Tytułowe brukowanie piekła nawiązuje do znanego przysłowia mówiącego, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Co znaczy, że dobre intencje niewiele są warte, jeśli nie towarzyszy im działanie pozwalające osiągnąć cel. Mam nieodparte wrażenie, że kolejne nasze rządy od co najmniej dekady, a w ostatnich trzech latach szczególnie, mają dobre chęci, ale złe działania. I wyraźnie cierpią na rozdwojenie jaźni: z jednej strony głoszą hasła o konieczności tworzenia dobrych warunków do rozwijania aktywności ludzi pracowitych, przedsiębiorczych i zaradnych, a z drugiej – wprowadzają przepisy, które tę aktywność tłamszą, zaś urzędnikom dają do ręki narzędzia do niszczenia firm i ludzi. Z czego urzędnicy skwapliwie korzystają.
Na zdjęciu powyżej widzimy panią Jadwigę Emilewicz – minister Przedsiębiorczości i technologii, która w rządzie Mateusza Morawieckiego wydaje się być odpowiedzialna z brukowanie piekła. W wywiadzie, którego udzieliła niedawno portalowi MamBiznes.pl możemy poznać wiele jej dobrych chęci, które są bez wątpienia słuszne i godne uznania, ale niestety pozostają w sprzeczności z faktycznymi decyzjami podejmowanymi przez rząd oraz aktami prawnymi przez ten rząd przygotowywanymi i następnie uchwalanymi przez Sejm.
Już na wstępie wywiadu pani minister mówi: Szerokie spectrum zmian, nad którymi pracujemy (…) mają stworzyć korzystne warunki dla polskiej przedsiębiorczości. Założenie, że państwo jest przyjazne wobec przedsiębiorców jest fundamentem filozofii, która stoi za projektami MPiT. A w dalszej części rozmowy dodaje: Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii zostało powołane po to, aby ułatwić zakładanie i prowadzenie działalności gospodarczej w Polsce. Robimy to znosząc bariery administracyjne i zmieniając prawo, tak aby prowadzenie firmy było łatwiejsze. Jednym z najważniejszych projektów, który realizuje ten cel jest Konstytucja Biznesu. To pakiet pięciu ustaw, które mają pomóc zbudować na nowo partnerskie relacje między przedsiębiorcami a urzędnikami i ułatwić założenie oraz prowadzenie firmy w Polsce. Służą temu m.in. zapisane w Konstytucji Biznesu zasady m.in. domniemania uczciwości przedsiębiorcy, przyjaznej interpretacji przepisów oraz kluczowej zasady „co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone”.
Słuchając tych zapewnień o przychylaniu nieba przedsiębiorcom, warto mieć na uwadze sprawę, która niedawno odbiła się szerokim echem w środowisku biznesowym. Mam na myśli tajną instrukcję Izby Administracji Skarbowej z Kielc (można o niej przeczytać m.in. tutaj), z której wynika, że kontrolerzy mają skupić swoją uwagę na dużych i uczciwych firmach z uwagi na to, że z firmami-oszustami zupełnie sobie nie radzą, zaś plan nakładanych kar musi zostać wykonany. Anonimowy urzędnik KAS, który upublicznił instrukcję napisał m.in.: Nie wykazuj majątku, wyprowadź go za granicę, narób przekrętów i ogłoś upadłość, a będziesz bezkarny. Tak działa KAS. Dalej bijmy słabych. Taka jest pragmatyka od początku funkcjonowania Krajowej Administracji Skarbowej (cytat za nczs.com). Instrukcja nakazuje m.in. wydawać decyzje o zabezpieczeniu (np. blokować rachunki) już na etapie kontroli, bez czekania na sformułowanie wniosków końcowych.
W niedawnym wpisie George Orwell Rok 2018 pisałem o systemie STIR, który pozwala fiskusowi śledzić wszystkie transakcje na wszystkich rachunkach bankowych wszystkich podatników, wychwytywać transakcje podejrzane i wskutek takiego wykrycia, blokować rachunki na 3 miesiące. Ponieważ algorytmy programów śledzących są tajne, jest to idealne narzędzie do niszczenia firm i to bynajmniej nie tych nieuczciwych, ale tych, które z jakiegoś powodu podpadną urzędnikom, albo po prostu zostaną wybrane losowo dla wykonania planu. Na razie nie wiadomo jakie ogólne skutki dla przedsiębiorców będzie miało wprowadzenie systemu STIR, gdyż jest on w początkowej fazie. Ja widzę sprawę w czarnych barwach, bowiem zawsze jest tak, że gdy urzędnik dostaje nowe narzędzie do zniszczenia przedsiębiorcy, to prędzej czy późnij z niego skorzysta. Tym chętniej, jeśli może liczyć na przychylność swoich przełożonych.
