Test krawatów, czy raczej przegląd krawatów pochodzących od różnych producentów, planowałem od dawna, jednak jego termin ciągle przesuwałem. W końcu zdecydowałem się zwrócić do różnych producentów krawatów z pytaniem, czy byliby zainteresowani przesłaniem swoich krawatów celem ich przetestowania i opisania w dedykowanym artykule na blogu. Odzew był bardzo pozytywny: 15 marek zgłosiło chęć uczestnictwa, zaś krawaty przesłało 13 firm. Jednak krawaty dwóch z nich nie spełniały wyznaczonego przeze mnie kryterium minimalnej szerokości, którą określiłem na 7,5 cm. Tak więc ostatecznie przedstawiam test krawatów 11 marek: EM Men’s Accesories, Emanuel Berg, Miler, Nonchalant, Osovski, Poszetka.com, Republic of Ties, Silk & Linen, Van Thorn, White Scissors, Zack Roman.
Oprócz założenia, że szerokość krawata w najszerszym miejscu nie może być mniejsza niż 7,5 cm, określiłem także inne kryteria: każdy z producentów wybiera dwa krawaty według swojego uznania (z założenia takie, którymi chciałby się pochwalić) i przesyła mi je na własny koszt. Po zakończeniu testu odsyłam krawaty na mój koszt. Do krawatów można było dołączyć pasujące do nich poszetki, ale nie było to konieczne. Testowane krawaty należą do różnych klas cenowych; od budżetowych do luksusowych. Dlatego nie tworzę listy rankingowej i nie oceniam krawatów w kategoriach lepszy-gorszy. Po prostu opisuję wrażenia jakie miałem podczas ich oględzin, wiązania i noszenia. Moje refleksje wspieram zdjęciami, na których można zobaczyć jak krawaty się układają i jakie tworzą węzły. W większości przypadków zastosowałem węzeł four-in-hand, a jeśli krawat był odpowiednio cienki, to węzeł Albert.
Zanim przejdę do opisu poszczególnych krawatów, chciałbym podzielić się kilkoma ogólnymi refleksjami na temat tego męskiego dodatku. Przy czym muszę dodać, że uważam krawat za jeden z najważniejszych elementów męskiej stylizacji i sam noszę go często, niekiedy tylko zamieniając na muszkę. Boleję nad tym, że coraz więcej mężczyzn uważa krawat za dodatek niepotrzebny. Wytworzyła się nawet swoista moda na stylizacje składające się z eleganckiego garnituru (nierzadko szytego na miarę), dobrej jakości koszuli i eleganckich butów, ale bez krawata. To, że mężczyzna tak ubrany wygląda mniej elegancko niż z krawatem – jest oczywiste. Ale moim zdaniem wygląda też tak, jakby się nie do końca ubrał. Czy bezkrawatowe stylizacje staną się wkrótce oznaką dobrego stylu? Mam nadzieję, że nie, aczkolwiek nie sposób nie odnotować faktu, że nawet na Pitti Uomo można spotkać coraz więcej bezkrawatowych elegantów. Czy ciągle zasługują na miano elegantów?
Ozdobna funkcja krawata nie wywodzi się z żadnej funkcji użytkowej w przeszłości, jak to np. ma miejsce w przypadku butonierki. Od początku był pomyślany jako tylko i wyłącznie ozdoba. Dość powszechnie przyjmuje się, ze krawat wymyślili Chorwaci, co jednak nie w pełni odpowiada prawdzie. Jednak trudno zaprzeczyć, że francuska nazwa cravate wywodzi się od słowa Croate, czyli Chorwat, zaś szeroka popularyzacja krawatów zaczęła się w roku 1660 kiedy to król Francji Ludwik XIV, zachwycony chustami wiązanymi na szyjach żołnierzy najemnego regimentu jeźdźców chorwackich, postanowił je wprowadzić na salony. Trzeba jednak pamiętać, że ozdobne chusty wiązane na szyjach żołnierzy możemy zobaczyć w słynnej terakotowej armii chińskiego cesarza Qin Shi Huanga (III w. p.n.e.) oraz u rzymskich legionistów uwiecznionych w marmurze na kolumnie Trajana (II w. n.e.). Współczesna forma krawatów ukształtowała się dopiero na przełomie XIX i XX wieku, m.in. za sprawą słynnych dandysów takich jak: Oscar Wilde, Salvador Dali czy Fred Astaire.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę jak duży postęp dokonał się u nas w ciągu kilku ostatnich lat, jeśli chodzi o jakość krawatów. Przede wszystkim zmieniły się tkaniny, z których krawaty są szyte. Kiedyś dominował zwykły drukowany jedwab lub – co gorsza – tzw. sztuczny jedwab czyli mieszanka poliestru z poliamidem (nylonem). Dziś krawaty ze sztucznego jedwabiu występują rzadko (choć całkiem nie zniknęły), za to pojawiło się mnóstwo tkanin krawatowych z włókien naturalnych lub ich mieszanek, tkanych w specjalny sposób, który daje piękną i niebanalną fakturę. Len, wełna czy kaszmir, które jeszcze niedawno zupełnie się nie kojarzyły z krawatami – dziś robią furorę. Krawaty stały się bardzo różnorodne i po prostu piękne. Dlaczego w sytuacji powszechnej dostępności tak pięknych krawatów, tak wielu mężczyzn z nich rezygnuje? Doprawdy nie wiem 🙁
Jednak obok ogromnego postępu w zakresie krawatowych tkanin, a także wewnętrznych wkładów oraz szycia (ręcznego zamiast maszynowego), w jednym aspekcie krawatowego rynku panuje całkowity zastój. Mianowicie prawie wszyscy producenci szyją krawaty w jednym rozmiarze (długości), Takie krawaty sprawdzają się w przypadku mężczyzn o wzroście 175 – 185 cm, ale zupełnie nie nadają się dla mężczyzn o wzroście poniżej 170 cm lub powyżej 190 cm. Ci pierwsi są skazani na nieproporcjonalnie wielkie węzły, ci drudzy – na węzły filigranowe, które nie dość, że są brzydkie ze względu na filigranowość właśnie, to w dodatku zupełnie nie pasują do postury, która w przypadku mężczyzn o wzroście 190 – 200 cm potrafi być potężna. O tym problemie pisałem szerzej we wpisie Co to znaczy: 'ładnie zawiązany krawat’? Wyraźnie też wystąpi on w tym teście.
