Ikony męskiego stylu: Irek Korzeniewski

Irek Korzeniewski

Irek Korzeniewski, czyli słynny Styleman, to człowiek rozlicznych pasji, z których najważniejsze to moda męska i motocykle. Zaś z połączenia tych dwóch pasji powstaje trzecia, czyli The Distinguished Gentleman’s Ride – rajd dystyngowanych dżentelmenów – impreza z tradycjami i o zasięgu światowym, która dzięki Irkowi zawitała także do Polski (prawdopodobnie na stałe). Do rajdu dżentelmenów wrócę pod koniec wpisu, bowiem zacząć muszę od mody męskiej. Na tym polu Irek jest niedoścignionym wzorem, co docenione zostało m.in. przez miesięcznik Playboy, typujący co roku dziesiątkę najlepiej ubranych Polaków. Irek Korzeniewski, w dziesiątce na rok 2017, znalazł się na wysokim czwarty miejscu. To nie lada sukces, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, że przepustką do tego typu zestawień jest przede wszystkim bycie postacią powszechnie rozpoznawalną, czyli mówiąc inaczej – bycie celebrytą. Oczywiście bycie dobrze ubranym też jest mile widziane, ale jest zdecydowanie w tyle za byciem celebrytą. W przypadku Irka współczynnik celebryctwa nie jest wysoki, więc o jego sukcesie zadecydował w głównej mierze ubiór. Muszę się pochwalić, że mam mały udział w tym sukcesie, gdyż miesięcznik Playboy zwrócił się także do mnie o wytypowanie mojej dziesiątki najlepiej ubranych Polaków. A ja – na pierwszym miejscu – wymieniłem właśnie Irka Korzeniewskiego. W uzasadnieniu zwróciłem uwagę na fakt, że kryterium celebryctwa odgrywa w plebiscycie Playboya zbyt dużą rolę i należałoby przesunąć punkt ciężkości bardziej ku dobremu ubiorowi, poprzez umieszczenie w gronie laureatów także osób nieco słabiej rozpoznawalnych, ale za to perfekcyjnych pod względem ubioru. I oprócz Irka Korzeniewskiego, umieściłem wśród moich typów np. Jarosława Szychułdę – twórcę i właściciela marki Emanuel Berg czy Michała Kędziorę, czyli Mr. Vintage’a.

Stylu Irka nie da się jednoznacznie zakwalifikować, bowiem w zależności od sytuacji, przybiera on różne oblicza. Najczęściej jest to oblicze dandysa, ale z różnymi odniesieniami. Zdaje się, że miłym sercu Irka są odniesienia do stylu hippisowskiego z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Na owe czasy przypadł okres jego młodości, a z nim młodzieńcza fascynacja hippisowską kulturą, strojem i muzyką. Można by nawet zaryzykować twierdzenie, że sam był hippisem (co w pewnym sensie potwierdza stara fotografia, którą zamieszczam poniżej), tyle tylko, że w ówczesnej PRL-owskiej rzeczywistości było to niemożliwe. Pozostawało jedynie przenoszenie na nasz grunt niektórych elementów hippisowskiej kultury, jak choćby kolorowych zwiewnych strojów czy długich włosów. Fascynacja Irka tamtym okresem dała też o sobie znać m.in. przy tworzeniu zdjęciowego kolażu, który stanowi ikonę tego wpisu. Czterech Irków kroczących po przejściu dla pieszych, to niewątpliwe nawiązanie do słynnego zdjęcia z okładki płyty Abbey Road zespołu The Beatles. Płyty najlepszej i najbardziej dojrzałej w dorobku zespołu, chociaż w duchu zdecydowanie mniej hippisowskiej od płyty Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band. Gdyby jednak bohater dzisiejszego wpisu chciał stworzyć kolaż nawiązujący do okładki Sierżanta Pieprza, miałby z tym trochę kłopotów. Dla osób, dla których moje powyższe rozważania są mało czytelne, zamieszczam reprodukcje okładek obu płyt.

