Moda i styl: pytania i odpowiedzi vol.9

Dziś kolejna odsłona cyklu wpisów, którym nadałem tytuł Moda i styl: pytania i odpowiedzi. Każdego dnia odpowiadam na liczne pytania czytelników; niektóre z nich są na tyle ogólne, że odpowiedzi na na nie, mogą zainteresować też innych. Stąd pomysł na cykl wpisów, które publikuję mniej więcej co 4 miesiące. W poniższym tekście pytania są zapisane niebieską kursywą.

Mam zamiar dodać do moich spodni garniturowych guziki pod szelki i chciałbym Pana zapytać, jaki powinien być rozstaw guzików po wewnętrznej stronie gurtu i w którym miejscu one powinny być. Czy przy okazji mógłby pan mi polecić jakieś sklepy, gdzie mógłbym kupić spodnie właśnie pod szelki? A tak z innej beczki chciałbym zapytać Pana, jaki kolor kapelusza byłby najbardziej uniwersalny, ponieważ mam zamiar zakupić sobie lecz nie wiem w co celować. Na pewno chciałbym, aby to był kapelusz fedora. Z góry bardzo dziękuję. Tomek.

Jedynym znanym mi sklepem, który oferuje gotowe spodnie, które można uznać za wspomniane przez Pana „spodnie pod szelki”, jest Benevento. Takie właśnie spodnie z ich oferty widnieją na zdjęciu głównym wpisu. Są bardzo sartorialne: mają po dwie zakładki z każdej strony, szeroki gurt z wycięciem „V” z tyłu i regulatory po jego bokach. No i nie mają szlufek. Można je nosić i bez szelek, i bez paska, ściągając tylko owe regulatory – zamiast ściskania paska. Ale to byłoby rozwiązanie połowiczne; najlepiej jest nosić je z szelkami, a mają nawet wszyte odpowiednie guziki po wewnętrznej stronie gurtu. Moja sugestia rozstawu guzików to 5,5 – 6 cm (ale np. u różnych moich znajomych na Pitti Uomo obserwuję zarówno węższe, jak i szersze rozstawienia). Umiejscowienie tylnych guzików jest oczywiste, natomiast przednie radzę przyszywać tak, żeby guzik bliższy środka był przyszyty na przedłużeniu kantu spodni, zaś dalszy oddalony właśnie o 5,5 – 6 cm. Jeśli chodzi o pionowe położenie guzików, to zalecam ich przyszycie w połowie szerokości gurtu lub nieco powyżej (¼ szerokości gurtu licząc od góry).
Najbardziej uniwersalne kolory kapelusza to granatowy i brązowy. Problem jest wtedy, gdy posiada się płaszcz w kolorze czarnym, bo jedynym właściwym kolorem kapelusza będzie wówczas czarny. Ale dziś czarne płaszcze odchodzą chyba w zapomnienie – i bardzo dobrze. Wprawdzie czarny płaszcz dobrze się sprawdza, gdy idzie się na bal lub galę, gdzie dreskod jest określony jako black tie, albo na pogrzeb. Jednak w obu przypadkach czarny płaszcz można zastąpić granatowym, choć w przypadku pogrzebu czarny jest właściwszy.

Jak ma się sprawa, jeśli chodzi o guziki w marynarce w garniturze szytym na miarę. Czy powinno się odpinać ostatni guzik rękawa? Serdecznie pozdrawiam Piotr.

Jak kto woli. Są tacy, którzy traktują odpięcie jednego guzika (czasami dwóch) jako sygnał wysyłany otoczeniu, że garnitur jest wyższej klasy. Ten sygnał stracił już dziś na sile wyrazu, gdyż odpinane guziki można czasami spotkać w garniturach RTW i to niekoniecznie najwyższej klasy. Ale są też tacy, którzy odpinanie guzików przy rękawach uważają za pretensjonalne i nawet nosząc garnitury bespoke – pozostawiają wszystkie guziki zapięte.

Szanowny Panie, z wielkim zainteresowaniem śledzę Pana wpisy, bo bardzo cenię elegancję w męskim wydaniu. Jestem mamą 18-letniego młodzieńca i dostrzegam u niego pierwsze symptomy poszukiwania własnego, eleganckiego stylu. Kupił wełniany płaszcz z szerokimi klapami, skórzane sztyblety, a więc po bluzach i jeansach, to odmiana. Syn rozpoczyna klasę maturalną, więc przed nim matura próbna, studniówka i zakończenie liceum – matura majowa. Rozgorzała dyskusja o kolorze koszuli na te okazje. Jesteśmy z mężem zwolennikami białej, syn upiera się przy czarnej. Byłabym wdzięczna za rady dla wkraczającego w męski świat zbuntowanego nastolatka. Może zechciałby Pan napisać 10 przykazań dla stylowego nastolatka i jego – często pozbawionych siły argumentacji – rodziców? Z poważaniem Ewa.

