Księga zdziwień odc. 82

Dzisiejsza Księga zdziwień odnotowuje banalny przypadek z codziennego życia, który jednak zmusza do zastanowienia się nad jakością produktów spożywczych oferowanych w naszych sklepach. Otóż mam kota, który gardzi specjalistyczną karmą dla kotów (mój kot nie kupowałby Whiskas), za to z apetytem zjada surowe mięso. I w tym leży clou sprawy, bowiem owszem, zjada mięso, ale nie każde. Mięsa kupowanego w niektórych sklepach nie tknie, choćby miał paść z głodu. Przypuszczam, że mięso to jest faszerowane jakąś chemią, która przez kota jest identyfikowana jako trucizna. Ale jeśli kot – swoim instynktem – wyczuwa truciznę, to czy aby na pewno mięso to jest bezpieczne dla ludzi? Jestem przekonany, że jest też szkodliwe dla ludzi, dlatego nie kupuję i odradzam kupowanie znajomym w tych sklepach, które nie przeszły pozytywnie testu mojego kota. Kłopot w tym, że takich sklepów, w mojej najbliższej okolicy, jest większość. Niektóre z nich oferują duży wybór mięs i wędlin, mają doskonałe wyposażenie techniczne a produkty są ładnie wyeksponowane. Cóż z tego, jeśli oferują mięso niejadalne lub wręcz trujące!

Próbowałem zainteresować opisanym problemem właścicieli sklepów, ale spotkałem się z obojętnością, a w jednym przypadku – z wrogością. Być może właściciele sklepów są nieświadomi tego, że mięso, które otrzymują od swoich dostawców jest nafaszerowane jakimiś substancjami chemicznymi, prawdopodobnie szkodliwymi dla zdrowia konsumentów. Ale to mnie właśnie dziwi: żyłem w przekonaniu, że rynek artykułów spożywczych, a już rynek mięsny w szczególności, są pod ścisłym nadzorem wyspecjalizowanych organów kontrolnych, które nie dopuszczają do handlu produktami skażonymi lub groźnymi dla zdrowia. Z drugiej strony nie jest możliwe kontrolowanie całego asortymentu artykułów spożywczych, które trafiają do handlu. Zaś biorąc pod uwagę, że dla wielu nabywców podstawowym kryterium zakupu jest cena, można się spodziewać różnych działań nieuczciwych dostawców, którzy dla obniżenia kosztów nie zawahają się przed żadnym wybiegiem.

W efekcie niejadalne (prawdopodobnie) mięso trafia na stoły i jest z apetytem zjadane przez ludzi. Koty nie dają się na nie nabrać.

10 komentarzy

  1. Jakub 21/09/2018
    • Jan Adamski 21/09/2018
      • LadyM. 24/09/2018
        • Jan Adamski 24/09/2018
  2. roniu 21/09/2018
    • LadyM. 24/09/2018
  3. Mad 21/09/2018
  4. mmm777 22/09/2018
  5. LadyM. 24/09/2018

Skomentuj Jan Adamski Anuluj pisanie odpowiedzi