Monki są bez wątpienia butami bardzo stylowymi. To jeden z klasycznych modeli, chociaż cieszący się mniejszą popularnością niż najpowszechniejsze angielki, wiedenki, loafersy czy brogsy. Ciekawe, że jeszcze około 10 lat temu monki były u nas niemal zupełnie nieznane, jeśli nie brać pod uwagę wąskiej grupy osób interesujących się klasyczną męską elegancją. Co więcej; u przeciętnych mężczyzn – szczególnie w młodym wieku – budziły skojarzenia zdecydowanie pejoratywne. Sam tego kiedyś doświadczyłem, gdy na Wykop.pl umieściłem link do artykułu o butach zapinanych na klamry. Przez osoby komentujące link, buty zostały jednomyślnie uznane za okropne, zaś sam link – błyskawicznie „zakopany”.
Dzisiaj monki nadal nie należą do butów popularnych, ale nie budzą już tak dużej sensacji jak kilka lat temu. Stały się po prostu jednym z oferowanych modeli, a mają je w swojej ofercie niemal wszystkie rodzime sieci z męską odzieżą oraz większość producentów obuwia nastawionych na masowego odbiorcę. O elitarnych markach nastawionych na wyrobionego klienta nawet nie ma co wspominać, bowiem w ich przypadku, monki należą do jądra oferty. Ale jest jedna zasadnicza różnica pomiędzy monkami oferowanymi przez jednych i drugich. Bardzo udane – nierzadko – modele, które znajdziemy w salonach odzieżowych Vistuli, Lancerto, Recmana czy w salonach obuwniczych Ryłki lub Conhpolu, są skutecznie zeszpecone przez wstawki z gumy znajdujące się po wewnętrznej stronie cholewki. Przypuszczam, że projektanci takich butów uważali, że warto zapłacić cenę zeszpecenia butów za poprawę komfortu ich użytkowania. Czy jednak na pewno takie wstawki z gumy poprawiają komfort użytkowania? Mam co do tego wątpliwości. Trzeba bowiem pamiętać, że klamry, na które zapinane są monki, są zamocowane zawsze na taśmie gumowej, czyli elastyczność i podatność takiego zapięcia jest zapewniona. Po co jeszcze druga gumowa wstawka? Żaden z renomowanych producentów obuwia nie wpadł na taki pomysł, za to polskie firmy – prawie wszystkie. Ciekawe.
Powszechnie dziś u nas przyjęta nazwa: monki, jest spolszczeniem anglojęzycznej nazwy monk strap shoes, co według dość swobodnego tłumaczenia znaczy: buty zapinane na mnisie rzemyki. Historia monków jest bardzo ciekawa i to nie tyle ze względu na jej odległe początki, ile na brawurowe powtórne wejście do głównego nurtu mody męskiej, po wielu latach zapomnienia. Wszystkie źródła na jakie się natknąłem, zgodnie twierdzą, że monki narodziły się w średniowiecznych europejskich klasztorach. Jak zapewne wszyscy wiedzą, służbowym obuwiem mnichów były sandały. Miały one paski zapinane na klamerki, dzięki czemu łatwo dawały się dopasować do stóp o różnych rozmiarach. Jednak sandały, które wewnątrz klasztornych murów były OK, zupełnie nie sprawdzały się podczas prac polowych lub wędrówek po kamienistych ścieżkach. Dlatego mnisi wymyślili „sandały zabudowane” czyli po prostu buty z pełną cholewką, zapinane na paski z klamerkami, które znali z sandałów. Buty takie były bardzo praktyczne i szybko się spopularyzowały. Jednak jakiś czas później zostały wyparte przez buty sznurowane i na długi czas praktycznie zniknęły. Ich powrót rozpoczął się dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Przez cały wiek XX buty te ewoluowały, jednak stale pozostawały na marginesie. I oto nagle, całkiem niedawno, bo w końcówce XX wieku i w pierwszej dekadzie wieku XXI, nastąpiła eksplozja ich popularności. Jako ojców chrzestnych tej eksplozji wymienia się zwykle słynnych projektantów: Yvesa Saint Laurenta i Alexandra McQueena, a także… Lina Ieluzziego. Ale nie byłoby jej, gdyby nie dwie brytyjskie firmy obuwnicze: John Lobb z Londynu i Edward Green z Northampton, które jako pierwsze stworzyły modele monków jakie dzisiaj znamy.
Nie jest wykluczone, że pierwsze monki mogły wyglądać tak jak buty na zdjęciu poniżej (tak więc podział na monki pojedyncze i podwójne nie jest pomysłem współczesnym). Jednak pokazane buty pochodzą ze strony medievaldesign.com (specjalizującej się w replikach średniowiecznych strojów, mebli i wyposażenia) i można je po prostu kupić. Pierwsze (opisane jako buty XIV-wieczne) – za 195 €, drugie (buty XV-wieczne) – za 229 €.
