Trendy na wiosnę i lato 2017
Od razu na wstępie zastrzegam, że moje typy na nadchodzącą wiosnę i lato mają charakter subiektywny. Nie podejmuję się wskazać tego co będzie noszone przez dużą liczbę mężczyzn. Bo będzie noszone to, co popularne sieciówki wprowadzą do sprzedaży i przy pomocy umiejętnej reklamy wmówią, że to jest właśnie najmodniejsze w bieżącym sezonie. A jeśli do kampanii reklamowej zaangażują kogoś pokroju Davida Beckhama, to już nawet nie będzie moda – to będzie szał. Mój punkt widzenia jest nieco inny. Przedstawiam te trendy obecne wśród europejskich elegantów i sartorialistów już od jakiegoś czasu, które mają szansę zostać podchwycone przez niektórych rodzimych wytwórców odzieży, obuwia i innych dodatków i 'trafić pod strzechy’. Czyli zostać zaakceptowanymi przez dość szeroki krąg odbiorców. Nie wykluczam zresztą, że niektóre spośród moich typów, znajdą się w ofertach sieciówek, zostaną dostrzeżone przez popularne magazyny dla mężczyzn i staną się rzeczywiście popularne. Mało tego; jestem prawie pewien, że taki los spotka w tym sezonie kamizelki. Inne typowane przeze mnie trendy: szerokie klapy marynarek, jasne kolory, lniane marynarki i garnitury, białe spodnie, loafersy z chwostami i letnie kapelusze, mają mniejszą szansę na przebicie się. Ale jak będzie – zobaczymy.
Większość prezentowanych zdjęć jest autorstwa Małgorzaty Adamskiej. Zdjęcia pochodzące z innych źródeł zostały oznaczone.
Kamizelki już stały się popularne i to we wszystkich swoich wcieleniach: jako trzeci element garniturów trzyczęściowych, jako kontrastowy dodatek do garniturów dziennych, zestawów koordynowanych i casualowych, oraz jako samodzielny element ubioru. Chyba to ostanie wcielenie, które na zdjęciu powyżej widzimy w interpretacji Luki Rubinacciego, ma największy potencjał ze względu na swoją małą formalność i wygodę. Taki zestaw, w ciepły dzień, będzie bardzo komfortowy, da poczucie luzu, a jednocześnie będzie miał cechy zestawu eleganckiego. Nie należy oczywiście zapominać o łączeniu kamizelek o wyrazistych wzorach z letnimi garniturami w jasnych kolorach, z przewiewnych naturalnych tkanin (patrz punkty 3 i 4). Taki styl lansuje firma SuitSupply i chwała jej za to.
Oprócz różnych wariantów zastosowania kamizelek, może być też wiele odmian samych kamizelek: jedno- lub dwurzędowe, z klapami lub bez, z plecami podszewkowymi lub materiałowymi. Dobierając kamizelkę należy pamiętać, że powinna być na tyle długa, żeby gurt spodni był przez nią zasłonięty. Gdy zakłada się kamizelkę należy raczej nie stosować paska do spodni, którego klamra może ją nieładnie wypychać. Optymalnie byłoby zastosować wtedy szelki.
To bardzo dziwne z jak wielkim trudem przebijają się u nas szerokie klapy marynarek. Choć są bliższe klasyce, ładniejsze, bardziej szykowne i po prostu modne na świecie, to w Polsce nie znajdują uznania wśród projektantów czołowych producentów i wśród klientów. Także jeśli weźmiemy do ręki jakikolwiek magazyn dla mężczyzn to łatwo spostrzeżemy, że królują tam marynarki z wąziutkimi, brzydkimi klapami, a w komplecie z nimi – także wąskie krawaty. Nic więc dziwnego, że klienci poszukują wąskich klap i wąskich krawatów, a producenci wychodzą naprzeciw ich oczekiwaniom. I błędne koło się zamyka. Moim zdaniem w tym sezonie jest nadzieja na jego rozerwanie. Szerokie klapy już można znaleźć w marynarkach oferowanych przez takie marki jak Miler czy Szarmant, w kolekcji Va Banque marki Próchnik, a także w kolekcji Michała Kędziory zaprojektowanej dla marki Lancerto.
