Seria filmów o Jamesie Bondzie od samego początku jest doskonałym przewodnikiem po klasycznej męskiej elegancji. W moich wpisach niejednokrotnie odwoływałem się do ubiorów Bonda traktując je jako wzorce do naśladowania. Ponad 4 lata minęły od opublikowania wpisu, w którym obwołałem agenta 007 – ikoną stylu, zaś ponad rok od przeglądu jego 8 najładniejszych garniturów. Jednak nawet wielkiemu Jamesowi zdarzają się wpadki i dzisiaj chciałbym omówić 8 największych. Oczywiście największych moim zdaniem. Bo muszę podkreślić, ze przegląd jest bardzo subiektywny i nie będę zdziwiony jeśli ktoś będzie miał odmienne zdanie. Proponuję zresztą potraktować ten wpis jako zabawę z lekkim przymrużeniem oka. Proszę też o zgłaszanie w komentarzach, innych ubiorów Bonda, które Waszym zdaniem zasługują na miano wpadek, a które zostały przeze mnie pominięte. Jeśli takich zgłoszeń będzie przynajmniej kilka, to obiecuję wpis: Wpadki ubraniowe Jamesa Bonda, według czytelników bloga.
Sean Connery rozstał się z rolą Jamesa Bonda filmem Żyje się tylko dwa razy z roku 1967. W powstałym dwa lata później kolejnym filmie: W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości, wystąpił nowy odtwórca roli Bonda – George Lazenby. Jednak gra Lazenby’ego spotkała się z tak miażdżącą krytyką, że producenci serii nie zdecydowali się na jego ponowne obsadzenie w kolejnym filmie. Mimo wielkich oporów Seana Connery’ego udało się jednak skłonić go do powrotu do roli Bonda (ale tylko w jeszcze jednym filmie). Tak oto w roku 1971, na ekrany trafił film Diamenty są wieczne, z Seanem Connerym w roli agenta 007.
Z tego właśnie filmu pochodzi kadr, który wybrałem na główne zdjęcie wpisu. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że niezwyciężony agent ma na szyi… niemowlęcy śliniaczek. Swoje robi różowy kolor – dość nietypowy dla stylu Bonda – ale w oczy rzucają się przede wszystkim: wielgachny węzeł i zdecydowanie za mała długość. Jeśli spojrzy się na zdjęcie poniżej, to staje się jasne, dlaczego krawat jest tak krótki; po prostu nie starczyło długości, gdyż węzeł (pełny Windsor) pochłonął jej zbyt dużo. OK – tylko dlaczego ktoś (kostiumograf, a może sam Connery) zdecydował się w takim razie na Windsora? Już zastosowanie półwindsora poprawiłoby sytuację, zaś zawiązanie węzła four-in-hand, uczyniłoby całość nie tylko poprawną, ale także bardziej stylową.
Przypomina mi się tutaj rozmowa z moją znajomą, która przyznała się kiedyś, że wiąże krawaty zarówno mężowi jak i synom. I ma problem ponieważ panowie są wysocy i krawata ledwo starcza; musi wiązać węzeł w bardzo ciasnym położeniu, co jest niewygodne. Gdy ją spytałem jakim węzłem wiąże krawat, odpowiedziała mi ze zdziwieniem: jak to jakim? Krawatowym!!! Po moich dalszych indagacjach okazało się, że stosuje pełny Windsor 🙂 I tu nasuwa mi się straszne podejrzenie, które jednak nie może być prawdą: czyżby kostiumograf, inspicjenci na planie i sam Connery nie znali innego węzła niż Windsor?
Muszę jeszcze dodać, że Connery’emu także w innych filmach bondowskiej serii, zdarzało się sporadycznie nosić krawaty zawiązane zbyt krótko. Kolejną kwestią, którą muszę w tym miejscu poruszyć, jest knit Daniela Craiga w jednej ze scen z filmu Spectre. Jest on także za krótko zawiązany i wygląda źle. Prawdę mówiąc powinienem był umieścić go w moim zestawieniu jako odrębną wpadkę w ubiorach Bonda. Jednak nie uczyniłem tego, gdyż podobno taki sposób zawiązania knita był żartobliwym nawiązaniem do wpadki Seana Connery’ego z Diamentów. Z taką interpretacją spotkałem się wprawdzie tylko raz (nie pamiętam źródła), ale przyjmuję ją za prawdopodobną, gdyż w Spectre sporo było różnych odniesień do wcześniejszych filmów serii. W każdym razie sprawa warta jest odnotowania.