Wspomniałem powyżej o monkach pojedynczych i podwójnych (chodzi oczywiście o liczbę pasków służących do zapinania), ale trzeba wiedzieć, że występują też monki potrójne – jednak spotyka się je bardzo rzadko. Myślę też, że bardzo trudno zaprojektować takie buty nie narażając się na efekt przeładowania. Z kolei monki pojedyncze dzielą się na dwa typy, w zależności od sposobu poprowadzenia paska; albo jest on poprowadzony w poprzek cholewki, albo biegnie równolegle do krawędzi cholewki. Ten drugi typ bywa czasami nazywany cutaway single monk strap shoes. Polskiego odpowiednika tej nazwy – nie ma.
Monki kojarzą się każdemu z półbutami, ale trzeba wiedzieć, że występują też monki z wysoką cholewką. Ich nazwa anglojęzyczna jest całkiem zgrabna: monk strap boots, natomiast nie ma ona dobrego polskiego odpowiednika. Ja użyłem powyżej określenia opisowego: monki z wysoką cholewką, ale spotkałem się też z określeniem monki-trzewiki, a nawet trzewikomonki 🙂 Nie brzmi to zbyt dobrze i lepiej chyba pozostać przy określeniu opisowym takim jak powyżej, albo: trzewiki zapinane na klamerki. Buty tego typu miał na nogach James Bond w scenie pogrzebu, w filmie Spectre.
Muszę tu jeszcze dodać, że monkami bywają czasami nazywane buty jodhpur. To oczywiście błąd; nie należy mylić tych dwóch typów bardzo różnych butów. Jodhpurom bliżej jest bowiem do sztybletów niż do monków. Kiedyś poświęcę więcej miejsca tym bardzo ciekawym i stylowym butom, które wywodzą się z gry w polo, zaś ich nazwa wywodzi się od indyjskiego miasta Jodhpur, po polsku: Dźodhpur.
Kilkukrotnie wspominałem już w różnych moich wpisach o zupełnie nowym typie butów, który pojawił się kilka lat temu, a który jest hybrydą monków i loafersów. Nazywam je loafersomonkami, co brzmi bardzo sztucznie (żeby nie powiedzieć idiotycznie), ale w ten sposób chcę dać wyraz swojej dezaprobacie. Bowiem buty te zupełnie mi się nie podobają, zaś dodanie z przodu loafersów klapki zapinanej na klamerki uważam za pozbawione sensu. Klapka ta nie spełnia żadnej funkcji użytkowej, zatem miała być z założenia li tylko ozdobą. Czy nią jest? Moim zdaniem nie jest. W każdym razie warto odnotować, że rodzima firma Conhpol wypuściła limitowaną serię butów Olivier Janiak by Conhpol, w której znalazły się m.in. loafersomonki.
Na temat formalności monków można spotkać różne opinie. Brytyjczycy są skłonni uważać je za ustępujące jedynie oksfordom (wiedenkom) i dopuszczają noszenie pojedynczych, czarnych monków, nawet do wieczorowego garnituru. Amerykański bloger Brian Sacawa rozstrzygnął salomonowo, że formalność monków leży pomiędzy oksfordami a loafersami. Nie sposób się z nim nie zgodzić 🙂 Ja uważam, że monki sytuują się formalnie bezpośrednio przed loafersami, czyli po derbach i brogsach. Są butami idealnymi do wszelkich dziennych stylizacji od bardzo eleganckich; opartych na ciemnych garniturach, aż do zupełnie każualowych; z udziałem dżinsów lub chinosów. Dlatego też uważam, że monki w kolorze czarnym mają w sobie jakąś wewnętrzną sprzeczność. Owszem, można je założyć do szarego garnituru w ciągu dnia, ale przecież z tym szarym garniturem lepiej wypadną monki brązowe.
Wracając do formalności monków i do różnych opinii na ten temat, muszę dodać, że na ogół wszyscy zgadzają się co do tego, że monki pojedyncze są bardziej formalne od podwójnych. A tymczasem monki podwójne są zdecydowanie bardziej popularne od pojedynczych, zaś w Polsce, pojedyncze są wręcz uważane za passé. To nie przypadek, że na początku wpisu, prezentując różne monki polskich producentów, pokazałem tylko podwójne. Pojedynczych po prostu nie ma w ofercie.
Na koniec przestawię kilka moich stylizacji z udziałem monków, ale najpierw nie mogę nie pokazać największej monkowej ikony, czyli Lina Ieluzziego. Poniższe zdjęcia Lina pochodzą z Pitti Uomo a ich autorką jest Małgorzata Adamska. Natomiast monki, które ja mam na nogach w kolejnych stylizacjach to produkty marek: Van Thorn, Arbiter, Partenope (zamszowe), Otisopse (w dwóch stylizacjach), ponownie Partenope (pojedyncze monki i podwójne zamszowe), Nord. Buty marki Van Thorn zdobią też zdjęcie główne wpisu.
