W różnych moich wpisach przewijają się wskazówki na temat tego, na co należy zwracać uwagę, żeby uniknąć błędów w doborze garderoby i dodatków. Czasami chodzi tu o zasady, które utrwaliły się w ciągu wielu lat rozwoju mody męskiej, ale często chodzi po prostu o estetykę. Dziś postanowiłem przypomnieć kilka przydatnych wskazówek. Myślę, że warto o tym przypominać, gdyż błędne stereotypy są bardzo silnie zakorzenione w świadomości wielu osób, a co gorsze, powtarzane w różnych poradnikach i magazynach dla mężczyzn.
Zasada jest tu bardzo prosta i oczywista: szerokość krawata powinna być zbliżona do szerokości klap w marynarce. Trzeba jednak koniecznie dodać, że wąskie klapy w marynarce wyglądają nieelegancko, zaś bardzo wąskie krawaty (tzw. śledzie) nie dość, że są nieeleganckie, to jeszcze w złym guście. To co napisałem jest dość powszechnie znane tym mężczyznom, którzy interesują się kwestiami mody i stylu. Zdaje się, że niestety – nieznane większości. Na domiar złego większość naszych rodzimych firm szyjących garnitury i marynarki, szyje je z dość wąskimi klapami. Ze świecą szukać w sklepach marynarek jednorzędowych z klapami otwartymi szerszymi niż 7 cm, lub dwurzędowych, z klapami ostrymi szerszymi niż 9 cm. Tymczasem w Europie Zachodniej standardem są obecnie klapy otwarte powyżej 9 cm w jednorzędówkach i klapy ostre powyżej 11 cm w dwurzędówkach. Natomiast trendsetterzy noszą marynarki jednorzędowe z klapami 11 – 12 cm, zaś dwurzędowe, z klapami 12 – 14 cm. Myślę, że niektórzy trochę w tym przesadzają, ale odnotowuję trend. Moim zdaniem najbardziej elegancko wyglądają marynarki jednorzędowe z klapami otwartymi 8 – 9 cm lub ostrymi 9 – 10 cm i dwurzędowe z klapami ostrymi 10 – 11 cm.
Jeśli chodzi o szerokość krawatów, sytuacja na rynku jest jeszcze gorsza, niż w przypadku klap marynarek. Na oko, 70% oferty, to krawaty o szerokości 5 – 7 cm, kolejne 20% to śledzie o szerokości poniżej 4 cm, a tylko 10% ma szerokość w granicach 8 – 9 cm. Ale problem tkwi nie tyle w ofercie, ile w świadomości modowej mężczyzn. Bo gdy zapytać w sklepach oferujących krawaty, dlaczego dominują w nich krawaty wąskie, to odpowiedź jest zawsze taka sama: ‚bo szerokie się nie sprzedają’. I nie dziwota: jeśli weźmiemy do ręki jakikolwiek magazyn dla panów, to zauważymy, że jeśli w ogóle pojawią się tam jakieś krawaty (bo dominuje w nich styl streetwearowy), to zawsze będą to krawaty wąskie: 5 – 6 cm, albo wręcz śledzie. Więc koło się zamyka: producenci oferują wąskie krawaty, magazyny i portale propagują wąskie krawaty i klienci, w przekonaniu, że taka jest moda, domagają się wąskich krawatów.
Dostosowywanie szerokości krawata do szerokości klap marynarki, ma swoje granice. Szerokość krawata nie powinna przekraczać 10 cm nawet, jeśli klapy mają 12 cm i więcej. Warto też wiedzieć, że istnieje prosty sposób na optyczne poszerzenie krawata. Sposób ten (często spotykany we Włoszech, za to prawie nigdy – w Polsce) polega na wysunięciu węższej części krawata tak, żeby układała się obok części głównej – szerokiej. Daje to ciekawy efekt, ale nie każdy będzie miał odwagę tak zrobić, bojąc się uszczypliwych uwag.
W przypadku wyłogów kołnierzyka koszuli, mamy sytuację zbliżoną do sytuacji na rynku krawatów, to znaczy wiele firm szyje koszule z małymi kołnierzykami, które w zestawieniu z marynarką i krawatem – wyglądają fatalnie. Bowiem, żeby cały zestaw wyglądał elegancko, wyłogi koszuli muszą się skrywać pod klapami marynarki. Muszę jednak oddać sprawiedliwość, że jednak część rodzimych marek koszulowych, szyje koszule z prawidłowymi kołnierzykami. Warto jednak, przy zakupach, zwracać na to uwagę, bo zdarzają się koszule z maleńkimi, brzydkimi kołnierzykami. Szczególnie w popularnych sieciówkach.