Trzeba pamiętać, że szerokość klap marynarki powinna być dostosowana do postury i osoba bardzo drobnej budowy nie będzie dobrze wyglądać z klapami bardzo szerokimi. Ale z drugiej strony w marynarce z klapami o szerokości 6 – 7 cm (takie dziś dominują) nikt nie wygląda dobrze. Tyle tylko, ze mężczyzna szczupły o drobnej budowie – wygląda niezbyt dobrze, choć akceptowalnie, ale za to mężczyzna postawny i dobrze zbudowany – wygląda tragicznie. Przy okazji warto też nadmienić, o czym nie każdy pamięta, że szerokość krawata powinna odpowiadać szerokości klap marynarki. Więc z powrotem szerokich klap powinien się wiązać powrót szerokich krawatów. Niestety mam obawy, że ten trend jeszcze przez jakiś czas nie zagości w świadomości modowej polskich mężczyzn. Dlatego też nie uwzględniłem go na mojej liście. Może w sezonie zimowym?
Czy jest w ogóle do wyobrażenia, że polscy mężczyźni odwrócą się od ukochanych czerni i szarości i postawią na jasne kolory? Oczywiście! To nie będzie łatwy proces, ale on już trwa i z biegiem czasu będzie przybierał na sile. Beżowe chinosy są już dziś równie oczywistym atrybutem mężczyzny jak niebieskie dżinsy. Nieco gorzej jest z garniturami, bowiem jasny letni garnitur jest super, ale może to być trzeci lub dalszy garnitur w szafie mężczyzny. Trudno więc oczekiwać, że w garnitury w jasnych kolorach zaopatrzą się ci, którzy mają w szafie jeden lub nie mają żadnego. Ale trzeba pamiętać, że grono mężczyzn posiadających co najmniej kilka garniturów i marynarek, stale się poszerza. Nie bez znaczenia jest tu fakt, że w ciągu 10 ostatnich lat, średnie ceny garniturów i marynarek, obniżyły się. I to obniżyły się w wartościach bezwzględnych; jeśli wziąć pod uwagę inflację, to ta obniżka była jeszcze wyraźniejsza.
Jasne kolory marynarek i garniturów to najbardziej spektakularny efekt trendu, o którym piszę. Takie produkty już od dawna są w ofercie SuitSupply i wielu innych marek europejskich, ale coraz bardziej zdecydowanie wchodzą też do oferty naszych krajowych producentów. Na razie stanowią znikomy ułamek całej oferty, ale jestem przekonany, że będzie lepiej.
Len zdobywa sobie coraz większą popularność. Ma wiele zalet, ale też kilka wad. Jego podstawowe zalety to naturalność, lekkość i przewiewność, zaś główną wadą jest skłonność do gniecenia się. Na szczęście jest bardzo łatwy sposób pozbycia się tej wady. Tym sposobem jest… uznanie jej za zaletę. Całkiem poważnie! Pognieciony len ma w sobie pewien urok, ale na pewno znajdą się osoby, którym będzie to przeszkadzać. Trudno – len jest nie dla nich. Natomiast zwolennicy lnu mogą liczyć na to, że oferta lnianych wyrobów będzie coraz większa. Lniane koszule już dziś można znaleźć w popularnych sieciówkach (niestety często z domieszkami włókien syntetycznych), sporadycznie bywają tam też lniane spodnie i marynarki. Jestem przekonany, że prędzej czy później, len podbije serca polskich mężczyzn na masową skalę.