Nie wiem skąd bierze się u młodych ludzi zamiłowanie do czarnych koszul. To zaczyna przybierać już postać plagi. Moim zdaniem czarna koszula zastosowana do eleganckiej stylizacji wieczorowej, jest w złym guście. Poza tym psuje wizerunek, bowiem twarz podkreślona czarnym kołnierzykiem wydaje się szara i zmęczona. Nie na darmo do strojów o najwyższej formalności obowiązuje biała koszula, gdyż już dawno zauważono, że twarz podkreślona bielą prezentuje się najbardziej korzystnie. Synowi polecam mój wpis: Studniówka 2019 – jak się ubrać? Wkrótce pojawi się jego uaktualniona wersja na rok 2020, ale podstawowe informacje się nie zmienią.

Od kilku lat jestem czytelnikiem Pana bloga i mogę stwierdzić, że dzięki Panu znacznie poprawił się mój sposób ubierania. Z każdym kolejnym rokiem polepsza się moja świadomość dotycząca stylizacji na różne okazje. Nie jest ona jednak jeszcze na tyle samodzielna, jak chciałbym, aby była. Stąd moja prośba o poradę. Czeka mnie niebawem mała uroczystość rodzinna (niezbyt formalna, ale jednocześnie wymagająca stosownego ubioru). Niestety trudno mi znaleźć garnitury na moją sylwetkę (jestem dość szczupły), a szycie na miarę nie jest na razie w moim zasięgu. Nie chciałbym jednak kolejny raz pojawiać się w tej samej stylizacji, dlatego kupiłem nowy garnitur oraz buty, jednak po przymiarce w domu zacząłem mieć wątpliwości co do długości spodni. Czytam różne artykuły na ten temat, niemniej wciąż mam wątpliwości. Czy mógłby Pan ocenić, czy taka długość nogawek jak na zdjęciu jest poprawna? Czy te łamania spodni są wybaczalne, czy wymagają korekty krawieckiej skrócenia nogawek?
moda

Cieszę się, że moje teksty są przydatne w codziennym życiu. Moim zdaniem spodnie są za długie. Powinny mieć taką długość, żeby się nie tworzyły żadne fałdy ani załamania. Długość nogawek mocno zależy od ich szerokości. Jeśli są bardzo wąskie (a w Pana spodniach takie są), to ich długość musi być odpowiednio mniejsza – nawet do 2 cm ponad krawędź cholewki buta. Tak jest prawidłowo i estetycznie, ale niestety w powszechnym odbiorze takie spodnie są odbierane jako zbyt krótkie. I trzeba się zdecydować: albo ma się spodnie prawidłowej długości i wyglądające ładnie, ale jest się narażonym na uszczypliwe uwagi znajomych, albo ma się spodnie za długie, brzydko pofałdowane nad butami (jak teraz), ale ma się święty spokój. Wybranie opcji nr 1 wydaje się oczywiste, ale jest trudne psychologicznie. Trzeba mieć głębokie przekonanie o jej słuszności i dużą pewność siebie. I mieć w zanadrzu jakąś ripostę dla ewentualnych kpiarzy mówiących: „masz za krótkie spodnie” lub niby to pytających: „czy twoje spodnie nie są za krótkie?” Np. taką: „W stosunku do twoich wyobrażeń o właściwej długości spodni, zapewne są za krótkie. W stosunku do zasad klasycznej męskiej elegancji są w sam raz. Zdecydowałem się trzymać zasad, a nie dostosowywać do twoich błędnych wyobrażeń.”
Przypuszczam, że problem długości Pana spodni można też rozwiązać bez ich skracania. Trzeba zastosować szelki i tak je wyregulować, żeby na nogawkach nie robiły się te załamania. Czyli nosić spodnie podciągnięte nieco wyżej w pasie (o około 2 cm). Trzeba sprawdzić, czy takie podciągnięcie nie spowoduje dyskomfortu w kroku. Jeśli tak, to jednak spodnie trzeba będzie skrócić. Ale często bywa tak, że zupełnie nieświadomie nosimy spodnie nieco opuszczone w kroku. Ich niewielkie podciągnięcie nie ma wtedy wpływu na komfort noszenia, a radykalnie zmienia układanie się nogawek u dołu. Taki manewr jest możliwy wyłącznie przy użyciu szelek; z paskiem się to nie uda.

Za miesiąc przede mną dzień ślubu. Pan krojący garnitury na miarę od 30 lat, posiadający w swoim portfolio garnitury dla różnych słynnych osób, od polityków po sportowców, doradził mi że jeśli kwiat w butonierce na ślubie, to tylko koloru białego – żadnych stroików. I taki też był mój wybór, jeśli chodzi o rzeczony dodatek. Zdaniem narzeczonej i teściowej – ha, wiadomo jakie są teściowe ? – z białym kwiatkiem będę wyglądał dziwnie i nie będę się “właściwie” komponował. Wtórowała im florystka, która w myślach już miała ułożony dla mnie stroik do klapy! Bukiet narzeczonej, podobnie jak reszta wesela, prezentował się będzie w kolorach jesieni: żółty, pomarańczowy, czerwony (wesele w październiku). Kolor garnituru “navy” (policyjny granat), mucha bordowa, poszetka biała, więc biały kwiatek wydaje się jedynym oczywistym wyborem, a sama mucha będzie do tej nieszczęsnej jesieni wystarczającym nawiązaniem. Przeszło mi nawet przez myśl, żeby dla świętego spokoju całkiem odpuścić i wystąpić bez żadnego kwiatka; nie ma sensu kłócić się przecież przed weselem o taki mało istotny detal… Co Pan zrobiłby na moim miejscu? Odpuściłby Pan temat, czy został przy swoim? W jaki sposób właściwie argumentować i bronić wyboru białego kwiatka? Pozdrawiam Dariusz.

