Ciekawy problem prawny
Wczoraj (10 sierpnia 2017 r.) spółka giełdowa Emperia podała w komunikacie, że Dyrektor Izby Administracji Skarbowej w Warszawie utrzymał w mocy decyzję Dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej w Lublinie, określającą wysokość zobowiązania podatkowego Emperii w podatku dochodowym od osób prawnych za rok 2011 i stwierdzającą zaległość w wysokości 142,5 mln zł. Odsetki wyliczone na dzień doręczenia decyzji dyrektora UKS w Lublinie wynosiły 52,4 mln złotych, a było to w styczniu 2017 r. Dziś zobowiązanie Emperii wraz z odsetkami, przekracza znacznie 200 mln złotych. Sprawa nie jest nowa i nikt właściwie nie spodziewał się się innej decyzji dyrektora IAS. Istotny będzie dopiero wyrok sądu w tej sprawie, bo spółka już zapowiedziała wniesienie powództwa. Do rozstrzygnięcia pozostaje bowiem ciekawy problem prawny i będzie wielce interesujące czy sądy kolejnych instancji (bo nie ulega wątpliwości, że postępowanie będzie trwało długo i sprawa będzie krążyć pomiędzy sądami różnych instancji z Sądem Najwyższym włącznie) staną na gruncie pryncypiów prawa rzymskiego, czy ulegną presji prawa tworzonego na chybcika, celem wyciągnięcia od podatników więcej pieniędzy za wszelką cenę. Żeby wyjaśnić o co mi chodzi, muszę najpierw kilka zdań poświęcić naświetleniu problemu.
W roku 2011 spółka Emperia sprzedała spółce Eurocash udziały w spółkach dystrybucyjnych za kwotę 1,095 mld złotych. Przed tą transakcją Emperia dokonała operacji przeniesienia udziałów z jednej spółki do drugiej dokonując w międzyczasie przymusowego umorzenia. Wskutek tych operacji spółka Emperia obniżyła swoje zobowiązania podatkowe, czyli dokonała tzw. optymalizacji podatkowej. Ale wszystkie jej działania były zgodne z prawem, co zostało potwierdzone przez KRS (Krajowy Rejestr Sądowy) odpowiednimi wpisami. Zdaniem organów skarbowych nie ma znaczenia, że działania spółki były zgodne z prawem. Gdyby ich nie dokonała to też jej postępowanie byłoby zgodne z prawem a różnica byłaby taka, że zapłaciłaby większy podatek. I tutaj pojawia się właśnie ów ciekawy problem prawny. Organy skarbowe wydają się uważać, że z kilku możliwych dróg postępowania (ale wszystkich zgodnych z prawem), spółka ma obowiązek wybrać takie, które będzie skutkowało największym obciążeniem podatkowym (czyli będzie najmniej korzystne dla spółki, za to najbardziej korzystne dla fiskusa). Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się więcej na ten temat, to może sięgnąć do artykułu w Bankier.pl.
Moim zdaniem z Kodeksu spółek handlowych (KSH), czyli podstawowego prawa na podstawie którego działają w Polsce wszystkie spółki, wynika coś zupełnie przeciwnego. Spółka, spośród wszystkich możliwych wariantów dokonania jakiejś transakcji (oczywiście zgodnych z prawem – działania sprzeczne z prawem nie wchodzą w grę) ma obowiązek wybrać taki, który jest najbardziej korzystny dla spółki. Mało tego: KSH przewiduje sankcje karne dla zarządu spółki jeśliby ten zarząd, mając do wyboru różne warianty, wybrał wariant mniej korzystny dla spółki. Przy czym nie ma znaczenia, że ten wariant mniej korzystny dla spółki byłby bardziej korzystny dla fiskusa. Zasada ma charakter ogólny i fakt, że stroną w sprawie jest państwo polskie, a nie jakaś inna spółka, nie powinien tu mieć znaczenia.
