Nadeszły chłody a z nimi czas na remanent w szafie. Trzeba odłożyć na bok: lny, bawełny i wełniane tropiki, a sięgnąć po flanele, sztruksy i tweedy. Wymienione tkaniny należą do kanonu męskiej klasyki, ale pełnią w niej rolę nieco mniej formalną od gładkich wełen czesanych. W Polsce nie cieszą się zbytnią popularnością, co wynika głównie z faktu, że w ofercie dużych sieci z męską odzieżą prawie nie występują. W najnowszej kolekcji Vistuli pojawił się wprawdzie beżowy garnitur sztruksowy, ale szybko zniknął – nie wiadomo czy wyprzedany czy wycofany. Spośród trzech wymienionych tkanin, jedynie flanele pojawiają się niekiedy w kolekcjach skierowanych do masowego odbiorcy. Ale właśnie z naciskiem na „niekiedy”.
Tak się składa, że ja jestem wielkim zwolennikiem wymienionych tkanin i nie wyobrażam sobie, by stylowy mężczyzna mógł nie mieć w szafie przynajmniej jednej rzeczy z nich uszytej. Szczególną atencją darzę tweed, który kojarzy mi się z angielską prowincją, i dystyngowanymi dżentelmenami oddającymi się weekendowym rozrywkom. O tweedzie pisałem szerzej we wpisie Tweedowa marynarka, więc przypomnę tylko, że jest to tkanina wełniana o bardzo ścisłej strukturze, tkana z przędzy zgrzebnej (w odróżnieniu od przędzy czesanej zwanej też czesankową). Ma bardzo charakterystyczny wygląd (nie do pomylenia z innym rodzajem wełny), twardą strukturę i szorstką fakturę. Prawdziwy tweed jest do dziś tkany na starych ręcznych krosnach, głównie w Szkocji (która jest jego ojczyzną) i Irlandii. Nazwa tweed stała się z czasem tak nośna, że obecnie można spotkać wiele tkanin mających w nazwie słowo tweed, które jednak z prawdziwym tweedem mają niewiele wspólnego. A już szczytem absurdu jest, że nazwą „summer tweed” określa się różne mieszanki, np. lnu z jedwabiem 🙂
Na zdjęciu głównym wpisu oraz trzech zdjęciach poniżej prezentuję piękną marynarkę marki Zack Roman, uszytą z tweedu pochodzącego z brytyjskiej tkalni Moon. Jej konstrukcja to half canvas z miękkimi ramionami (bez wypełnień), szerokimi klapami ostrymi (12 cm) i nakładanymi kieszeniami. Uwagę zwracają sartorialne smaczki: brak podszewki, zapięcie na dwa i pół guzika, ręcznie obrębiana butonierka i – po wewnętrznej stronie klapy – pętelka służąca do stabilizacji łodyżki kwiatka włożonego do butonierki. Do towarzystwa dla tej efektownej marynarki wybrałem: flanelowe spodnie Norman, koszulę Van Thorn, krawat i poszetkę Poszetka.com, buty Partenope, szelki Pewien Pan, skarpetki Hemley, zegarek Orient.
Flanele to jedne z najpiękniejszych materiałów na garnitury i marynarki. Oczywiście mam na myśli flanele wełniane, bowiem flanele bawełniane, z których szyje się pościel, piżamy, koszule i wiele innych produktów – słabo sprawdzają się jako materiały na garnitury. Jednak są wyjątki – o czym dalej. Natomiast nie ma wątpliwości, że dobrej jakości flanele wełniane mają w sobie wyjątkowy urok i jakąś siłę przyciągającą, która powoduje, że flanelowy garnitur po prostu chce się mieć. W czym tkwi ta siła? Moim zdaniem decydujące znaczenie ma fakt, że tkanina flanelowa – w znacznie mniejszym stopniu niż tkanina z gładkiej wełny – odbija światło, a w znacznie większym stopniu – je pochłania. To powoduje, że barwę tkaniny postrzegamy jako miękką, zaś wzory na niej – jako rozmyte. Trzeba dodać, że są to efekty miłe dla oka. Pozytywne wrażenie potęguje rzeczywista miękkość tkaniny, przyjemny chwyt, wrażenie ciepła i miłe skojarzenia. Wrażenie ciepła nie jest wyłącznie wrażeniem subiektywnym; tkanina flanelowa rzeczywiście ma dobre własności termoizolacyjne, znacznie lepsze niż wełna gładka. To z kolei narzuca zastosowanie flaneli na marynarki i garnitury zimowe. Latem ubranie z flaneli byłoby nie tylko za ciepłe, ale stanowiłoby pewien dysonans, podobnie jak ubranie lniane noszone zimą.