Sean Connerry jako James Bond w filmie Nigdy nie mów nigdy z roku 1983. Ten film, który jest remakiem filmu Operacja Piorun, nie należy jednak do oficjalnej serii bondowskich filmów.
W serii bondowskich filmów, sytuacje gdy bohater wygląda zdecydowanie źle w swoim ubiorze, należą do rzadkości. Ale do takich właśnie sytuacji zaliczyć trzeba sceny rozgrywające się w Monte Carlo, w filmie Goldeneye. Pierce Brosnan w roli Bonda ma w nich na sobie bardzo ładny zestaw klubowy od Brioni, składający się z beżowych spodni i granatowego, dwurzędowego blezera z mosiężnymi guzikami w układzie 6×2. Co z tego, że zestaw jest ładny, skoro marynarka sprawia wrażenie za dużej (zbyt szerokie ramiona, za długie rękawy) i we wszystkich scenach jest rozpięta. To rozpięcie marynarki to nie tylko złamanie zasady, ale po prostu nieestetyczny wygląd. Sylwetka Bonda staje się przez to ciężka i niezgrabna. Dodatkowo złe wrażenie pogłębia brak krawata i koszula w ciemnym kolorze z dwoma rozpiętymi guzikami. Wszystko to robi jak najgorsze wrażenie i jest jedną z najpoważniejszych wpadek ubraniowych w całej serii filmowej.

Trudno się domyślić, że pod tym ciężkim ubiorem kryje się zgrabna i proporcjonalna sylwetka wysportowanego mężczyzny.
Licencja na zabijanie to drugi i ostatni film z udziałem Timothy’ego Daltona w roli Bonda. Ważne sceny rozgrywają się na weselu Feliksa Leitera, na którym gości James Bond. Przyjęcie weselne ma charakter formalny; obowiązują dzienne stroje formalne. Właściwym strojem męskim na taką okazję jest żakiet albo garnitur żakietowy. Żakiet powinien się składać ze sztuczkowych spodni w paski, marynarki żakietowej w kolorze czarnym lub ciemnoszarym i kamizelki w kolorze czarnym (tylko do czarnej marynarki) lub jasnym, pastelowym. Natomiast w garniturze żakietowym wszystkie wymienione elementy są w kolorze jasnoszarym. W obu przypadkach marynarka żakietowa sięga z tyłu do kolan. Tymczasem Bond (a także inni goście) założył spodnie sztuczkowe (od żakietu) i jasnoszarą marynarkę (od garnituru żakietowego). W dodatku ma koszulę z łamanym kołnierzykiem i plastron, które są właściwe do żakietu, ale do garnituru żakietowego – już nie. Całość nie trzyma się kupy, a są jeszcze dodatkowe mankamenty: źle leżące spodnie i jeszcze gorzej leżąca marynarka, której plecy są wręcz żałosne. Ta dość poważna wpadka ma dwojakie wytłumaczenie. Pierwsze jest takie, że kostiumograf po prostu nie dopilnował, no i wyszło jak wyszło. Drugie natomiast sugeruje, że to gospodarz uroczystości – Feiks Leiter – zafundował gościom stroje. A ponieważ Feliks to Amerykanin, to trochę namieszał 🙂
Przy tej okazji warto zwrócić uwagę, że w filmie Zabójczy widok, który powstał cztery lata przed Licencją na zabijanie i był ostatnim filmem z udziałem Rogera Moora, Bond (i kilka innych osób – w tym Q), w scenie na wyścigach w Ascot, ma na sobie jasnoszary garnitur żakietowy, w którym wszystko jest bez zarzutu. Czyli tak, jak przystoi filmom z bondowskiej serii.
Lata 2011/2012 gdy powstawał film Skyfall z Danielem Craigiem w roli Jamesa Bonda, to na Zachodzie apogeum mody na garnitury slim, co miało oznaczać dopasowanie, a w wielu przypadkach oznaczało ciasnotę. Garnitury Bonda w Skyfall są po prostu za ciasne; marynarki nie mają żadnego luzu w talii i są za krótkie, co zaburza proporcje sylwetki. Rękawy są bardzo wąskie, a spodnie są takie, że zrobienie w nich przysiadu jest poważnym wyzwaniem. Może ktoś słusznie zauważyć, że przecież Bond wykonuje w tych garniturach najróżniejsze wygibasy z całkowitą swobodą, więc moja teza o zbyt ciasnych spodniach i marynarkach – nie ma potwierdzenia w faktach. Otóż w filmie zastosowano pewien trik, który w rzeczywistości można uznać za oszustwo. Mianowicie do różnych scen były szyte różne garnitury, które grały rolę tego samego garnituru. Przykładem tej manipulacji może być piękny szary garnitur z tkaniny zwanej skórą rekina. W stabilnej scenie gdy Bond stoi wyprostowany, ma on na sobie ekstremalnie ciasny garnitur, w którym nie byłby w stanie przyjąć innej pozy. W scenie walki na dachu wagonu pędzącego pociągu, ma niby ten sam garnitur, ale z poszerzonymi nogawkami spodni i obszerniejszą marynarką. Zaś w scenie na motocyklu ma znów “ten sam” garnitur ale z poszerzonymi i wydłużonymi rękawami marynarki. Na filmie prezentuje się znakomicie w każdej ze scen, ale to nie zmienia faktu, że wycieczka w kierunku slim nie była udana, skoro trzeba się było uciekać do oszukańczych zabiegów.