Po tym dość długim wstępie czas przejść do prezentacji krawatów poszczególnych producentów, którzy zostali uszeregowani w kolejności alfabetycznej.
Firma EM Men’s Accesories przysłała do testu krawaty: bawełniany (szary w kratę) i jedwabny (jednolity granatowy). Krawat jedwabny jest uszyty z bardzo miękkiej tkaniny o fakturze przypominającej aksamit, co powoduje, że jest bardzo miły w dotyku. Jego wkład jest miękki lecz niezbyt gruby. Wymiary to: 142 cm długości i 8,5 cm szerokości. Krawat bawełniany jest wykonany z dość sztywnej i niezbyt miłej w dotyku tkaniny. Wkład nie jest zbyt gruby i jest w miarę miękki, ale i tak sztywność krawata i jego podatność na kształtowanie węzła są zdeterminowane sztywnością tkaniny zewnętrznej. Wymiary: 158 x 7,5 cm.
Granatowy, jedwabny krawat EM Men’s Accesories okazał się niemal idealnie dostosowany do mojego wzrostu: wielkość węzła zawiązanego four-in-hand okazała się właściwa, zaś wąska końcówka prawie zrównała się z szeroką. Można go było zawiązać w nieco innym miejscu i wtedy wąska końcówka całkowicie zniknęłaby zasłonięta przez szeroką (krawat sięgałby wtedy około 1 cm niżej). Samo wiązanie było dziecinnie łatwe, a łezka tworzyła się samoczynnie. Węzeł wyszedł bardzo proporcjonalny i ładnie wypełniony.
Bawełniany krawat w kratę okazał się za długi przy zawiązaniu węzłem four-in-hand. To nie jest zbyt duży problem; gdybym taki krawat kupił, to oddałbym go krawcowej celem skrócenia. Gorzej, że sztywność krawata spowodowała, że żadną miarą nie udało się uzyskać w nim łezki. To go nie dyskwalifikuje, ale czyni mniej stylowym. Natomiast wielkość, wypełnienie i proporcje węzła nie budzą zastrzeżeń.
Krawaty od Emanuela Berga są przykładem zaawansowanych tkanin krawatowych, o jakich wspominałem na wstępie. Otrzymałem do testu krawat wełniany (szary w groszki) oraz jedwabny (granatowy w paski), a także pasujące do nich poszetki – wełnianą i jedwabną. Oba krawaty mają bardzo przyjemny chwyt, choć – co oczywiste – zupełnie różny. Wkłady w obu krawatach są bardzo miękkie, ale dość cienkie. Wymiary krawatów to: 151 cm długości i 8 cm szerokości.
Bardzo klasyczny, jedwabny krawat w ukośne paski budził moje obawy: czy ze względu na swoją niewielką ale wyraźną sztywność – da się ładnie zawiązać, i czy ze względu na śliskość tkaniny – nie będzie miał tendencji do samoluzowania się. Obawy okazały się płonne; węzeł four-in-hand wyszedł naprawdę piękny oraz dobrze wypełniony i trzymał się doskonale. Nasycony kolor, prostota wzoru przy jednoczesnej jego wyrazistości oraz delikatny połysk sprawiały, że krawat na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie produktu luksusowego. No i ten węzeł! Jak by powiedział arcybiskup Mordowicz: skromny, a piękny 🙂 Krawat okazał się trochę za długi jak na mój wzrost – kwalifikował się do niewielkiego skrócenia.
Lubię krawaty z wełny ze względu na łatwość wiązania oraz miękkość, która powoduje, że krawat bardzo ładnie się układa. Nie inaczej jest z krawatem w groszki, który – oprócz tego, że jest za długi (na mój wzrost) – jest niemal idealny. Węzeł ma kształt mniej wydłużony niż miało to miejsce w przypadku krawata jedwabnego i jest bardziej wypełniony. Przy wiązaniu węzła four-in-hand łezka tworzy się samoczynnie bez żadnego dodatkowego wsparcia. Warto też zwrócić uwagę na wełnianą poszetkę – szarą z szarobrązowymi krawędziami. Pomimo braku jakichkolwiek wzorów, prezentuje się doskonale.
Firma Miler była jedną z dwóch, które do krawatów dołączyły pasujące do nich poszetki. Krawaty: bordowy wełniany i granatowy jedwabny mają szerokość 8 cm, zaś ich długość minimalnie się różni: wełniany mierzy 144 cm a jedwabny – 147 cm. Krawaty sprawiają jak najlepsze wrażenie; są uszyte z tkanin bardzo dobrej jakości. Szczególnie krawat wełniany wygląda bardzo atrakcyjnie; gdy nie znałem jeszcze składu to oceniłem, ze jest to mieszanka wełny z jedwabiem i to z przewagą jedwabiu. Okazało się, że to czysta wełna. Krawat jest miękki i mięsisty. Z kolei krawat jedwabny jest kwintesencją tego co zwykle kojarzy nam się z jedwabnym krawatem: jest miły w dotyku, gładki i ma dyskretny połysk. Krawat jedwabny został przewidziany na wzrost większy niż moje 175 cm – o czym dalej.