Wielokrotnie, w różnych wpisach na blogu, stawiałem tezę, że państwo polskie jest wrogo nastawione do przedsiębiorców. Szczególnie do dużych koncernów międzynarodowych, które nazywa obcym kapitałem, ale także do małych i mikro przedsiębiorstw prowadzonych przez osoby fizyczne – ludzi pracowitych i zaradnych. Dowodem na poparcie takiej tezy jest zakres stosowania dwóch przepisów obecnych w naszym systemie prawnym. Pierwszy z nich to zasada in dubio pro tributario, która mówi o rozstrzyganiu na korzyść podatnika wszelkich wątpliwości prawa podatkowego, których jednoznaczna interpretacja jest niemożliwa. Otóż zasada ta jest praktycznie martwa, bowiem urzędy Krajowej Administracji Skarbowej nigdy nie przyznają, że istnieją jakiekolwiek wątpliwości. One zawsze rozstrzygają na niekorzyść podatnika, zaś zasadę in dubio pro tributario odrzucają twierdząc, że przecież nie ma mowy o wątpliwościach; urzędy są pewne swojej interpretacji.
Drugim przepisem będącym probierzem stosunku państwa do przedsiębiorców jest klauzula omijania prawa podatkowego. W uproszczeniu chodzi o to, że jeśli są dwa (lub więcej) zgodne z prawem sposoby przeprowadzenia transakcji, które skutkują różnym obciążeniem podatkowym, to podatnik ma obowiązek wybrać ten, który jest obciążony większym podatkiem. Czyli ma wybrać ten (podkreślam, że spośród sposobów zgodnych z prawem), który jest dla niego mniej korzystny. Każdy zapewne czuje podskórnie, że to absurd. Dodam jeszcze, że w dodatku sprzeczny z Kodeksem spółek handlowych, który to kodeks zobowiązuje do wybierania wariantów najbardziej korzystnych dla podmiotów gospodarczych, zaś wybranie wariantu mniej korzystnego jest zagrożone odpowiedzialnością karną, jako działanie na szkodę spółki. Tym niemniej klauzula omijania prawa podatkowego ma się dobrze i jest ciągle obudowywana nowymi przepisami szczegółowymi, które coraz bardziej zacieśniają pole manewru przedsiębiorcy.
Za brukowanie piekła wziął się ostatnio sam prezes Jarosław Kaczyński, który kilka dni temu powiedział: Trzeba (…) wyrwać tę strefę [Podkarpacie] z tego mechanizmu, który powstrzymuje Polskę, z tej ciężkiej pokrywy, którą mają na głowie dobrzy, uczciwi, polscy biznesmeni. To zaskakująco trafna diagnoza, chociaż pan prezes Kaczyński nie wyjaśnił dlaczego ta pokrywa tkwi ciągle na głowach biznesmenów po trzech latach rządów jego ugrupowania. Jako winnych wskazał: monopole, kartele i układy, zapominając o wysokich i ciągle rosnących podatkach, przeregulowaniu gospodarki, skomplikowanym i niejednoznacznym prawie, złej atmosferze wokół prywatnych przedsiębiorców (wyciszonej na czas kampanii wyborczej) czy wrogości urzędników. Ale jeśli chodzi o brukowanie piekła dobrymi chęciami, to odniósł bez wątpienia kolejny, spektakularny sukces.
Janie!
To co opisałeś to doprawdy drobiazgi.Bodajże w zeszłym roku prasa ujawniła przerażające projekty:
1/MON opracował projekt ustawy mocą której Minister stworzy listę przedsiębiorstw firm itp. a każdy przedsiębiorca wpisany na listę nie mógłby bez zgody Ministra frmy zbyć, zlikwidować lub zmienić profilu działalności.Za brak podporządkowania się miały grozić surowe kary i objęcie firmy w zarząd państwowy.
2.Pan Minister Mariusz Kamiński przygotował projekt drastycznie rozszerzający listę osób zobowiązanych do składania oświadczeń majątkowych. Co więcej takie oświadczenia należałoby składać raz na miesiąc.
Nie wiem jaki był dalszy los tych projektów ale sam pomysł był przerażający.
Mnie też przeraża wiele decyzji naszych “umiłowanych przywódców”, gdy sobie uświadamiam ich dalekosiężne skutki. Często zadaję sobie pytanie czy, w miarę upływu czasu, jestem coraz bardziej wyczulony na te sprawy, czy może wzrasta liczba decyzji głupich i szkodliwych dla Polski i Polaków. A może i jedno, i drugie?