Jak moi czytelnicy dobrze wiedzą, jestem fanem kapeluszy w ogóle, a kapeluszy panama w szczególności. Kiedyś nazwałem panamę królem kapeluszy i to określenie dobrze oddaje mój emocjonalny stosunek do tego specyficznego nakrycia głowy. Specyficznego – bowiem jedynego w swoim rodzaju, niepowtarzalnego, niepodrabialnego, wykonanego wielkim nakładem ręcznej (niemożliwej do zmechanizowania) pracy, z włókien rośliny, która rośnie wyłącznie na dwóch niewielkich obszarach w Ekwadorze i której próby hodowli w innych rejonach świata – nie powiodły się. Jakby tego wszystkiego było jeszcze mało, to panama jest bardzo stylowa i po prostu piękna 🙂
Jest ironią losu, że najbardziej znany na świecie rodzaj kapelusza, wywodzący się z Ekwadoru i tylko w Ekwadorze produkowany, nosi nazwę: panama. Kapelusze panama wyplatane były w Ekwadorze od niepamiętnych czasów, chociaż wtedy nie miały jeszcze swojej mylącej nazwy. Ale pierwsza wielka ich popularyzacja jest już związana z krajem Panama. Nastąpiła ona w okresie gorączki złota w Kalifornii w 1849 roku. Wielkie rzesze poszukiwaczy bogactw i przygód przybywały z Europy statkami do Panamy, żeby po pokonaniu lądem przesmyku (nierzadko pieszo), zaokrętować się ponownie celem dopłynięcia do Kalifornii. I niemal wszyscy zaopatrywali się w lekkie, przewiewne kapelusze, bardzo przydatne dla ochrony przed palącymi promieniami słońca. Więc nazwa panama wydawała się dla nich całkowicie oczywista. Europejczycy zakochali się w panamach po wystawie światowej w Paryżu, w roku 1855, gdzie kapelusze te zrobiły prawdziwą furorę. Natomiast najważniejszym etapem wynoszenia panam na tron króla kapeluszy, była budowa kanału panamskiego w latach 1904 – 1914, zaś cezurą był rok 1906, kiedy to budowę wizytował prezydent Stanów Zjednoczonych Theodore Roosevelt. Prasę amerykańską i światową obiegły wówczas zdjęcia prezydenta w kapeluszu panama na głowie. W tym samym roku 1906, miało też miejsce znamienne wydarzenie w Anglii, która wyznaczała wówczas kierunki w modzie męskiej. Otóż król Edward VII przybył na słynne wyścigi konne Glorious Goodwood w Sussex, w lnianym garniturze i kapeluszu panama na głowie. Czy można się zatem dziwić, że każdy elegancki mężczyzna zapragnął wejść w posiadanie takiego kapelusza?
Jak wspomniałem powyżej, panamy są wykonywane ręcznie, wielkim nakładem pracy. Są po prostu wyplatane z włókien, które pozyskuje się z łodyg rośliny zwanej łyczkowcem dłoniastym, zaś czasochłonność i komplikacja procesu wyplatania jest zależna od szerokości włókien, z których kapelusz jest wyplatany. Popularne panamy, które można nabyć w cenie 300 – 500 zł, są wyplatane z włókien o szerokości 2-4 mm, kapelusze wyższej klasy mają włókna o szerokości poniżej 1 mm. Cechą, która charakteryzuje kapelusze panama jest gęstość splotu, czyli liczba włókien przypadających na jednostkę długości (przeważnie na jeden cal). Ponieważ liczba splotów w poziomie jest przeważnie inna niż liczba splotów w pionie, dlatego często podaje się obie wartości zapisując np. 8×10, albo mnoży się je przez siebie i podaje jako liczbę splotów na jednostkę powierzchni. Kapelusze popularne, o których wspomniałem powyżej, mają gęstość splotu poniżej 10 na cal. Górnego limitu w zasadzie nie ma. Największa gęstość splotu z jaką zetknął się autor pewnej specjalistycznej publikacji, którą czytałem, wynosiła 56×62. Taki kapelusz musiał być wyplatany wiele miesięcy (a może lat?) i kosztować kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Tak! Bo tak jak nie ma górnego limitu gęstości splotu, tak nie ma górnego limitu ceny. Cena 25 tys. dolarów nie jest wcale rzadkością, a można się spotkać z informacją o kapeluszach sprzedanych za ponad 100 tys. dolarów.