Do ubiorów Rogera Moora, który wcielał się w postać Bonda aż 7 razy w latach 1973 – 1985, bardzo trudno się przyczepić. Ale przypadek smokingu z filmu Ośmiorniczka jest szczególny, bowiem nagromadzenie błędów jest zaskakująco duże. Tak duże, że chyba nie mogło być przypadkiem i musi mieć jakieś racjonalne wytłumaczenie. Ja jednak z takim wytłumaczeniem się nie zetknąłem, więc punktuję błędy: klapy otwarte zamiast zamkniętych lub kołnierza szalowego, guziki rogowe zamiast pokrytych jedwabiem, dwa szlice zamiast żadnego, trzy guziki przy rękawach zamiast czterech, brak poszetki. Jakby tego było jeszcze mało, to koszula nie jest biała lecz beżowa i ma zwykłe, odkryte guziki, choć plisy na torsie sugerują, że jest to koszula smokingowa.
To zadziwiające, że ktoś zwykle znakomicie i klasycznie ubrany, popełnia dwa tak kardynalne błędy w jednej stylizacji z jednego filmu. Mam na myśli stylizację opartą na kremowym, lnianym garniturze z filmu Diamenty są wieczne, w której znalazł się za krótko zawiązany, różowy krawat, uznany przeze mnie za największą ubraniową wpadkę Bonda.
Drugą wpadką było zapięcie dolnego guzika marynarki. Muszę tu dodać, że dwuguzikowe marynarki mogą być krojone na dwa różne sposoby. Pierwszy zakłada, że dolny guzik może być zapięty i marynarka prawidłowo się układa nawet przy zapiętym guziku. Jednak nie należy go zapinać, gdyż całość nie wygląda wtedy dobrze. Wyjątkiem są tu marynarki typu padok, w których z zasady zapina się oba guziki, ale te marynarki właściwie zaniknęły (i bardzo dobrze, bo były brzydkie). Drugi sposób krojenia marynarki jest taki, że jej poły się rozchodzą poniżej górnego guzika. W takiej sytuacji dolnego guzika nie wolno zapinać pod żadnym pozorem, gdyż wtedy marynarka się ciągnie i wygląda fatalnie. Właśnie z takim przypadkiem mamy do czynienia w omawianej stylizacji. Garnitur uszyty z grubego lnu, powstał w pracowni Antony’ego Sinclaira i marynarka została tak skrojona, że jej poły się rozchodzą ku dołowi. Ich ściągnięcie, poprzez zapięcie dolnego guzika, dało fatalny efekt, co widać na zdjęciu poniżej.
Lata dziewięćdziesiąte to moda na workowate ubiory. Jednak koszula, którą miał na sobie Pierce Brosnan w scenach z Wietnamu, w filmie Jutro nie umiera nigdy, była nie tyle workowata, co po prostu za duża co najmniej o jeden rozmiar. Świadczy o tym m.in. linia wszycia rękawów, która znajduje się sporo poniżej linii ramion, co widać dobrze na drugim zdjęciu poniżej. Rękawy są oczywiście dużo za długie – gdyby rozpiąć mankiety, to dłonie zniknęłyby całkowicie, skryte w rękawach. Taki za duży rozmiar to typowy grzech polskich mężczyzn. Ale, żeby James Bond?
Ta wpadka jest tyleż oczywista, co zrozumiała. Z jednej strony zegarek w masywnej kopercie, na bransolecie, zdecydowanie nie powinien być zakładany do smokingu. Zastosowanie może mieć wyłącznie klasyczny zegarek o surowym wzornictwie, w cienkiej kopercie i na czarnym skórzanym pasku. Z drugiej strony nie ma chyba nikogo, kto by nie wiedział o kontrakcie producentów bondowskich filmów z marką Omega i o promocji modelu Seamaster. Jednak wpadka jest wpadką, w dodatku dość niezrozumiałą. Bo przecież istnieją różne mutacje modelu Seamaster Omegi, które nadawałyby się do smokingu. Dlaczego po nie nie sięgnięto?
