Diabeł tkwi w szczegółach to przysłowie znane każdemu. Odczytuje się je zwykle jako zalecenie, żeby zwracać uwagę na drobiazgi, szczegóły, ponieważ to one mogą odegrać decydującą rolę w odbiorze całości. Inne odczytanie to konstatacja, że to, co z pozoru wydaje się oczywiste i proste, w gruncie rzeczy wcale takie nie jest. Często można się natknąć na informację, że cytowane przysłowie jest polską mądrością ludową, ale nie do końca odpowiada to prawdzie. Bo np. znane jest powiedzenie przypisywane Michałowi Aniołowi: ’Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość’. Wprawdzie nie ma w nim mowy o diable, ale jego sens jest dokładnie taki sam jak przysłowia ’diabeł tkwi w szczegółach’. Gdzie narodziło się przysłowie – tego nie wiadomo, natomiast niewątpliwy jest jego szeroki zasięg, o czym świadczą niemal dosłowne odpowiedniki w bardzo wielu językach. Np. angielskim: ’the devil is in the details’, francuskim: ’le diable est dans le detail’, hiszpańskim: ’el diablo está en los detalles’ czy fińskim: ’piru asuu yksityiskohdissa’. Diabeł w moim dzisiejszym wpisie ma zwrócić uwagę na rolę dodatków w męskich stylizacjach.
Właściwie nikogo nie trzeba do tego przekonywać, że dodatki odgrywają rolę niebagatelną. Dobrze dobrany i ładnie zawiązany krawat oraz odpowiednie buty, potrafią zdziałać cuda. I odwrotnie: nawet najlepszy garnitur nie uratuje stylizacji, w której zastosuje się ciemną koszulę, źle dobrany krawat czy nieodpowiednie lub zaniedbane buty. Na co dzień możemy to obserwować w e-sklepach niektórych naszych odzieżowych potentatów, gdzie czasami można znaleźć naprawdę ładne i stylowe garnitury lub marynarki, ale źle się prezentujące wskutek nietrafnego doboru dodatków. Po prosu: diabeł tkwi w szczegółach.
Partnerem wpisu jest firma Van Thorn oferująca szycie na miarę, ale posiadająca także w swoim salonie i e-sklepie ogromną ofertę dodatków (sklep nazywa się: Elegancki Pan). Są to w większości dodatki dobrych marek ze średniej i wyższej półki, takich jak: Hemley, Michaelis, Profuomo i in. Szczególną uwagę warto zwrócić na krawaty, bowiem Elegancki Pan jest jednym z niewielu miejsc, gdzie można kupić krawaty dla osób wysokich i bardzo wysokich. Szczegółowe omówienie tej kwestii znaleźć można we wpisie: Co to znaczy ładnie zawiązany krawat? Przypomnę tylko, że żeby węzeł krawata był ładny musi on wypaść w miejscu o wystarczająco dużej szerokości. U osób wysokich węzeł wypada znacznie dalej od najszerszego końca niż u osób niskich. A ponieważ krawaty stopniowo się zwężają, to osoba wysoka zawiąże krawat w miejscu gdzie jest on dość wąski i skutkiem tego węzeł będzie mały i nieładny (pokazują to poniższe zdjęcia). Wniosek jest taki, że osoba wysoka nie powinna kupować krawatów o standardowej długości, lecz krawaty o 15 – 30 cm dłuższe. Problem w tym, że takich krawatów prawie nikt nie oferuje. A salon Van Thorn przy ul. Siennej 39 w Warszawie i sklep Elegancki Pan – oferują i to w dużym wyborze.
Z oferty Van Thorna najbardziej przypadły mi do gustu krawaty z drukowanej wełny oraz krawaty w kratę z mieszanki wełny z jedwabiem w proporcjach 70/30. Dodam, że zdjęcia nie oddają ich specyficznej urody; trzeba je zobaczyć w naturze i dotknąć – wtedy trudno im się oprzeć.
Dodatkiem, który uważam za bardzo stylowy (choć jest w zasadzie zawsze ukryty) są szelki. Mają one niezaprzeczalny walor praktyczny: zapewniają wygodę i utrzymują spodnie w stałej pozycji, co zapobiega wrażeniu za długich nogawek po niekontrolowanym obsunięciu się paska. Ale szelki szelkom nierówne, co wie każdy kto użytkował tanie szelki no-name oraz szelki firmowane przez dobrą firmę. Za najlepsze, wręcz kultowe – bo noszone m.in. przez Jamesa Bonda – uchodzą szelki marki Albert Thurston. Mają jednak zasadniczą wadę – są drogie. Ale są szelki, które jakością nie ustępują szelkom Albert Thurston, ale są od nich zdecydowanie tańsze. Ja sam od kilku lat użytkuję szelki marki Profuomo i jestem z nich bardzo zadowolony. Dodam tylko, że bordowy krawat w kropki na zdjęciu poniżej, to zupełnie inny krawat i zupełnie innej marki, niż krawat powyżej. Ja po prostu mam słabość do bordowych krawatów w kropki. Żeby nie być gołosłownym zamieszczam kolejne zdjęcie, na którym widnieje krawat jeszcze inny niż dwa poprzednie 🙂
Tak się składa, że spinkom do mankietów nie poświęciłem dotąd żadnego dedykowanego wpisu. Bo też koszule z mankietami na spinki nosi się rzadko, więc bez wątpienia nie jest to produkt pierwszej potrzeby. Jednak gdy już trzeba założyć garnitur wieczorowy lub smoking i koszulę z mankietami francuskimi, to spinki odgrywają rolę niebagatelną. Ja jestem zwolennikiem prostoty i wszystkie spinki jakie posiadam są srebrne i mają bardzo proste wzornictwo. Srebro, jako materiał na spinki jest jednak niepraktyczne, gdyż spinki ciemnieją i trzeba je co jakiś czas czyścić specjalnym płynem. Nie jest to wprawdzie jakoś szczególnie uciążliwe ale kłopot polega na tym, że zapomina się o potrzebie czyszczenia, a przypomina o niej w trakcie zakładania koszuli tuż przed wyjściem z domu. W sklepie Van Thorn większość oferowanych spinek jest pokryta rodem. Rod to metal szlachetny z grupy platynowców; jest bardzo lśniący i co najważniejsze – nie wchodzi w żadne reakcje z powietrzem, potem lub innymi czynnikami. Zatem jego lśniący wygląd nie zostanie nigdy zakłócony.