Piękna faktura materiału, ładny, spokojny kolor (lubię bordowe krawaty) i duża łatwość wiązania, to cechy wełnianego krawata marki Miler. Ładnie wypełniony węzeł four-in-hand wygląda bardzo dobrze, Krawat najlepiej się sprawdzi w stylizacjach o obniżonej formalności – ja zestawiłem go z tweedową marynarką, co dało doskonały efekt. Poszetka jest dobrze dobrana kolorystycznie, ale gdyby była wełniana, to całość zagrałaby jeszcze lepiej.
Jedwabny krawat marki Miler zawiązałem węzłem four-in-hand umiejscawiając go w dwóch różnych miejscach na długości. Pierwszy wariant zakładał wiązanie dostosowane do mojego wzrostu (lub odrobinę mniejszego), drugi natomiast celował we wzrost ok. 185 cm. Wprawdzie zdjęcia nie oddają w pełni tego efektu, ale w pierwszym wariancie węzeł okazał się za duży, co nie wyglądało dobrze. Natomiast w drugim – węzeł wyszedł bliski ideałowi. Poza tym, drzemie w nim jeszcze potencjał dla wzrostu powyżej 190 cm, przez co rozumiem, że przy takim wzroście węzeł nadal będzie wyglądał dobrze – w żadnym wypadku nie będzie karykaturalnie mały. (Zbliżenie węzła i zdjęcie w marynarce pokazują drugi wariant wiązania) Samo wiązanie to była czysta przyjemność, natomiast z ostatniego zdjęcia powyżej wynika, że przy tej szerokości klap marynarki nie od rzeczy byłoby, gdyby krawat był trochę szerszy.
Od marki Nonchalant otrzymałem do testu krawat jedwabny w kolorze butelkowej zieleni oraz szaro-granatowy krawat w kwiatki uszyty z mieszanki 60% jedwabiu i 40% wełny. Małe kolorowe kwiatki są haftowane, co czyni krawat zupełnie wyjątkowym. Szerokość obydwu krawatów wynosi 8 cm a ich długości minimalnie się różnią: jedwabny mierzy 147 cm, zaś wełniano-jedwabny – 151 cm. Wkłady wewnętrzne są wełniane, prawdopodobnie jednowarstwowe, gdyż grubość krawatów nie jest zbyt duża.
Krawat wełniano-jedwabny sprawia bardzo miłe wrażenie a haftowane kwiatki dodają mu ekskluzywności. Węzeł four-in-hand wiąże się łatwo tworząc bez problemu efektowną łezkę. Zaciągnięty krawat jest bardzo mało podatny na samoluzowanie się. Na mój wzrost jest za długi i wymagałby skrócenia, ale wielkość i wypełnienie węzła są w sam raz.
Jedwabny krawat Nonchalant ma kolor dość rzadko spotykany; zieleń nie cieszy się wzięciem wśród polskich mężczyzn. To nie do końca jest dla mnie zrozumiałe, wszak butelkowa zieleń bardzo dobrze komponuje się granatem, który z kolei jest u nas najpowszechniejszym kolorem garniturów. W każdym razie zielony krawat zawsze będzie dodatkiem niebanalnym. Testowany egzemplarz został uszyty z dobrej jakości jedwabiu, który nie jest całkiem gładki, lecz ma ciekawą fakturę. Jest dość typowy jak na jedwabny krawat: ani za sztywny, ani za miękki, a jednak miałem trudności z uzyskaniem łezki pod węzłem four-in-hand. Po kilku próbach – zrezygnowałem, ale węzeł i tak jest ładny dzięki wydłużonemu kształtowi.
Moje uwagi na wstępie, odnośnie pięknych i wyrafinowanych tkanin krawatowych, znajdują potwierdzenie w krawatach marki Osovski (szytych we Włoszech z włoskich tkanin). Obydwa krawaty, które otrzymałem do testu, mają oznaczenie: 100% jedwab, jednak na oko można mieć wątpliwości co do krawata w paski. Typowałbym, że jest uszyty z mieszanki lnu i jedwabiu. Z drugiej strony, jego gruzełkowata faktura przypomina szantung, który jest przecież tkany z włókien jedwabnych. Drugi krawat to już typowy jedwab drukowany z motywami florystycznymi. Oba krawaty mają taką samą szerokość: 8 cm i taką samą długość: 149 cm.
Wreszcie krawat, który jest idealny na mój wzrost; po zawiązaniu wąska końcówka kończy się na tym samym poziomie co szeroka. Węzeł four-in-hand tworzy łatwo efektowną łezkę, jest ładnie wypełniony i całkowicie odporny na samoluzowanie się. Do tego stopnia, że przy rozwiązywaniu krawata trzeba włożyć trochę wysiłku w wyciągnięcie z węzła wąskiej końcówki. Faktura materiału sytuuje krawat jako niezbyt formalny; w sam raz do zestawów klubowych lub smart-każualowych.
Oto ciekawy przyczynek do rozważań: ile krawata 'pochłania’ węzeł? Krawat tej samej długości co jego poprzednik, ale tym razem kwalifikujący się do skrócenia. Zresztą węzeł też jest na tyle duży, że można się zastanawiać, czy nie jest to krawat na większy wzrost. Uznałem jednak, że jest OK ze względu na proporcje węzła – jest on dość 'szczupły’ i wyraźnie wydłużony. Gdyby przy swojej długości był grubszy – uznałbym go za zbyt duży i napisał, ze jest to krawat przewidziany na wzrost powyżej 185 cm. Co zresztą będzie miało miejsce w przypadku kolejnych krawatów. Dodam jeszcze, że krawat jest bardzo przyjazny; łatwo poddaje się wiązaniu i tworzy ładną łezkę. Jest oczywiście zawiązany węzłem four-in-hand.