Przede wszystkim popieram pomysł, żeby był to pojedynczy kwiatek w butonierce (co jest zwyczajem dżentelmeńskim), a nie bukiecik przypinany agrafką do klapy (co jest zwyczajem plebejskim). Biały kwiatek najbardziej pasuje panu młodemu, ale inne kolory nie są wykluczone. Więc dostrzegam tu pole do kompromisu, aczkolwiek nie rozumiem skąd u niektórych kobiet bierze się przekonanie, że mężczyzna jest dodatkiem do nich i jako dodatek musi się “dobrze komponować”. Moim zdaniem synchronizacja (w tym kolorystyczna) ubiorów pary młodej, jest w złym guście, bo jest sygnałem zatracenia indywidualności i podporządkowania. Dotyczy to zresztą nie tylko ślubów, ale także innych wydarzeń – np. na studniówkach bardzo często się zdarza, że chłopak dobiera krawat do sukienki dziewczyny. Reasumując: biały kwiatek byłby najlepszy, ale jeśli to miałoby stanowić zarzewie konfliktu, to sugerowałbym postawić na jeden z kolorów z bukietu panny młodej. Ale czy w tym bukiecie na pewno nie będzie jakichś białych kwiatków?

Ostatnio kupiłem szpilkę do koszuli pin collar (srebrną). Mam zamiar zmienić kołnierzyk w jednej z moich koszul właśnie pod tę szpilkę. Mam więc dwa pytania: Z jakiego kołnierzyka najlepiej to robić – kent czy półwłoskiego? Czy są ustalone jakieś wymogi kolorystyczne do tego typu koszul? Dosłownie wszystkie koszule z kołnierzykiem typu pin collar jakie widziałem są całe białe, albo typu winchester. Pin collar zdałby egzamin np. w koszuli całej różowej? Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam, Sebastian.

Moim zdaniem pin collar prezentuje się najlepiej gdy jest biały. Ale nie ma przeszkód, żeby kołnierzyk (wraz z resztą koszuli) był w innym kolorze. Różowy jest OK, także każdy inny jasny kolor będzie miał rację bytu. Im kolor kołnierzyka będzie ciemniejszy tym mniej ciekawy będzie efekt całości.
Kołnierzyk na szpilkę powinien mieć odpowiednio długie wyłogi. Natomiast ich rozwartość (kent, półwłoski) ma znaczenie drugorzędne. Oczywiście do pewnej granicy, bowiem kołnierzyki typowo włoskie, się do tego nie nadają. Jednak szerokość rozstawienia wyłogów musi współgrać z długością szpilki – skoro zaczynasz od szpilki, to musisz dobrać kołnierzyk do jej długości. Ponadto problemem może się okazać długość wyłogów kołnierzyka, bo u nas koszule z długimi wyłogami kołnierzyka rzadko występują. Dobrze zaprojektowany kołnierzyk do noszenia ze szpilką, ma wyłogi nieproporcjonalnie długie. One bez szpilki wyglądałyby niezbyt ładnie – dopiero spięte szpilką nabierają właściwej formy. Dlatego przeróbki zwykłego kołnierzyka na pin collar, nie zawsze się udają. Tym niemniej warto spróbować. Dodam jeszcze, że najbardziej intrygująco wygląda kołnierzyk klubowy (z zaokrąglonymi rogami) spięty szpilką.

moda i styl moda i styl

Szanowny Panie Janie, pozwoliłem sobie do Pana napisać w celu zasięgnięcia rady co do mojego ostatniego zakupu a mianowicie marynarki z Harris Tweedu od Milera. Niestety mam drobne dylematy z czym ową marynarkę mogę połączyć; jakie spodnie, koszule, krawat lub muchę mogę dobrać. Chciałbym również dowiedzieć się jak zapatruje się Pan na proponowaną przez Milera stylizację z szarymi wełnianymi spodniami. Z wyrazami szacunku, stały czytelnik MR.