Zestaw zdjęć poniżej przedstawia proces wyplatania kapelusza, zaś kolejny zestaw pokazuje dwa kapelusze o różnej gęstości splotu; pierwszy z nich ma cenę 475 dolarów, zaś drugi 25.000 dolarów. Zdjęcia pochodzą ze strony Brent Black.
Tytułowa miłość od pierwszego wejrzenia charakteryzuje mój stosunek do kapeluszy panama. Mam ich kilka, ale wszystkie są klasy popularnej. Co nie znaczy oczywiście, że są mało atrakcyjne. Wręcz przeciwnie: są efektowne i prezentują się bardzo ładnie. Większość osób, które spotykam na Pitti Uomo ma kapelusze o podobnej gęstości splotu, nie miałem więc nigdy powodów do kompleksów. Jednak zawsze marzył mi się kapelusz wysokiej klasy. Może nie taki jak ten dolny ze zdjęcia powyżej, ale na pewno taki jak ten górny 🙂 W końcu to marzenie zrealizowałem i w dzisiejszym wpisie prezentuję mój nowy kapelusz. Najpierw muszę jednak jeszcze napisać o dwóch istotnych różnicach pomiędzy kapeluszami popularnymi i tymi z wyższej półki. Pierwsza z nich jest niewidoczna, ale wyraźnie wyczuwalna gdy kapelusz weźmie się do ręki, natomiast druga jest widoczna na pierwszy rzut oka.
Otóż kapelusze wyższej klasy – już po zakończeniu procesu wyplatania – są poddawane zabiegowi uklepywania, który jest pomijany w kapeluszach popularnych. Proces uklepywania dokładnie odpowiada swojej nazwie; to znaczy kapelusz jest uklepywany czymś w rodzaju drewnianego młotka przy jednoczesnym posypywaniu sproszkowaną siarką. Ten proces nadaje kapeluszowi większą elastyczność i zwiększa jego trwałość. Druga cecha charakterystyczna dla kapeluszy wyższej klasy, to sposób wykończenia ronda. W kapeluszach popularnych rondo jest zawijane i obszywane. Natomiast w kapeluszach wyższej klasy rondo jest wykańczane tzw. splotem zwrotnym i nie ma charakterystycznego obszycia. Dobrze to widać w kapeluszach powyżej, a także za zdjęciach poniżej, które przedstawiają mój nowy kapelusz marki Modesto, kupiony za pośrednictwem firmy La Sombrereria.
Wybierając stylizacje do tak wyjątkowego kapelusza, musiałem postawić na coś równie wyjątkowego. Mój wybór padł na letnie marynarki marki Zack Roman; jednorzędową i dwurzędową, uszyte z lnu, w sposób charakterystyczny dla tej sartorialnej marki, czyli z konstrukcją half canvas, bez podszewki, bez wypełnień ramion i z różnymi dandysowskimi smaczkami, jak n.p. szerokie klapy, ręcznie obrębiane butonierki, rękawy wszywane metodą neapolitańską (spalla camicia), kieszonki piersiowe w kształcie łódeczki (barchetta), guziki rogowe – w marynarce jednorzędowej – i z masy perłowej – w dwurzędówce. Szczególnie właśnie guziki z masy perłowej w kolorze jasnego écru prezentują się bardzo efektownie, czego niestety nie oddają zdjęcia – trzeba to zobaczyć w naturze. Marynarka jednorzędowa ma ponadto bardzo ciekawy i nietypowy krój, mianowicie jej krawędzie – poniżej górnego guzika – biegną po skosie, po czym przechodzą w łagodny łuk. Wprawne oko wychwyci też zapewne, że kozerki w obu marynarkach są położone dość nisko (jak na dzisiejsze standardy), zaś same marynarki są dość długie – sięgają wyraźnie poniżej linii końca pośladków. A więc witamy w Polsce styl lansowany przez Lukę Rubiancciego 🙂 Być może nie każdemu to się spodoba – ja jestem zachwycony!