Poszetka.com to jedna z pierwszych firm na naszym rynku, która – kilka lat temu – zaczęła wprowadzać nietypowe (na ówczesne czasy) tkaniny krawatowe: len, wełnę, szantung. Jeśli na stronie firmy klikniemy zakładkę 'krawaty’ to rozwinie się chorągiewka z aż dziesięcioma możliwościami do wyboru: grenadyna, wool challis, ancient madder, wełna, szantung itp. Do testu otrzymałem krawat z grenadyny oraz z drukowanej wełny. Ich długość to odpowiednio: 151 cm i 146 cm, zaś szerokość w obu przypadkach to 8 cm. Brak informacji o wkładach wewnętrznych – można się domyślać, że są dwuwarstwowe, z jedną warstwą wełnianą i drugą bawełnianą.
Bardzo piękny i efektowny krawat z grenadyny został wyraźnie przewidziany na wzrost zdecydowanie większy od mojego. Próba takiego zawiązania four-in-handa, żeby końcówka krawata sięgała do gurtu moich spodni, dała efekt wielkiego, przytłaczającego węzła, który nie prezentował się dobrze. Sytuację poprawiło zawiązanie węzła w innym miejscu na długości krawata – takim, w jakim by go zawiązała osoba o wzroście ok. 185 cm. Węzeł wyszedł ciągle jeszcze duży, ale już nie monstrualny. Przy wzroście 195 cm byłoby jeszcze lepiej, przy wzroście poniżej 170 cm – nie ma co próbować: będzie fatalnie. Jeśli nie brać pod uwagę tych perturbacji, krawat zasługuje na słowa uznania; wiązanie węzła jest łatwe i przyjemne, łezka powstaje bez problemów. Ważne jest też, że krawat się bardzo ładnie układa pod marynarką. Ale najważniejsza jest jeszcze inna informacja: otóż kupując krawat w Poszetka.com, można zamówić dowolną jego długość dostosowaną do swoich potrzeb (nie przy wszystkich krawatach jest taka możliwość). Więc cały opisany problem z krawatem nie dostosowanym do wzrostu – po prostu znika. Przy mniejszej całkowitej długości krawata, jego szerokość szybciej maleje i węzeł wypadnie w węższym miejscu, zatem nie będzie już za duży.
Analogiczny problem z dostosowaniem krawata do wzrostu, wystąpił w przypadku drugiego egzemplarza z Poszetka.com, więc mają tu zastosowanie uwagi poczynione w akapicie powyżej. Natomiast jakość krawata, jego efektowny wygląd i miły chwyt oraz łatwość uzyskania ładnego węzła nie pozostawiały nic do życzenia.
Zdecydowaną większość oferty Republic of Ties stanowią krawaty jedwabne. Mniejszościowym uzupełnieniem są krawaty z mieszanek jedwabiu z lnem oraz jedwabiu z wełną a także knity dziergane z włóczki wełnianej. Do testu otrzymałem efektowne krawaty w haftowane wzorki: jedwabno-wełniany, bordowy, w lisy i jedwabny, zielony, w białe groszki. Krawaty są bardzo ładne i prezentują się nadzwyczaj solidnie ze względu na sartorialną szerokość 8,5 cm oraz miękkość i mięsistość będącą prawdopodobnie skutkiem zastosowania podwójnego wkładu wełnianego. Bardzo miłym akcentem jest logo i nazwa marki na podszewce. Długość krawatów to 146 cm (bordowy) i 149 cm (zielony).
Tkaniny krawatowe z haftowanymi wzorkami lub rysunkami, od razu na pierwszy rzut oka sprawiają doskonałe wrażenie wyrobów nietuzinkowych. Jeśli haft jest trzykolorowy, jak ma to miejsce w testowanym egzemplarzu, wrażenie nietuzinkowości jest jeszcze większe. Jak widać na zdjęciu, długość krawata jest za duża jak na mój wzrost i zastosowany węzeł four-in-hand, ale sam węzeł jest w sam raz. Czyli gdybym kupił ten krawat to musiałbym go oddać do krawcowej celem skrócenia (jak prawie wszystkie krawaty z tego testu). Natomiast mógłbym się cieszyć proporcjonalnym i pięknie wypełnionym węzłem z efektowną łezką i mieć frajdę przy każdym wiązaniu ze względu na łatwość tej operacji.
Niby zwykłe białe groszki na ciemnym tle, czyli krawat jakich wiele. A jednak fakt, że groszki nie są drukowane lecz haftowane, od razu usposabia bardzo pozytywnie do tego krawata. To pozytywne nastawienie jeszcze się wzmaga po jego zawiązaniu. Wszystkie uwagi poczynione w poprzednim akapicie, mają zastosowanie także do tego krawata.
Silk & Linen to firma, która oferuje produkty w pełni zindywidualizowane. Zamawiając krawat mamy możliwość wybrania zarówno szerokości jak i długości, ale także konstrukcji krawata (od 3 do 7 fold). Taką ofertę uważam za przełomową na naszym rynku, chociaż mam świadomość, że znajdzie ona uznanie u garstki największych zapaleńców. W każdym razie wszelkie problemy z niedopasowaniem krawata do wzrostu – przestają istnieć. Myślę, że najbardziej docenią to osoby bardzo wysokie (powyżej 195 cm), które wyglądają karykaturalnie z filigranowymi węzłami krawatów o standardowej długości. A innych przecież nie ma na rynku. No – prawie nie ma.