moda i styl

Marynarka jest super; sam mam dwie bardzo podobne. Kolory ziemi są idealne dla tweedu, a dyskretny wzór kraty jest – moim zdaniem – najlepszym z możliwych. (Chociaż najczęściej występującym wzorem dla tweedu jest jodełka). Uważam, że tweedowa marynarka najlepszą parę tworzy ze sztruksowymi spodniami. Jeśli chodzi o kolor to idealne zgranie uzyska Pan jeśli kolor spodni będzie taki jak kolor kraty w marynarce: bordowy albo szaro-niebiesko-granatowy. Spodnie sztruksowe to niejedyna opcja. Dobrze wypadną spodnie flanelowe, albo – mniej formalne – moleskin. Proszę obejrzeć ofertę Benevento, znajdzie tam Pan sporo spodni, które będą dobrze współgrały z marynarką. Np. sztruksy w kolorze oliwkowym, albo granatowym. Sztruks i moleskin będą tworzyć zestawy dość nieformalne. Zastosowanie spodni flanelowych w kant, podniesie formalność zestawu. Spodnie, które wybrał Miler nie budzą mojego sprzeciwu, ale można wybrać lepiej. Jeśli chodzi o koszulę, to najlepsza będzie biała lub błękitna, gładka (krat należy się w tym przypadku wystrzegać, ale delikatne paski będą OK). Jeśli chodzi o krawat, to idealny będzie knit, krawat wełniany lub kaszmirowy. Jedwab lub len z pozoru zupełnie do tweedu nie pasują, ale dziś są takie lny i jedwabie krawatowe, że z powodzeniem można ich użyć. Trzeba się zdać na wyczucie. Oczywiście nie będzie pasował jedwab gładki i błyszczący, ale już szantung lub grenadyna – jak najbardziej. Wełniana muszka zastosowana we wzorcowej stylizacji Milera, wygląda świetnie!

Spotkałem się ostatnio z nazwą takiego materiału jak ramia, czy jest Ci znany? Co to takiego? Krzysztof.

Ramia to jeden z materiałów pochodzenia roślinnego. Trochę jak len (bo włókna są pozyskiwane z łodyg rośliny z grupy pokrzywowatych), ale o własnościach bardziej podobnych do bawełny niż do lnu. W Polsce w zasadzie się ramii nie spotyka. Już bardziej popularny jest bambus (głównie na skarpetki), ale z kolei tkanina bambusowa – wbrew nazwie – nie powstaje z włókien z bambusa, lecz z masy celulozowej pozyskanej z bambusa. Więc jest to w zasadzie… wiskoza.

Takie pytanie. Jak to jest z zakładaniem muszki? Spotkałem się z opinią, że można ją zakładać tylko do koszuli z krytą plisą, zaś krawat jest do koszul z plisą odkrytą, bo wtedy zasłania guziki. Co o tym myślisz? Pozdrawiam Sebastian.

To typowe nieporozumienie wynikające z braku rozróżnienia pomiędzy muszką formalną a każualową. Muszkę formalną do smokingu zakłada się oczywiście wyłącznie do koszuli smokingowej czyli albo z krytą plisą, albo z guzikami jubilerskimi.
Muszkę każualową zakłada się do nieformalnych zestawów koordynowanych i każualowych z udziałem marynarki, do zestawów ze swetrem lub z kamizelką (noszoną bez marynarki). Zastosowanie w takiej sytuacji koszuli z krytą plisą byłoby co najmniej dziwne (choć nie jest zabronione), zaś zastosowanie koszuli z guzikami jubilerskimi – byłoby zupełnie idiotyczne. Oczywistym rozwiązaniem jest wtedy koszula z otwartą listwą guzikową. Jeśli chodzi o krawat, to jest on naturalnym partnerem koszuli z otwartą listwą guzikową (czyli zdecydowanej większości koszul). Jeśli ktoś jednak założy krawat do koszuli z krytą plisą, będzie to wprawdzie posunięcie bez sensu, ale nie będzie żadnym faux pas.
Jest jeszcze jeden możliwy przypadek zastosowania muszki formalnej: do ciemnego garnituru na szczególne okazje (np. na własny ślub). Ja uważam to za błąd. Muszka formalna jest przypisana do smokingu i jeśli ktoś zakłada ją do zwykłego garnituru, to jest to trochę udawanie smokingu – bez smokingu. Ja zalecam w takich sytuacjach małe odformalizowanie muszki. To znaczy zastosowanie muszki jedwabnej i w ciemnym kolorze, ale z delikatnym wzorem (mój ulubiony – to groszki). Pan młody na ślubie, młodzieniec na studniówce czy gość na weselu, będą wtedy wyglądać naturalnie, bez udawania stroju formalnego. W takim przypadku właściwe będzie zarówno zastosowanie koszuli z krytą plisą, jak i koszuli z otwartą listwą guzikową. Wykluczyć należy tylko koszulę z guzikami jubilerskimi.