Irek Korzeniewski

Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski

Irek Korzeniewski jest mistrzem w dostosowywaniu ubioru do sytuacji. Przy czym zawsze wygląda naturalnie; nigdy nie sprawia wrażenia przebranego. Jego łatwość w przeobrażaniu się z dystyngowanego dżentelmena w nieokiełznanego rockera lub odzianego w skóry bikersa, jest doprawdy imponująca. Wyraźnie przedkłada zestawy koordynowane i casualowe nad garnitury, stawia na ubiory szyte na miarę z tkanin w najlepszym gatunku. Nie boi się eksperymentów, nierzadko bardzo ryzykownych, ale zawsze wychodzi z nich obronną ręką, pokazując klasę i styl. Lubi zaszaleć z kolorami i wzorami, czego przykładem mogą być intensywnie czerwone spodnie w kratę, które wydają się jakby dla niego stworzone. Podobnie jak czerwony dwurzędowy płaszcz. W pewnym sensie rzeczywiście są stworzone specjalnie dla niego, bowiem są szyte na miarę. Znakiem rozpoznawczym Irka są ciemne okulary. Trudno natrafić na jakiekolwiek jego zdjęcie, na którym byłby bez tego rekwizytu. Jego ulubioną marką okularową jest Ray Ban, zaś najczęściej używane modele to Wayfarer i Clubmaster.

Irek Korzeniewski

Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek KorzeniewskiIrek Korzeniewski Irek Korzeniewski Irek Korzeniewski

Irek przykłada dużą wagę do obuwia, przy czym często sięga po buty, których trudno wypatrywać na nogach innych mężczyzn. Jest np. jedyną znaną mi osobą, która nosi caponki. Spośród wszystkich jego butów najbardziej zachwyciły mnie letnie buty, które zaprezentował na swoim blogu niecałe trzy lata temu. Były to białe lotniki marki Gucci z wyhaftowanymi, kolorowymi kwiatami. Istne cudo! Jego ulubiony typ obuwia to loafersy (szczególnie wersja tassel-loafers), zimą zakłada przeważnie trzewiki lub sztyblety. Jego pasja do butów znalazła też swoje ujście w otwarciu sklepu z obuwiem marki Shoepassion. Sklep mieści się w Warszawie, przy ulicy Kruczej 46. Nie mniejszą uwagę niż butom, Irek poświęca także zegarkom; zdaje się, że ma ich pokaźną kolekcję.

Nie mogę też nie wspomnieć o aktywnym uczestnictwie Irka Korzeniewskiego w spotkaniach Warszawy pod krawatem. Podczas czwartej i piątej edycji był przewodniczącym jury typującego uczestnika z najładniej zawiązanym krawatem i najlepiej ubranego. Zapewne nie zabraknie go też na szóstej edycji, która już niebawem.

Na koniec wracam do zlotu eleganckich motocyklistów: The Distinguished Gentleman’s Ride, którego Irek jest współorganizatorem i aktywnym uczestnikiem. Zloty takie organizowane są corocznie na całym świecie, zaś ich celem jest zwrócenie uwagi na problem zachorowań na raka prostaty. Na zlotach są też zbierane datki na Prostate Cancer Foundation (PCF). W roku 2016 odbyło się 505 zlotów w 90 krajach, w których uczestniczyło 57.000 motocyklistów. W trakcie zlotów zebrano 3,65 miliona dolarów na Fundację raka prostaty.

18 komentarzy

  1. Piotrek 20/02/2017
  2. Tomek 20/02/2017
  3. Marek Adamsk 20/02/2017
  4. spokojny 20/02/2017
  5. Krzysztof 20/02/2017
    • Jan Adamski 20/02/2017
  6. Chris 20/02/2017
  7. Zbyszek 20/02/2017
  8. Bartosz Borczyk 21/02/2017
  9. Janusz 24/02/2017
    • Jan Adamski 24/02/2017
      • Janusz 25/02/2017
  10. Agar i Piżmo 25/02/2017
  11. boor 26/02/2017
    • Jan Adamski 26/02/2017
  12. M. 09/03/2017
  13. weenna 12/03/2023

Skomentuj Bartosz Borczyk Anuluj pisanie odpowiedzi