Wiem, że ciągłe wracanie do kwestii długości spodni, staje się nudne, ale stale funkcjonuje jeszcze błędny stereotyp, który powoduje, że większość mężczyzn nosi spodnie zbyt długie. Ten błędny stereotyp, powielany masowo w większości poradników i portali mówi, że na nogawkach spodni, nad butem, powinna się tworzyć jedna fałda. Ten stereotyp miał rację bytu, gdy modne były szerokie nogawki – powyżej 23 – 24 cm. Wtedy, rzeczywiście wyglądało estetycznie, gdy nogawka sięgała z tyłu do połowy cholewki buta, zaś z przodu opierała się na bucie, tworząc niewielką fałdę/załamanie. Żeby to dobrze zilustrować sięgnąłem po swój garnitur sprzed 25 lat. Nogawki spodni mają w nim 23 cm szerokości u dołu. Z fałdą/załamaniem nad butem, prezentują się estetycznie, tyle tylko, że dziś nikt nie nosi takich spodni. Natomiast spodnie o szerokości typowej dla aktualnej mody, wyglądają ładnie, gdy sięgają do górnej krawędzi cholewki buta i nie tworzą się na nich żadne fałdy ani załamania. Można sobie wyobrazić ich wydłużenie, tak aby spełniały wymogi piewców mitycznej fałdy, ale czy wtedy będą wyglądać estetycznie? Poza tym taka fałda istnieje tylko wtedy, gdy stoi się nieruchomo, a nogawki są obciągnięte od dołu. Gdy tylko zaczniemy się ruszać, owa fałda zniknie, natomiast pojawią się brzydkie zmarszczenia na całym obwodzie. I tak będzie zawsze w przypadku wąskich nogawek; trzeba przyjąć do wiadomości, że spodnie muszą być relatywnie krótkie. Przy szerokości nogawek około 18 – 19 cm powinny sięgać do górnej krawędzi cholewki buta, ale przy szerokości 16 – 17 cm, powinny się kończyć tuż poniżej kostki.
W ciągu ostatnich kilku lat, w dziedzinie poszetek, nastąpiła u nas istna rewolucja. Całkiem niedawno – już nie to, że nie było poszetek w salonach odzieżowych – co obsługa tych salonów wręcz nie znała słowa ‚poszetka’ (nazywała je ‚butonierkami’). Dziś poszetki są wszędzie i pytanie nie brzmi ‚czy poszetka?’, tylko ‚jaka poszetka?’. No właśnie – jaka? Panuje tu duża dowolność, jednak da się sformułować kilka wskazówek. Stylowa poszetka powinna mieć krawędzie uformowane w postaci wałeczka i ręcznie obrębione. Ale taka poszetka będzie wyraźnie droższa od obrębionej maszynowo, więc jeśli dla kogoś wydatek powyżej 50 zł jest problemem, to dopuszczalnym kompromisem będzie poszetka obrębiona maszynowo (do kupienia za kilkanaście zł). Warto jednak zainwestować te kilkadziesiąt złotych, dla własnego komfortu psychicznego; satysfakcja z noszenia jedwabnej poszetki z ręcznymi obrębieniami, jest duża. Jeśli w dodatku wystawimy z brustaszy jej rogi lub krawędzie, da to efekt bardzo stylowy.
Poszetka może nawiązywać kolorystycznie do krawata lub innego składnika garderoby, ale może też być zupełnie ‚odjechana’ kolorystycznie. Ważne, żeby się nie gryzła z resztą i tu z pomocą może przyjść koło kolorów, o którym poniżej. Natomiast nawiązanie poszetki do krawata jest obowiązkowe w innym obszarze, mianowicie rodzaju tkaniny. Do delikatnego jedwabnego krawata, nie będzie pasować gruba wełniana poszetka – i na odwrót: jedwabna poszetka, nie będzie pasować do wełnianego krawata. Poszetki wełniane (w tym kaszmirowe, flanelowe itp.) zdobywają ostatnio dużą popularność, więc o tej zależności trzeba pamiętać. Wełniana poszetka będzie natomiast idealna do wełnianego krawata (co oczywiste) ale także do knita i to nawet wtedy, gdy knit będzie wykonany z jedwabiu. Kolejną praktyczną wskazówką dotyczącą poszetek będzie trzymanie się zasady, że im bardziej formalny ubiór, tym poszetka powinna być mniej fantazyjnie ułożona. Do wieczorowego garnituru (oraz do smokingu) obowiązuje biała poszetka równo złożona i wystająca z brustaszy na ok. 1 – 2 cm.