Wyobraźmy sobie, że spółka Zielona S.A. dokonuje transakcji ze spółką Czerwoną Sp. z o.o. I są dwa warianty realizacji tej transakcji: A i B (oba zgodne z prawem). Jeśli zastosuje się wariant A to spółka Zielona zarobi 100 mln zł, a jeśli wariant B – to zarobi 50 mln zł. Jeśli Zarząd spółki Zielonej wybierze wariant B, to powinien trafić do więzienia za działanie na szkodę własnej spółki. Takie jest prawo: zarząd nie ma wyboru – musi wybrać wariant A. Czy jeśli w miejsce spółki Czerwonej wstawimy fiskusa, to zmieni się tym samym prawo dla spółki Zielonej? Oczywiście, że nie. Jej zarząd nadal ma prawny obowiązek wybrania wariantu A. Tymczasem fiskus twierdzi coś innego: w tym szczególnym przypadku, gdy on sam jest stroną, to KSH przestaje obowiązywać i zarząd spółki Zielonej ma obowiązek wybrania wariantu mniej korzystnego dla spółki. Fiskus ma zresztą na podorędziu mgliste i stworzone na chybcika prawo: klauzulę obejścia prawa podatkowego.
Właśnie dlatego uważam, że powstał bardzo ciekawy problem prawny, który będą musiały rozwiązać sądy. Chciałbym napisać, że będę sprawę śledził i poinformuję czytelników o jej zakończeniu, ale nie napiszę. Bo myślę, że sprawa będzie się ciągnęła długie lata (może nawet kilkanaście lat) i nawet jeśli zapadnie prawomocny wyrok korzystny dla spółki Emperia, to Prokuratoria Generalna wniesie o kasację, a Sąd Najwyższy wyrok uchyli i przekaże sprawę do ponownego rozpatrzenia sądowi niższej instancji. Taka zabawa może właściwie trwać w nieskończoność. Tak to działa. Przynajmniej w Polsce.
Stanowisko fiskusa wcale nie są bez podstaw prawnych.
Nie zawsze jest tak, że jeśli pisze się o transakcji, że jest wykorzystaniem obowiązującego prawa, to działania fiskusa są bez podstawy prawnej.
Otóż niekoniecznie – jest to wybiórcze spojrzenie.
Opisane transakcje były legalne, ale jednocześnie ich całościowa ocena może przekonać do ich pozorności.
Z Ordynacji podatkowej:
Art. 199a. § 1. Organ podatkowy dokonując ustalenia treści czynności prawnej, uwzględnia zgodny zamiar stron i cel czynności, a nie tylko dosłowne brzmienie oświadczeń woli złożonych przez strony czynności.
§ 2. Jeżeli pod pozorem dokonania czynności prawnej dokonano innej czynności prawnej, skutki podatkowe wywodzi się z tej ukrytej czynności prawnej.
W polskim prawie mamy pojęcie pozorności dokonanej czynności. Przykładowo, czy sprzedaż luksusowego samochodu swojemu synowi za cenę 1 zł – jest zakazana? Oczywiście, że nie – ale nie jest to sprzedaż, tylko tak naprawdę darowizna – i właśnie od tej transakcji – rzeczywistej darowizny winien być uiszczony podatek.
Podobnie jest z głośnym ostatnio przykładem TVN. Tam bodajże chodzi o konwersję wierzytelności – trochę bardziej skomplikowana operacja, ale specjaliści wiedzą o co chodzi.
Nie jestem prawnikiem. W sprawie Emperii mam to samo postrzeganie sprawy jak autor bloga. Moim zdaniem przykład z samochodem za 1zł jest tutaj bardzo nie na miejscu. Proszę pamietać, że Państwo Polskie wielokrotnie było/jest stroną w takich transakcjach sprzedaży-darowizny i prawnie kompletnie nic dla niego z tego tytułu nie wynika. Udowadnia nam tutaj Pan/Pani prawnik, że jednak 'urzędnik nigdy się nie myli’… Wracając do Emperii, można mniemać, że wątroby nam się góry kopytami przewrócą, jak się okaże, że trzeba będzie oddać do urzędu 'ulgi na dzieci’ z ostatnich dziesięciu lat… dla mnie to analogiczna sytuacja podatkowa, tylko, że na innym poziomie…
@gość
Tylko ja nie rozstrzygam tej konkretnej sprawy merytorycznie – to najpewniej skończy się w sądzie administracyjnym – nie udowadniam, że „urzędnik nigdy się nie myli”. Wskazuję tylko, że jest możliwość skorzystania z instytucji pozorności czynności. Czy zastanawiające nie jest tworzenie łańcuszka spółek, które są puste – nie prowadzą żadnej działalności – tylko do jednej czynności? Przykład z samochodem za 1 zł jest zły. To podam inny: A chce kupić od B działkę – ale zamiast tego A darowuje pieniądze C, C darowuje pieniądze D, D darowuje pieniądze E, a E darowuje pieniądze B, a B darowuje A działkę. To są takie mechanizmy – tylko po co to sztuczne komplikowanie? A to że zamiast osób A,B,C… pojawiają się tu spółki, jeszcze najlepiej jakieś międzynarodowe fundusze, to brzmi poważniej, kompensacje, umorzenia, konwersje wierzytelności i inne takie trudne słowa – ma sprawiać wrażenie, że brzmi poważniej, ale często mechanizm jest taki sam.
