Uzwiązkowienie

uzwiązkowienie

Stosunkowo niedawno powstałe i fatalnie brzmiące słowo: uzwiązkowienie, robi od lat dużą karierę. Dzieje się tak nie bez powodu: związki zawodowe mają w Polsce silną pozycję, szczególnie w spółkach należących do Skarbu Państwa. Trzeba wiedzieć, że w spółkach państwowych mniej ma się na uwadze interes samych spółek, a bardziej interes społeczny, spokój społeczny, interes państwowy, czy interes partyjny (menedżerami są tam nominaci partii rządzącej). Te dwa ostatnie interesy są zresztą często mylone ze sobą. W każdym razie spółki państwowe są wdzięcznym obiektem do drenowania przez różne układy, w tym m.in. układy związkowe. A gdy zostaną już wydrenowane do dna, to na pensje ich pracowników muszą się zrzucać inni podatnicy, albo inne spółki państwowe, które chwilowo mają jeszcze nadwyżki. Nic więc dziwnego, że do związków garnie się wiele osób. Wskaźnik mówiący o tym jaki procent pracowników należy do organizacji związkowych, to właśnie tytułowe uzwiązkowienie.

We wszystkich krajach europejskich uzwiązkowienie jest znacznie większe w sektorze publicznym niż w prywatnym. Natomiast średnie uzwiązkowienie w skali poszczególnych krajów – jest dość mizerne. Np. w bardzo zsocjalizowanej Francji wynosi marne 8%. Aż trudno uwierzyć, że jest tak małe, gdy w ostatnich dniach czyta się doniesienia o strajku kolejarzy, który paraliżuje kraj. No ale na kolei uzwiązkowienie jest znacznie większe od francuskiej średniej. Poza tym jeśli rząd usiłuje odebrać pracownikom kolei dożywotnią gwarancję zatrudnienia oraz chce podwyższyć wiek emerytalny z 50 do 60 lat, to jest o co walczyć. W Niemczech średnie uzwiązkowienie jest znacznie wyższe niż we Francji i wynosi około 20%, czyli mniej więcej tyle ile wynosi średnia unijna. Najwyższe uzwiązkowienie występuje w krajach skandynawskich: od 52% w Norwegii do aż 74% w Finlandii.

A jak na tym tle wygląda Polska? Jeśli chodzi o średnią krajową – to słabo – poniżej średniej unijnej, ale mamy swoich championów, z których możemy być dumni. Z artykułu na portalu wnp.pl możemy się dowiedzieć, że w Jastrzębskiej Spółce Węglowej (JSW) uzwiązkowienie wynosi… 136,8%. Do związków zawodowych należy tam 28.500 pracowników na niecałe 21.000 zatrudnionych. Trzeba przyznać, że liczba związkowców robi wrażenie. Ale jeszcze większe wrażenie robi liczba organizacji związkowych działających w JSW. Jest ich bowiem… 65. Tajemnica tego fenomenu tkwi oczywiście w tym, że pensje działaczom związkowym (których jedynym zajęciem jest „praca” związkowa) nie są płacone ze składek członkowskich, lecz płaci je pracodawca. Ściślej rzecz biorąc pracodawca jest zmuszony do płacenia pensji za związkową działalność, przez ustawę o związkach zawodowych.

Mając tak silne poparcie licznych członków, związkowcy z JSW są bardzo skuteczni w walce o podwyżki. Kilka miesięcy temu dowiedzieliśmy się, że wywalczyli jednorazową dodatkową wypłatę w wysokości 4300 zł na pracownika, oraz zwiększenie ekwiwalentu za posiłki profilaktyczne. Jeśli ktoś nie wie co to są posiłki profilaktyczne, to wyjaśniam, że nazwa nie ma żadnego znaczenia; chodzi po prostu o dodatkową kasę. Natomiast dosłownie kilka dni temu dowiedzieliśmy się, że zostały – przed terminem – odblokowane różne przywileje górnicze, które ponad rok temu, gdy spółka była na krawędzi bankructwa, zostały zawieszone na trzy lata. A jak to się stało, że spółka, która była na krawędzi bankructwa tak szybko stanęła na nogi? To bardzo proste: ogromne pieniądze zostały przetransferowane do JSW z innych spółek państwowych. Ale to już temat na inny felieton. A w JSW uzwiązkowienie zapewne wzrośnie skoro związki działają tak skutecznie. Ciekawe czy dojdzie do 200%?

Dodaj komentarz