolekcją zapoczątkujemy modę na szerokie klapy. Bardzo istotne w kolekcji Va Banque jest ustanowienie nowego standardu długości rękawów; są one wyraźnie krótsze niż powszechnie występujące na polskim rynku. Mam świadomość, że pewna część osób nie będzie w stanie zaakceptować rękawów sięgających 2 cm powyżej przegubu nadgarstka i uzna za fanaberię mankiety koszuli wystające kilka centymetrów spod rękawów marynarki. Trzeba jednak pamiętać, że o tym dokąd sięgają rękawy decyduje długość rąk (ta z kolei zależy od wzrostu), więc u każdego będzie to wyglądać inaczej. Zapewne będą i tacy, którzy będą rękawy skracać. Będą mieli ułatwione zadanie, bowiem odległość pierwszego guzika od krawędzi rękawa, jest relatywnie duża. A skoro już piszę o guzikach to muszę dodać, że guziki w rękawach są rozpinane.
Warto jeszcze dodać, że firma Próchnik sprzedaje spodnie nie wykończone u dołu. Przy zakupie, personel sklepu wyznacza właściwą długość i spodnie są wykańczane dla konkretnej osoby. Klienci sklepu on-line mogą się zgłosić z paragonem zakupu, do wybranego salonu i tam dokonać przymiarki i oddać spodnie do wykończenia nogawek. W kolekcji Va Banque, zostawiony jest duży zapas materiału, umożliwiający wykonanie mankietów. Większość garniturów i spodni kolekcji będzie prezentować się lepiej z mankietami. Zalecam wykonanie mankietów o szerokości 4 – 5 cm.
Premiera kolekcji Va Banque miała miejsce na pokazie podczas balu Warszawy pod krawatem. O samym balu oraz o części seminaryjnej wydarzenia napiszę w najbliższym czasie. Kolekcja trafiła już do wybranych salonów Próchnika w czterech centrach handlowych: Galerii Mokotów w Warszawie, Galerii Krakowskiej w Krakowie, Silesii w Katowicach i Galerii Bałtyckiej w Gdańsku. W sklepie on-line część produktów jest już dostępnych, pozostałe będą wprowadzane sukcesywnie. Opisane tutaj produkty to tylko część kolekcji. Wkrótce pojawią się płaszcze a także kolejne marynarki i garnitury. Będą też takie – szyte z dobrych wełen, ale mniej renomowanych producentów, co przełoży się na ich niższą cenę.
Autorem poniższych zdjęć z pokazu jest Filip Okopny.
Gratuluję rozwoju i kolekcji, bo jest naprawdę udana. Obecnie jestem pod studencką finansową krecha i nie mogę sobie pozwolić a szkoda. Zwłaszcza spodnie mi się podobają.
Zastanawiam się jaka mieliście wolność przy projektowaniu? Czy mogliście wybrać dowolną tkaninę (nawet bajecznie drogą), stworzyć dowolne proporcje czy na podstawie przerobienia istniejących?
Tak czy owak produkt się po prostu broni.
Ta kolekcja to jednorazowy flirt czy będzie kontynuacja wspolpracy?
Raz jeszcze gratuluję. Doceniam tez rozwój imprezy z zebrania kilku blogerów siedzących pod krawatem w bal o świetnej oprawie.
Pozdrawiam
Dziękuję za uznanie.
Projektowanie odbywało się na bazie istniejących konstrukcji. Przy wyborze tkanin zdecydowaliśmy o pominięciu tych najdroższych, bo wtedy garnitury musiałyby kosztować 3 – 4 tys. zł. Także ze względu na dość późny czas ich wyboru, musieliśmy zrezygnować z tych, których termin dostawy sięgał powyżej 3 miesięcy.
To było pierwsze podejście i już widzimy całe mnóstwo błędów, które popełniliśmy. W kolejnym podejściu postaramy się je wyeliminować. Pracujemy nad kolekcją wiosna/lato.
Janie, bez skromności prosze 😉 . Jakie mnóstwo błędów? Razem z pozostałymi blogerami zrobiliście kawał dobrej roboty.
Porównamy to choćby ze stylistyka Vistula, która jakościowo nie ma czego się wstydzić.
Uważam, że ogólnie jest dobrze. Błędy są, ale nie będę ich wymieniał; jedni je dostrzegą, inni nie.
Chodziło mi o to, że zdobyliśmy doświadczenie, które pozwoli zrobić kolejne kolekcje – jeszcze lepiej. Wiadomo, że człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach.
Gratuluję Janie! Kolekcja wygląda świetnie i trafia idealnie w mój gust!
=Po mojej ostatniej wizycie w salonie Próchnika w Galerii Mokotów, gdzie mierzyłem dwurzędowy garnitur z poprzedniej kolekcji nasunęło mi się jednak ważne pytanie: jaki fason mają spodnie, jaki podkrój? Czy to kolekcja bardzo slim…? Pytam, bo niestety w garniturze, o którym mówię w spodnie w swoim rozmiarze się nie zmieściłem 🙁
Pozdrawiam i raz jeszcze gratuluję pomysłu!!!
Dziękuję Bartku.
Spodnie nie są za bardzo „slim”. Szerokość nogawek u dołu to 19 cm, co daje niezbędną smukłość, ale daleko im do efektu opinania łydki i uda. Część modeli spodni (Vintage) ma zakładki przy gurcie, co spowodowało ich poszerzenie w górnej części. Są przez to wygodniejsze, a naszym zdaniem, także bardziej stylowe.
Panie Janie, mam pytanie: czy będzie więcej garniturów 3-częściowych? Ja wychodzę z założenia że jednorzędowy garnitur zawsze powinien być 3-częściowy, chyba, że jest to typowo letni garnitur.
Poza tym mam jedną propozycję: skoro zdecydowano się na spodnie z zakładkami i wyższym stanem to proponuje aby szyć spodnie bez szlufek ale z regulacją obwodu w pasie. To będzie dopiero rewolucja w polskiej branży modowej. (HM nawet coś takiego zrobił w paru spodniach, były to jednak spodnie z niższym stanem)
W kolejnych kolekcjach (jeśli nadal będziemy je projektować) będą spodnie z regulacją w pasie (z wyższym stanem), garnitury trzyczęściowe, marynarki bez podszewki (letnie), marynarki klubowe z metalowymi guzikami, a także kilka innych pomysłów.
Chętnie sam pobawiłbym się w projektanta ale zastanawia mnie jak wyglądał proces Czytałem wcześniejszy komentarz i odpowiedź o bazowaniu na istniejących konstrukcjach ale mam pytanie o szczegóły.
Jakoś zatwierdzaliście te wzory? Były jakieś prototypy czy daliście swoje pomysły a resztę zrobili konstruktorzy producenta? Pytam bo np. w dwurzędowych marynarkach widać przedziwne rozwiązania (w 6×2 odległość od najniższych guzików do środkowych jest na oko o 1cm większa niż od środkowych do najwyższych, w 4×1 z kolei niższe guziki są dziwnie nisko przez co odstęp od wyższych wydaje sie za duży). Takie proporcje to wybór projektantów czy konstruktorów?
Pozdrawiam
Proces projektowania i przekładania projektów na wykroje jest wieloetapowy. Każda firma ma swoje sposoby, których nie ujawnia. Ja też nie mogę tego procesu szczegółowo opisywać.
Wszystko wygląda bardzo ładnie, ale dlaczego marynarki w dalszym ciągu są tak bardzo krótkie? Czy Próchnik nie dał Panom możliwości wydłużenia marynarek? Np. dla mnie, przy moim wzroście (190 cm), kupowanie marynarek Próchnika nie ma sensu. Wyglądam w nich przekomicznie 🙂 Pozdrawiam.
