Kaszmir nieodparcie kojarzy się z luksusem i wysoką ceną. Ta najszlachetniejsza z wełen, powstaje z sierści kóz kaszmirskich, które żyją wyłącznie w Himalajach. Wskutek wyjątkowo niskich temperatur jakie panują zimą na tych terenach, kozy kaszmirskie wykształciły specjalny rodzaj sierści chroniącej przed zimnem. Z tej właśnie sierści wykonuje się przędzę kaszmirową. Kozy nie są strzyżone, tak jak owce, lecz wyczesywane. Ilość sierści uzyskana w ten sposób jest niewielka: do 150 gramów od jednej kozy rocznie. Mało tego: sierść nadająca się do przędzenia kaszmiru wysokiej jakości jest pozyskiwana wyłącznie od młodych kóz i jest wyczesywana z ich brzucha. Sierść grzbietowa, która jest grubsza, krótsza i bardziej łamliwa – nie nadaje się do tego celu. Grubość pojedynczego włosa pochodzącego z brzucha młodej kozy kaszmirskiej to 14 – 16 mikrometrów (μm). Dla porównania: średnia grubość włosa ludzkiego wynosi 80 μm, zaś grubość włosa runa owczego, z którego przędzie się zwykłą wełnę wynosi ok. 40 μm (jedynie tzw. frakcja puchowa ma włosy o grubości ok. 30 μm).
Wszystko to musi powodować, że cena kaszmiru jest wysoka, ale jego miękkość i delikatność, komfort noszenia, właściwości termoizolacyjne i wreszcie piękno, są nieporównywalnie doskonalsze od innych rodzajów tkanin. Magia słowa kaszmir powoduje, że pojawia się na rynku wiele produktów, które nazywają się kaszmirowymi, ale jakością znacznie ustępują tym tradycyjnym i autentycznym. Dzieje się tak dlatego, że:
- na rynek trafia coraz więcej kaszmiru z Chin, którego przędza powstaje wprawdzie z sierści kóz kaszmirskich, ale jest wyczesywana z całej powierzchni ciała starszych zwierząt. Takiej sierści można pozyskać więcej, ale jest znacznie gorszej jakości;
- chiński kaszmir jest tkany metodami przemysłowymi na automatycznych maszynach, ma mniejszą spoistość, przez co zużywa się go mniej na produkcję konkretnych tkanin;
- zdarzają się tkaniny oznakowane 100% kaszmir, które w rzeczywistości zawierają dodatki wełny owczej lub nawet włókien sztucznych.
Zetknąłem się z informacją, że około 80% kaszmiru dostępnego na rynku – nie jest w rzeczywistości kaszmirem. Jak chronić przed fałszywym kaszmirem? Sposób jest prosty, ale niestety bardzo kosztowny: należy kupować kaszmir wyłącznie w tkalniach o ugruntowanej renomie. Chyba najbardziej renomowanym producentem kaszmiru na świecie jest włoska marka Loro Piana, ale też wiele innych tkalni włoskich (szczególnie z regionu Biela) i brytyjskich, jest godnych zaufania. Jest jeszcze kaszmir najbardziej tradycyjny, do dziś tkany na ręcznych krosnach w Nepalu, który jest najbardziej pożądany. Trzeba być jednak nie lada znawcą, żeby taki kaszmir odróżnić od licznych pseudo-kaszmirów. Dla przeciętnego użytkownika różnica objawia się po krótkim okresie użytkowania (szczególnie po 2 – 3 praniach), ale wtedy jest już za późno. Wśród kaszmirowych produktów, które mam w mojej szafie są takie, które po kilku latach użytkowania wyglądają niemal jak nowe, ale są też takie, które budzą moje wątpliwości. Tych wątpliwych nie pokazuję w dzisiejszym wpisie.
Z kaszmiru najwięcej powstaje swetrów. Drugie miejsce w rankingu kaszmirowych produktów zajmują prawdopodobnie szaliki i szale. Przy czym to rozróżnienie na szaliki i szale jest – w przypadku kaszmiru – bardzo istotne. Bo o ile szaliki (szer. ok. 30 cm, dł. ok. 180 cm) powstają z typowego kaszmiru two-ply, o tyle szale (szer. ponad 60 cm, dł. ponad 200 cm) powstają z… paszminy. No i sprawa się komplikuje, bo pojawiają się zupełnie nowe pojęcia: two-ply i paszmina.
Kłopot z określeniem two-ply polega na tym, że jego bezpośrednie tłumaczenie na polski oznacza: dwie warstwy. Więc ci, którzy idą po linii najmniejszego oporu zwykli są mówić o kaszmirowych swetrach dwuwarstwowych, czterowarstwowych itd. (two-ply, four-ply). Tymczasem nie chodzi o żadne warstwy, ale o to z ilu nitek jest skręcana kaszmirowa przędza. Im więcej nitek tym przędza jest grubsza, a sweter z niej zrobiony – cieplejszy.
Paszmina to zupełnie wyjątkowy rodzaj kaszmiru. Jest tkana z pojedynczej przędzy najwyższego gatunku, na ręcznych krosnach i charakteryzuje się niebywałą delikatnością i cienkością. Zwykło się mówić, że szale z paszminy – pomimo szerokości przekraczającej nierzadko 100 cm – można przewlec przez obrączkę. Nawet jeśli w tym powiedzeniu jest trochę przesady to i tak paszminowe produkty robią niezwykłe wrażenie. A już rzeczą zupełnie niewiarygodną jest ochrona przed chłodem jaką daje ta cieniutka warstwa tkaniny. Trzeba jeszcze dodać, że paszmina może zawierać 100% kaszmiru, ale często zawiera też niewielki dodatek jedwabiu (do 30%).
