Marynarka w kratę na dwa sposoby
Zwykle w swoich zestawach unikam czerni, gdyż niezbyt dobrze się w niej czuję. Tym razem jednak nie mogłem oprzeć się urokowi marynarki, w której czerń jest wprawdzie tylko jednym z kolorów, ale zdecydowanie dominującym. Dwurzędowa marynarka w kratę jest oznaczona marką Monika Mrońska, która to marka jest oddziałem szycia miarowego firmy Norman. Sama Pani Monika pełni rolę projektantki i doradcy klienta. Przy czym jej oferta obejmuje zarówno ubiory męskie, jak i damskie. Nota bene w modzie damskiej rola projektantki wydaje się dużo ważniejsza niż w modzie męskiej, gdzie obowiązują klasyczne wzorce. Wprawdzie tak zwani 'ambitni projektanci’ starają się zrywać z tymi wzorcami wprowadzając swoje awangardowe pomysły, ale wychodzą z tego zwykle ubraniowe koszmarki, które podobają się chyba tylko owym projektantom. A może nawet im się nie podobają? Kto to wie. W każdym razie marynarka, która wpadła mi w oko ma bardzo klasyczne proporcje, dość szerokie klapy, których krawędzie tworzą wyraźne łuki, tradycyjny układ guzików 6×2 i sartorialne smaczki: jak listwa brustaszy wszyta po łuku (tzw. łódeczka), rozpinane guziki w rękawach, czy niepełna podszewka. Marynarka uszyta jest z wełny jagnięcej włoskiej marki Botto Giuseppe, która ma swoją tkalnię (jakżeby inaczej!) w prowincji Biella w Piemoncie.
Najbardziej oczywistym uzupełnieniem dla marynarki w czarną kratę, były dodatki w kolorze czarnym. Tak też zrobiłem w pierwszym podejściu, wybierając czarne chinosy marki Pierre Cardin, czarne angielki z dziurkowanej skóry – marki Daniello, czarne oprawki okularów Tom Ford i czarny otok na kapeluszu panama marki Panama Hat. Kolorystyczną monotonię zdecydowałem się przełamać kolorem czerwonym, który pojawił się na krawacie Graf Longina i skarpetkach Wola. Natomiast koszula Tommy Hilfiger i poszetka Van Thorn mają kolor biały. Całość wyszła na tyle dobrze, że zaczynam się zastanawiać, czy nie powinienem częściej sięgać do czerni?
Tkanina, z której uszyta jest marynarka ma jeszcze jeden kolor delikatnie wpleciony pomiędzy czarną kratę. Jest to kolor niebieski o morskim odcieniu. Zresztą w podobnym kolorze jest też podszewka w marynarce. Postanowiłem zatem sięgnąć po rzeczy w tym kolorze. Tak się akurat złożyło, że mam w swojej szafie chinosy w bardzo zbliżonym kolorze. Są to spodnie marki McNeal kupione wiele lat temu i bardzo rzadko przeze mnie używane. Okazało się przy okazji, że mają nogawki o szerokości 20 cm, co 5 – 6 lat temu było akceptowalne, ale dziś już raczej nie jest. Dlatego musiałem je poddać zwężeniu do 18 cm. Akcenty w kolorze morskiego błękitu mają też knit EM Men’s Accesories, skarpetki Wola oraz kapelusz panama, który pozostał ten sam co w poprzedniej stylizacji, ale ze zmienionym otokiem. Jeśli chodzi o obuwie to zdecydowałem się na zamszowe loafersy Meka, szyte metodą Goodyear i pochodzące z fabryki NORD pod Słupskiem, do których własnym sumptem dorabiałem chwosty, o czym pisałem kiedyś we wpisie Przeróbki szewskie? Do zamszowych butów musiałem dodać zamszowy pasek; ten na zdjęciu pochodzi od EM Men’s Accesories. Okulary to produkt Persola.