Czy mogłabym poprosić o rozwianie moich wątpliwości? Chodzi mi o smoking, który:
– może mieć klapy szalowe, wtedy całe kryte atłasem, ale nie powinien mieć wówczas butonierki (a widziałam takie). To nie jest poprawnie prawda? Przy klapach szalowych zapięcie jakie powinno być (teoretycznie link button, ale widzę jeden guzik). Widziałam też smoking z klapami szalowymi i kamizelką. Wydaje mi się że kamizelki nigdy nie nosi się do smokingu tylko sam pas;
– może mieć klapy ostre – wówczas teoretycznie powinien być dwurzędowy, atłasem kryte same klapy bez kołnierza. I tu podobnie nie nosi się kamizelki (też widziałam z kamizelką ale jednorzędową).
– Widziałam też smoking z klapami ostrymi, jednorzędowy – czy to nie błąd? Powinny być klapy klasyczne przy jednorzędowym? A może ostre nie wymagają już zapięcia dwurzędowego?
– Czy to prawda, że do fraka wkłada się poszetkę ułożoną tylko trójkątnie, nigdy w prostokąt? Ostatnio to wyczytałam. Agnieszka.

1. Marynarka smokingowa może mieć kołnierz szalowy lub klapy ostre. I nie jest to przypisane do kroju marynarki; jednorzędowe mogą mieć klapy ostre (aczkolwiek częściej mają kołnierz szalowy), a dwurzędowe mogą mieć kołnierz szalowy (częściej mają klapy ostre).
2. Jeśli marynarka smokingowa ma klapy ostre, to jedwabiem pokryte są tylko klapy, a kołnierz – nie. Warto przy okazji napomknąć, że marynarka smokingu tropikalnego (ivory dinner jacket) nie powinna mieć klap/kołnierza pokrytych jedwabiem. Pokrywanie ich jedwabiem to obecnie dość częsty błąd, którego najbardziej wynaturzonym przejawem jest pokrywanie klap białej marynarki (nie wełnianej „ivory”, tylko bawełnianej białej) – czarną satyną, najczęściej poliestrową.
3. W kołnierzu szalowym nie powinno być butonierki bo jest to sprzeczne z archetypem (butonierka to pozostałość po zapianiu marynarki pod szyję, co byłoby niewykonalne w przypadku kołnierza szalowego). Jednak Tom Ford spopularyzował butonierkę w kołnierzu szalowym (choć zdarzały się takie już dużo wcześniej), żeby umożliwić noszenie w niej kwiatka. On sam zawsze nosi kwiatek gdy ma na sobie smoking – i wtedy butonierka nie razi. Ale już przytłaczająca większość klientów, którzy kupują/szyją u niego smokingi – nie nosi kwiatków. Wtedy butonierka wygląda jak rozdarcie naprędce zacerowane. Niestety ten „modny trend” jest ostatnio coraz częściej spotykany.
4. Marynarka smokingu jednorzędowego powinna być zapinana na jeden guzik (zapięcie może być tradycyjne lub na styk). Dwa guziki to błąd.
5. Obowiązkowym wyposażeniem smokingu jednorzędowego jest pas smokingowy albo kamizelka. Smoking z kamizelką uchodzi za bardziej formalny od smokingu z pasem.
6. Nie ma sprzeczności pomiędzy kamizelką smokingową a marynarką z kołnierzem szalowym. Warto podkreślić, że kamizelka daje ogromne możliwości indywidualizacji smokingu: może być jednorzędowa lub dwurzędowa, z klapami lub bez. Jeśli ma klapy to mogą one być pokryte jedwabiem, ale nie muszą. Ważne jest tylko, żeby miała głębokie wycięcie co znaczy, że nie może wystawać spod marynarki po jej zapięciu. Kamizelka smokingowa może nie mieć pleców, a jedynie odpowiednie paski utrzymujące jej przód we właściwym położeniu. W początkach XX wieku niemal wszystkie kamizelki smokingowe nie miały pleców, dziś właściwie się już takich nie spotyka.
7. W pierwszej połowie XX wieku poszetki były noszone tak, że nad krawędź brustaszy wystawał róg, tworząc trójkąt. Stąd tęsknota tradycjonalistów za takim jej ułożeniem. Ponieważ frak jest obecnie najdalej wysuniętym przyczółkiem tradycjonalizmu, zatem mogło powstać takie mniemanie, że poszetka do fraka – tylko w trójkąt. Jednak nie jest to żadna zasada, ale miłe nawiązanie do dawnego sposobu składania poszetki.

Bytom w swojej ofercie posiada ubranie, które nazywają surdutem. Czy nie sądzi Pan że jest to nadużycie? Jakie może być zastosowanie w/w? Jeśli zechciałby Pan zerknąć i dać mi krótką odpowiedz, będę ogromnie wdzięczny. Piotr.moda i styl