Wszystkie krawaty Silk & Linen są bez podszewki, z ładnie zrolowanymi i ręcznie obszytymi brzegami. Wszystkie (z wyjątkiem 7-fold) mają wypełnienia wełniane i bawełniane. Do testu otrzymałem dwa krawaty 3-fold, które (nie licząc koloru) są niemal identyczne, zatem opisu nie będę dzielił na dwie części. Długość krawatów to 150 cm, szerokość: 8 cm (brązowy) i 8,5 cm (bordowy).
Jedwabny krawat 3-fold marki Silk & Linen jest wykonany z delikatnego i cienkiego jedwabiu drukowanego bardzo dobrej jakości (jedwab Macclesfield). Dzięki brakowi podszewki można zajrzeć do wnętrza krawata i stwierdzić, że ma on podwójny wkład wełniany. Mimo to krawat jest bardzo cienki, co prowokowało do zastosowanie węzła Albert. Okazał się on trafnym wyborem, natomiast od indywidualnych preferencji zależy, czy węzeł ten nie zostanie uznany za nazbyt wydłużony, więc o trochę zachwianych proporcjach. We mnie nie budzi sprzeciwu. W zanadrzu jest zastosowanie węzła four-in-hand, który wcale nie wychodzi zbyt cienki – jak można by przypuszczać na podstawie cienkości krawata – za to nieco mniej wydłużony. Ale wtedy krawat kwalifikuje się do radykalnego skrócenia. W tym przypadku oczywiście nie do skrócenia, tylko do zamówienia go w mniejszej długości. Gdybym miał mieć ten krawat na stałe to wiązałbym go jednak Albertem. Poniżej: wersja four-in-hand.
Van Thorn to trzecia firma spośród uczestniczących w teście, która oferuje krawaty w różnych długościach. Ale nie oferuje długości mniejszych od standardowej, a tylko większe (tzw. extra long), ponadto oferta krawatów extra long jest dość skromna. Krawaty marki Van Thorn są dostępne w salonach marki oraz we własnym sklepie internetowym Elegancki Pan. Do testu otrzymałem krawat z grenadyny w ciekawym kolorze pomarańczowo-brązowym oraz klasyczny jedwabny – granatowy we wzory geometryczne. Oba krawaty mają takie same wymiary: długość 149 cm, szerokość 7,5 cm. Myślę, że mają takie same lub bardzo podobne wkłady, a mimo to krawat z grenadyny jest gruby i masywny, zaś krawat jedwabny – dość cienki.
Krawat z grenadyny ma rzadko spotykany, oryginalny kolor, który bardzo przypadł mi do gustu; mam zresztą garnitur w bardzo podobnym odcieniu. Biorąc krawat do ręki nie ma się wątpliwości, że jest to produkt luksusowy. To wrażenie potwierdza się przy wiązaniu węzła four-in-hand (żaden węzeł podwójny nie mógłby zostać zastosowany – krawat jest zbyt gruby), który powstaje bez zbytnich zabiegów i przyjmuje od razu zgrabną postać. Ale znów pojawia się problem niedostosowania krawata do mojego wzrostu; węzeł wychodzi zbyt duży, co nie wygląda dobrze. Sytuację poprawia wiązanie przesunięte ku górze czyli takie, jakie by zastosował ktoś o wzroście 180 – 185 cm. Myślę, że optymalny wzrost dla tego krawata to 185 – 190 cm.
Tradycyjny i niezbyt szeroki (minimalna szerokość kwalifikująca do testu), jedwabny krawat granatowy w geometryczne wzory, wygląda efektownie dopiero po zawiązaniu i zestawieniu z koszulą i marynarką. Gładko poddał się wiązaniu Albertem i utworzył naprawdę wspaniały węzeł. Zdaje się, że jeden z najładniejszych w tym teście. Czasami tak bywa, że krawat wyglądający niepozornie na wieszaku lub półce, dopiero użyty w konkretnym zestawie nabiera mocy i piękna. To ważna konstatacja, do której wrócę w podsumowaniu.
Jeśli ktoś nie kojarzy marki White Scissors to spieszę wyjaśnić, że jest to marka własna sklepu internetowego Pewien Pan. Do testu marka nadesłała lniano-jedwabny krawat w kolorze jasnego brązu z małymi wzorkami, oraz szaroniebieski krawat w pasy z grubo tkanego jedwabiu. Na stronie sklepu możemy przeczytać, że wkładka wewnętrzna jest wykonana z mieszanki wełny, wiskozy i bawełny. Na podszewce wyhaftowano logo marki. Oba krawaty mają szerokość 8 cm, natomiast długość jest różna: 144 cm (jasnobrązowy) i 151 cm (szaroniebieski).
Miły w dotyku i ciepły w kolorze krawat White Scisssors dobrze się wpisuje w stylizacje nieformalne, dzienne. Dość duża sztywność krawata spowodowała, że łezka jest niezbyt wyrazista, ale nie było większego problemu z jej uzyskaniem. Proporcje węzła i jego niczym niezakłócona harmonia dają świetny efekt wizualny. Krawat nie ma też tendencji do samoluzowania się. Problemy z długością – nie odbiegają od normy.
Przepiękna faktura tego krawata robi całą robotę, choć wzór i kolorystyka też nie pozostawiają nic do życzenia. No i co ważne: krawat niemal idealnie się wpasowuje w mój wzrost. Węzeł należy uznać za bardzo proporcjonalny i ładnie wypełniony. Nie należy do najmniejszych, więc jest jeszcze rezerwa dla osób o wzroście ponad 180 cm.