Niestety im mniejsza firma, tym mniejszy ma zakres rozmiarówki. Boleję nad tym, ale nic na to nie poradzę. Rzeczywiście przy wzroście 190 cm nie masz szans na zakupy w Próchniku. Szkoda 🙁
Długość marynarki jest optymalna jeśli założy ją osoba o ściśle określonym wzroście. Na osobie nieco wyższej będzie ona wyglądała na zbyt krótką, na osobie niższej – na zbyt długą. Marynarkę trzeba po prostu przymierzyć i wtedy ocenić.
Panie Janie, proszę o komentarz jeśli Pan się ze mną nie zgodzi, ale wg. mnie problem Próchnika jak i innych rodzimych marek jest krój i konstrukcja marynarek (szczególnie jednorzędowych). Wszystkie mają mocno wypełnione i zbyt szerokie ramiona, zbyt wysoko położone górne guziki i sąd zbyt krótkie. W efekcie mamy niezwykle sztywną marynarkę, która leży na modelu niczym zbroja. Powyższe jest widoczne zarówno na modelach (strony www), jak i w trakcie przymiarek w sklepach.
O ile jakościowo, droższymi kolekcjami, nasze firmy mogłyby nawiązać walkę z producentami RTW takimi jak np. Oscar Jacobson, to kroje „kładą” całe kolekcje i nie mamy do czynienia z jedną „półką cenową” tylko ubraniem zupełnie innej klasy… Stosowanie drogich materiałów, ładnych podszewek czy funkcyjnych guzików niczego tutaj nie zmienia.
O niebo lepiej wyglądają natomiast marynarki dwurzędowe i za to gratulacje.
To jest odwieczny problem większości projektantów: chcą być oryginalni więc odchodzą od klasyki wprowadzając różne „nowinki”. I tak powstają koszmarki, które widzimy na wieszakach w sklepach. Mam nadzieję, że moda na krótkie marynarki z wąskimi klapami i wysokim guzikiem, wkrótce przeminie i wrócimy do sprawdzonej klasyki.
Kolejnym problemem jest wojna cenowa pomiędzy producentami nastawionymi na masowego odbiorcę. Z jednej strony to dobrze z punktu widzenia klienta, ale z drugiej zmusza producentów do stosowania coraz tańszych materiałów i coraz tańszych metod szycia. To się odbija na jakości, ale jest akceptowane przez tzw. masowego odbiorcę. A ci nieliczni klienci, którzy przykładają wagę do tkanin i jakości szycia też nie są skłonni płacić za garnitur ponad 2 tys. zł, skoro na sąsiednim wieszaku widzą „podobny” za 500 zł.
Trzeba też wiedzieć, że cena 2 – 2,5 tys. zł za garnitur z drogiej wełny renomowanej marki jest możliwa dzięki temu, że bazuje się na masowych konstrukcjach i metodach produkcji. Każda indywidualizacja musiałaby powiększyć cenę. Więc każda firma odzieżowa jest skazana na kompromis. Od tego czy trafnie zostaną wyznaczone granice tego kompromisu, zależy czy firma odniesie sukces.
Zgadzam się w 100% z powyższym komentarzem – zwłaszcza z kwestią zbyt wypełnionych oraz odstających ramion nadających marynarkom bardzo kwadratowy wygląd.
Chętnie zapoznam się z komentarzem Pana Jana na ten temat.
Panie Janie,
na facebook’u stwierdził Pan, że nie jakość kolekcji Va Banque jest nieporównywalna z jakością SuSu (na korzyść Próchnika jak mniemam). Czy aby na pewno? Weźmy pod uwagę niewiele droższą kolekcję Jort. Wszystkie marynarki wykonane w technologii full-canavas. Wełny S150, kaszmir, mieszanki kaszmiru z jedwabiem ze znanych tkalni. Tańsze kolekcje (red line) również oferują lepsze i ciekawsze materiały. Na czym opiera Pan stwierdzenie, że jakość w Próchniku jest bez porównania lepsza?
Powyżej twierdzi Pan również, że przykrótkie marynarki z wysoko umieszczonym guzikiem to „koszmarki” – przecież w tym wypadku: http://sklep.prochnik.pl/glowna/5017-marynarka-dżentelmen-6.html mamy dokładnie z czymś takim do czynienia.
Jakość lepsza od SuSu!? No to pan pojechał panie Janie.
Ja jestem pewny – wbrew temu, co pisze Pan Jan – że te ceny będą obniżone – i to mocno oraz wkrótce.
Są nieadekwatne do jakości oraz konkurencji. Garnitury z tej samej klasy wełen można kupić bez większego problemu w swoim rozmiarze w Vistuli poniżej 1000 zł. Przy odrobinie cierpliwości i szczęścia za 500-600 zł (ja kupiłem w tej cenie w Vistuli kilka).
W tej kolekcji znowu mamy za pancerne i kwadratowe konstrukcje, nie za dobrze położone guziki oraz nie do końca poprawne długości – co odrzuci znających się na rzeczy klientów.
Lepiej uszyte spodnie, marynarki oraz garnitury z co najmniej tak dobrych tkanin można taniej kupić w kilku znanych w środowisku modowym manufakturach (w mniejszym wyborze modeli, za to w dużo szerszej rozmiarówce).
Kompletnie nie pojmuję argumentacji przekonującej, że nieproporcjonalne fasony wynikają z uwarunkowań ekonomicznych – wszak każdy szablon kosztuje tyle samo. A ubrania RTW w takiej cenie powinny być nienagannie skrojone, żeby przekonać osoby, do których są niby adresowane – czyli do odbiorców w miarę świadomych proporcji itd. Chyba że Próchnik adresuje tę kolekcję do osób nieświadomych, za to z zacięciem snobistycznym 😉
Plusem są na pewno kolory, wzory, dwurzędówki, zakładki – lecz cena i konstrukcje (już nie wspomnę o poliestrze w podszewkach!) niszczą ten projekt niczym rak od środka…
Dodam, że mam dwa garnitury Próchnika z kolekcji 2015/16 i bardzo je lubię, choć jeszcze im sporo brakuje do nowoczesno-klasycznych standardów – jak np. niższa półka SuSu. Mają świetne klasyczne (ale b.rzadkie w polskich kolekcjach RTW) kolory i wzory, nie mają poliestru ani grama, są w miarę miękkie w konstrukcji, guzik górny jest 1-2 cm niżej niż w Vistuli (lepsze to niż nic), są z czystej wełny, nieznanego producenta, lecz całkiem dobrej jakości, zaś klapy mają 7 cm (absolutne minimum), za to guziki z tandetnego plastiku są do wymiany od razu. Dałem za nie 450 oraz 400 zł na wyprzedaży, bez większego „polowania”. Podaję ten fakt jako kontekst cenowy.
Mam wiele sympatii i szacunku dla Pana Jana, lecz ten projekt wydaje mi się „przestrzelony”, niestety…
I – jak przypuszczam – garnitury oraz marynarki Va Banque są całkowicie na klejonce, co już zupełnie każe patrzeć z przymrużeniem oka na określenia „ekskluzywne” oraz na wysokość cen…
Gwoli sprawiedliwości dodam, że niektóre marynarki Va Banque mają górny guzik w niezłym miejscu.