Dla tych, którzy postawią na len, bardzo ważną kwestią będzie dobór obuwia. Moim zdaniem najlepszym wyborem do lnianych garniturów będą loafersy, mokasyny lub buty żeglarskie, koniecznie noszone bez skarpet. Ciekawym rozwiązaniem w pogodny letni dzień mogą być nawet espadryle. Na przedostatnim zdjęciu zestawu widzimy Lukę Rubinacciego w stylowym lnianym garniturze w kolorze różowym i w espadrylach na nogach. Muszę dodać, że Luca jest znanym miłośnikiem lnu. Na zdjęciu będącym ilustracją do jasnych kolorów, widzimy go w pięknej dwurzędowej lnianej marynarce o niebywałym układzie guzików 2×1. To zdjęcie mogłoby być też świetną ilustracją do szerokich klap oraz loafersów z chwostami, o czym dalej.
Uważni czytelnicy zwrócą zapewne uwagę, że większość lnianych marynarek na prezentowanych zdjęciach, ma nakładane kieszenie. To nie przypadek; rzeczywiście nakładane kieszenie bardzo dobrze współgrają z tą tkaniną. Jak wiadomo nakładane kieszenie obniżają formalność marynarki, zaś len jest tkaniną bardzo nieformalną. Jest idealny w zastosowaniach dziennych, za to zupełnie się nie nadaje do zastosowań wieczorowych.
Można by powiedzieć, że białe spodnie mieszczą się w kategorii ’jasne kolory’, jednak uważam, że stanowią odrębną kategorię i są jeszcze trudniejsze do zaakceptowania przez polskich mężczyzn, którzy bardzo często uważają je za ’gejowskie’. O tym, że są ’gejowskie’ dowiedziałem się zresztą całkiem niedawno; wcześniej żyłem w nieświadomości – a trzeba wiedzieć, że w posiadanie moich pierwszych białych spodni wszedłem w roku 1969 (sic!). Były to tzw. dzwony, przerobione ze spodni kupionych na targu w Sanoku, które pochodziły z paczki z USA.
We Włoszech, białe chinosy są jednym z najpopularniejszych typów spodni. Co ciekawe noszone są nie tylko latem, ale także w innych porach roku, w tym także zimą. Ich cechą charakterystyczną jest to, że pasują absolutnie do wszystkiego. Bardzo elegancki zestaw utworzą z lnianą lub bawełnianą marynarką, koszulą i krawatem, ale doskonale się także sprawdzą w połączeniu z tiszertem, jako ubiór wakacyjny. Trzeba pamiętać, że białe spodnie to nie tylko chinosy, lecz także inne typy, w tym szczególnie stylowy rodzaj spodni na lato – czyli spodnie lniane. Jestem przekonany, że w nadchodzącym sezonie zobaczymy wielu mężczyzn w białych spodniach, chociaż w taki rozwój wypadków nie wierzą najwyraźniej polscy producenci odzieży, bowiem białych spodni nie znajdziemy w ofertach: Vistuli, Bytomia, Próchnika, Lancerto, Recmana czy Giacomo Conti. Jak zwykle niezawodne w takich przypadkach pozostaje SuitSupply, a także firma specjalizująca się w szyciu dobrej jakości spodni, czyli Benevento.
Zapewne wiele osób uzna, że tytuł tej sekcji brzmi obco i trochę dziwacznie. Loafersy z chwostami to moja propozycja tłumaczenia anglojęzycznej nazwy: tassel loafers. Można byłoby też powiedzieć: loafersy z frędzlami, z pomponami, z kitkami lub nawet z kutasami. To ostatnie określenie zabrzmiałoby może nieco obscenicznie, ale z punktu widzenia językowego byłoby całkiem poprawne. Mnie słowo 'chwosty’ wydało się najwłaściwsze dla określenia specyficznej ozdoby na przedniej części cholewki buta (zwanej przyszwą). Pierwotne znaczenie słowa chwost to po prostu ogon, ale z czasem to znaczenie ewoluowało (mówiło się np. że koński ogon jest zakończony chwostem) by przybrać obecne znaczenie: ozdobnego zakończenia sznura (służącego np. do wiązania zasłon i firanek), lub pęczka nici, pór, włosia lub innych materiałów. Chwosty kojarzą się z czymś zdecydowanie pozytywnym, gdyż były elementem zdobniczym często używanym przy ubiorach szlacheckich, mundurach wojskowych, białej broni oficerskiej itp. Czyli były ozdobą typowo męską. Nie dziwota zatem, że trafiły jako ozdoba – do męskiego obuwia.