Jak przystało na sartorialną markę, krawaty przysłane do testu przez Zack Roman są także sartorialne. Mają największą szerokość spośród wszystkich testowanych (9 cm), a bordowy krawat z grenadyny jest jedynym 6-foldem w teście. Dodatkowo zastosowany został podwójny wkład składający się prawdopodobnie z warstwy wełnianej i bawełnianej. Bardzo ciekawa jest tkanina niebieskiego krawata: jest to mieszanka jedwabiu (80%) z lnem (20%). Długości obu krawatów to 150 cm.
Krawat z grenadyny wygląda odlotowo. Grenadyna to tkanina jedwabna przypominająca dzianinę (jej sploty mogą mieć różną grubość), zatem ma wyraźnie trójwymiarową strukturę. Dzięki tej strukturze i dzięki szlachetności włókien jedwabnych światło ciekawie załamuje się na powierzchni, dzięki czemu krawat subtelnie połyskuje, choć w rzeczywistości jest matowy. Wiązanie węzła four-in-hand było bardzo łatwe, zaś sam węzeł od razu przybrał właściwą formę z efektowną łezką. Węzeł wyszedł dość duży, ale nie za duży. Ktoś o wzroście powyżej 180 cm uzyskałby węzeł nieco mniejszy i – być może – jeszcze ładniejszy.
Bardzo efektowna tkanina powoduje, że ten krawat mocno przykuwa uwagę. Węzłem four-in-hand wiąże się łatwo, tworząc proporcjonalny węzeł o nieco wydłużonym kształcie. Zarówno wystająca wąska końcówka, jak i dość duży węzeł zdradzają, że krawat lepiej by się sprawdził u osoby o wzroście większym od mojego; ok. 180 – 185 cm.
Ogólny wniosek jaki nasuwa się po przetestowaniu krawatów 11 marek jest taki, że nie ma w nim marek przegranych. Wszystkie zaprezentowane krawaty zostały ręcznie uszyte z dobrej jakości, naturalnych tkanin. Wszystkie posiadały dobre wkłady wewnętrzne, dzięki którym ładnie się wiązały i ładnie układały. To znamienna i bardzo dobrze rokująca sytuacja, gdy producenci, którzy adresują swoje wyroby do wyrobionych i wyedukowanych modowo klientów, nie pozostawiają nic przypadkowi, tylko stawiają na jakość i sięgają po najlepsze tkaniny renomowanych marek. Sartorialiści mają z czego wybierać 🙂
Z drugiej strony trzeba sobie zdawać sprawę, że krawaty marek, które wzięły udział w teście, to niewielka część polskiego rynku krawatowego. Znamienne, że rynkowi potentaci albo nie mieli w ofercie krawatów, które by spełniały warunki wstępne testu, albo nie chcieli wziąć w nim udziału. Nieobecność tych największych nie ma jednak znaczenia, gdyż osoby zainteresowane dobrym ubiorem i tak wiedzą, na które sklepy można stawiać, a które należy omijać szerokim łukiem.
Żeby nie popadać w przesadny optymizm muszę też wytknąć i błędy. Największym, który przewijał się przez cały test, jest szycie krawatów w jednym rozmiarze. Poza nielicznymi, zasygnalizowanymi powyżej przypadkami, większość producentów uważa, że krawaty w standardowym rozmiarze są dobre dla wszystkich. Niestety nie są! Najgorsze jest to, że w zasadzie nie można tu oczekiwać zmian na lepsze, bowiem przytłaczająca większość klientów także nie dostrzega problemu i wydaje się uważać, że wszystko jest OK. Wnosząc na grunt mody trochę ekonomii można powiedzieć, że górę bierze keynesowska teoria popytu (skoro nie ma popytu, to po co kreować podaż), a w zapomnienie popadła podażowa teoria szkoły austriackiej (jeśli będzie podaż, to popyt się pojawi). Fakt, że takie podejście dominuje dziś nie tylko na rynku krawatów, nie jest żadną pociechą 🙁 Ponieważ jestem gorącym orędownikiem szkoły austriackiej w ekonomii i zdeklarowanym przeciwnikiem keynesizmu, zatem apeluję do producentów: szyjcie krawaty w różnych rozmiarach!
Dla użytkowników krawatów, mój test niesie przede wszystkim zalecenie, żeby kupując krawat nie poprzestawać na jego ogólnym wyglądzie. Tak jak każdą inną część garderoby, krawat należy przymierzyć (mówiąc inaczej: wypróbować). Czyli zawiązać go i sprawdzić jak się wtedy prezentuje. Czy nie jest za długi lub za krótki? Czy węzeł ma właściwe proporcje, wielkość i wypełnienie? Czy pasuje do naszej twarzy (mały węzeł nie pasuje do dużej twarzy, szeroki węzeł nie pasuje do okrągłej twarzy itp.)? Najlepiej też wypróbować kilka węzłów (przynajmniej dwa: jeden pojedynczy i jeden podwójny), sprawdzając który bardziej odpowiada parametrom krawata (głównie jego grubości). Nie należy zapominać, że bywają przypadki, gdy pięknie wyglądający krawat traci swój urok po zawiązaniu, albo odwrotne – gdy krawat niczym się nie wyróżniający, nabiera uroku i mocy po zawiązaniu. Mam nadzieję, że niniejszy test krawatów będzie dobrym przewodnikiem do krawatowej nirwany.
Mocno się zraziłem po teście koszul sprzed paru lat, więc już na wstępie mam uprzedzenia…Pozwolę zapytać czy test nie jest latentnie sponsorowany, pytam, ponieważ jeszcze nie przeczytałem? Jak odpowiedź brzmi tak to, nie ma to sensu, jak nie, wtedy można poświeć mu czas.
