Prawo powielaczowe w praktyce

prawo powielaczowe

Pojęcie prawo powielaczowe wywodzi się z okresu PRL-u, kiedy to omnipotentna władza mogła działać według własnego uznania nie oglądając się na obowiązujące prawo. Żeby jednak terenowe przedstawicielstwa władzy wiedziały jak mają postępować, władza centralna wysyłała im instrukcje. Takie instrukcje – napisane na maszynie i powielone prymitywnymi metodami kopiowania, na urządzeniach zwanym powielaczami – były rozsyłane do odpowiednich organów, a te zaczynały je stosować w kontaktach z obywatelami. Oczywiście taka metoda działania była zwykłym bezprawiem, ale obywatel był całkowicie bezsilny w kontaktach z władzą. Wprawdzie mógł się odwoływać do sądu, ale przecież sądy były zdominowane przez rządzącą partię, zaś sędziowie posłusznie wykonywali jej polecenia. Więc tak czy inaczej prawo powielaczowe było skuteczne i stanowiło jeden z charakterystycznych wyróżników tamtej epoki.

Ponieważ obecnie przeżywamy swego rodzaju deja vu, zaś sprawdzone rozwiązania rodem z PRL-u znajdują dość powszechne zastosowania, nie inaczej jest z prawem powielaczowym. Wprawdzie określenie: prawo powielaczowe brzmi mocno anachronicznie, ale ma w sobie niezaprzeczalny ładunek emocjonalny. Złowieszczy – dla większości obywateli oraz optymistyczny dla władzy. Oto z artykułu w Interia.pl możemy się dowiedzieć o podwyżce akcyzy na używane samochody osobowe pochodzące z prywatnego importu, dokonanej metodą prawa powielaczowego. Od 1 października wprowadzono nowe wzory deklaracji akcyzowych, a przy okazji do urzędów skarbowych rozesłano ’ramowe wytyczne Ministerstwa Finansów dotyczące nowego sposobu naliczania akcyzy’, które przy pomocy pewnych kruczków, podnoszą akcyzę od kilkuset do kilku tysięcy złotych za niektóre sprowadzane samochody.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że nową wyższą akcyzą zostaną objęte wyłącznie samochody wyprodukowane w latach 2012 – 2017. Samochody starsze będą obciążane akcyzą na tym samym poziomie jak poprzednio. Czyli nowe prawo powielaczowe jest sprzeczne z filozofią, o której sporo się u nas mówiło jakiś czas temu i która przybrała już nawet postać projektu ustawy. Ale projekt utknął w ministerstwach i nie słychać na razie o jego dalszym procedowaniu. Filozofia, o której piszę sprowadzała się do tego, żeby zniechęcać do importu starych samochodów, które emitują dużą ilość zanieczyszczeń, a zachęcać do importu nowszych, które spełniają bardzo wyśrubowane normy emisyjne. Owo zniechęcanie i zachęcanie miało mieć formę finansową: samochody emitujące więcej zanieczyszczeń (co w praktyce oznacza samochody starsze) miały być obciążone wyższą akcyzą, zaś samochody 'czystsze’ – mniejszą. Za sprawą ministra finansów stało się odwrotnie.

Oczywiście tak samo jak za czasów PRL-u tak i dzisiaj, prawo powielaczowe nie jest żadnym prawem tylko formą bezprawia. Dlatego warto przypomnieć fragment wiersza Juliana Tuwima, zatytułowanego Modlitwa:

Lecz nade wszystko – słowom naszym,
Zmienionym chytrze przez krętaczy,
Jedyność przywróć i prawdziwość:
Niech prawo zawsze prawo znaczy,
A sprawiedliwość – sprawiedliwość.

4 komentarze

  1. zapinmiotodement 08/10/2017
  2. Wojtek G. 09/10/2017
    • Jan Adamski 09/10/2017
      • Wojtek G. 10/10/2017

Dodaj komentarz