Księga zdziwień odc. 96
Księga zdziwień nie mogła przeoczyć informacji jaka pojawiła się w mediach kilka dni temu. Chodzi o zwolnieniu z aresztu – za kaucją – pana Mateusza Piskorskiego, aresztowanego trzy lata temu pod zarzutem szpiegostwa. Po ponad dwóch latach śledztwa, akt oskarżenia trafił do sądu i stał się swoistą sensacją, bowiem Mateusza Piskorskiego oskarżono w nim o szpiegostwo na rzecz Rosji i… Chin. Moje zdumienie budzi nie fakt, że oskarżony o szpiegostwo został zwolniony z aresztu (zbiórka 200 tys. zł na kaucję trwała pięć miesięcy, co by sugerowało, że oskarżony nie należy raczej do osób zamożnych), lecz to, że śledztwo trwało ponad dwa lata, zaś proces trwa już 9 miesięcy i nie ma widoków na jego zakończenie w najbliższym czasie. Prokuratura przedstawiła bowiem akta sprawy liczące… 184 tomy.
Szpiegostwo jest poważnym przestępstwem, zagrożonym karą do 10 lat więzienia. Zawsze sobie wyobrażałem, że aresztowanie szpiega, czyli osoby współpracującej z obcym wywiadem i dostarczającej mu informacje szkodzące interesom własnego kraju następuje wtedy, gdy są niezbite dowody jego agenturalnej działalności. Przyłapany delikwent często idzie wtedy na współpracę z prokuraturą i – w zamian za obietnicę złagodzenia kary – przyznaje się do winy i „sypie”, czyli przekazuje informacje cenne dla kontrwywiadu. Akt oskarżenia powstaje wówczas w szybkim tempie, odbywa się rozprawa (zwykle tajna) i delikwent trafia do więzienia.
Nie mogę się nadziwić jakim cudem śledztwo w sprawie szpiegostwa mogło trwać dwa lata. Moim zdaniem oznacza to, że brak było dowodów na agenturalną działalność podejrzanego i prokuratura starała się je mozolnie gromadzić, np. przesłuchując świadków. Albo liczyła na to, że delikwent „pęknie” i – np. za obietnicę uchylenia aresztu – powie coś, co da się wykorzystać w akcie oskarżenia. Niezależnie od tego, która z tych sytuacji miała miejsce w przypadku pana Piskorskiego – sprawa jest wielce kompromitująca dla prokuratury.
Mateusz Piskorski jest postacią niezwykle barwną, o kontrowersyjnych poglądach. Był m.in. członkiem Samoobrony i z jej ramienia posłem przez jedną kadencję. Jest założycielem i szefem partii Zmiana, dość powszechnie, choć nieco na wyrost, nazywanej „prokremlowską”. Nie kryje się ze swoją sympatią dla Rosji (m.in. popierał aneksję Krymu) i ma kontakty z różnymi rosyjskimi organizacjami, jest chętnie cytowany przez rosyjskie media. Z uwagi na częściowe utajnienie akt i samego procesu Mateusza Piskorskiego, trudno oceniać na ile oskarżenie o szpiegostwo ma realne podstawy. Takie sformułowania z aktu oskarżenia jak: próba kształtowania opinii publicznej, promowanie celów politycznych Federacji Rosyjskiej, dążenie do pogłębiania podziałów między Polakami i Ukraińcami czy oddziaływanie na grupy społeczne, wyglądają raczej na opis poglądów oskarżonego, niż na dowody jego agenturalnej działalności.
Wydaje się, że nie lada problem ma ze sprawą sąd, który – w uzasadnieniu postanowienia o zastosowaniu poręczenia napisał m.in.: Zarzucany oskarżonemu sposób działania wymyka się standardom napotykanym w orzecznictwie. Jest podobno bardzo długa lista świadków do przesłuchania, co samo w sobie jest kuriozalne. Bo w sprawie o szpiegostwo jedynym świadkiem mógłby ewentualnie być oficer obcego wywiadu prowadzący oskarżanego agenta, ale on akurat nie jest skłonny do zeznawania. Natomiast jeśli są jacyś inni świadkowie, to co to za szpieg, o którego działalności szpiegowskiej różni inni ludzie mogą zeznawać przed sądem? W gruncie rzeczy problem sądu sprowadza się do tego, czy kogokolwiek można skazać za głoszenie poglądów niepoprawnych politycznie? Każdy zapewne odpowie: absolutnie nie! Skazać można za czyny sprzeczne z obowiązującym prawem, a nie za poglądy. Ale przecież w tzw. cywilizowanym świecie skazuje się dziś za niektóre niepoprawne poglądy i cywilizowany świat wydaje się być z tym pogodzony. Więc skazanie człowieka za rozgłaszanie, że Rosja jest fajna, nie byłoby czymś nadzwyczajnym. Kiedyś nawet skazano na śmierć faceta, który twierdził, że zburzy świątynię i w trzy dni ją odbuduje. Ale to było dawno temu. W każdym razie w niespodziewanie aktualnym kontekście wraca do nas myślozbrodnia z powieści Rok 1984 Georga Orwella.
Księga zdziwień będzie śledzić z zainteresowaniem dalszy przebieg procesu pana Mateusza Piskorskiego.