O dobieraniu kolorów pisałem obszernie we wpisie Dobieranie i mieszanie kolorów. Tym razem wspomnę tylko o kole kolorów i bezpiecznej zasadzie dobierania kolorów: sąsiednich lub przeciwległych. Takie połączenia zawsze będą udane. Wprawdzie inne zestawienia kolorów też mogą być udane (decydują odcienie i nasycenie barw), ale niosą one pewne ryzyko, które praktycznie nie istnieje w przypadku kolorów sąsiednich i przeciwległych.
Zakładki przy gurcie spodni, które poszerzają je w górnej strefie, mają to do siebie, że na przestrzeni lat, raz były trendy, a innym razem passé. Jeszcze kilka lat temu były passé, ale właśnie stały się trendy. Na razie w Europie Zachodniej, bowiem do Polski trend ten dotrze za rok, może za dwa, a może wcale. Póki co polscy producenci odzieży ignorują tę modę, a szkoda, bowiem spodnie z zakładkami są, najzwyczajniej w świecie – wygodniejsze od tych bez zakładek. Warto się rozejrzeć za takimi spodniami, bowiem mieszanka: stylu, najświeższych trendów w modzie, elegancji, a przy okazji wygody, jest nie do przecenienia.
Większość polskich mężczyzn nosi marynarki ze zbyt długimi rękawami. Podobnie jak to ma miejsce w przypadku długości spodni, mamy tu do czynienia z silnie zakorzenionymi przyzwyczajeniami, które bardzo trudno zmienić. W błędnych przyzwyczajeniach utwierdzają klientów firmy odzieżowe, które z reguły szyją za długie rękawy. Zapewne wychodząc z założenia, że zawsze łatwiej jest rękawy skrócić niż je wydłużać. Niestety wielu klientów źle interpretuje te za długie rękawy uważając, że skoro takie zaprojektowała firma odzieżowa, to takie powinny pozostać. I tacy bezkrytyczni klienci wyglądają później tak, jak polityk z lewej strony na zdjęciu poniżej. A w najlepszym przypadku, tak jak polityk z prawej strony zdjęcia. Obaj mają marynarki ze zbyt długimi rękawami; ten z lewej ma je groteskowo za długie (a przy okazji zbyt obszerną i za długą marynarkę zbyt szeroką w ramionach, z zapiętym dolnym guzikiem), a ten z prawej – trochę za długie.
Długość rękawa marynarki powinna być taka, żeby spod niego wystawał mankiet koszuli na około 1,5 – 2 cm. Wtedy całość wygląda najbardziej szykownie i elegancko. Pojawia się tu oczywiście pytanie o właściwą długość rękawa koszuli, bo tu również jest sporo błędnych stereotypów i przyzwyczajeń. Nie wgłębiając się w szczegóły powiem, że rękaw koszuli powinien sięgać do przegubu nadgarstka. Infografika poniżej powinna rozwiać wszelkie wątpliwości.
Mam nadzieję, że te kilka powyższych wskazówek okaże się rzeczywiście przydatne w tworzeniu perfekcyjnych stylizacji.
A co z koszulami button-down? Czy wyłogi ich kołnierzyka też powinny chować się pod marynarką?
Jest to trudne i trochę niecelowe, bowiem guziczki w kołnierzyku są swoistą ozdobą i warto, żeby były widoczne. Ostatnio coraz częściej spotyka się koszule button down z bardzo długimi wyłogami. Wyglądają bardzo ładnie, ale i one nie zawsze skrywają się pod klapami.
Też tak sądzę, ale nie było tego kołnierzyka wymienionego w wyjątkach od reguły, to wolałem zapytać jakie masz zdanie 🙂
Panie Janie, myślę, że grafikę przedstawiającą długość rękawa warto obrócić o 90 stopni, bo niektórzy mogą pomyśleć, że długość rękawa sprawdzamy z wyciągniętą przed siebie ręką. Dla czytelników tego bloga jest oczywiste, że czynimy to z ręką swobodnie zwisającą, ale jeśli ktoś przypadkiem zerknie na tę grafikę, może podświadomie wyciągnąć błędne wnioski.