Surdut to formalny strój dzienny, który całkowicie wyszedł z użycia. Kiedyś był wyżej od żakietu w hierarchii formalności, dzisiaj został przez żakiet wyparty. Nie znajduję dla niego zastosowania poza balami kostiumowymi. Chociaż jako strój dzienny na bal się też nie nadaje.
Surdut składa się z marynarki surdutowej i spodni sztuczkowych, więc do samej marynarki nie można używać określenia surdut, jak zrobił to Bytom. Ale to co pokazał Bytom nie jest też marynarką surdutową, choć na pierwszy rzut oka jest do niej podobną (długość do kolan – jak w prawdziwej marynarce surdutowej). Przede wszystkim marynarka surdutowa ma odcięcie w talii, czyli jest zszywana z dwóch części: górnej i dolnej. Po drugie nie ma kieszeni bocznych, po trzecie ma klapy wyłożone jedwabną satyną (ale nie całe klapy – krawędzie pozostają wełniane). Typowa marynarka surdutowa powinna być dwurzędowa i mieć klapy zamknięte. Jednorzędowe surduty też się w przeszłości zdarzały (mogły mieć klapy otwarte – tak jak marynarka z Bytomia), ale były bardzo rzadkie. Bytomskiego pseudo surduta nie widać z tyłu, ale idę o zakład, że nie ma tam dwóch guzików nad szlicem – a powinny być.
Produkt Bytomia jest bardziej zbliżony to tzw. long coat – czyli przedłużonej marynarki – niż do marynarki surdutowej. Long coat jest to marynarka jednorzędowa, długa do kolan, ma kieszenie boczne (ale bez patek) i klapy otwarte (ale pokryte w całości jedwabiem). No i nie ma odcięcia w talii, czyli jest uszyta z jednego kawałka materiału. Czyli to co pokazał Bytom nie jest ani marynarką surdutową, ani long coat; najbardziej przypomina… płaszcz – dyplomatkę.
Na koniec wisienka na torcie: zestawienie surduta (nawet pseudo surduta) z czarną koszulą, to już nie tylko rekord nieznajomości zasad klasycznego dreskodu, ale też rekord bezguścia.

Wdałem się ostatnio w dyskusję z panem, który bardzo mocno obstawał przy zdaniu, że do garnituru letniego pod marynarkę zakłada owszem podkoszulek, ale tylko polo. Bo polo jest bardziej elegancki od zwykłego T-shirtu jak zdejmie marynarkę. Ja byłem zdania, że polo nie pasuje w zestawie z garniturem, tylko zwykły, dobrej jakości podkoszulek. Polo ewentualnie pod marynarkę sportową, bo ma charakter sportowy. Nie dał się przekonać, twierdząc że jego zagraniczni partnerzy także tak się ubierają. Kto miał rację? Pozdrawiam Michał.

Ja rozumiem podkoszulek jako coś zakładanego pod koszulę. Ale zdaje się, że Ty masz na myśli tiszert lub koszulkę polo zakładane nie pod koszulę, tylko koszulę zastępujące. Więc od razu powiem, że jestem przeciwnikiem zakładania marynarki na tiszert (poza bardzo wyjątkowymi sytuacjami); moim zdaniem to wygląda bardzo pretensjonalnie. A przykład takiej bardzo wyjątkowej sytuacji to letni zestaw składający się z szortów, lnianej marynarki w jasnym kolorze i espadryli lub sandałów. Założenie do tego tiszertu – nieszczególnie by raziło. Natomiast założenie tegoż tiszertu do ciemnego garnituru i udanie się tak na przyjęcie – to już byłoby poważne faux pas.
Koszulka polo jest rozwiązaniem kompromisowym; nie budzi już takiego sprzeciwu jak tiszert. Dobrze się komponuje w letnich stylizacjach smart każualowych, ale do letniego garnituru lnianego lub bawełnianego też się nada. Problematyczność takiego zestawienia zaczyna się wraz ze wzrostem formalności garnituru. Jeśli garnitur jest wełniany, ale typowo dzienny, w jasnym kolorze, to założenie do niego koszulki polo nie jest błędem. Ale jeśli jest to garnitur biznesowy lub wieczorowy, to koszulka polo zdecydowanie nie pasuje.

Mam pytanie na temat garniturów z ostrymi klapami. Czy na ślub nadaje się granatowy garnitur z czarnymi ostrymi klapami? Czy lepiej, aby klapy były w kolorze garnituru? Pytam, ponieważ mój narzeczony jest zakochany w takim rodzaju smokingu, natomiast mamy ślub w lato o 16, to będzie środek, więc smoking odpada. Natasza.