Nigdy nie zwracam na to uwagi, ale rzuciło mi się to w oczy. Nie wiem kto wziął tego modela w kwiecie wieku z nieogoloną posiwiałą brodą i długimi, tłustym włosami. Obok mojego bloku kilku panów spod butki z piwem wygląda podobnie, jakby nie marynarka to trudno by było rozróżnić. Drugi pan model w podobnym wieku ale ogolony i z krótkimi włosami wygląda schludnie, a więc można i to nie zależy od wieku.
Faktycznie ceny kolekcji Va Banque z kosmosu i ktoś chyba poszedł mocno va banque i niedługo trzeba będzie wrócić na ziemię.
Też mam takie skojarzenia odkąd go tylko zobaczyłem.
Tłuste włosy? „Nieogolona, posiwiała broda”?
Szkoda, że ten długowłosy brodacz nie pokazał jakichś tatuaży, żeby dopełnić wizerunku menela. I żeby niektórym zgorszonym dać tym samym powód do wylania ekstra porcji gorzkich żalów na wirtualny papier.
Panie Janie chyba przestrzelony ten pomysł z Va banque.Nawet na modelach marynarki nie układają się dobrze. Nie chcę być niegrzeczna ,ale daleko Próchnikowi do klasyki i elegancji.Proszę nie iść ta drogą… Pozdrawiam
Następnym razem postarajcie się o wpływ na konstrukcję szczególnie marynarek. Znając Pana będzie wreszcie normalnie (ramiona, długość, położenie guzika).
Pozdrawiam Jarek
Wmawianie ludziom, ze te garnitury sa dobre, czy konkurencyjne wzgledem produktow z podobnej polki cenowej jest niesmaczne. Tak topornych sylwetek, przypominajacych ociosane betonowe kloce dawno nie widzialem. marynarki maja wiekszosc bledow, ktore i Pan na swoim blogu wymienial jako niemal dyskalifikujace produkt. przykrotkie, wysoko polozony guzik, wypchane ramiona na styl sprzed 3 dekad, nisko krojona pacha, kiepskie taliowanie…Przyjemne tkaniny to jeszcze nie wszystko – nawiasem jeszcze nie tak dawno reklamowal Pan tu prochnikowe garnitury w 100% z poliestru w cenie niewiele nizszej.
Twierdzenie, jakoby garnitury SS byly nizszej jakosci jest zwyczajnym wprowadzaniem ludzi w blad. w kwestii tkanin pewnie mozna znalezc modele lepsze i gorsze od kolekcji va banque, ale w kwestii konstrukcji ss jest przed prochnikiem 10 lat (swietlnych?)
szanuje Pana i lubie tego bloga, ale przez takie wpisy wiarygodnosci u ludzi choc troche obeznanych w temacie niestety nie ma Pan juz zadnej.
🙂
I znowu WIELKA NIEOBECNA……..klasyczna, dwurzędowa marynarka z dobrej jakościowo granatowej wełny, idealna do zestawów koordynowanych.
SPISEK TO CZY KOLEJNY BŁĄD. Pozdrawiam
Janie, Ty tak na poważnie z wychwalaniem tego czegoś? Mam świadomość, iż otrzymujesz pieniądze i starasz się reklamować produkty, które w jakiejś części są Twojego autorstwa, ale chyba są granice, których po prostu nie wypada przekroczyć.
Wy w tym Próchniku myślicie, iż każdy ma bary jak pan Pudzianowski? Wystarczy spojrzeć na ramiona marynarek, wyglądają jak z zamontowanym na stałe wieszakiem.
Brak taliowania, szerokość jak fartuch u fachowca.
Ceny z kosmosu.
Zatrudniliście samuraja do projektowania, miał 4 ruchy i wyszło to, co wyszło?
Mówisz Janie o jakości. Czego jakości? Tego czegoś, co marynarką jest tylko z nazwy?
Pomysł mam- może niech Próchnik dodaje do każdego garnituru kilka swetrów gratisowo, tak na wypełnienie wolnych przestrzeni między koszulą, a marynarką. Bo jeśli już robić idiotę z klienta, to na całego.
Wydaje mi się, że niektóre z marynarek są jednak bardzo mocno taliowane, np. szara dwurzędówka w kratę windowpane na pierwszym zdjęciu, lub kobaltowa dwurzędówka (są dwa zdjęcia). Kilka marynarek jest faktycznie w kroju Regular ale to nie problem, bo nie wszystkim pasuje fason slim.
Byłem przed chwilą na stronie Próchnika.
Skąd te ceny koszul ?! Kto wiązał te krawaty?!
Pozdrawiam coraz bardziej zdziwiony.
Powszechnym zwyczajem w naszym narodzie jest krytyka, narzekanie i wytykanie błędów, w szczególności na to gdy ktoś osiąga sukces. Nie chciałbym wpisywać się w ten trend ale jeśli mam pozostać szczery, to nie mogę nie zwrócić uwagi na kilka rzeczy, które mi się nie podobają.
Na wstępie jednak, chciałbym pogratulować Ci tej kolekcji i życzyć jej sukcesu.
Najbardziej rozczarowuje fakt, że ta kolekcja wizualnie nie różni się od dotychczasowej oferty Próchnika. A można było poeksperymentować z nieformalnymi garniturami z flaneli, miękką konstrukcją, naturalnym kształtem ramion i nakładanymi kieszeniami. Nikt tego do tej pory w Polsce nie produkuje. A patrząc na te zdjęcia widzę garnitury i marynarki uszyte z niezłych tkanin ale za to według starych wzorów.
Na koniec chciałbym zwrócić uwagę na wpadki jakie widać w ubiorze modeli na 10 ostatnich zdjęciach na stronie. Kolejno od zdjęcia na górze po lewej:
-szara marynarka jest za szeroka w talii, rękawy koszuli za długie
-kobaltowy dwurzędowy garnitur – silnie widać Twoje preferencje w zakresie kolorystyki, jednak marynarka jest zdecydowanie za krótka i ma za wąskie rękawy a koszula znowu ma za długie rękawy
-marynarka w prążki, za ciasna na modela, za długie rękawy i zbyt wysoko położony guzik
-szara marynarka w kratę (PoW?) – w zasadzie bardzo udana marynarka. Górny guzik jest odrobinę za wysoko jak na tym modelu, ale przypuszczam, że na niższej osobie wyglądała by idealnie.
-dwurzędowy garnitur w prążki – niezły power suit, oczywiście znowu „model jest za wysoki” do marynarki ale tylko o 1-1,5 cm.
-antracytowy dwurzędowy garnitur – moim zdaniem najlepszy garnitur w tym zestawie
-granatowy garnitur „na studniówkę” – udany garnitur, prawidłowa długość, górny guzik pewnie zdaniem niektórych mógłby być niżej ale w tej wersji też mi się podoba
-trzyczęściowy garnitur – nie mam zdania, nie przekonuje mnie ale nie widzę jakichś wad po za tym że jest nudnawy
-niebieski garnitur – za ciasna marynarka na tego modela, za długie rękawy
-smoking – szkaradztwo, wąskie klapy, za wysoko położony guzik, za ciasna i za krótka marynarka, strasznie ciasne spodnie (wystarczy spojrzeć na udo tego modela).
Na koniec, coś co Cię na pewno bardzo zadowoli: wszyscy modele mają… prawidłową długość spodni 🙂
Podsumowując, ogólnie zdjęcia nie pokazują tej kolekcji w dobrym świetle. Są pewne pozytywy jak antracytowy dwurzędowy garnitur. Szkoda, że ta kolekcja jest bardzo zainspirowana „formalem” a tak mało w niej casualu. Może kiedyś jeszcze ktoś zacznie szyć garnitury z bardziej nieformalnymi rozwiązaniami jak nakładane kieszenie w marynarkach.