Wpis jak zwykle bardzo ciekawy.
Nosiłem się z zamiarem zakupu tego typu obuwia jednak sprzedawca potwierdził moje przypuszczenia, że ( konkretnie tamten wzór) jest dla osób ze szczupłą stopą i odpuściłem na jakis czas temat zakupu. Przeglądając niedawno ofertę sklepów w internecie znalazłem buty firmy Akardo – propozycja „ekonomiczna”, klejona, ale przynajmniej ręcznie robiona w Polsce przez rodzimych szewców a nie sprowadzana z Chin.
Co sądzisz Janie o tym modelu, który jak mniemam mógłby być dobry na szerszą stopę z „wysokim podbiciem” https://akardo.pl/pl/p/Brazowe-polbuty-Monki/2455 ?
Buty prezentują się pięknie i nie mają tej nieszczęsnej wstawki z gumy. Cena bardzo atrakcyjna. Nic, tylko brać 🙂
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Szczerze to obawiałem się krytyki ze względu na zbyt „okrągły” nosek, inny niż przy pięknych smukłych kopytach, ale skoro zostały przez Pana zaakceptowane to zamawiam 🙂
pozdrawiam
Piotr
Kształt kopyta jest bardzo klasyczny – w stylu, który nazwałbym brytyjskim. Ja wprawdzie preferuję wydłużone i zaostrzone noski (styl południowy), ale to jest rzecz gustu. W każdym razie uroda butów jest niezaprzeczalna.
Witaj,
Pierwsze Monki kupiłem właśnie w Akardo, a było to już prawie cztery lata temu. Używam ich do dziś – właściwie można powiedzieć, że non stop (nawet teraz jadę pociągiem i mam je na stopach 🙂
Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolony, tak z jakości wykonania, jaki i użytej skóry. Nic się nie odkształca, Anno nie odbarwia. Nawet podeszwa, choć gumowa, trzyma się doskonale.
Niestety nie pamiętam jaki to dokładnie był numer modelu, ale wybierałem ten najbardziej klasyczny. Szkoda, że nie ma tu możliwości dołączenia zdjęcia, ale mogę kilka podesłać Ci na maila.
Pozdrawiam
Jeszcze całkiem niedawno Kazar miał w swojej ofercie zamszowe, pojedyńcze monki typu Cutaway bez tej nieszczęsnej gumowej wstawki. Służą mi już dobrze trzeci rok i bardzo żałuję, że nie kontynuują jego produkcji, w końcu przyjdzie kiedyś czas żeby kupić kolejne…
Rozpięte marynarki dwurzędowe, rozpięty klamry butów… Ech, ta włoska spezzatura;)
Co do butów Ryłko, to mają w ofercie kilka modeli – dwa droższe z skórzaną podeszwą i tą okropną gumką:
https://www.rylko.com/pl/produkt/IPDW19_HU1,151201,28,Brazowe_monki_meskie.html
https://www.rylko.com/pl/produkt/IPDW17_HU1,146005,28,Brazowe_monki_ze_skorzanym_spodem.html
Oraz jeden model tańszy, na gumowej podeszwie, za to bez żadnych udziwnień:
https://www.rylko.com/pl/produkt/IPJP05_HU1,144249,28,Monki_z_ozdobnym_przeszyciem.html
Te ostatnie oglądałem w sklepie i wyglądały całkiem przyzwoicie.
Na zdjęciu też prezentują się nieźle 🙂
Ciekawy artykuł. Ale te buty są po prostu brzydkie w swojej istocie.
Miałem taką samą opinię jak pierwszy raz dowiedziałem się o monkach – ten typ buta wydawał mi się immanentnie brzydki. Klamry wydawały mi się absolutnie bezsensowne. Jednakże po pewnym czasie zaczęły mi się podobać i koniec końców pierwszą parą porządnych butów kupionych przeze mnie były właśnie monki. Wydaje mi się że to może być kwestia opatrzenia – monki do niedawna były w zasadzie niespotykane.
Wpis bardzo ciekawy, choć nie bardzo rozumiem o co chodziło Ci w spotkaniu sformułowaniu:
„Są butami idealnymi do wszelkich dziennych stylizacji od bardzo eleganckich; opartych na ciemnych garniturach, aż do zupełnie każualowych; z udziałem dżinsów lub loafersów.”
Jak mam rozumieć te loafersy?