Panie Franku, co prawda jest to pytanie do Jana Adamskiego, ale czytając i chłonąc jego artykuły, wydaje mi się że mogę się wypowiedzieć. Pan Jan jeśli wypuszcza artykuły sponsorowane to zaznacza to na samym początku, tak jak ma to miejsce na zdjęciu np tego https://janadamski.eu/2018/04/zakupy-w-tk-maxx/. Osobiście nie jestem zwolennikiem wpisów sponsorowanych, ale jako osoba zajmująca się modą męską zawodowo po części rozumiem to. Pozdrawiam
W pewnym sensie test jest sponsorowany. Przeze mnie. Włożyłem w niego nie tylko sporo pracy, ale także trochę kasy, gdyż koszty odsyłania krawatów wziąłem na siebie.
Jeśli masz awersję do artykułów sponsorowanych, to odradzam czytanie. Znajdziesz w nim bowiem wyłącznie subiektywne opinie sponsora (czyli moje).
Pan tak na poważnie, czy tylko trolluje? Przecież pyta Pan o coś co jest napisane na samym początku tekstu. Autor wyjaśnia dokładnie na jakich zasadach otrzymał krawaty do recenzji.
Szanowny Panie Janie,
z góry przepraszam za pytanie oderwane od poruszonej tematyki. Od pewnego czasu zastanawiam się nad zakupem spodni z lekko podwyższonym stanem do szelek. Patrząc na załączone zdjęcia zadaję sobie pytanie czy brak paska, który bez wątpienia usztywnia konstrukcję w pasie, spodnie na szelkach nie będą się „wywijać” przy spędzaniu dłuższego czasu w pozycji siedzącej. Z góry dziękuję za komentarz
pozdrawiam/PP
Szelki nie będą się wywijać o ile guziki nie będą przyszyte zbyt nisko. Ale raczej nikomu nie przychodzi do głowy przyszywanie guzików poniżej gurtu. Ich optymalne położenie jest nieco powyżej połowy gurtu.
Embassyofelegance.com i opcja bespoke rozwiązuje większość problemów. Szkoda, że nie ma ich w tescie.
PO 1. Dla PRZECIĘTNEGO (finansowo, nie intelektualnie) polskiego faceta 250zł za przyzwoity krawat jest ceną zaporową (stąd postępująca bezkrawatowość w narodzie). Do tego niektórzy zapewne uważają, że wystarczy nie nosić krawata i natychmiast przestaje się być osłem.
Natomiast męska klata to nie damski biust i prezentowanie jej w koszuli (w dodatku pod marynarką) jest nieestetyczne (delikatnie mówiąc), analogicznie zesztą jak nadmierne eksponowanie damskich biustów.
Po 2. W żadnym ZWYKŁYM sklepie nie pozwolą ci zawiązać krawata. Tak samo, jak nie pozwolą przymierzyć koszuli. Często nawet wyjęcie z opakowania budzi protesty sprzedawcy. Jak dotąd, na tzw prowincji, jedyny sklep, gdzie pan sprzedawca biegał z koszulami do przymierzenia to sklep firmowy zakładu VIPO w Łańcucie – http://vipo.pl/
Cena to jest odrębny problem, którego we wpisie nie poruszałem. Wiadomo, że marki, które wysoko się pozycjonują w hierarchii luksusu, mają ceny wysokie. Natomiast abstrahując od pozycjonowania marki warto zauważyć, że ręcznie uszyty krawat z dobrej jakości, włoskiej (lub brytyjskiej) tkaniny krawatowej, z wkładem nieprzypadkowym, tylko ze specjalnej wełny na wkłady krawatowe, nie ma prawa kosztować mniej niż 100 – 150 zł, zaś krawat 7-fold – mniej niż 250 zł. Ale duże firmy mają swoją politykę marżową i potrafią sprzedawać zarówno z marżą absurdalnie wysoką, jak i bez marży. Niedawno, w sklepie jednej z recenzowanych marek, zdarzyło mi się kupić krawat za 199 zł, a w kilka dni później zauważyłem, że zaczęła się wyprzedaż i ten sam krawat kosztował 79 zł. Nie mam wątpliwości, że to cena z zerową (a może ujemną?) marżą, bo krawat jest szyty we Włoszech z bardzo wysokiej jakości jedwabiu.
Świetny artykuł Panie Janie!
Ze swojej strony mogę się pochwalić urodzinowym prezentem od mojej dziewczyny – 5 krawatów, każdy na inny dzień pracy. 🙂
Piękny prezent.
A jaki węzeł zwykle stosujesz?
Panie Janie, four in hand i pół-windsor. Dzięki Panu, także Albert. 🙂
Janie, teraz około 50 modeli krawatów Osovski w cenie 79 zł. To chyba super oferta?
Wyprzedaże prawie zawsze są dobrą okazją do zakupów. Normalna cena tych krawatów (199 zł) była adekwatna do ich jakości. 79 zł to oczywiście cena bardzo okazyjna 🙂
Jeśli macie problem z długością krawata jakiejkolwiek marki to mam kontakt do kolegi, które jest je w stanie profesjonalnie skrócić 🙂 korzystałem kilka razy i jestem zadowolony.
Bardzo ciekawa recenzja.
Boże, ale Pan pięknie wiąże krawaty 🙂
😉
Jeżeli ktoś z Warszawy ma problem ze skróceniem bądź znalezieniem krawata to od niedawna pojawił się butik Officina Varsovia. Można tam skrócić, naprawić, wyprać a nawet uszyć krawat na miarę. Polecam serdecznie
Czy wie Pan może jakiego producenta ma krawaty p. Leszek Czarnecki?
Są wyjątkowo piękne.