W mojej pierwszej stylizacji, marynarce Zack Roman towarzyszą: spodnie Norman, koszula Van Thorn, krawat Fusaro, poszetka Dignito, buty Meka, szelki Profuomo, okulary The Bespoke Dudes, zegarek Junghans. Zegarkowi chciałbym poświęcić nieco więcej uwagi, gdyż jest to wyjątkowo piękny model Max Bill automatic z linii zegarków nawiązujących do nurtu artystycznego zwanego Bauhausem. Bauhaus to właściwie nazwa uczelni artystyczno-rzemieślniczej powstałej w roku 1919 w Weimarze, a później przeniesionej do Berlina. Ponieważ uczelnia skupiła wielu znanych artystów i architektów tworzących w stylu modernistycznym, z czasem zaczęto mówić o szkole Bauhaus lub nawet o stylu Bauhaus. Jednym z twórców Bauhausu był Max Bill (1908-1994), który dla firmy Junghans, zaprojektował serię zegarków. Junghans to jedna z czołowych niemieckich firm zegarmistrzowskich z tradycjami sięgającymi roku 1861. Jestem jej fanem od lat.
W skład drugiej stylizacji – oprócz marynarki Zack Roman – wchodzą: spodnie Brax, koszula Emanuel Berg, krawat Dignito, poszetka Silk & Linen, buty Meka, szelki Profuomo, okulary Fielman, zegarek Junghans i oczywiście kapelusz panama Modesto.
Janku, jak zwykle prezentujesz się elegancko, ale z tym kapeluszem to już szczyt elegancji.
Pozdrawiam cieplutko 🙂
Bardzo dziękuję Soniu za miłe słowa.
Pozdrawiam wzajemnie 🙂
Dzień dobry,
Dołączam do pochwał tak licznie tu pojawiających się. Szczególnie podoba mi się Pana zdolność do zestawiania kolorów czy faktur, które na pierwszy rzut oka wydają się niezbieżne. Brawo! Zazdroszczę, bo sam nie mam tej umiejętności, ale myślę że dzięki m.in. Pana zdjęciom uda mi się zrobić krok w dobrym kierunku. Gratuluję nieprzeciętnej garderoby.
Pozdrawiam!
PS. jestem daleki od pouczania, jednak może warto rozważyć pożegnanie wąsów? 😉 Zdecydowanie Pana postarzają.
Dziękuję za pochlebną opinię.
Jeśli chodzi o wąsy, które dzisiaj są zdecydowanie pase (chyba, że w towarzystwie brody – wtedy są trendy), to niedawno zdecydowałem się je zgolić, co nawet pokazałem we wpisie Eksperymenty z zarostem. Jednak moim zdaniem, wyglądałem niekorzystnie, a ponadto zaprotestowała żona. Więc ponownie je zapuściłem – tylko trochę krótsze 🙂
Janku a moim skromnym zdaniem wygladasz młodziej i korzystniej bez wąsów. To że się bez nich źle czujesz wynika pewnie z faktu, że nosisz je od zawsze i Ty oraz otoczenie przywykło do Twojego wygladu. Warto podjać drugą próbę tym razem dłuższą i wydaje mi sie że to bedzie z korzyścią dla Twojego wizerunku.
Co do stylizacji to wiadomo wszystko w punkt i z klasą. Przyjemnie sie czyta i oglada.
Pozdrawiam
Dzień dobry. Gratuluję inspirującego bloga.
Mam uprzejmą prośbę o opinię eksperta– kupiłem bowiem marynarkę włoskiej firmy Corneliani w kolorze jasnego beżu, bez patek na kieszeniach, bez konstrukcji, bez wypełnień, lekka. Wykonana jest z 100% jedwabiu. Proszę o podpowiedź co myśleć o tym niewielkim acz widocznym połysku jedwabiu. Z jakimi innymi kolorami odzieży można ją najbezpieczniej zestawić, tj. koszula, spodnie i buty ewent. krawat.
Dziękuję serdecznie i łączę pozdrowienia.
Stały czytelnik. Mirek
Dziękuję za miłe słowa pod adresem bloga.
Marynarka zapewne jest piękna i idealna na lato. Delikatny, naturalny połysk jedwabiu, dodaje jej uroku i niezwykłości. To w żadnym wypadku nie jest wada jak bywało w przypadku poliestrowych garniturów pokrytych warstewką teflonu, które w latach 90-tych były popularne w niektórych środowiskach.