Klapy (lub kołnierz szalowy) pokryte jedwabiem w kolorze czarnym lub granatowym, to rzeczywiście jedna z charakterystycznych cech marynarki smokingowej. Smoking to z kolei ubiór wyłącznie wieczorowy i użycie go w ciągu dnia jest nie tylko błędem, ale jest w złym guście. Ubiorem formalnym na ślub w ciągu dnia jest żakiet. I taki strój dość często spotyka się na ślubach w Europie Zachodniej, szczególnie w kręgach arystokratycznych. W Polsce żakietu właściwie się nie widuje, za to zaskakująco dużo panów młodych wybiera ubiory smokingopodobne. Piszę “smokingopodobne”, bowiem stroje nazywane u nas w handlu smokingami – w przytłaczającej większości przypadków – ze smokingami mają niewiele wspólnego. Jedynym podobieństwem do prawdziwego smokingu są właśnie wspomniane klapy, które rzecz jasna nie są pokryte żadnym jedwabiem, tylko błyszczącym poliestrem.
Jednak na własny ślub pan młody powinien wybrać taki strój jaki mu się podoba, w jakim będzie się czuł dobrze i jaki będzie – jego zdaniem – godny tej niezwykłej chwili. Więc daleki jestem od zniechęcania narzeczonego do stroju jaki sobie wymarzył. Ale ważne jest też, żeby po latach, oglądając zdjęcia ze ślubu, nie rumienił się ze wstydu. Dlatego zawsze podkreślam, że najlepszą opcją na ślub jest strój oparty na klasycznej męskiej elegancji, bez udziwnień i “ozdobników”, które w rzeczywistości nie zdobią lecz szpecą. Proponuję unikać salonów z tzw. modą ślubną, bo tam zdarzają się największe koszmarki. Nie polecam też dużych firm sieciowych, gdyż garnitury w ich ofercie mają przeważnie zachwiane proporcje i są zwyczajnie brzydkie. Warto postawić na którąś z marek niszowych, specjalizujących się w męskiej klasyce, albo zamówić garnitur w systemie MTM.

Noszę się z zamiarem zakupu garnituru Suit Supply z lekkiej i przewiewnej mieszanki wełny, jedwabiu i lnu. Ale mam obawy, że patrząc na zdjęcia, nie zawsze mi się uda ocenić, czy proporcje są już zachwiane, czy jeszcze nie. Proszę o pomoc w ocenie: czy górny guzik nie jest za wysoko? Marcin.

moda i styl

Kłopot z marynarkami polega na tym, że bardzo trudno jest je ocenić, gdy ma je na sobie ktoś inny. Dopiero jak się samemu przymierzy, można wyrokować w sprawie kroju, proporcji itp. Piękny garnitur ze zdjęcia, nie wygląda najlepiej na modelu, który go prezentuje; guzik jest rzeczywiście za wysoko, a marynarka jest za krótka. Ale gdyby tę marynarkę włożył ktoś o niższym wzroście, mogłoby być dużo lepiej. Prawdopodobnie rękawy byłyby wtedy nieco za długie, ale ich skrócenie o 2-3 cm nie stanowiłoby wielkiego problemu.
Kupowanie w Internecie niesie ze sobą ryzyko, że kupiony produkt – idealnie leżący na modelu ze zdjęcia – będzie dla nas nieodpowiedni. Ale produkt zawsze można zwrócić lub wymienić na inny. System zwrotów w Suit Supply jest zorganizowany perfekcyjnie; nic nie kosztuje i działa bardzo sprawnie. Kiedyś sporo się traciło na różnicach kursowych. Ale od czasu gdy Suit Supply podaje ceny w złotych, to klient nie ponosi żadnego ryzyka: otrzymuje zwrot na konto dokładnie takiej kwoty, jaką zapłacił. Warto więc próbować, bo gdy się trafi w odpowiedni rozmiar i model, to satysfakcja z zakupu jest ogromna.

W jakich sklepach szukać koszul takich, w których stosunek cena/jakość jest najkorzystniejszy? Proszę się nie dziwić, że zadaję takie dość proste pytanie, ale dopiero wchodzę w klasyczna męską elegancję i nie za bardzo jeszcze posiadam wiedzę na ten temat. Tomasz.

Koszule dobrej jakości, z tkanin najwyższej klasy, muszą być – niestety – drogie. Dlatego warto korzystać z wyprzedaży, a tu najlepsze okazje można trafić w dużych sieciach np. Vistuli lub Wólczance. Gwarancją wysokiej jakości są linie: Lantier w Vistuli i Lambert w Wólczance. Regularne ceny tych koszul to 300 – 400 zł, a na wyprzedaży można je kupić nawet za 100 – 150. Trzeba po prostu szukać, bo w Vistuli wyprzedaże trwają właściwie cały rok. Cenę 150 – 200 zł za koszulę Lantier trzeba uznać za okazyjną. Dobrej jakości koszule ma też Osovski i tam też są częste wyprzedaże. Jeśli trafi się tam koszulę w cenie poniżej 200 zł, to warto ją kupić. Warto też odwiedzać sklep Miler; mają koszule dobrej jakości, w cenach dość wysokich. Ale niemal bez przerwy trwają tam jakieś akcje promocyjne, zakupy w pre-orderze, czy zwykłe wyprzedaże. Warto czekać na okazję. Najwyższa jakość koszul to marka Emanuel Berg, ale tam nawet ceny wyprzedażowe nie schodzą poniżej 300 zł.
Nie warto kupować koszul za 69 – 99 zł w popularnych sieciówkach, bo właściwie są to koszule na jeden raz. Po praniu nadają się do wyrzucenia. Właśnie to jest charakterystyczna sprawa, że jakość koszuli ujawnia się najpełniej po kilku praniach. Dla laika nowa koszula z najtańszej bawełny z Chin lub Indii (cena koszuli około 100 zł) jest trudna do odróżnienia od koszuli dobrej jakości z bawełny Albini (300 – 400 zł), albo nawet z egipskiej bawełny Giza (co najmniej 500 zł). Ale po kilku praniach, nawet całkowity laik potrafiłby dostrzec różnice.