A to że państwo często samo jest pozorne w swych działaniach to już inna kwestia.
Cały problem jest właśnie w skomplikowaniu prawa. Prawo powinno być proste i jednoznaczne. Jeśli daje możliwość takich kombinacji – to jest po prostu złe prawo! Należy je uprościć, a nie komplikować, wprowadzając mechanizmy zabezpieczające przed kombinacjami. Powołuje się Pan na pozorność czynności prawnych; gdyby przepisy były proste i jednoznaczne, to pozorność czynności nie miałaby żadnego sensu, bo nie przynosiłaby żadnych korzyści.
Jeśli np. produkcja lodów czekoladowych będzie opodatkowana, a wszystkich innych – nie, to producenci lodów zaczną kombinować jak wyprodukować lody czekoladowe bez podatku. Wymyślą, powiedzmy, kilkanaście sposobów. Więc fiskus wprowadzi kilkanaście przepisów 'uszczelniających’ po to, żeby jednak producenci płacili. Wtedy skomplikowanie przepisów będzie już tak wielkie, że ich obejście będzie stosunkowo łatwe, ale też fiskusowi łatwo będzie takie obejścia kwestionować i przywalać kary. Producenci będą się odwoływać do sądów i po kilku latach żmudnych procesów będą zapewne wygrywać. Ale po co to wszystko, jeśli wystarczy znieść opodatkowanie lodów czekoladowych.
Tak ten system działa ku uciesze urzędników i prawników i ku utrapieniu przedsiębiorców. Przecież wszelkie optymalizacje podatkowe można zlikwidować jednym prostym ruchem: znieść podatek CIT w obecnej formie i zastąpić go jednoprocentowym podatkiem od przychodów. Do budżetu wpłynęłoby więcej pieniędzy, prowadzenie działalności gospodarczej stałoby się łatwiejsze i tańsze (ogromne oszczędności w związku z likwidacją księgowości podatkowej), podatek byłby mało dotkliwy za to bardzo prorozwojowy. Niestety, nic z tego. Na takie rozwiązanie nie pozwolą urzędnicy i prawnicy, a to są siły, którym nikt nie sprosta.
No, i mamy…
„Właściciel Stokrotki wygrywa spór o 200 mln złotych” wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 17.07.2018
Jak Pan myśli, czy wyrok ma szansę się uprawomocnić? jak teraz postąpi Minister Finansów?
http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/1179746,spor-emperii-z-fiskusem.html
Sądzę, że sprawa będzie się ciągnęła latami bowiem prawnicy zatrudnieni w Prokuratorii Generalnej wyspecjalizowali się w przeciąganiu takich spraw. Nawet wyroki prawomocne są kierowane w trybie kasacji do SN, a ten uchyla je i kieruje do ponownego rozpatrzenia. Po kilku latach znów zapada prawomocny wyrok i znów jest kasacja do SN i znów od nowa. Tak jest np. w przypadku giełdowej spółki MCI Management, która w 2011 r. uzyskała prawomocny wyrok w sprawie odszkodowania w wysokości 46 mln zł za bezprawne zniszczenie przez fiskusa spółki JTT Computers. Sprawa była już dwukrotnie przed SN, aktualnie twa jej trzecia runda, która znów zakończy się wygraną MCI i znów zostanie zapewne wniesiona kasacja do SN.
Takie działania Prokuratorii Generalnej są oczywiście przejawem wrogości państwa wobec podatnika, ale w takim kraju żyjemy i nic na to nie poradzimy. Dlatego sądzę, ze przed spółką Emperia kilkanaście lat batalii, a jej wynik jest wielce niepewny. Bowiem do całej wrogości państwa wobec podatnika dochodzi jeszcze propaństwowy serwilizm sędziów, którzy mają głęboko zakorzenione przekonanie, że interes państwa jest zawsze ważniejszy niż interes obywatela. Zatem jeśli jakieś przepisy można interpretować na różne sposoby, to przeważnie interpretują je na niekorzyść podatnika.