Pozdrawiam.
Świetnie, że kolejni blogerzy, po Vintage’u zaczynają współpracować z markami odzieżowymi. Zamiast narzekać macie wreszcie szansę coś zmienić, ale widać, że niestety nie mieliście za wiele wyboru w konstrukcje marynarek. Z mojej perspektywy wygląda to tak: wzięto wykrój typowej marynarki tej marki, dodano drogą, fajną tkaninę i dodano wyższą cenę. Tak więc zostało to, co najbardziej przeszkadzało – toporność, mocne wypełnienia, niska pacha, wysoki guzik, małe taliowanie.
Na pana miejscu bałbym się jakiegokolwiek porównania do SuSu. Wystarczy zestawić zdjęcia koło siebie – zbrojowość sama rzuca się w oczy. Droga tkanina nic nie naprawi kiedy to konstrukcja jest problemem.
Ale żeby nie było, że tylko narzekam: zakochałem się w tej dwurzędowej kraciastej kamizelce – cudna jest, szczególnie podoba mi się zakończenie jej u dołu – nie proste a właśnie w 2 trójkąty – moim zdaniem dodaje to lekkości sylwetce. Oczywiście nie ma szans, żebym ją sobie kupił, bo cena 600zł jest dla mnie ceną kosmiczną.
Spróbuj u krawca lub krawcowej. Materiał (wełna, podszewka i guziki) 150 zł plus szycie 100 zł razem 250 zł.
Zapewne niektóre fasony są po to, aby ukryć sylwetki odbiegające od ideału. Ale tylko niektórzy potrafią poznać się na tym arcydziele. Tak było z sylwetką Stoltenberga, w poprzednim wpisie.
Aby nie odbiegać od tematu- ceny bardzo szybko spadną, a sądząc po wpisach, kolekcja nie będzie cieszyła się zainteresowaniem. No pech.
Poproszę o informację odnośnie tej koszuli: http://sklep.prochnik.pl/va-banque/5093-koszula-medison-1.html. To jest oksford czy royal oxford?
Chris, weź Ty sobie w tej cenie kup coś lepszego – uszyj w ramach MTM w Olga Camiceria albo Luxire, kup E.Berga (akurat black friday zaraz, może będą obniżki – a jakby objęły MTM to byś się załapał).
Nie mam wzornika tkanin, które wybieraliśmy, a nie chcę oceniać na oko. Spróbuję sięgnąć do wzornika, gdy będę miał taką okazję.
A Pan Jan standardowo unika odpowiedzi na niewygodne komentarze i pytania… 🙂
Witam,
ze smutkiem czytam większość komentarzy. Przebija przez nie krytykanctwo, a wręcz zawiść. Ja chciałem pogratulować tej kolekcji pod każdym względem:
– to pierwsza znana mi w Polsce wpółpraca producenta eleganckiej odzieży męskiej z blogerami na dużą skalę
– może niektóre elementy się nie do końca udały, ale ogólnie to wielki krok naprzód w kwestii stylistyki Próchnika (klapy, długość spodni, fason spodni, dopasowanie, kamizelki, tkaniny, kolory) i branży w Polsce. Gratulacje, że udało się tyle osiągnąć. Osoby myślące, że Panowie blogerzy przy okazji pierwszej kolekcji będą w stanie dyktować w 100% swoje warunki producentowi, żyją w jakiejś abstrakcji. Postawcie się w pozycji producenta, ważnego gracza na polskim rynku, dotychczas przekonanego o poprawności (może nawet wyjątkowości swoich kolekcji) – przychodzi do Was bloger modowy i rozstawia wszystkich po kątach. Zgodzilibyście się na to? Zaryzykowalibyście kapitał, swoje stanowisko? Poza tym, diametralne zmiany WSZYSTKIEGO na raz to także ryzyko dla producenta. Jaką niby ma gwarancję, że Polacy nagle rzucą się na kolekcje uszyte w 100% zgodne z kanonem? Gusta ludzi, zwłaszcza w kontekście eleganckiego ubioru, zmieniają się stopniowo. Metoda małych kroków jest tu bardziej odpowiednia. Poza tym, większość klientów nigdy nie spełni wymogów odnośnie ubioru piszących tu krytyków, to jest nierealne. Państwo piszecie wyłącznie z własnej perspektywy, a jesteście niszą. Brawa dla Próchnika, że będąc marką popularną w ogóle próbuje zbliżyć się do kanonu.
– odnośnie porównań do Suitsupply. Suitsupply również używa szablonów w swoich konstrukcjach. Myślę, że w przypadku Próchnika i SuSu te szablony są jednakowo dopracowane, ale reprezentują INNE filozofie. Można powiedzieć, że ta reprezentowana przez Próchnika jest przestarzała, ale dlaczego że gorsza jakościowo?
Zawsze dziwi mnie poziom ekscytacji ofertą SuSu w Polsce i porównaniami do polskich marek. Mieszkam na co dzień w Holandii i tu SuSu jest marką ze średniej półki z łatką firmy, która chce się wyróżnić, czasami na siłę (chodzi tu zarówno o marketing, jak i o same stroje). Pracuję w biurze dużej korporacji w Rotterdamie i parę razy nawet zagadywałem kolegów na temat tej firmy, ale odzew był znikomy. Popularny jest np. Gant, John Miller i inne. SuSu ma raptem jeden sklep w Amsterdamie i jeden w Rotterdamie (największe miasta) i 23 w całym kraju. Przymierzałem ich garnitury i niestety te, które były dobre w ramionach, bardzo „pływały” w talii. Do tego stopnia, że nie można ich było dostatecznie wytaliować, a mam raptem 112 w klatce i 95 w pasie. Z garniturami polskich marek nie miałem takich problemów, lekkie taliowanie zawsze wystarcza. Nie rozumiem również komentarzy odnośnie długości marynarek – proszę porównać pierwsze zdjęcie z tego wpisu Pana Jana i zdjęcie pierwszej z brzegu dwurzędówki na stronie SuSu:
http://eu.suitsupply.com/en/suits/madison-blue-plain/P4966.html?cgid=Suits
Jak widać, marynarka SuSu jest krótsza!
Odwołania do SuSu w kontekście marynarek dwurzędowych i ich popularności są bardzo mocno przesadzone. Na palcach rąk mogę policzyć ile razy widziałem mężczyzn w takich marynarkach. Ososbiście je uwielbiam i noszę, ale jestem wyjątkiem.
Ostatnia rzecz odnośnie SuSu, mit o braku przecen, poza outletem online raz czy dwa razy do roku. Produkty SuSu można spokojnie kupić w outlecie pod granica z Niemcami (wygląda to trochę jak Fashion House w Piasecznie). Duży wybór, niskie ceny, kupiłem tam dwie koszule za 50EUR w zeszłym roku. Tu jest po prostu mało outletów z prawdziwego zdarzenia, w przeciwieństwie do Polski. W Rotterdamie nie ma ani jednego.
Ostatnia rzecz odnośnie Państwa krytyki. Wasze opinie wpłyną na decyzje klientów. Totalna krytyka spowoduje, że ludzie faktycznie tej kolekcji nie kupią, producent stwierdzi, że był to krok w złym kierunku, inni producenci nie pójdą tą drogą przez KILKA LAT, klienci nadal będą się ubierać tak, jak dotychczas. O to Wam chodzi? Wtedy z pewnością nadal będziecie lepiej ubrani niż większość w tym kraju. Zawsze to jakaś satysfakcja.