Nie wiem niestety skąd pan Leszek Czarnecki bierze krawaty 🙂
Dzień Dobry:
Czy krawat firmy Milanówek nie powinien być w tym wpisie? 🙂
Nie sposób uwzględnić wszystkich firm w takim teście. I tak było to przedsięwzięcie bardzo pracochłonne.
Krawaty marki Jedwab polski Milanówek lubię i cenię i uważam, że mają najlepszy stosunek ceny do jakości, na naszym rynku.
Dzień dobry Panie Janie,
bardzo fajny test. Nasuwa mi się jedno pytanie jako do eksperta w sprawie mody męskiej. Trafiłem ostatnio na artykuł https://menworld.pl/maktie-czyli-krawat-zawsze-na-miejscu-tak-proste-i-oczywiste/ i chciałbym zapytać czy taki krawat przypinany do koszuli bardzo będzie odbiegał od eleganckiego stylu? Bo nie ukrywam był by on dla mnie świetnym rozwiązaniem.
Można bez obaw nosić taki krawat; na pewno nie będzie żadnym obciachem 🙂
Swego czasu pomysłodawca zwrócił się do mnie z prośbą o opinię. Pierwsza wersja miała dziurki na guziczki w szerszej końcówce. Żeby można je było przypiąć do guzików koszuli, należało wąską końcówkę wetknąć pod koszulę, co uznałem za niedopuszczalne. Po moich uwagach pomysłodawca przeniósł dziurki na wąską końcówkę krawata i obniżył szlufkę – teraz jest OK. Jeśli takie rozwiązanie jest wygodne z czyjegoś punktu widzenia, to nie ma przeszkód, żeby je stosować. Ja wolę krawat swobodnie zwisający 🙂
Dziekuje za interesujacy wpis.
Mam pytanie, a wlasciwie troche inny problem.
Oczywiscie od dziecinstwa, jak kazdy, wiaze sznurowadla.
Natomiast w zaden sposob nie potrafie zawiazac muszki pod wlasna szyja, pomimo, ze bez trudnosci wiaze ja na wlasnym udzie. Ogladalem rozne „jutubsy” na ten temat, ale pommo intensywnego „treningu” poprawy nie mam.
Czy bylby Pan cos w stanie zasugerowac?
Najlatwiejszym rozwiazaniem (ktorego — nota bene — nie widzialem) byloby zainstalowac na przypadajacej na tyl kolnierzyka tasiemce od muszki maly haczyk rozdzielajacy tasiemke na dwie osobne polowy. Wtedy muszka skladalaby sie z dwoch czesci: moglbym ja spokojnie zawiazac na wlasnej nodze, potem odhaczyc, zalozyc na szyje i zahaczyc na powrot — i — voila.
Z gory dziekuje za sugestie.
Nie mam żadnej magicznej formuły, która pozwoli na łatwe zawiązanie pod szyją, niedzielonej muszki; trzeba po prostu próbować. Ale dzisiaj takie muszki to niezwykła rzadkość, bowiem większość muszek ma dzielone paski z możliwością regulacji ich długości. Takie muszki wiąże się trzymając je przed sobą (można też na udzie, ale – jeśli ktoś chce – można też na szyi, tak jak niedzielone). Muszki niedzielone są kłopotliwe, bowiem do każdego rozmiaru kołnierzyka musi być inny rozmiar muszki. Dlatego dziś niemal zupełnie zniknęły, zastąpione przez muszki z dzielonym, regulowanym paskiem. Muszki niedzielone są jednak niezbędne wtedy, gdy chcemy je zawiązać na kołnierzyku frakowym. Bo taki kołnierzyk nie daje możliwości ukrycia łączenia paska. Więcej na ten temat we wpisie Wiązanie muszki.
Janie, myślę nad zakupem krawata od firmy Silk & Linen, opcja 6-fold bardzo kusi, jednak fundusze mówią „nie”, zatem wybór padł na 4-fold, nie wiem tylko, jakie wybrać wypełnienie. Sądzisz, że średnie będzie odpowiednie?
Nie mam pojęcia. Krawat trzeba obejrzeć, spróbować zawiązać węzeł i wtedy można ocenić.
Sęk w tym, że w tych krawatach samemu wybiera się wypełnienie i nie wiem, jakie ono jest. W swoim artykule napisałeś, że otrzymany przez Ciebie krawat ma podwójne wypełnienie, ale jest cienki, dlatego zastanawiam się, czy ma on wypełnienie lekkie, czy średnie.
No właśnie: jedyna metoda sprawdzenia to wziąć krawat do ręki. Określenia: „lekkie”, „średnie” itp. nic nie mówią. Można się ewentualnie domyślać, ale nie ma gwarancji, że się trafi.
Dawnymi czasy, jesli krawat byl zbyt dlugi, stosowano jedna z dwoch metod skracania: albo wiazano krawat w bardziej skomplikowany wezel, np. owijajac dwukrotnie wokol wezla, co pochlanialo troche wiecej dlugosci; albo wpuszczlo sie koncowke krawata pomiedzy guziki koszuli. Przypuszczam, ze te metody nie jest akceptowane wsrod gentelmanstwa, ale moze sie myle.
Polecam inne wpisy o krawatach, w których te problemy są szczegółowo opisane.
Stosowanie półśrodków nie jest oczywiście zakazane i czasami może być pomocne. No, może poza wielokrotnym węzłem, który przy powszechnych dzisiaj grubych i mięsistych wkładach wewnętrznych krawatów, może się nie dać zawiązać.
Chetnie poczytam, chociaz jak dotad, nie mialem szczescia ich znalezc.
(Rownoczesnie przepraszam za bledy gramatyczne i ortograficzne w moich komentarzach.)