Przy powstawaniu wpisu 8 największych wpadek ubraniowych Jamesa Bonda, nieocenioną pomocą były informacje zawarte na stronach: The Suits of James Bond, James Bond 007 Museum oraz James Bond Wiki.
Co do punktu 8 to zaczęło się już w Casino Royale (2006 r.) – smoking przy stole pokerowym i było kontunowane w każdym kolejnym filmie z Danielem Craigiem. W Spectre bransoleta została zamieniona na pasek nato. Jeśli chodzi o nazwę modelu to jest to Seamaster, a nie Seemaster.
Dziękuję; poprawiłem nazwę modelu zegarka.
Co do pkt. 8 to tak naprawdę Bond nigdy nie nosił odpowiedniego zegarka do smokingu, tylko raz w filmie Dr. No jak w pierwszej swojej scenie w kasynie ma na ręce klasyczny zegarek marki Gruen.
W pozostałych filmach całej serii nosił zegarki na bransolecie (nawet elektroniki) a jak już miał zegarek na pasku skórzanym to i tak to był Rolex Submariner czyli nurek.
A nawiązując do wpadki z punktu 5 to jest ich zdecydowanie więcej.
W filmie, zresztą w artykule przytoczonym ,,Diamenty są wieczne” w scenie jak Bond wyjeżdża windą na dach kasyna ma na sobie również czarny smoking z otwartymi klapami i co gorsza z wystającymi patkami z kieszeni. Idąc dalej w tym samym filmie w ostatniej scenie na statku w czasie kolacji Bond ma na sobie aksamitną czarną marynarkę i błękitną koszulę i oczywiście w obu przypadkach brak poszetki.
W filmie ,,Nigdy niemów nigdy” i ,,Goldfinger” ma identyczny smoking jak Pan opisał w punkcie 5 a w ,,Zabójczy widok” biała marynarka smokingowa wygląda jak zwykła, ma otwarte klapy i zwykłe guziki.
Dodatkowo to jeśli mnie pamięć nie myli to w kilku filmach miał koszule z mankietem koktajlowym a w ,,Szpieg który mnie kochał” ma mankiet który, Pan kiedyś chyba opisywał ale nie pamiętam jego nazwy.
Mankiet Lapidusa.
Pkt 4 w artykule poniżej:
https://www.szarmant.pl/7-wyjatkowych-koszul-jamesa-bonda
Dzięki.
Racja teraz sobie przypomniałem gdzie to czytałem.
Ja wspomniałem o mankietach typu Lapidus we wpisie Tweedowa marynarka. Zamieściłem tam zdjęcie Bonda (Rogera Moore’a) w tweedowej marynarce, z widocznymi mankietami tego typu.
Dziękuję za wskazanie wielu dodatkowych wpadek ubraniowych. Teraz jednak, dla równowagi, powinienem chyba napisać o przykładach pozytywnych. Pisząc wpis o najpiękniejszych garniturach Bonda miałem od razu w planie wpis o najpiękniejszych smokingach. Ale później mi to umknęło. Może warto wrócić do tego pomysłu? Tym bardziej, że aż się prosi wykorzystać zdjęcie z Madame Tussaud.

Myślę, że to świetny pomysł. Mimo, że Bond jest postacią fikcyjną chyba nie ma innej postaci/osoby która tak bardzo inspiruje i fascynuje mężczyzn na wielu płaszczyznach.
Lata 90-te to właśnie te szerokie ramiona, obniżone zapięcia i oversize w koszulach, spodniach, płaszczach itp. Ciekawe, że czerpie z tego L.Rubinacci w swoim stylu, w sensowny i nieoczywisty sposób.
A Lazenby świetnie nosił garnitury, obejrzałem wczoraj “W tajnej służbie…” i co mi się nie podobało to żabot w koszuli smokingowej i krawat dziergany/knit do dwurzędowego garnituru w prążek. Reszta, szczególnie ten “jeździecki” garnitur w brązową pepitkę, było znakomite.
Pozdrawiam
Żaboty Lazenby’ego były na mojej wstępnej liście (był jeszcze drugi do formalnego kiltu), ale ostatecznie z nich zrezygnowałem.
Myślę, że te “wpadki” należałoby przypisać kostiumografom pracującym przy filmie, niż personalnie aktorom, bo to oni odpowiadają za wygląd aktorów.