Pozdrawiam i zachęcam do patrzenia na szklankę do połowy pełną, a nie pustą.
rafał
Dziękuję za gratulacje i ciekawy komentarz.
Współpraca blogerów z producentami odzieży to rzeczywiście u nas rzadkość, ale miała już miejsce wcześniej: Próchnik współpracował z Romkiem Zaczkiewiczem (Szarmant) a Osovski współpracuje z Michałem Kędziorą (Mr Vintage). Zgadzam się, że Próchnik, podejmując z nami współpracę, wziął na siebie ryzyko biznesowe; projekt może przecież nie przynieść oczekiwanych efektów. My, tzn. blogerzy-projektanci, nie ponosimy ryzyka w sensie biznesowym, ale musieliśmy się poruszać w zakreślonych ramach. Myślę, że Próchnik zagrał po prostu va baque. Gra va banque jest ryzykowna, ale jeśli się powiedzie przynosi duży sukces. Ja wierzę w sukces.
Marka SuitSupply cieszy się w Polsce dużą atencją. Sam należę do jej zwolenników, czemu często daję wyraz w blogu. Np. we wpisach: Kampania, która olśniewa i zachwyca: Suitsupply oraz Suitsupply 2015: genialna reklama. Moim zdaniem w jednej dziedzinie marka jest niezrównana i wyprzedza całą konkurencję, nawet tę z wyższej półki. Tą dziedziną jest umiejętność pokazywania swoich produktów. Tutaj nie ma słabych punktów. Jeśli ktoś bazuje na tym co widzi na stronie marki lub w kampaniach, to po prostu nie może się nie zachwycić. Znam też wiele osób, które kupiły garnitury SuitSupply. I zauważyłem ciekawe zjawisko: część z nich przeszła z grupy entuzjastów marki, do grupy zwolenników, część do grupy sceptyków, a część do grupy krytyków. Mimo to mam w planie zakup garnituru.
Z projektowaniem odzieży miałem do czynienia po raz pierwszy w życiu. Siłą rzeczy nie na wszystko zwróciłem dostateczną uwagę. Zdarzyło się także, że niektóre szczegóły mojego projektu zostały zmienione w procesie produkcji. Człowiek uczy się na błędach i jeśli dojdzie do współpracy z Próchnikiem przy kolejnych kolekcjach, to już wiem, co muszę zmienić i na co zwrócić większą uwagę. Będzie lepiej.
Czy to znaczy, że jest źle? W żadnym wypadku! Jestem dumny ze swojej pracy i uważam, że efekt jest dobry.
Chcę się na koniec podzielić ciekawą obserwacją dotyczącą komentarzy, ale najpierw małe wyjaśnienie. System komentarzy działa tak, że jeśli ktoś pisze komentarz po raz pierwszy, to pojawi się on na stronie dopiero po moim zatwierdzeniu. Jeśli ktoś napisał już wcześniej jakikolwiek komentarz do jakiegokolwiek wpisu, to kolejne wchodzą już na stronę bez zatwierdzania. I teraz moja obserwacja: wszystkie pozytywne komentarze pojawiły się na stronie same, bez potrzeby mojego zatwierdzania. Prawie wszystkie negatywne (poza jednym) musiałem uprzednio zatwierdzić, czyli pochodziły od osób, które pisały komentarz po raz pierwszy. Prawda, że ciekawe?
Panie Janie,
zgadzam się, że SuSu rzeczywiście do perfekcji opanował prezentację produktów, chociaż dla mnie zdjęcia na ich stronie są trochę zbyt „komiksowe”.
W uwadze na temat pierwszej współpracy, chodziło mi o pierwszą na tak dużą skalę, obejmującą całą kolekcję. W przypadku Szarmanta i Mr. Vintage skala była znacznie mniejsza (kilka-kilkanaście koszul z tego, co pamiętam).
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.
rafal
Rafale, można negatywne wpisy rozumieć tak, jak rozumiesz je Ty- krytykanctwo, zawiść, użalanie, że ludzie kolekcji nie kupią. Ale jest i druga możliwość rozumienia negatywnych wpisów- wreszcie staliśmy się świadomymi klientami, których nie zadawala fason sprzed x lat, szerokie ramiona i takaż reszta. Nieudana kolekcja jest po prostu nieudana kolekcją, co w konsekwencji będzie prowadziło do tego, iż firma Próchnik zatrudni poważnych projektantów, którzy staną na wysokości zadania.
I żywię nadzieję, że Próchnik pójdzie tą drogą. To jest cel krytyki.
A Jan, choć nadal będzie reklamował garnitury z poliestru, to jednak świadomi klienci nie nabiorą się na to.
Andrzej,
ta kolekcja nie jest nieudana, jest lepsza niż to, co Próchnik (a także Vistula czyt Bytom) oferował dotychczas. Jest to krok w dobrym kierunku. Duży krok, ale zaledwie pierwszy.
Nie sądzę, że jeśli kolekcja okaże sie fiaskiem, to Próchnik zatrudni „poważnych projektantów”. Próchnik wróci do tego, co było, bo to się sprzedawało na tyle dobrze, że firma była w czołówce polskich firm produkujących odzież elegancką. Inne firmy też nie będą chętne do zmian, bo zobaczą, że te się nie sprawdziły. Żadna z firm nie zrobi nagle rewolucji, to są mrzonki podobne do tych o Polsce „od morza do morza”. Sądzisz, że Pan Jan nie wie, co trzeba poprawić? Wie doskonale, ale działa w ramach pewnej umowy.
Świadomych klientów to już mamy w Polsce od dobrych kilku lat. Problem polega na tym, że ta grupa jest niszą i rośnie bardzo wolno. Będzie tak dalej, jeżeli każda inicjatywa w kierunku stopniowej poprawy gustu masowego klienta w Polsce, będzie torpedowana w taki sposób, jak przy tej okazji.
Taką zajadłą krytykę, nie popartą faktami (może odniesiesz się do porównania długości dwurzędówek Próchnika i SuSu) widzę jako, być może podświadome, dążenie do zachowania swojej pozycji w elicie tych świadomych i lepiej ubranych.
Powtórzę jeszcze raz i na tym zakończę moją aktywność w tym wątku – jeżeli zależy Wam na promowaniu lepszego gustu odnośnie ubioru, wspierajcie taki inicjatywy, jak ta i podkreślajcie na pozytywy, nie zapominając o niedociągnięciach. Wtedy jest szansa na to, że masowy odbiorca zacznie nosić dwurzędówki, a wy nadal będziecie mogli ubierać się w MM lub SuSu myśląc, że to wysoka półka.
Rafale,
nie posiadam wiedzy z zakresu kompetencji i celowości działań, a także charakteru pracy Jana w firmie Próchnik, stąd też nie będę wypowiadał się, co Jan wie, albo czego nie wie.
W mojej ocenie, jeśli kolekcja nie sprzeda się dobrze, Próchnik nie wróci do tego co już wcześniej było, ponieważ oznaczałoby to dla firmy spory krok w tył. Konkurencja depcze po piętach, więc poważne kierownictwo nie pozwoli sobie na utratę klientów. Będą szukali rozwiązań i podejmą działania na tyle sensowne, iż wreszcie na wieszakach zobaczymy fasony, jakich szukają klienci.