Nie należy oczywiście oczekiwać, że loafersy z chwostami staną się powszechnym rodzajem letniego obuwia (jak to ma miejsce np. we Włoszech) i wyprą ukochane przez Polaków sneakersy (zwane powszechnie adidasami), ale na nogach stylowych mężczyzn będą się pojawiać coraz częściej. Najlepiej będą się prezentować założone na gołą stopę, w zestawieniu z jasnymi spodniami lnianymi lub bawełnianymi.
Masowy wysyp letnich kapeluszy na głowach polskich mężczyzn na razie nam nie grozi; uprzedzenia do kapeluszy, jako 'dziadkowych’ nakryć głowy, są u nas spore. Z kolei kapelusze letnie stanowią tylko małą część wszystkich kapeluszy, o których myśli się przede wszystkim jako o nakryciach głowy chroniących przed chłodem. Jednak z drugiej strony każdy przyzna, że sytuacja zmieniła się w ciągu ostatnich dwóch lat; dziś kapelusze – choć ciągle rzadkie – nie są już niczym szokującym. Właśnie minęły dwa lata od publikacji moich pierwszych wpisów na temat kapeluszy: Kapelusze wracają! i Kochajcie kapelusze!. Ba! Mamy nawet blog: Long Story Short, w znacznej części poświęcony kapeluszom, prowadzony bardzo kompetentnie przez Maćka Grzybowskiego. Przy okazji dodam, że Maciek był gościem mojego wpisu z cyklu Pochwal się swoją stylizacją, półtora roku temu, a na zdjęciu powyżej stoi drugi z lewej. Jest najlepszym kapeluszowym ekspertem jakiego znam.
Kapelusze letnie to przede wszystkim panamy. Są ręcznie wyplatane z włókien rośliny zwanej łyczkowcem dłoniastym, która rośnie wyłącznie w Ekwadorze. Stąd oryginalne panamy pochodzą właśnie z Ekwadoru. Całkiem podobnie jak oryginalne pierogi ruskie, które pochodzą z Polski. Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć więcej na temat kapeluszy panama, powinien koniecznie przeczytać mój wpis Panama. Ale letnie kapelusze to nie tylko panamy. Bardzo ciekawą opcją są kapelusze wyplatane podobnie jak panamy, tyle tylko, że nie z włókien łyczkowca, a z włókien agawy sizalowej. Na zdjęciu powyżej, ja mam właśnie na głowie kapelusz sizalowy. Także inne włókna roślinne mogą być surowcem do wytwarzania kapeluszy; przecież znane od zawsze tzw. kapelusze słomkowe są wykonane ze słomy, czyli z włókien lub wysuszonych pędów różnych roślin. Najbardziej znanym kapeluszem tego typu jest kanotier – najczęściej kojarzony z nakryciem głowy weneckich gondolierów.
Niżej w hierarchii kapeluszy letnich plasują się kapelusze z papieru oraz z tworzyw sztucznych. Nie należy ich jednak całkiem skreślać; czasami mogą stanowić ciekawe rozwiązanie. O czym staram się przekonać dwoma ostatnimi zdjęciami w zestawie, na których prezentuję kapelusze z papieru. Mają one niestety poważną wadę: słabo sprawdzają się na deszczu 🙂
zgadzam się, że kamizelki, loafersy i szerokie klapy będą w tym sezonie trendy. Co do białych spodni ciężko mi ocenić, bo sam nosze je latem już od kilku lat, natomiast jasne kolory i ubrania z lnu to chyba coroczny atrybut lata.