Przy strojach typowo formalnych zgodzę się z błędami, choć trzeba przyznać, że za duże koszule z lat 90. czy zbyt opięte garnitury w wersjach z Craigiem, to po prostu wyraz czasów, kiedy te filmy powstawały. Główni bohaterowie muszą mieć ten współczesny rys – z perspektywy czasu, to po prostu zmieniająca się moda.
Tak z innej beczki, w Zakochanym Szekspirze główny bohater nosi rozpięty wams, co jest oczywistym błędem z historycznego punktu widzenia. Ale często głównych bohaterów w filmach historycznych się uwspółcześnia. To celowy zabieg stosowany po to, żeby współczesny widz mógł się z nim utożsamić i przejąć się losem “kukły” wyciągniętej z muzeum.
pozdrawiam
Dzień dobry, doklejam prośbę jako komentarz, chodzi mi jednak o inny temat. Elegancja w mundurze. Pracuję w instytucji, w której obowiązuje uniform. Mam wrażenie, że wielu kolegów tak samo, jak nie radzi sobie z tym, by w stroju cywilnym wyglądać dobrze, tak samo kłopot sprawia im noszenie munduru. Tymczasem w przypadku munduru wszelkie usterki tego stroju rażą podwójnie. Chętnie poznałbym Twoje zdanie na ten temat i z góry serdecznie za nie dziękuję!
Mundury podlegają zapewne ścisłym wymogom regulaminowym, a ja nie wiem jak daleka jest swoboda przy kształtowaniu niektórych szczegółów. Np. czy długość rękawa marynarki jest w takim regulaminie określona? Np., że ma sięgać do końca śródręcza? Bo jak obserwuję czasami oficerów wojska, to dochodzę do wniosku, że musi być chyba taki przepis, bowiem niemal wszyscy noszą takie rękawy. Co zresztą wygląda okropnie, gdyż rękaw powinien się kończyć nad nadgarstkiem, żeby mógł spod niego wystawać skrawek mankietu koszuli. Tak jest w przypadku zwykłych marynarek, ale czy tak jest w przypadku marynarek mundurowych?
Myślę, ze podstawową przesłanką do tego, żeby mundur wyglądał dobrze, jest jego właściwy rozmiar. Domyślam się, że mało kto szyje mundur na miarę i większość osób, które muszą nosić mundury, korzysta z produktów gotowych. Niestety nie wiem kto szyje mundury i jakie są ich konstrukcje, proporcje i rozmiarówka. Wyobrażam sobie, że w każdej formacji mundurowej jest jakaś komórka, która się tym zajmuje. Ale czy tam wiedzą o zasadach klasycznej elegancji i czy widzą potrzebę zastosowania tych zasad do munduru?
Zdaje się, że postawiłem więcej pytań niż udzieliłem odpowiedzi, ale podsumowując dodam, że mundurowi powinni się trzymać ogólnych zasad dotyczących ubiorów, o których wielokrotnie pisałem w różnych wpisach.
Jest powiedzenie: “wojnę wygrywają faceci w brzydszych mundurach”.
I są na to przykłady…
Może tu trzeba szukać inspiracji 😉
Czytałam gdzieś ostatnio, że rękawy mundurów są wszywane w inny sposób, niż zwykłych marynarek, żeby całość wyglądała dobrze także przy oddawaniu honorów, przez co wygląda gorzej w postawie “neutralnej”. Większa długość rękawa też może mieć z tym związek.
Czy kwestia tyć rozpiętych dwurzędówek nie jest mocno dyskusyjna? Włosi przecież rozpinają je bardzo często. Może Bond w wersji Brosnana lubił sprezzature? 😉
A czy to wygląda dobrze?
Moim zdaniem zwisające poły marynarki dwurzędowej wyglądają fatalnie.
Ja akurat jestem praktykujacym fanem takiego rozwiązania. Zgodze się, że jest to dość nietypowe i momentami uwierające dla oka, ale osobiście lubię jak coś się nie zgadza, spore kontrasty, pozorne niedopasowania pewnych elementów. Jak się okazuje wszystko pozostaje kwestią gustu… zawsze można odpowiedzieć “sprezzatura” 😉
To niech Pan dodatkowo ściągnie spodnie (zostając w tym co na górze plus różowe skarpetki i majty).
Dopiero sprezzatura!
Jak ma ładne nóżki i pupkę, to ja (♀) jestem za! 😀
jeśli chodzi o punkt 8 to może dlatego że ten właśnie zegarek wygląda po prostu wspaniale
co do punktu 7 to ta koszule Bond zerwał ze sznurka w wietnamskich slumsach i gdyby na niego idealnie pasowała to byłoby to co najmniej dziwnie.