Wystarczyło w tej kolekcji poprawić 2, może 3 elementy i byłoby rewelacyjnie. Dla Ciebie jest to rewolucja. Dla mnie byłaby to normalność jaką znajduję w garniturach kupowanych poza Polską. Coś co jest rewolucją dla Ciebie, dla mnie rewolucją nie jest. I aby uprzedzić domysły- nie jestem posiadaczem SuSu, do której tak zajadle się odnosisz.
Utyskujesz, iż negatywne wpisy zahamują świadomość masowego klienta. Uważasz, iż garnitur za 2300 PLN skierowany jest do masowego klienta? Jeśli tak, to gdzie jego ekskluzywność, o której pisze Jan?
Rafale, a ktoś myśli, że MM i SuSu to wysoka półka? Jestem zdumiony taką optyką.
Kolekcja nie jest zła, jest po prostu zwyczajna. Oglądając garnitury z prezentowanej kolekcji widzę takie, które mi się podobają i takie których bym nigdy nie założył. To zupełnie normalne i w zasadzie w żadnym jeszcze sklepie nie widziałem asortymentu, który w 100% by mi się podobał lub był w 100% odrażający. Szkoda, że zmarnowano potencjał.
Myślę, że zamiast robić całą kolekcję zawierającą kilkanaście zwyczajnych garniturów we współpracy z blogerami, Próchnik powinien zrobić „edycję limitowaną/specjalną”, zawierającą maksymalnie 3-4 typy garniturów ale za to dopracowanych w całości według ich projektów. Taki model biznesowy najprawdopodobniej byłby o wiele cieplej przyjęty przez czytelników a i cena wówczas nie musiałaby być wiele wyższa. TM ma tylko 2 garnitury RTW, których cena regularna jest tylko niewiele wyższa od najdroższych garniturów Próchnika a można było uzyskać w pre-orderze albo z kodów ze stron rabat rzędu 900 zł. W związku z tym, nie jestem przekonany, że Próchnik zagrał va banque, idąc na współpracę z blogerami. Wydaje mi się, że firma ta realizuje swój dotychczasowy model produkcji wiedząc, że krytyka spadnie na projektantów.
Andrzej,
odpowiem, bo chyba mnie nie zrozumiałeś albo nie wyraziłem się dostatecznie jasno.
Dla mnie zmiana krojów, wypełnienia ramion, etc. nie jest rewolucją, też chciałbym to widzieć. Ale jest rewolucją dla producenta i przede wszystkim, dla klienta. Sądzę, że już jedna zmiana, skrócenie rękawów do odpowiedniej długości, będzie niesamowicie trudna do zaakceptowania dla ogromnej większości klientów, co dopiero zmiana pozostałych elementów. W tym sensie jest to rewolucja.
Garnitur za 2300PLN nie jest skierowany do masowego klienta, ale jest produktem, do którego taki klient może aspirować i który kształtuje jego świadomość. Lepiej niech to będzie garnitur z kilkoma niedociągnięciami, niż z masą niedociągnięć, jak dotychczas. Większość klientów nigdy nawet nie zetknie się z garniturami rodem z Savile Row, więc wzorcem elegancji będą dla nich garnitury z górnego przedziału cenowego rodzimych, popularnych firm i tutaj Próchnik podnosi poprzeczkę. Metoda małych kroków, powtórzę raz jeszcze.
Krajowa konkurencja nie depcze po piętach tylko kręci się w kółko i raczej patrzy na to, co zrobi próchnik (np. powrót 2-rzędowych garniturów w Vistuli) albo wprowadza 1-2 innowacyjne produkty w sposób niespójny z resztą kolekcji (ponownie Vistula z kraciastymi płaszczami, które pojawiły się w tym roku).
Na koniec, wnioskując z Twojej wypowiedzi widzę, że w jednym się zgadzamy. Piszesz, że powrót do poprzednich rozwiązań to byłby „spory krok w tył”. Zatem ta kolekcja to spory krok w przód, nieprawdaż?
Pozdrawiam,
rafał
Formalne garnitury Próchnika sprzed kilku lat były znaaaacznie, o klasę lepsze od kolekcji pana Jana i kolekcji Próchnika z ostatnich paru sezonów. Klapy otwarte miały 8 cm, guziki były w talii, ramiona były klasyczne, z wypełnieniem, lecz dobrze profilowane, taliowanie było proporcjonalne, brustasze nie pływały, listwy brustaszy były szerokie, tkaniny były bardzo ok w stosunku do ceny marynarki były klasycznie długie, spodnie w moim rozmiarze 46 miały nogawki 19.4 i stany 25-25.5. Oczywiście podszewki z wiskozy i acetatu.
Mam jeden taki ciemnoszary garnitur i bije na głowę garnitury z ostatnich sezonów (po odmianie marki), w tym z kolekcji Va Banque. Jest klasyczny w stylu, ale nie staromodny – po prostu solidny, ale zgrabny i trwały, garnitur – nie garniturek.
Trzeba przyznać, że i w ostatnich latach trafiały się w miarę udane modele, wygodne i nie kwadratowe, z klasycznym wzornictwem, z akceptowalnymi klapami, z podszewkami z wiskozy i acetatu. Ale guzik już nieco za wysoko, tkaniny akceptowalne, lecz na ogół wyraźnie tanie, długość na styk, okropne guziki o groszowej wartości – do wymiany. Te marynarki i garnitury w cenie wyprzedażowej 250-500 zł są OK, ale bardzo szkoda tego wcześniejszego Próchnika.
Witajcie,
Wg mnie wszystkim >>na nie<>czinosy powinny być podwinięte<<. Uznałem to wręcz za kanon, bo w takim duchu i kierunku jest prowadzony ten blog. Ostatnio przeczytałem tutaj, że moda na podwijanie czinosów już przeminęła. Oba wpisy powstały w ciągu roku, a może i nawet krótszego czasu. Aż tak się zmieniło w świecie w tym czasie, czy Autor bloga po prostu zastosował tu skrót myślowy i pominął odnotowanie faktu zmiany swojego własnego zdania?
2. Niedawno zobaczyłem tu zdjęcie Janka (chyba z wycieczki do Chin) sprzed 10 lat. Koszula z krótkim rękawem to mały szczegół – ale dzisiaj jest generalnie krytykowana przez Autora. Niemniej pasek przy spodniach jest zapięty "po damsku", a to już chyba gafa.
Myślę więc, że Jan pisząc tak dużo artykułów po prostu pomija, być może niecelowo, pewne fakty. Jeśli współpraca z Próchnikiem się opłaca i daje pewne możliwości, to nie wypada Autorowi pisać, że jego marynarki nie są perfekcyjne (delikatnie). Byłby to w pewnym sensie strzał w stopę, jakiego również nie popełnił jakiś czas temu Michał Kędziora ws. koszul (przeszycie kontrastowe najniższej dziurki guzikowej) – sprawa wyszła później, nie wszyscy to zauważyli, wg mnie niesmak był.
To co napisałem jest całkowicie subiektywne, niemniej chciałbym się mylić, gdyż po tym jak ostro Jan traktuje wszelkie błędy i niedociągnięcia u innych – spodziewałem się także i tutaj autorefleksji. Do przemyślenia.
Pozdrowienia
Obcięło początek:
Witajcie,
Wg mnie wszystkim >>na nie<>czinosy powinny być podwinięte<<. Uznałem to wręcz za kanon, bo w takim duchu i kierunku jest prowadzony ten blog. Ostatnio przeczytałem tutaj, że moda na podwijanie czinosów już przeminęła. Oba wpisy powstały w ciągu roku, a może i nawet krótszego czasu. Aż tak się zmieniło w świecie w tym czasie, czy Autor bloga po prostu zastosował tu skrót myślowy i pominął odnotowanie faktu zmiany swojego własnego zdania?