Pełna zgoda z ww. trendami. Szczególnie daje się zauważyć coraz więcej panów w jasniejszych kolorach. Ja ze swojej strony chciałbym dodać, że marynarki dwurzedowe pojawiają częściej na witrynach sklepowych oraz polskich ulicach. Cieszę się, że Pan i oraz pozostali opiniotwórczych blogerzy chętnie je promujecie. Pozdrawiam.
Uwaga co do białych spodni. Już rok czy nawet dwa lata temu białe chinosy miały w ofercie i polskie firmy: Vistula, Bytom i Próchnik.Np. Vistula z linii Lantier model Royal z kantem i mankietami u dołu.
Mam nadzieję, że wraz z modą na szerokie klapy marynarek wróci moda na szerokie wyłogi kołnierzyka koszuli. Te w obecnych kolekcjach najpopularniejszych sieciówek często mają dosłownie 3-4 cm szerokości!
Białe spodnie wyglądają bardzo efektownie, ale są niepraktyczne – trzeba je prać po jednym założeniu. Zdarza się, że już po kilku godzinach noszenia wyglądają na brudne. Wystarczy kurz ulic albo brudna ławka.
To fakt: białe spodnie są niepraktyczne. Na szczęście praktyczność to tylko jedno z kryteriów przy doborze garderoby.
Spodnie, zwłaszcza latem, raczej więcej niż raz i tak nie zakładam.
Też drażnią mnie krótkie wyłogi kołnierzyków. To jakaś plaga.
To co jest zaletą białego koloru, jest także jego wadą. Po prostu eleganckiego mężczyznę stać, żeby się przebrać i nie chodzić cały dzień w tym samym. Pod słowem stać nie mam na myśli pieniędzy, tylko czas i możliwość zamiany garderoby. A oprócz tego biel jest wyznacznikiem statusu. Nie na darmo w angielskim jest określenie white & blue collar workers.
Osobiście unikam białych spodni, ponieważ nie zawsze mam możliwość się przebrać w razie czego, ale już jasno szare, nawet kremowe, bardzo dobrze się sprawdzają, szczególnie lniane, gdzie materiał jest lekko chropowaty i trudno wypatrzeć delikatne zabrudzenia.
A ja mam nadzieję, że w końcu skończy się ta, moim zdaniem idiotyczna, moda na wąziutkie nogawki spodni. Większość mężczyzn w tych prawie „kalesonach” wygląda fatalnie, tak jakby właśnie włożyli spodnie, które skurczyły się w praniu. Zwłaszcza jak ktoś jest potężniejszej budowy ciała i ma większą stopę to przypomina klowna z cyrku. Moim zdaniem szerokość nogawki powinna współgrać z rozmiarem stopy i ogólną budową ciała.
każda przesada jest zła. Nogawki spodni powinny być na tyle szerokie, żeby swobodnie opadać i nie zatrzymywać się na udach i łydkach. Takie opinanie ud i łydek wygląda bardzo nieestetycznie. Niestety wśród młodych ludzi jest to bardzo popularne. Słusznie zauważyłeś, że takie spodnie przypominają kalesony.
Dodam jeszcze, że nieco szersza nogawka pozwala na zatuszowanie drobnych wad budowy, np. masywnych ud czy lekko krzywych nóg. Spodnie obcisłe wszystko wyeksponują, a chyba nie o to chodzi. Drugi dziwny trend, który zresztą widać na niektórych zdjęciach powyżej to spodnie kończące się daleko przed kostką. Tego nie rozumiem zupełnie, no bo co to ma być. Męska goła kostka to nie obiekt do pokazywania i podziwiania. Przypuszczam, że przez takie właśnie dziwolągi niektórzy twierdzą, że każdy ubrany w garnitur to gej.
Nie wróżę szybkiego powrotu jasnych kolorów. Mężczyźni (i ich kobiety) stwierdzą przecież, że jasne kolory szybko się brudzą (co jest nieprawdą, bo brudzenie się nie ma nic wspólnego z kolorem; kolor wpływa na to, że szybciej brud widać, ale jak zwał tak zwał)…