Janie, co się ostatnio z Tobą dzieje? Te buty wyglądają fatalnie: skóra pomarszczona w nowych butach, czubki zadarte do góry, poza tym krzywe jakby coś je potrąciło. Mam nadzieję, że to tylko teraz miałeś chwilę słabości. Nazwanie 1 butów Akardo „pięknymi” też to spora przesada. Złe proporcje, przeszycie w nich też niechlujne, cieniowanie w tych miejscach gdzie nie piwinno.
Ale czy zwróciłeś uwagę na cenę? Bo jakość butów należy rozpatrywać nie w kategoriach bezwzględnych, lecz stosunku jakości do ceny.
W pierwotnym poście, tego Janie nie napisałeś, warto być precyzyjnym. Czyli lepiej jest wydać 300 zł na „piękne” buty, którym sporo do piękności, niż kupić, ładniejsze buty, a przede wszystkim bardziej trwałe za 600 zł?
Lepiej jest kupić buty/odzież dobre niż byle jakie – ciągle o tym piszę.
Ale mam zrozumienie dla osób, których nie stać na duże wydatki. Staram się pokazywać, że można się dobrze ubierać nie wydając fortuny.
Mój syn miał monki na swojej studniówkę 16 lat temu. Pewnie było to wówczas najoryginalniejsze obuwie.
Ciekawe jak udało się kupić monki 16 lat temu? Ja swoje pierwsze monki kupiłem około 10 lat temu.
Posiadam monki Królewski Herb szyte metodą blake, cena 399zł i jestem z nich całkiem zadowolony. Nieźle wyglądające monki ma również w ofercie Zack Roman. Z tym, że jedne i drugie są „niby” Polskie, ale szyte w Portugalii.
To bardzo dobrze, w Portugalii szyją jedne z najlepszych butów.
Wybacz, ale mnie nie stać na tanie buty typu Ryłko, ponieważ po 1-2 sezonie trzeba kupować kolejne, więc w sumie wychodzą drożej. Tutaj akurat dobrze się sprawdza powiedzenie, że kto tanio kupuje, ten 2 razy kupuje. Można kupić: poszetkę tańszą, koszulę, spodnie, krawat…długo by wymieniać, ale butów się nie da, no chyba, że ma się szczęście i w outlecie typu Tkmaxx. Mi się dotychczas 1 raz udało: loafersy szyte za 300 zł.
Proszę zwrócić uwagę na niesłychanie ważną rzecz pomiędzy oboma typami pojedynczych monków: jeden to jest de facto oksford, a drugi to derby. Intuicja mi podpowiada, że pewnie ma to wpływ na różnice w formalności pomiędzy tymi modelami. 🙂
Jakie jest Pana zdanie nt. „trzewikomonków” z suwakiem?
Np. takich:
https://brilu.pl/pol_pl_Trzewiki-wizytowe-skorzane-z-klamrami-Travis-czarne-5901_4.jpg
Okropność! Jak z koszmarnego snu.
Janie, czy o bocznych zamkach od wewnętrznej strony, które też ułatwiają zakładanie buta w wysokich monkch myślisz to samo co o gumowych wstawkach w modelach z niską cholewką? 🙂 Chyba wiem co odpowiesz ale chciałbym mieć pewność 🙂
Tak! Zamki błyskawiczne w butach to nieporozumienie. Zaś zamki w takich butach, które mają dodatkowo tradycyjny sposób umożliwiający ich zakładanie (sznurowadła w trzewikach, klamry w monkach, gumowa wstawka w sztybletach), to już obciach w klinicznej postaci 🙂
Wysokie monki Bonda coraz bardziej mi się podobają.
Zastanawiam się nad wyborem pomiędzy pojedynczą a podwójną klamrą.
Pojedyncza klamra jest bardziej formalna i chyba oryginalniejsza od podwójnej (dodatkowo podobają mi się buty bez nakładanego noska), w tej chwili nie wiem który model bardziej mi się podoba :), napiszesz o różnicy pomiędzy pojedynczą a podwójną klamrą?
M.
Nie doczytałem twojego artykułu, więc cofam pytanie o różnicy pomiędzy pojedynczą a podwójną klamrą.
Jeśli chodzi o formalność to wg mnie jako pierwsze lepiej kupić monki z podwójną klamrą, jeśli w kolekcji posiada się derby i brogsy ponieważ ww monki w hierarchi będą po brogsach. I tym sposobem kolekcja się uzupełnia 🙂
Świetny artykuł btw,
M.
Co pan sądzi o tych butach ?
https://allegro.pl/oferta/brilu-skorzane-monki-z-klamrami-bordowe-44-11113482420?fromVariant=9932217747
Polecam wpis: Czy tanie buty mogą być ładne? Tam jest odpowiedź na postawione pytanie.
Pięć lat później od daty publikacji wpisu zauważam, że monki w dalszym ciągu wzbudzają niezdrowe emocje wśród wielu szczególnie młodych „mężczyzn”.
🙂