Moja flanelowa stylizacja składa się z garnituru Próchnik, koszuli James Button, krawata La Scala (vintage), poszetki EM Men’s Accesories, butów Yanko, zegarka Orient.
Sztruks to tkanina, która nie ma płaskiej powierzchni lecz charakterystyczne prążki-garby. Jest bardzo miła w dotyku i sprawia wrażenie ciepłej. Jest rzeczywiście ciepła, w sensie dobrej ochrony przed zimnem, gdyż po pierwsze jest zwykle dość gruba, a po drugie owe prążki-garby zatrzymują warstewką powietrza, które jak wiadomo jest doskonałym izolatorem. Najczęściej spotykany jest sztruks bawełniany, ale bywa też wełniany a nawet jedwabny. Prążki mogą mieć różną szerokość: zwykliśmy mówić, że sztruks jest drobny lub gruby. Jest tkany od XVIII wieku i w różnych okresach przechodził różne koleje losu. Początkowo był używany wyłącznie do szycia odzieży wierzchniej – ze względu na dobre własności termoizolacyjne. Później zaczęto z niego masowo wytwarzać odzież roboczą i wtedy jego image znacznie podupadł. Ale mniej więcej od początku XX wieku stał się, drugim obok tweedu, materiałem na nieformalne ubiory męskie na wypady poza miasto (np. na polowania). Prawdziwą furorę sztruks zrobił w drugiej połowie XX wieku, gdy stał się jednym z ulubionych materiałów stylu preppy lansowanego przez studentów i profesorów renomowanych amerykańskich uniwersytetów. Później, gdy jego największa sława już przeminęła, był kojarzony z naukowcami, nauczycielami a także artystyczną bohemą. Dziś sztruks największą popularnością cieszy się w krajach skandynawskich (nie mam na podorędziu żadnego wytłumaczenia tego fenomenu) i – nieco mniejszą – w Wielkiej Brytanii. U nas dość często można się natknąć na sztruksowe spodnie (np. w firmie Benevento czy w sieci Peek & Cloppenburg), rzadziej na sztruksowe marynarki, a sztruksowe garnitury – właściwie u nas nie występują.
Więc właśnie dlatego zacznę prezentację sztruksu od sztruksowego garnituru. Został uszyty na miarę w firmie Norman, zatem mogłem popuścić wodze fantazji i uczynić go dwurzędowym, wyposażyć w szerokie klapy, nakładane kieszenie i metalowe guziki w nietypowym układzie 6×1. Spodnie mają wysoki stan i po dwie zakładki przy gurcie (czego nie widać na zdjęciach). Oczywiście nie mają szlufek, za to mają guziki do szelek. Sztruks na garnitur pochodzi z renomowanej tkalni Fordam Napoli, a kupiłem go w firmie LOOM10. Na poniższych zdjęciach, garniturowi towarzyszą różne dodatki: koszule Emanuel Berg i Van Thorn, krawaty Biagio Santo i Dandy Yoursef, golf Tommy Hilfiger, poszetki Hemley i EM Men’s Accesories, buty Bexley, Yanko i Meka/Nord, zegarki Orient, Buran i Pierre Ricaud.
Garnitur uszyty w całości z tweedu to rzadkość chyba jeszcze większa niż garnitur sztruksowy (mam – rzecz jasna – na myśli Polskę). Nie znajdziemy takich garniturów u żadnego z producentów masowych, co z kolei daje pole do popisu markom nastawionym na wyrobionego klienta, poszukującego niebanalnych ubiorów wywodzących się z klasyki. Taką marką jest Zack Roman skąd pochodzi tweedowy garnitur, który prezentuję poniżej. Garnitur nie dość, że jest uszyty z tweedu, to jeszcze jego marynarka jest niezwykle oryginalna i bardzo rzadko spotykana. Jest to mianowicie marynarka typu Norfolk, spopularyzowana w drugiej połowie XIX wieku za sprawą księcia Walii, późniejszego króla Edwarda VII, którego wiejską rezydencją był Sandringham House w Norfolk. W swojej pierwotnej wersji marynarka była kurtką myśliwską, stąd jej najbardziej charakterystyczną cechą są fałdy na plecach (box pleats), które miały zapewnić większą swobodę ruchów przy składaniu się do strzału.