Znowu obcięło początek – dam sobie spokój, a Jana proszę o usunięcie całości, bo chyba mój wpis utracił sens. Dziękuję.
Pozdrawiam
Chyba znalazłem problem:
Witajcie,
Wg mnie wszystkim 'na nie’ chodzi o to, że Jan pokazuje i firmuje tutaj m.in. marynarki, które do tej pory krytykował (w kwestii ich fasonu/konstrukcji) – to przede wszystkim. A po drugie – rzeczywiście wg mnie – unika wypowiedzi na ten temat. Czemu?
Przychodzą mi do głowy takie dygresje:
1. Kiedyś Janek napisał (parafraza oryginału), że 'czinosy powinny być podwinięte’. Uznałem to wręcz za kanon, bo w takim duchu i kierunku jest prowadzony ten blog. Ostatnio przeczytałem tutaj, że moda na podwijanie czinosów już przeminęła. Oba wpisy powstały w ciągu roku, a może i nawet krótszego czasu. Aż tak się zmieniło w świecie w tym czasie, czy Autor bloga po prostu zastosował tu skrót myślowy i pominął odnotowanie faktu zmiany swojego własnego zdania?
2. Niedawno zobaczyłem tu zdjęcie Janka (chyba z wycieczki do Chin) sprzed 10 lat. Koszula z krótkim rękawem to mały szczegół – ale dzisiaj jest generalnie krytykowana przez Autora. Niemniej pasek przy spodniach jest zapięty „po damsku”, a to już chyba gafa.
Myślę więc, że Jan pisząc tak dużo artykułów po prostu pomija, być może niecelowo, pewne fakty. Jeśli współpraca z Próchnikiem się opłaca i daje pewne możliwości, to nie wypada Autorowi pisać, że jego marynarki nie są perfekcyjne (delikatnie). Byłby to w pewnym sensie strzał w stopę, jakiego również nie popełnił jakiś czas temu Michał Kędziora ws. koszul (przeszycie kontrastowe najniższej dziurki guzikowej) – sprawa wyszła później, nie wszyscy to zauważyli, wg mnie niesmak był.
To co napisałem jest całkowicie subiektywne, niemniej chciałbym się mylić, gdyż po tym jak ostro Jan traktuje wszelkie błędy i niedociągnięcia u innych – spodziewałem się także i tutaj autorefleksji. Do przemyślenia.
Pozdrowienia
Rafale,
aby nie ciągnąć w nieskończoność wątku, pozwól, iż Cię zacytuję. Piszesz: “Lepiej niech to będzie garnitur z kilkoma niedociągnięciami, niż z masą niedociągnięć, jak dotychczas”. I właśnie to jest clou sporu- Ty uważasz, iż lepiej niech coś będzie gorsze, ale będzie, bo to, wedle Ciebie, krok w przód i rozwój, zaś ja uważam, iż jeśli robić, to wedle wzorców przemyślanych i dopracowanych. W moim przekonaniu, tylko takie działanie gwarantuje zadowolenie klientów.
Miłego popołudnia.
Sprawa z „innej beczki” – może warto podsumować „styl” polskich celebrytów na gali Super Ekspresu bez zasłaniania twarzy i podaniem nazwisk – n7ech się wstydzi ten co robi nie ten kto widzi (na ostatnim zdjęciu Pan Pazura też nie błysnął stylem) http://gwiazdy.wp.pl/znany-detektyw-pojawil-sie-na-imprezie-z-partnerka-6061647195219073g
Przyznam, że mam problemy z pisaniem takich komentarzy, gdyż czuję się jak hejter. Raz spróbowałem komentować stroje zasłaniając twarze, ale nie wyszło to dobrze.
Panie Janie, to nie kwestia hejtu tylko przykładów z życia wziętych – jest szansa na to, że koszmarnie ubrani celebryci trafią na tkie podsumowanie i wyciągną wnioski. Wielu ludzi niezbyt zorientowanych w kanonach męskiej elegancji może się błędnie inspirować tym co prezentują znani mężczyźni
Nie kojarzę, by w masowej świadomości SuSu było kojarzone z jakąś bardzo wysoką półką. Chyba wszyscy, którzy są świadomi istnienia tej marki są też świadomi istnienia krawiectwa miarowego, MTM, czy RTW Zegny czy Toma Forda;)
SuSu raczej powszechnie jest cenione za bardzo dobry stosunek ceny do jakości i wzornictwo, przy cenie, która dla wielu osób w Polsce jest akceptowalna (garnitur <2000zł). Podobnie np. z butami Yanko – jest wiele lepszych – ale te prezentują bardzo fajny stosunek ceny do już odpowiednio wysokiej jakości. Dlatego są popularne wśród polskich mężczyzn zainteresowanych klasyczną elegancją.
Co do tego jak jest plasowane SuSu w Holandii i jaką ma konkurencję na swojej półce cenowej – jest to mało istotne – istotne jest to, że SuSu w Polsce jest bezproblemowo dostępne w cenie najpopularniejszej konkurencji, a wzornictwem i wykrojami bije większość modeli wspomnianej konkurencji na głowę. Może jeśli inne holenderskie marki, oferujące w tej cenie jakośc lepszą postanowią wejść do Polski choćby z dobrym e-sklepem, to nikt już o SuSu nie będzie się wypowiadał.
Pan Jan powyżej napisał, że zakup garnituru SuSu dopiero przed nim – skąd zatem kategoryczny sąd, że to zupełnie inna jakość niż kolekcja próchnika? Moim zdaniem jedynie w celach reklamowych kolekcji Próchnika.
Wcześniej – zanim SuSu udostępniło bardzo prosty proces zakupowy (darmowa wysyłka i zwrot do PL) po garnitury w tej cenie z ciekawych materiałów, z naturalną miękką linią ramion, taliowane, z wysoką pachą itd. można było albo jechać za granicę, albo szyć na miarę za 3x tyle. Oczywiście i tam zdarzają się nieudane modele, ale jest to raczej mniejszość, a w polskich firmach z tej półki – nadal większość. Może gdyby kolekcja Va Banque nie była sprzedawana w cenach, w których już można myśleć o MTM, czy świetnych garniturach Milera z bardzo rozbudowaną rozmiarówką, to krytyki byłoby mniej. Ale jak widzę smutną czarną kamizelkę za 600zł, mając na rynku świetne materiałowo i wykrojowo produkty konkurencji, to wydaje mi się, że coś jest nie halo. Jako ktoś mi poleca zakup garnituru za 2300, który poza ładnym materiałem wymaga ode mnie bym to ja się wstrzelił w wąską rozmiarówkę, a i tak nie będę wyglądał tak dobrze, jak w garniturze tańszym o kilkaset złotych, bo sylwetka jest archaiczna – no to czuję się naciągany. I nie wiem, czemu miałbym o tym głośno nie mówić – skoro Próchnik chce, by ludzie zaczęli się lepiej ubierać, to niech ich nie naciąga. Niech nie udaje, że ich poliestrowe garnitury są warte po 1800zł i zaczyna wyprzedaż właściwie od pojawienia się produktu w sklepie. Niech nie udaje, że daje zaprojektować kolekcję blogerom, skoro tak naprawdę mieli bardzo ograniczony wpływ na wszystko.