Nie pomyślałem o tym, ale mam nadzieję, że czytelnicy się domyślą.
Jednak coś w tym jest bo wiem od sprzedawców w salonach odzieżowych, że są klienci, którzy sprawdzają długość rękawa marynarki w ten sposób, że wyciągają przed siebie ręce. W ich opinii rękaw ma sięgać wtedy do nadgarstka.
Też tak kiedyś mierzyłem. Po części było to spowodowane tym, że mam długie ręce i większość ubrań na mnie miała za krótkie rękawy – więc nauczyłem się takiej metody mierzenia, żeby mieć pewność że będą dobre. W efekcie były za długie 🙂
Janie a z krawatami typu knit które standardowo mają ok 6 cm c wyjściem owszem jest zachowanie proporcji do szerokości klap marynarki a jak klapy zbyt szerokie to można zastosować tzw węższa częśc krawata wyciągnięta obok krawata sprawia wtedy wrażenie szerszego chyba idę dobrym tropem tak ?pozdrawiam
Myślę, że knity najlepiej pasują do swetrów w serek i kardiganów. W pierwszym przypadku szerokość krawata jest mało istotna, w drugim nieco bardziej, ale przez brak klap nie wyda się aż tak wąski.
cd no tak w sumie u Ciebie jest taki przykład nie doczytałem pozdr
Bywają też knity o szerokości 7 – 8 cm, ale to rzadkość.
Ostatnio zastanawiałem się nad kwestią długości spodni. Część spodni, mam wrażenie że głównie jeansów, jest szyta w dwóch wymiarach – obwodzie pasa i długości nogawki. Dobranie pasujących spodni spośród takich jest stosunkowo łatwe. Większość jednak spodni ma jednak jeden wymiar. Dobranie takich spodni jest kompromisem, więc jako że łatwiej jest poprawić długość nogawek niż szerokość w pasie, oraz łatwiej jest nogawki skrócić niż wydłużyć, logicznym jest szyć te spodnie z nogawkami „na zapas” (oczywiście w granicach rozsądku) i oczekiwać że klient dobierze je tak by pasowały w pasie a nogawki dopasować u krawca.
Natomiast klienci widzą za długie nogawki, uznają że „tak ma być” i nie zaprzątają sobie głowy poprawkami krawieckimi. Nawet gdy sklep oferuje taką usługę nieodpłatnie.
Z dżinsami jest jeszcze taki problem, ze po pierwszym praniu się dość znacznie kurczą. Operację skracania należałoby wykonać dopiero po praniu a do tego czasu po prostu podwijać nogawki.
Panie Janie, mam dwa pytania:
Ostatnio kupiłem kilka krawatów Wólczanki o szerokości 8 cm (najszersze, jakie były w ofercie), czyli w zasadzie wszystko powinno być zgodnie z powyższymi zasadami. Jednak krawaty są tak dziwnie uszyte, że dosyć mocno się zwężają i w miejscu, gdzie wypada węzeł, są na tyle wąskie, że nie sposób uzyskać ładnego, grubego węzła poza Windsorem. Jak żyć? To jeszcze nie jest właściwe pytanie 😉 Czy może Pan podpowiedzieć, gdzie szukać porządnie uszytych krawatów?
I drugie pytanie: Co Pan sądzi o obecnej modzie na brak skarpet do garniturów? W zasadzie trudno znaleźć zdjęcia z Pitti Uomo, na których mężczyźni noszą skarpetki, chyba, że celowo eksponują jakieś ciekawe wzory, a i na naszych ulicach widuję mężczyzn podążających za tą modą. Osobiście nie uważam, że to ładnie wygląda. A dodatkowo skarpetki zatrzymują pot ze stopy i jeśli ich nie ma, cały pot idzie w buty. Nie „pachnie” mi to zbyt estetycznie.
Powinieneś koniecznie przeczytać wpis: Co to znaczy ładnie zawiązany krawat? Przypuszczam, że jesteś wysokiego wzrostu i standardowe krawaty są dla Ciebie za krótkie. We wpisie znajdziesz wyjaśnienie co wspólnego z ładnym węzłem ma długość krawata oraz uzyskasz odpowiedź na swoje pierwsze pytanie.