Garniturowi Norfolk towarzyszą: koszula Tommy Hilfiger, wełniany krawat vintage Munrospun, buty Meka/Nord, okulary Persol.
Wełniane flanele bywają bardzo różne: od takich niewiele różniących się od gładkiej wełny, do bardzo włochatych, przypominających w dotyku ciepły kocyk. Przykłady tych drugich poniżej. W obu stylizacjach zastosowałem te same flanelowe spodnie pochodzące z kolekcji Va Banque Próchnika. W pierwszej – dodałem do nich marynarkę i kamizelkę Norman, koszulę Tommy Hilfiger, wełnianą muszkę EM Men’s Accesories, poszetkę 4Gentleman i buty Yanko. Zdjęcia, których autorką jest Małgorzata Adamska, wykonane były we wnętrzach Pałacu na Wyspie w warszawskich Łazienkach. Składniki drugiej stylizacji to: marynarka AC Tailor by Alex Caprice, golf Tommy Hilfiger, buty Partenope Napoli, poszetka EM Men’s Accesories, zegarek Junghans, okulary Tom Ford. W sesji zdjęciowej użyłem mojego ulubionego pióra marki Waterman. Tu z kolei tłem do zdjęć były delikatesy Bottega del Gusto.
Jeśli zakładamy tweedową marynarkę, to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie jakie spodnie będą stanowiły jej najlepsze uzupełnienie. Odpowiedzią – ale niepełną – jest tytuł wpisu. Bowiem sztruksy i flanele pasują idealnie, ale jest jeszcze jeden materiał doskonale się sprawdzający w roli towarzysza tweedów. Tym materiałem jest moleskin. Moleskin to gęsto tkana, gruba tkanina bawełniana o splocie atłasowym, z wierzchu drapana i strzyżona, przez co podobna do zamszu lub aksamitu. Spodnie z moleskinu są bardzo ciepłe, mocne i trudno przemakalne – na jesień i zimę jak znalazł. Postanowiłem poddać ocenie czytelników, która z tkanin na spodnie – sztruks czy moleskin – lepiej się komponuje z tweedową marynarką. Poniżej dwie stylizacje, różniące się tylko spodniami. W pierwszej użyłem spodni sztruksowych marki Norman, w drugiej – spodni Benevento uszytych z moleskinu.
Pozostałe elementy stylizacji to: marynarka Van Thorn, koszula Wólczanka, krawat Biagio Santo, kapelusz Polkap, poszetka Van Thorn, buty Meka/Nord, skarpetki Wola, szelki Pewien Pan, pasek Strap’s. Pasek, który wygląda na całkiem zwyczajny, w rzeczywistości jest bardzo ciekawym i innowacyjnym rozwiązaniem. Wkrótce napiszę o tym więcej.
Wracam jeszcze do sztruksów, które najczęściej są używane do szycia spodni. Zatem rzut oka na kilka stylizacji ze spodniami sztruksowymi. W pierwszej z nich występują: spodnie Montego, marynarka M.Ceran, golf Tommy Hilfiger, buty Yanko, poszetka bezimienna. W skład drugiego zestawu wchodzą: spodnie Pierre Cardin, marynarka Club of Gents, koszula Voyageur Fashion, muszka Pewien Pan, buty Nord, skarpetki Wólczanka, poszetka Osovski. Trzecia stylizacja zawiera – oprócz sztruksowych spodni Montego – jeszcze jeden element pasujący do tematu wpisu. Jest nim tweedowa marynarka Carl Gross uszyta z tkaniny Yorkshire Tweed. Ponadto mam na sobie: koszulę Osovski, knit EM Mens Accesories, poszetkę Jim Thompson, buty Kazar, zegarek Diesel.
W pierwszej części wpisu napisałem, że flanele wełniane to jedne z najpiękniejszych materiałów na garnitury i marynarki, natomiast flanele bawełniane, z których szyje się np. pościel, piżamy czy koszule – raczej się na garnitury nie nadają. Zastrzegłem jednak, że bywają wyjątki i na koniec wpisu przedstawiam taki wyjątek: trzyczęściowy garnitur uszyty z grubej flaneli bawełnianej marki Loro Piana. Garnitur pochodzi z firmy AC Tailor by Alex Caprice i miałem go na sobie podczas jednej ze styczniowych edycji Pitti Uomo. Jest tak ciepły, że tego dnia wybrałem się na florenckie targi bez płaszcza. Pozostałe składniki stylizacji to: koszula Van Thorn, kapelusz Witleather, muszka Trendhim, buty Yanko, poszetka bezimienna.