Autorką zdjęć oraz fotomontażu jest Małgorzata Adamska. Chcę jeszcze zwrócić uwagę na książkę, którą ja w niebieskich spodniach przekazuję mi w spodniach czarnych. Jest to książka Bartka Koziczyńskiego: 333 popkulturowe rzeczy… PRL. Książce tej poświęciłem jeden z pierwszych wpisów na moim blogu, niemal równo trzy lata temu. Jest ona ważna dla mnie, gdyż miałem swój udział w powstaniu jednej z owych popkulturowych rzeczy; mianowicie gry planszowej Gwiezdny Kupiec. Przed laty założyłem wydawnictwo ENCORE, które specjalizowało się w wydawaniu gier o dużym stopniu komplikacji. W owym czasie była to absolutna nowość na polskim rynku i przez pewien czas moja firma była na tym polu monopolistą. Autor Popkulturowych rzeczy napisał m.in.: ’Gwiezdny Kupiec, wydany w roku 1986, był czwartą grą Encore. (…) Edycję uzupełniło opowiadanie science fiction Marka Baranieckiego (autora cenionej „Głowy Kassandry”). Można oczywiście mieć pewne zastrzeżenia – pisała prasa. Plansza powinna być sztywniejsza, żetony wydrukowane na grubszej tekturze, w sumie jednak całość robi znakomite wrażenie. A jeśli wystarczy nam cierpliwości, żeby przebrnąć przez skomplikowaną instrukcję, możemy zacząć ekonomiczny podbój galaktyki. Możemy podróżować pomiędzy sześcioma układami gwiezdnymi, walczyć z konkurentami o dominację na poszczególnych rynkach, budować statki kosmiczne, fabryki, magazyny, przewozić towary, wynajmować agentów i tak dalej. Rozgrywka „Gwiezdnego Kupca” może przebiegać według jednego z kilku scenariuszy i trwać od 3 do 10 godzin’. Ot takie wspominki 🙂
Encore to moja młodość. Nie mając komputera to głównie Gwiezdny Kupiec zajmował mi czas. Pamiętam, że żaden dorosły nie potrafił mi w tamtych czasach wyjaśnić tego popytu/podaży.
Z Allegro wykupiłem sobie parę egzemplarzy gier z tamtych czasów, nawet żetony mam w całości:)
Pozdrawiam 🙂
Też pamiętam Encore z lat młodości wczesnej ale byłem za młody by ogarnąć kupca. Grałem w Labirynt Śmierci tylko ciężko było znaleźć chętnych do rozgrywki.
Labirynt Śmierci to była pierwsza gra wydana przez moją firmę. Poważnym błędem było to, że żetony labiryntu były zbyt małe, co utrudniało rozgrywkę.
może i były za małe ale i tak w labiryncie śmierci spędziłem dużą część dzieciństwa. Potem Bitwa na polach Pelennoru, Gwiezdny Kupiec, Odkrywcy nowych światów. Teraz widzę źródło inspiracji w kwestii ubioru 😉 Panie Janie – za wszystko ogromnie dziękuję.
Miło mi, że mam wśród czytelników bloga, niegdysiejszych pasjonatów gier ENCORE.
Pozdrawiam 🙂
Też uważam, że rozmiar żetoników w „Labiryncie śmierci” był w porządku. Przecież tam był tylko kształt korytarza, nie było napisów, które musiałyby być czytelne.
Z szerokością nogawek to taka ciekawa sprawa, że wg Pana 20 cm nie jest akceptowalne, ale …. To zależy od indywidualnej budowy., próbowałem ostatnio kupić chinosy i tu jest problem bo szerokość 18cm jest dla mnie za mała – nosze spodnie o długości xx-30 i muszę kupować rozmiar xx-34 lub xx-36 i dać krawcowej do skrócenia. Po skróceniu spodnie mają szerokość nogawek 20 i są dla mnie dobre.
Podobnie jest ze spodniami do garnituru. Kiedy nogawki mają 18 – 19 cm szerokości to takie spodnie są dla mnie za ciasne w udach. Pozostaje mi tylko szycie spodni u krawca, co wcale nie jest takie tragiczne, bo wychodzi podobnie cenowo a jest dopasowane
Zawsze to powtarzam, że szerokość nogawek musi być dostosowana do budowy anatomicznej. W moim przypadku 18 cm to dolna granica; spodnie węższe nie mają już „spadu”. Ale są osoby, które bez większych problemów noszą spodnie o szerokości nogawek 16 cm i mniej. I odwrotnie; dla niektórych osób 20 cm to już zupełne minimum. Istnieje dogmat mówiący o tym, że wąskie nogawki czynią sylwetkę subiektywnie zgrabniejszą. I rzeczywiście tak jest, ale trzeba zachować zdrowy rozsądek. Pęd ku maksymalnemu zwężaniu nogawek (obserwowany głównie wśród osób młodych i bardzo młodych) przyjmuje bardzo często postać karykaturalną.