W stwierdzeniu ’buty noszone bez skarpet’ jest pewien skrót myślowy. Bo skarpety prawie zawsze jednak są tyle tylko, że tzw. stópki, czyli takie, które nie wystają ponad krawędź cholewki. We Włoszech noszenie butów z takimi skarpetami jest standardem, u nas wywołuje w większości przypadków negatywne reakcje. Ja uważam, że do garnituru należy jednak zakładać normalne skarpety. Natomiast w letnich stylizacjach każualowych z użyciem loafersów, mokasynów lub butów żeglarskich – nie powinno się zakładać normalnych długich skarpet, lecz wspomniane stópki. Czyli pokazywać gołą kostkę. Jeśli zakłada się szorty i do tego mokasyny lub espadryle, to założenie normalnych skarpet jest wykluczone. A propos espadryli: do nich, podobnie jak do sandałów, nie powinno się zakładać nawet stópek, lecz wkładać je na bosą stopę.
Dziękuję. Znam ten wpis o krawatach i wydaje mi się, że z moimi 180 cm wzrostu nie kwalifikuję się jeszcze do kupowania krawatów dla bardzo wysokich osób.
Czołem!
Wydaje mi się, że na zdjęciu tytułowym stylizacja oznaczona jako „Dobrze” dodaje modelowi kilka kilogramów. To pewnie efekt kołnierzyka i krawata.
Jeśli więc ktoś jest korpulentny, to stosując się do tych zaleceń wyrządzi sobie raczej krzywdę…
A może tylko mi się wydaje… 🙂
Jeśli zaś chodzi o długość spodni, to będę się upierał, że muszą, choćby lekko, muskać buta – inaczej będą wyglądały jak „z młodszego brata”. Oczywiście nie dotyczy to zwężanych spodni noszonych np. do mokasynów.
Uszanowanie.
Panie Janie,
Nie do końca zgadzam się z krytyką wąskich krawatów. Uważam, że do szczupłych sylwetek mogą wyglądać dobrze – nadają nieco dynamizmu. Zdjęcia 7 i 8 nie są moim zdaniem rażące. Zestaw „wąska klapa-wąski krawat”, faktycznie promowany przez świat modowy, nie powinien być potępiany w czambuł, bo są osoby, które dobrze w nim wyglądają (oczywiście nie wszystkie). Ponadto pisząc, że wszystkie kołnierzyki powinny się chować pod kołnierz eliminuje Pan praktycznie wszystkie klasyczne kenty… np. we Francji to nie przejdzie („col francais”!) Natomiast pełna zgoda, że „dwurzędówka z szerokimi klapami=obowiązkowo kołnierzyk chowający się pod marynarką”. Reasumując: uważam, że „szeroko-szeroko” i „wąsko-wąsko” są opcjami prawidłowymi, byle dostosowanymi do urody. Niewłaściwe są opcje „szeroko-wąsko” i „wąsko-szeroko”).
Pozdrawiam,
Tomasz
Najwyraźniej Pana zdanie podziela też Facebook, gdyż odrzucił zamówioną przeze mnie promocję tego wpisu ze względu na to, że jego treści są sprzeczne z zasadami Facebooka 😉
Już są zgodne, pojawiło mi się w sponsorowanych
Tak. Prawdopodobnie napisy na zdjęciu spowodowały automatyczne odrzucenie, ale później ktoś zweryfikował.
To był oczywiście żart, że FB odrzuca post z uwagi na promowanie szerokich klap 🙂
Wszystko musi być perfekcyjne 😉 Taki elegancki mężczyzna podoba się każdej kobiecie 🙂
Rewelacyjny wpis. Nie znalazłem w internecie lepszego wpisu na temat prawidłowej „rozmiarówki”. Wielkie ukłony dla autora. Pozdrawiam
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Przyodziewek i w ogóle wizerunek szefa polskiej dyplomacji zdaje się odzwierciedlać jakość i estetykę tego, co jegomość ma w głowie. Takie niechlujstwo…. coś niebywałego. Super artykuł i w ogóle ciekawa strona, Panie Janie. Dodane do ulubionych. Pozdrawiam.
Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do częstych odwiedzin.
A co Pan myśli o bardzo cienkich krawatach? Mój znajomy nosi tylko takie i trudno go przekonać do innego wyboru. Ja uważam, że grubszy krawat lepiej wygląda.
Wąskie krawaty uważam za brzydkie i w złym guście, ale to moja opinia, a nie niepodważalna zasada.