Trzeba pamiętać, że kaszmir to po prostu jedna z odmian wełny i jak z każdej wełny, powstają z niego tkaniny na marynarki, garnitury czy płaszcze. Moją dzisiejszą prezentację kaszmirowych wyrobów zacznę właśnie od marynarki, która widnieje na zdjęciu głównym wpisu, w towarzystwie kaszmirowego krawata. Marynarka pochodzi z Zack Roman, jest uszyta z szarego kaszmiru w niebieską kratę i ma konstrukcję full canvas. Tkanina jest firmowana własną marką: Loom 10. Najbardziej charakterystyczną cechą marynarki jest układ guzików: dwa i pół. Guziki są wykonane z ciemnej masy perłowej. Ponadto marynarka ma otwarte klapy oraz nakładane kieszenie co nadaje jej charakter zdecydowanie każualowy. Kieszenie mają kształt kwiatu tulipana. Jak to zwykle bywa w marynarkach Zack Roman, butonierka jest ręcznie obrębiona jedwabną nicią, zaś rękawy są wszywane na sposób neapolitański.
Jak wspomniałem powyżej, w stylizacji ze zdjęcia głównego jest jeszcze jeden kaszmirowy element; jest nim krawat marki Biagio Santo.
Szal z paszminy, który przewlekałem przez obrączkę, jest ze mną już ładnych kilka lat. Jesienią i zimą jest bardzo często wykorzystywany przez moją żonę, która dużo pracuje przy komputerze ustawionym w bezpośredniej bliskości okna. Okno jest wprawdzie szczelne, jednak ciągnie od niego chłód. Okrycie się paszminowym szalem jest idealnym rozwiązaniem. A jest się czym okrywać, gdyż powierzchnia szala wynosi… prawie 3 m². Ja używam go rzadko, gdyż jest po prostu za ciepły jak na nasze obecne zimy.
Inne kaszmirowe rzeczy prezentowałem już w blogu niejednokrotnie, więc dziś tylko krótkie przypomnienie: płaszcz typu ulster pochodzi z firmy Norman, golfy to produkt Tommy Hilfiger, zaś granatowy szalik – Emanuel Berg. No i warto jeszcze dodać, że bordowy płaszcz z ostatniego zdjęcia też ma w sobie kaszmir. Wprawdzie tylko 10%, ale zawsze to coś 🙂
Panie Janie ! „Po linii najmniejszego oporu” !
Artykuł bardzo ciekawy, a marynarka od Romana piękna.
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Panie Janie,
skoro o szalach mowa, bo i pora temu sprzyja, to jakie szale powinno się nosić do eleganckiego stroju: wieczorowego, czy na uroczystość (ślub, pogrzeb), czy na wernisaż?
Chodzi mi zarówno o materiał, jak i kolor.
Wkrótce opublikuję wpis na ten temat 🙂
Wspaniale!
Może zechciałby Pan poruszyć i kwestię samego paradowania w szalu?
Szal noszony razem z płaszczem – to oczywistość.
Szal noszony z samym garniturem (czy zestawem koordynowanym) widuję nieraz na wernisażach, czy w muzeach – wygląda to interesująco.
Co Pan sądzi o takim zestawieniu?
Ja sam nie stosuję szalika gdy nie mam na sobie płaszcza, a tylko marynarkę. Jednak nie mam nic przeciwko takim zestawom. Przy czym szalik może w nich pełnić zarówno funkcję wyłącznie ozdobną (tak bywa najczęściej), jak i ocieplającą – jeśli jest zawiązany pod szyją albo przynajmniej opatula część torsu najbardziej narażoną na chłód.
Warto też zwrócić uwagę, że w przypadku ubiorów formalnych (fraka i – w mniejszym stopniu – smokingu), gdy ma się na sobie płaszcz, to biały jedwabny szalik może być wtedy narzucony na ramiona, czyli pełnić rolę wyłącznie ozdobną.
O wszystkich tych kwestiach napiszę we wpisie o szalikach – już wkrótce.
Dzień dobry Panie Janie, mam pytanie. Co Pan sądzi o tego typu kolorach w męskich stylizacjach? Chodzi mi o taki szal (z kaszmiru) https://klasycznebuty.pl/pl/p/Szal-Blue-Paisly-Kaszmir/6844 Do czego by Pan go dopasował?
Szal jest piękny, choć jego jego opis w sklepie dość zaskakujący: wiosenno-letni szal (…) chroniący od wiatru i słońca 🙂 Sklep nie podaje też jego wymiarów, co w połączeniu z opisem może nasuwać podejrzenia, że ma on wymiary zupełnie „nieszalowe”.
Jeśli ma normalne rozmiary i można go zawiązać pod szyją lub owinąć nim szyję, to będzie doskonale pasował do płaszcza lub kurtki właściwie w każdym kolorze. Jeśli w pytaniu kryje się sugestia, że jego jasne, pastelowe kolory i wyrazisty wzór paisley są „niemęskie” to stanowczo się temu przeciwstawiam. Sam bym chętnie nosił taki szalik, a polecam też popatrzeć na szale Lina Ieluzziego, który prawie zawsze stosuje kolorowe szale w wesołe wzory.
Bardzo gustowne i eleganckie stylizacje. Wełniane płaszcze od zawsze były wyznacznikiem stylu i dobrego gustu.