Witam Janie, kawa z rana i twój wpis bezcenne a zestaw sztruksowy to sztos,nawiasem spotkałem się ostatnio z nazwa takiego materiału jak Ramia, czy jest Ci znany? pozdrawiam
Dziękuję za miłe słowa.
Ramia to jeden z materiałów pochodzenia roślinnego. Trochę jak len (bo włókna są pozyskiwane z łodyg rośliny z grupy pokrzywowatych), ale o własnościach bardziej podobnych do bawełny niż do lnu. W Polsce w zasadzie się ramii nie spotyka. Już bardziej popularny jest bambus (głównie na skarpetki), ale z kolei tkanina bambusowa – wbrew nazwie – nie powstaje z włókien z bambusa, lecz z masy celulozowej powstałej z bambusa. Wiec jest to w zasadzie… wiskoza.
witam Janku, jestem pod wrażeniem twoich stylizacji sa piękne , zróżnicowane i nie nudne BRAWO!!! Mam jedno pytanie gdzie ty robisz tak cudowne zakupy , bo człowiek czasami zlata pół świata i tak pięknych perłek nie znajdzie ….
Bardzo dziękuję za tak pochlebną opinię 🙂
Rzeczy, które noszę pochodzą z różnych źródeł – zawsze podaję producenta przy opisie stylizacji. Niektóre są szyte na miarę, ale większość stanowią ubrania gotowe kupowane w sklepach sieciowych (nierzadko na wyprzedażach), w butikach producentów, w outletach oraz – sporadycznie – w second-handach. Np. zielony wełniany krawat – w stylizacji z tweedowym garniturem Norfolk – nabyłem w second-handzie.
Stylizacje zbyt przesłodzone, za dużo tej koordynacji.Nie wygląda to naturalnie,wszystko mega sztywno jak od linijki.
Witam serdecznie. Mam pytanko. Co to jest za materiał: trevira? Mam to w kamizelce.
To jedna z nazw handlowych poliestru. Tych różnych nazw jest dużo, ale ostatnio używa się głównie nazwy ogólnej: poliester. Natomiast pamiętam z czasów mojej młodości, że mówiło się na te tkaniny elana lub torlen, a materiał na żagle to był dacron (dakron). Wówczas nikt nie mówił o poliestrze 🙂
Na jednym zdjęciu ma Pan książkę „Wojna o pieniądz”. Czy dobrze widzę? Przeczytałem ją i nie wiem , co mam myśleć. Wydaje się, że książka ta podpiera różne teorie spiskowe na temat tego, kto rządzi pieniądzem, kapitałem, gospodarką etc. Wydaje się to wszystko niewiarygodne/niemożliwe… Pisze Pan całkiem racjonalnie o gospodarce. Jestem ciekaw Pańskiej oceny tej książki?
Według mnie to nie jest poważna książka. Pisana chyba głównie z myślą o dobrym wyniku sprzedaży, bo takie sensacyjki zawsze się dobrze sprzedają. Ja w młodości uwielbiałem książki science fiction i dziś też czasami sięgam do tego typu literatury rozrywkowej.
Tweed na jesien zawsze wskazany. Jednak czemu ma sluzyc brak podszewek w marynarkach,tak modny ostatnio ? W letnich-wiadomo,ale w tweedach na zime ? Tak samo lekka konstrukcja,brak wypelnien i usztywnien, silenie sie na wloska lekkosc raczej nie pasuje do ciezkiego brytyjskiego krawiectwa. Martnarka van thorne z harris tweedu wyglada znacznie zgrabniej i prezentuje sie lepiej wedlug mnie. Najlepszy zdecydowanie flanelowy garnitur dwurzedowy prochnika,stylizacja tez bardziej elegancka niz dandysowa i w koncu stonowane kolory 🙂
Stylizacje z kolorowymi golfami dla mnie niestrawne zupelnie, garnitur ze sztruksu to tez nie moja bajka 🙂 zas komplet mysliwski Zaczkiewiczowi wyszedl bardziej jak pruski uniform. Warto by do stylizacji mysliwskich zalozyc inny rodzaj butow, np. wysokie sznurowane brogsy siegajace za kostke, i jakis dobrany kaszkiet. Jak sporting, to na calego 🙂 pozdrawiam, JN
Pytanie odnośnie spodni/skarpet: na niektórych zdjęciach, na których pan siedzi nogawki spodni podchodzą bardzo wysoko na łydkę (głównie mam na myśli zdjęcie z różowymi skarpetami). Nosi pan podkolanówki czy podciąga pan skarpety, żeby się nie zsuwały?