Wybierając spinki trzeba się trzymać zasady, że im bardziej formalna okazja, tym ich wzornictwo powinno być bardziej stonowane. Ale przy formalności nieco obniżonej można trochę zaszaleć i sugeruję to zrobić. Mnie intrygują bardzo spinki zdobione techniką cloisonné, ale przecież możliwości jest nieskończenie wiele.
O ile spinkom do mankietów nie poświęcałem dotąd zbyt wiele uwagi, o tyle skarpetkom – wręcz przeciwnie. Więc tym razem przytoczę tylko moje ulubione porzekadło dotyczące tego tematu. Otóż mówi się, że pracownicy korporacji dobierają skarpetki do spodni, biznesmeni i menedżerowie – do butów, a dżentelmeni – do nastroju. Czy można zatem życzyć komuś: wesołych skarpetek?
Czy też odnosicie wrażenie, że jeśli chodzi o paski do spodni, to oferta dostępna w sklepach bardzo się poszerzyła w ciągu kilku ostatnich lat? Jeszcze całkiem niedawno ze świecą było szukać pasków zamszowych, nie mówiąc już o ręcznie patynowanych. Dziś i jednych i drugich mamy dostatek i to właśnie one przykuwają największą uwagę w ofercie sklepu Elegancki Pan. Także kolorystyka pasków w ofercie rynkowej jest bardzo zróżnicowana. Wprawdzie brązy i czernie zdecydowanie dominują, ale jeśli ktoś zamarzy sobie pasek czerwony, granatowy lub zielony, to nie będzie miał większych problemów z jego znalezieniem. Na podkreślenie zasługuje także duża różnorodność pasków plecionych, które są zdecydowanie bardziej każualowe od pasków skórzanych, ale za to bardzo stylowe. Co ciekawe mamy duży wybór plecionek z różnych nietypowych materiałów – np. skóra pleciona ze sznurkiem lnianym. Do letniej stylizacji z chinosami – wymarzona.
Wymienione powyżej dodatki, to zaledwie mała część wszystkich elementów, które składają się na końcowy efekt w męskim wyglądzie. Trzeba pamiętać, że nie ma wśród nich elementów nieważnych, którym nie warto poświęcać uwagi. No bo przecież: diabeł tkwi w szczegółach.
Też od zawsze jestem zdania, że to właśnie te drobne elementy, dodatki składają się na nasz ostateczny wygląd i warto o nie zadbać, by wyglądały przyzwoicie, pasowały do reszty stroju i przede wszystkim do sytuacji 🙂 Pozdrawiam.
To prawda, szczegóły mogą uczynić stylizację wyjątkową, ale mogą też ją pogrążyć. Bardzo ciekawy wpis, pozdrawiam.
Janie,
Kiedyś ktoś Cię pytał o fular. Mnie on też interesuje.
Sam nie stosuję, więc też o nim nie piszę. Ale jest to bardzo stylowy dodatek, dziś już dość powszechnie dostępny. Łatwy w stosowaniu i przykuwający uwagę postronnych obserwatorów. Polecam 🙂
Spinki to świetny temat! Sam bardzo je lubię, ale nie złote, tylko zwykłe w kolorze srebrnym, a w zależności od imprezy można wybrać bardziej stonowane spinki lub bardziej śmiałe. Osobiście bardzo lubię spinki z rozłożonymi asami, które się świetnie komponują z koszulą i resztą stroju.
Janie, czy według Ciebie spinki do krawata to coś, co ma jeszcze rację bytu? Czy są reguły dotyczące ich noszenia, jak na przykład stosunek długości spinki do szerokości krawata, czy okazje, w których wypada, bądź nie, takie spinki nosić. Od taty lata temu usłyszałem, że zakłada się je podczas jedzenia, żeby nie moczyć krawata w zupie.
To dodatek chyba bardzo rzadko spotykany, nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek widział Twoje zdjęcie, na którym nosisz spinkę na krawacie i jestem ciekaw Twojego zdania na ich temat.