Ja sam noszę spodnie garniturowe o szerokości nogawek 19 cm i chinosy – 18 cm. Pisząc o nieakceptowalności 20 cm miałem na myśli siebie 🙂 Gdy po długiej przerwie, założyłem niebieskie chinosy z tej sesji (jeszcze przed zwężeniem), to czułem się w nich fatalnie.
Gdzie była robiona sesja?
Fajny wpis
Dziękuję.
Zdjęcia były robione w Parku Czechowickim w Warszawie. To park najbliższy mojego miejsca zamieszkania. Jeśli mam zrobić zdjęcia ubrany w kilka różnych zestawów, to wspomniany park jest najwygodniejszym miejscem, mogę bowiem bez dużej straty czasy, kilka razy udać się do domu celem zmiany ubioru 🙂
Janie, w obu stylizacjach wyglądasz świetnie.
Nie wiem na ile efekt był zamierzony, ale na zdjęciach marynarka idealnie współgra kolorystycznie z wąsami modela =)
Dziękuję.
Marynarki do wąsów (ani odwrotnie) nie dopasowywałem 🙂
Drogi Janie
Nie wiem czy to gra świateł może kolorystyka a może też postura, ale odnoszę wrażenie – zapewne złudne; że pan z prawej strony fotografii tytułowej jest… starszy od tego z lewej ;-).
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof Miś
Gratuluję spostrzegawczości i przenikliwości. Zdjęcie z prawej było rzeczywiście robione później niż to z lewej 🙂
Nie rozumiem 🙂
Przecież na zdjęciu robionym (zapewne) parę godzin czy kwadransów później nie może Pan wyglądać na zauważalnie starszego 🙂
Wg mnie to kwestia kolorów – czerń na ogół przydaje lat…
Na zdjęciu zrobionym pół godziny później jestem jednak obiektywnie starszy. Być może niezauważalnie, ale jednak 🙂
Janie, a mógłbyś polecić krawca w Warszawie, któremu można bez wahania polecić różnego rodzaju przeróbki?
p.s. z grami fantasy też miałeś coś wspólnego?:)
Mogę polecić krawcową, z której usług ja sam korzystam. Tyle tylko, ze ona ma pracownię w Ursusie, więc może być trochę nie po drodze. Jeśli jesteś zainteresowany to napisz maila: kontakt@janadamski.eu
Moja firma Encore wydała m.in. takie tytuły jak: Labirynt Śmierci, Bitwa na polach Pelennoru, Wojna o pierścień, Ratuj swoje miasto, Odkrywcy nowych światów, Battletech i.in. Jeśli natomiast masz na myśli Magię i miecz, to jej wydawcą była firma SFERA.
Bardzo ciekawy knit. Co to za marka?
EM Men’s Accesories
Opcja z kratką i pastelami – zdecydowanie bardziej przemawia do mnie :0.
Ps. zapraszam na mój ostatni wpis – plecak na laptopa po co mi to
W tych nenufarach jest butelka, czy mi się zdaje?
Bardzo fajne skarpetki, ostatnio poszukuję grochów na poszetkach, krawatach i skarpetkach właśnie. Zna Pan może firmę Soxo, a konkretnie jakość ich skarpetek?
Szczerze mówiąc nie dostrzegam znaczącej różnicy pomiędzy jakością skarpetek różnych firm. Raz tylko mi się zdarzyło, że skarpetki jakiejś tureckiej firmy nie przetrwały pierwszego prania. Z drugiej strony liczba skarpetek różnych firm jakie posiadam nie daje mi szansy na sprawdzenie jakości. Bo są skarpetki których nie mam okazji założyć drugi raz. Nie wspominam już o takich, których dotąd jeszcze nigdy nie założyłem 🙂
I jeszcze jedno. Jak Pan wiąże/robi otoki? Stałem się posiadaczem panamy, niestety kolor otoku jest malo uniwersalny i chcialbym zmienić.
Problem z otokiem polega na tym, że nie jest on wycinkiem walca lecz wycinkiem stożka. Pierwszym krokiem jest zszycie końców taśmy rypsowej nie prostopadle do jej długości, lecz pod pewnym kątem. To i tak jeszcze za mało, żeby uzyskać odpowiedni stożek. Nadmiar taśmy trzeba ściągnąć pod tą częścią, która maskuje łączenie.
Po założeniu taśmę trzeba w kilku miejscach przyfastrygować do główki kapelusza.