Na koniec: z czego (poza długością spodni) wynika to, że jedne z nich przy siadaniu podchodzą bardzo wysoko, a inne nie?
Nie noszę podkolanówek, gdyż mają one pewną nieznośną cechę: nie pozwalają opaść nogawkom spodni po zmianie pozycji z siedzącej na stojącą. Dzieje się tak, gdyż tarcie pomiędzy łydką obleczoną w podkolanówkę a nogawką jest znacznie większe niż tarcie pomiędzy gołą łydką a nogawką. Wprawdzie nogawki opadają po kilku krokach albo po potrząśnięciu nogami, ale i tak jest to bardzo irytujące. Tej cechy zatrzymywania nogawek nie mają tylko podkolanówki jedwabne (ale nie wszystkie) i być może jakieś z włókien syntetycznych, ale tego nie sprawdzałem.
Stopień podciągania się nogawek spodni zależy od ich kroju – głównie szerokości. Im węższe nogawki – tym bardziej się podciągają. Mam spodnie o różnym kroju i różnej szerokości nogawek i zawsze staram się tak dobierać do nich skarpetki, żeby przy siadaniu – a szczególnie przy zakładaniu nogi na nogę – nie odsłaniała się goła łydka nad skarpetką. Czyli do niektórych spodni nie mogę założyć skarpetek relatywnie krótkich (których mam sporo). Ale mam też sporo skarpetek sięgających do połowy łydki i one nigdy nie są za krótkie.
WITAM Janie znalazłem białą koszule pin colar w atrakcyjnej cenie czy taka koszule tez można zastosować do wersji casual czy raczej nie ? pozdr
Zależy co rozumieć pod pojęciem casual. Bo – moim zdaniem – koszula pin collar nadaje się do noszenia wyłącznie z krawatem. Noszenie jej bez krawata, rozpiętej pod szyją wyglądałoby trochę dziwnie (zarówno ze szpilką, jak i bez niej). Natomiast jeśli rozumieć casual jako blezer w połączeniu z dżinsami/chinosami i do tego koszula pin collar i krawat – to nie widzę przeszkód.
Dziękuje tak o taki casual mi chodziło dżinsy ,chinosy, blezer tak więc kupuję.;)
Tegoroczna jesień wyjątkowo sprzyja takim stylizacjom – są super! Ja w tym sezonie przekonałem się do golfów – z marynarką stanowią duet idealny 🙂
Bardzo eleganckie stylizacje Panie Janie.
—-
Pozdrawiam
https://brendi.pl
Dziękuję 🙂
Co myśli Pan o polskich tkaninach wełnianych? Poleca Pan jakieś firmy, konkretne tkaniny? W Bielsku znalazłem np. tkaninę pieluchową ze 100 % wełny merino https://rytex.com.pl/produkt/tkanina-pieluchowa-naturalna-niebarwiona-jodelka/, czy można z tego z powodzeniem uszyć marynarkę?
Niestety nie mam rozeznania w polskich tkaninach.
Flanele są rzeczywiście na sezon jesienno zimowy. Wszystkie pozostałe są albo całoroczne, albo typowo letnie. Np. JOHN i MARK są uszyte z tropiku i idealnie nadają się na lato.
Czy do ciemno grafitowych flanelowych spodni, będzie coś pasować?
Chodzi mi o kolor zbliżony do takiego -> https://suitsupply.com/pl-pl/men/trousers/spodnie-blake-ciemnoszare/B1876.html
Oczywiście pasować będzie biel, czerń i wszystkie odcienie szarości. Ale pasować też będą różne inne kolory, najlepiej pastelowe. Trudno tu jednak podać uniwersalną receptę; trzeba przymierzyć i dokonać subiektywnej oceny, ponieważ w grę będą jeszcze wchodzić: kolor włosów, karnacja skóry a nawet kolor oczu. Trzeba się zdać na wyczucie.