Księga zdziwień odc. 91
Księga zdziwień niejednokrotnie poruszała temat polskich samochodów elektrycznych, które wkrótce zaleją nasze drogi w liczbie miliona sztuk (do roku 2025). Będą doskonałej jakości, niezawodne, piękne i tanie. I będą produkowane przez państwową fabrykę w liczbie co najmniej 200 tysięcy sztuk rocznie (sic!). Fabryki jeszcze nie ma, ale wkrótce ma być wybudowana, a zrzucą się na nią państwowe spółki: PGE, Tauron, Energa i Enea (czyli czeka nas kolejna podwyżka cen energii – i to znaczna). No i jeszcze takie drobnostki: potrzebna jest sieć punktów ładowania obejmująca całą Polskę, oraz dodatkowe 4 terawatogodziny (TWh) energii wyciśnięte z polskiego systemu energetycznego. I jedno i drugie wydaje się mało realne? E, tam! Najważniejsze to „sięgać gdzie wzrok nie sięga i łamać, czego rozum nie złamie”. Plany są tak piękne i porywające, że ich realnością nikt sobie nie zaprząta głowy. I dzięki temu mam o czym pisać w mojej księdze zdziwień.
Spółka ElectroMobility Poland przejadła już cały swój kapitał wynoszący na początek 35 mln zł, ale żadnymi konkretami pochwalić się nie może (poza konkursem na rysunek samochodu). Dlatego ciągle prezentuje plany na przyszłość, które są tym piękniejsze, im dalszą przyszłość przedstawiają. Prezentacja tych planów zbiega się zwykle z kampaniami politycznymi, zatem z okazji zbliżających się wyborów do PE, przyszedł czas na kolejne. Przedstawił je minister energii Krzysztof Tchórzewski, a można o tym przeczytać m.in. tutaj. Wtórował mu prezes spółki ElectroMobility Poland – Piotr Zaremba, który udzielił wywiadu portalowi Money.pl. Minister Tchórzewski pochwalił się, że zapewnione zostało finansowanie programu budowy sieci punktów ładowania, dzięki powołaniu… państwowego Fundusz Niskoemisyjnego Transportu (sic!). Minister wyjaśnił też na czym polega przewaga polskiego samochodu elektrycznego nad tymi produkowanymi przez wielkie koncerny motoryzacyjne. Powiedział: koncerny motoryzacyjne dużo robią w zakresie elektromobilności, ale podstawowy dochód dla nich nadal pochodzi ze sprzedaży samochodów spalinowych. Postanowiliśmy, że w Polsce zrobimy pewien wyłom – powstanie od nowa fabryka samochodów elektrycznych. (cytat za Bankier.pl). Więc sukces mamy zapewniony.
Prezes Zaremba odsłonił więcej szczegółów dotyczących fabryki elektryków: powstanie ona kosztem 2 mld złotych i będzie zatrudniać 3000 osób. Od kilku miesięcy spółka wybiera lokalizację dla budowy fabryki – rozpatrywanych jest 17 propozycji. Tempo prac jest tak duże, że już wkrótce zostanie sporządzona krótka lista: 3 – 4 lokalizacji, z których po dalszych wnikliwych analizach – zostanie wybrana ta jedna-jedyna. Kiedy? Na razie nie wiadomo. Ale za to wiadomo, że pierwsze samochody zjadą z taśmy na przełomie roku 2022 i 2023. Jak łatwo się domyślić, fabryka będzie bardzo nowoczesna, a znajdą się w niej: lakiernia, spawalnia i hala montażu, a po kilku latach – nawet tłocznia (Duże brawa za tę tłocznię! Kto by przypuszczał, że pomyślą nawet o tym). Na razie nie zakłada się produkcji baterii (po co, skoro można kupić), ale w przyszłości i tego nie można wykluczyć 🙂
Na koniec pora wyjaśnić co mnie w tym wszystkim dziwi. Otóż dziwi mnie to, że ONI wydają się naprawdę wierzyć w to co wygadują!
No ale jedna rzecz rzuca się w oczy (i dla mnie była oczywista od samego początku): to nie będzie wcale „polski” samochód. Będzie „lakiernia, spawalnia i hala montażu”, a to znaczy, ze kupi się za granicą gotowe elementy a w Polsce wysokim kosztem się je sklepie do kupy. Potem polski podatnik dopłaci, żeby zagraniczny odbiorca mógł taniej kupić. Mówiąc wprost – polski podatnik dopłaci Niemcowi do niemieckiej baterii.
A my sobie będziemy innowacyjnie i nowocześnie lakierować i wkręcać śrubki, żeby rząd mógł się pochwalić nowoczesnością. Stać nas przecież – ja sam też już nie wiem, co zrobić z tymi miliardami, które otrzymałem od rządu.
Koszty nie są ważne, gdy można uzyskać przychylność gawiedzi monumentalnymi projektami (CPK, kanał Wisła-Odra, przekop Mierzei, samochód elektryczny). Zauważył i skutecznie wykorzystał to pewien znany polityk zza naszej zachodniej granicy już 90 lat temu 🙂