Księga zdziwień zaczyna się dziś od historycznego wspomnienia: 15 grudnia 1948 roku w auli Politechniki Warszawskiej, udekorowanej wielkim napisem: Marks, Engels, Lenin, Stalin, oraz portretami Bolesława Bieruta i Józefa Cyrankiewicza, rozpoczął się kongres zjednoczeniowy PPR i PPS, na którym powstała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza (PZPR). Jej powstanie ogłosił Bolesław Bierut, wywołując tym długotrwałe owacje rozentuzjazmowanych działaczy, zakończone odśpiewaniem Międzynarodówki.
Ściśle wyreżyserowany przebieg kongresu naszpikowany był nieznośną nowomową o walce klasowej, budowaniu nowego społeczeństwa, świetlanym rozwoju gospodarki, eliminowaniu elementów wstecznych w kulturze i prasie, oraz umizgiwaniem się do klasy robotniczej, którą mianowano zdrowym jądrem narodu, przeciwstawiając ją zdradzieckim elitom. PZPR przetrwała 42 lata, a jej rządy – początkowo pod ścisłym dyktatem ZSRR, później w miarę suwerenne – mają ocenę ambiwalentną i są źródłem sporów historyków. Jedni eksponują pozytywy: industrializację, zagospodarowanie ziem zachodnich, awans społeczny warstw najuboższych, inni dostrzegają elementy negatywne, a nawet tragiczne: terror i fizyczną eliminację patriotycznej inteligencji, ograniczenie wolności i zabicie wszelkiej ludzkiej inicjatywy, degrengoladę gospodarki zakończoną całkowitą katastrofą i bankructwem państwa. Bezspornym wydaje się natomiast fakt, że dla skutecznej indoktrynacji społeczeństwa stworzono nowy język, którym władza posługiwała się lubością. Była to mieszanina nadętych frazesów, pustych haseł i prymitywnych kłamstw, podpartych ideologią internacjonalistyczną (do roku 1956) lub patriotyczną (w okresie późniejszym).
Dlaczego wspominam tak odległe czasy i to w dodatku pod szyldem Księgi zdziwień? Otóż nie sposób nie zdziwić się, że siedemdziesiątą rocznicę kongresu zjednoczeniowego PPR i PPS wybrano na huczną konwencję partii obecnie rządzącej. Otóż 15 grudnia 2018 roku, w Szeligach pod Warszawą, odbyła się konwencja partyjna PiS oraz partii sojuszniczych: Porozumienia (dawniej Polska Razem) oraz Solidarnej Polski. Nieprzypadkowy zapewne wybór daty, był sygnałem nie tyle co do kierunku programowego (różnice w stosunku do programu PZPR są jednak spore), ile co do metod rządzenia i języka jako narzędzia skutecznej indoktrynacji. Sformułowane powyżej zdanie o języku władz PRL – mieszanina nadętych frazesów, pustych haseł i prymitywnych kłamstw, podpartych ideologią patriotyczną – pasuje przecież jak ulał.
Dodatkowo bardzo zabawny w tym wszystkim jest pewien zbieg okoliczności (a może celowy zabieg?). Otóż w roku 2013 powstawała nowa partia Jarosława Gowina – Polska Razem, do której dołączało kilka ugrupowań: Polska Jest Najważniejsza, Republikanie, Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe. Zjednoczenie odbywało się pod hasłem: Prawica Zjednoczona – Polska Razem (PZPR).