Zestaw na bazie tej marynarki, który wydaje mi się najbardziej oczywisty to spodnie w kolorze jasnego granatu, biała koszula i granatowy krawat. Koszula może też być błękitna. Spodnie mogą być lniane lub bawełniane, ale znakomity efekt osiągnie się też ze spodniami z wełnianego tropiku. Zestaw o zupełnie innym charakterze uzyska się stosując spodnie białe – najlepiej chinosy. Musi to być śnieżna biel, żeby był wyraźny kontrast pomiędzy nimi a marynarką. Koszula błękitna lub w kolorze morskim.
Jeśli chodzi o buty, to jest duża dowolność: od mokasynów, poprzez loafersy, monki, aż do wiedenek. Kolor – najlepiej jasny (np. koniakowy), ale może też być klasyczny brąz. W żadnym wypadku czarne.
Z jakiego materiału powinien być wykonany potnik w kapeluszu panama?
Nie ma reguły. Najczęściej jest z bawełny, czasami ze skóry. Ostatnio coraz więcej producentów z Ekwadoru stosuje tkaniny techniczne, które odprowadzają wilgoć na zewnątrz, co ma dawać duży komfort noszenia.
A Pana zdaniem, które z nich sprawują się najlepiej. Chodzi mi o komfort użytkowania.
Jestem przed zakupem pierwszej panamy. Bardzo mi się podoba.
Moje dotychczasowe panamy miały zawsze potniki bawełniane. Przy dużych upałach czułem pot zbierający się pod potnikiem, co nie było wielkim problemem, ale też nie było miłe. Teraz próbuję wariant z tkaniną techniczną i pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne.
Potnik skórzany w panamie to tragiczna pomyłka. Niestety zrobiłem ten błąd i pierwszą panamę zamówiłem z potnikiem skórzanym. Gdy przygrzeje słońce – skóra głowy pod potnikiem robi się po prostu mokra i bez chusteczki do ocierania potu co kilka minut – ani rusz!
Janku, jak zwykle przepiękne stylizacje. A Montecristi odlotowy!!
Z ciekawości – napisz w wolnej chwili jaką ma wysokość korony i szerokość ronda.
Dziękuję 🙂
Szerokość ronda to 7 cm. Główka jest stosunkowo niska i ma 10 cm.
Szanowny Panie,
W sprawie Panamy, czy kapelusz wykonany z liści palmy ekwadorskiej ma szczególne właściwości odróżniające gobod kapelusza wykonanego ze słomki, przy założeniu, że fason jest taki sam? Nie mając styczności z oryginalną panama nie jestem w stanie ocenić ile w wyższości liści palmy ekwadorskiej jest „marketingu”, a ile cech które wynoszą go nad zwykła słomkę?
Panamy są wyplatane nie z liści, lecz z włókien pochodzących z młodych łodyg rośliny zwanej łyczkowcem dłoniastym. Te włókna czasami bywają zresztą nazywane słomą. Jedną z ich cech jest to, że są bardzo elastyczne, której to własności nie mają żadne inne rośliny w takim stopniu. Są też wystarczająco długie, żeby starczyło od środka główki do skraju ronda. Dlatego panamy są miękkie i elastyczne, jakby były uszyte z miękkiej tkaniny.
Kapelusze wyplata się też z włókien innych roślin, w tym naszej rodzimej słomy. Słomę poddaje się różnym procesom zmiękczającym, ale i tak jest ona łamliwa. Poza tym pasemka słomy muszą być dość szerokie co powoduje, że kapelusz wygląda jak… kapelusz słomkowy. Taki kapelusz jest OK, jeśli jest rzeczywiście wyplatany. Bo najczęściej spotyka się tanie kapelusze słomkowe, które są zszywane z wstępnie zaplecionych pasemek.
Ja mam też kapelusz pleciony w włókien agawy sizalowej. Jest OK i czasami go noszę, ale to jest po prostu inny kapelusz niż panama. Podobnie jest z kapeluszem ze słomy. Jednak trzeba dodać, że jest jeszcze inny rodzaj kapelusza wysokiej klasy (a przy okazji wysokiej formalności), który jest wykonany ze słomy. To kanotier, który jest piękny, stylowy i niepowtarzalny.