Jakoś nie sądzę, żeby Mr Vintage zdecydował się sygnować koszule swoim nazwiskiem, jeśli np. musiałyby to być wszystko koszule z małym miękkim kołnierzykiem zrobione z popeliny. Może się mylę, ale tu właśnie widzę olbrzymią różnicę w podejściu blogerów do współpracy z markami – jeśli współpraca z marką naraziłaby moje nazwisko na szwank to tej współpracy nie podejmuję. Dlatego są blogerzy, którzy mimo prowadzenia komercyjnej współpracy z markami – nadal są uznawani za wiarygodnych, jak i tacy, którzy tę wiarygodność nadszarpnęli.
Skoro blogerzy zaprojektowali kolekcję dla Próchnika mimo narzuconych ograniczeń, to: albo kolekcję uważają za udaną – i mamy pełne prawo podważać ich wiarygodność, skoro wcześniej nie raz negowali rozwiazania w tej kolekcji zastosowane, albo uważają ją za nieudaną, a ze względu na biznesowe zobowiązania muszą teraz robić dobry uśmiech do złej gry. Czyli znowu – wiarygodność poświęcona dla biznesu.
Bardzo szanuję Pana Jana za to, że mając możliwość moderowania wpisów umieszcza również wpisy krytyczne, jak mój chociażby, które w niego biją bez specjalnych ogródek. Jeszcze bardziej szanowałbym bezkompromisowość w zakresie komercyjnej współpracy z niektórymi markami – a próchnikiem chyba szczególnie.
Bardzo trafny, sensowny komentarz. Bardzo cenię Pana Jana i czytam tego bloga regularnie od początku, ale od pewnego czasu dręczy mnie pewien niesmak wynikający z historii jak ta z kolekcją va banque. I nawet nie chodzi o jakąś utratę wiarygodności, bo swoją wiedzę i zdanie w tematach okołoklasycznoeleganckich, jak większość z komentujących, mam i miałem wcześniej. Chodzi raczej o takie poczucie, że to pisanie nie jest jednak chyba kierowane do odbiorcy jak ja, skoro dopuszcza próby takiego zrobienia w bambuko.
Ale obiektywnie rzecz ujmując, dobrze że ta kolekcja powstała i że Próchnik się stara. Niech już skoszą ceny do realniejszych, niech jak najszybciej wszystko się sprzeda i do roboty nad następną! I niech będzie ona wreszcie taka jak być powinna! No! 🙂
Aha! Nie przeceniajmy wpływu naszych negatywnych komentarzy na powodzenie kolekcji wśród przeciętnego, niewyrobionego klienta.
Pozdrawiam wszystkich.
Nie chcę być postrzegany przez Czytelników jako hejter, ale zastanawiam się jak to jest, gdy jednego dnia pokazuje się marynarki doskonałe i chce się uchodzić za znawcę przedmiotu, a drugiego dnia stawia nazwisko pod kolekcją, która posiada całe mnóstwo wcześniej krytykowanych cech.
Panie Janie co z zasadami? Co z wiarygodnością?
Czyżby wszystko było kwestią…?
Przykłady garniturów Milera i współpracy koszulowej z Osovskim to świetne porównanie jak coś można zrobić dobrze i jak można zabrać się za coś od d… strony (Próchnik). Fajnie, że rynek polskiej mody się rozwija. Ale współpraca Vintage’a oprócz fajnych tkanin miała też inne kroje – większe taliowanie, duże kołnierzyki.
Natomiast Miler pokazał, że nie chodzi o to, żeby było różnorodnie, niestandardowo. W myśl zasady, że orły są szare stworzyli garnitury w zwykłych kolorach, ale o bardzo fajnym kroju. Na początku jeden, potem kolejne. Wiedzieli gdzie jest problem.
Świadomi klienci czytający blogi nie potrzebują drogich garniturów, z najlepszych tkanin, o niestandardowych fakturach. Chcą czegoś co będzie dobrze leżeć. Narzekamy właśnie na złą budowę, a nie na to że są za niskie jakościowo. Tak więc doceniam zmianę, ale uważam, że może być trochę nieprzemyślana. Czas pokaże na ile tę ekskluzywną kolekcję docenią klienci.
Trochę bym uważał ze stwierdzeniem, że koszule Mr Vintage Osovski mają inny krój (taliowanie, kołnierzyki) niż „seryjne” koszule Osovskiego. Też tak myślałem, dopóki do posiadanych koszul Mr Vintage Osovski nie dokupiłem koszul „seryjnych” Osovskiego.
Koszule zaprojektowane przez Michała Kędziorę w gruncie rzeczy niewiele się różnią od reszty koszul Osvskiego (mówię tu o rozmiarze 38/176-182 slim), w obu grupach kołnierzyki są tak samo szerokie, stójki tak samo wysokie, tkaniny identyczne (czyli bardzo dobre w swojej kategorii cenowej), wzory równie ciekawe i klasyczne. Jedynie szerokość koszul w pasie jest w drugiej serii sygnowanej nazwiskiem blogera jest mniejsza o 4 cm (istotna różnica), a w pierwszej serii Mr Vintage była też mniejsza pod pachami o 2 cm (z czego zrezygnowano, uznając ten ruch – po głosach klientów – za błędny). Nieco mniejszy jest też w niektórych koszulach projektowanych przez blogera (biorąc pod uwagę obie ich serie) obwód w bicepsie i w mankiecie (co i tak jest do skorygowania przeszyciem guzików).
Więc koszule M. Kędziory nie są bynajmniej rewolucyjne w stosunku do reszty koszul Osovskiego, choć nie wiem, jakie były koszule tej marki przed podjęciem współpracy z blogierem – zdaje mi się, że dopiero on przeforsował wydłużenie wyłogów w kołnierzykach button bown niekrytych – teraz wszystkie mają takie długie.
Co do kolekcji Va Banque, mój post w poprzednim wpisie był mocno krytyczny. Jednak teraz, kiedy na chłodno patrzę na całość (uwzględniając koszule), muszę stwierdzić, że jeśli chodzi o dobór wzorów, tkanin (flanele itd.), kolorów i krojów – jest naprawdę OK – i że widać sporą różnicę między tą serią a seriami standardowymi Próchnika.
Niepotrzebny jednak jest ten poliester w podszewkach, bez względu na to, że głównie w ubraniach flanelowych, czyli na chłodne pory roku.
Nadal mnie też frapuje wysokość górnego guzika. Pan Jan słusznie pisze, że w RTW wiele zależy od wzrostu i proporcji użytkownika, ale ja mam dwa garnitury Próchnika z 2016 roku i guzik jest w nich wyraźnie (choć nie tragicznie) za wysoko, a „mieszczę się” dokładnie w środku danego rozmiaru, na dodatek tułów mam stosunkowo krótki (niedużo) w stosunku do nóg. Stąd moje pytanie – czy w omawianej serii guzik obniżono?
Zauważyłem też, że opisy artykułów w sklepie internetowym są w miarę dobre merytorycznie, choć zdarzają się jeszcze usterki i braki (np. przydałyby się informacje o splotach, zaskakuje też stwierdzenie mówiące, że dwa szlice w marynarce są mniej formalne… Od czego mniej formalne? W domyśle: od braku szliców, które to rozwiązanie jest wszak w dzisiejszych czasach wręcz niszowe. Tymczasem „przeciętny” odbiorca może pomyśleć, że dwa szlice są mniej formalne od jednego szlicu).
Pozdrawiam 🙂
Sprostowanie moje: jednak „seryjne” koszule Osovskiego mają średnio o 0.5 cm krótsze wyłogi od koszul Mr Vintage tej marki. Stójki czasem też mają nieco niższe. Zatem Michał Kędziora wprowadził poprawki w tym zakresie – na plus.