Wkrótce moja córka wychodzi za mąż i mam dylemat co do ubioru. Mam 50 lat, średniej budowy, wzrost 185 cm. Moja małżonka będzie ubrana w czerwoną sukienkę. Mam na tę okazję przygotowany granatowy garnitur jednorzędowy (bez kamizelki). Proszę mi doradzić jaki krawat i poszetkę (kolor oraz wzór) powinienem dobrać do garnituru, abyśmy ubiorem z małżonką pasowali do siebie? To będzie pierwsze wesele naszych dzieci i zarazem pierwszy tego rodzaju egzamin w naszym życiu 🙂 Będę wdzięczny za pomoc. Serdecznie pozdrawiam, Jarosław.

Ależ ubiorem nie musi Pan pasować do ubioru małżonki. Wystarczy, że pasujecie do siebie na innych polach 🙂
Granatowy garnitur to dobry wybór na tak uroczystą okazję. Do tego koniecznie biała koszula i czarne buty, najlepiej wiedenki (oksfordy) lub lotniki. Ale angielki (derby) też są do zaakceptowania, byle nie miały jakichś ozdobników, dodatkowych przeszyć itp. Najbardziej elegancko będzie wyglądał krawat w ciemnym kolorze: granatowym, bordowym, butelkowej zieleni. Może być jednolity, ale może też mieć jakieś wzorki, byle były dyskretne. Ja bym założył granatowy krawat w białe kropeczki. Trzeba też pamiętać, że krawaty z grenadyny, szantungu i tkanin innych niż jedwab, są mniej formalne niż gładkie jedwabne. Zatem na uroczystą okazję ich nie zalecam. Poszetka koniecznie powinna być biała, najlepiej lniana. Można ją złożyć równo na szerokość brustaszy, zaprasować i tak włożyć, żeby wystawał biały pasek o szerokości 1,5 – 2 cm. Ale można też wystawić fantazyjnie rogi poszetki. W tym drugim przypadku byłoby wskazane, żeby jej krawędzie były zwinięte w cienki rulonik i ręcznie obrębione.
Proponuję też, żeby włożył Pan do butonierki czerwony goździk. Będzie Pan miał nawiązanie do sukienki żony oraz podkreśli Pan uroczysty charakter wydarzenia. Ale odradzam przypinanie agrafką do klapy marynarki bukiecika, który w kwiaciarniach wykonujących ślubne bukiety, bywa nazywany „butonierką”. Ma to być pojedynczy kwiatek. Jeśli się Pan na to zdecyduje to natknie się Pan na szereg problemów (np. nierozciętej butonierki). Żeby je rozwiązać trzeba będzie przeczytać mój wpis: Kwiatek w butonierce.

Od lat śledzę Pański blog którego tematem jest moda męska. Bardzo podoba mi się to, w jaki sposób prezentuje Pan swoje przemyślenia jeśli o to chodzi, więc stwierdziłem, że napiszę do Pana z kilkoma pytaniami. W końcu najlepiej jest radzić się u samego mistrza.
1. Jak to dokładnie jest z łączeniem wzorów? Ściślej rzecz ujmując, chodzi mi o to, czy mogę np. założyć czarną kamizelkę w białe paski do grafitowego garnituru w niezbyt wyraźną kratę?
2. Czy można założyć kamizelkę do samych spodni, bez marynarki?
3. Jakie skarpetki do grafitowego garnituru? Chodzi mi oczywiście o to, jakie kolory i jakie wzory pasują.
4. Ostatnio, w ramach nadchodzącego sezonu jesień-zima, przymierzam się do kupna płaszczu dwurzędowego. W związku z tym pytanie: czy taki płaszcz można założyć do pełnego garnituru, tzn. z marynarką, czy zakłada się go tylko na koszulę lub sweter?
5. Spotkałem się z opinią, że kołnierzyki z ostrymi wyłogami (tzw. kent) są już niemodne. Co prawda, coraz więcej widuję koszul z tzw. włoskim kołnierzykiem, ale myślę, że to, czy koszula jest modna, czy nie, nie zależy przede wszystkim od kołnierzyka, a od kroju samej koszuli. A jakie jest Pańskie zdanie na ten temat?
Będę wdzięczny za odpowiedzi, pozdrawiam, Sebastian

Bardzo często można się spotkać z twierdzeniem, że nie wolno łączyć ze sobą dwóch sąsiadujących elementów w wyraziste wzory (np. koszuli i marynarki). Ja twierdzę, że to twierdzenie nie jest prawdziwe. Sformułowałbym je inaczej: bezpiecznie jest nie łączyć ze sobą dwóch sąsiadujących elementów w wyraziste wzory. Wtedy na pewno nie popełni się błędu. Bo łączyć można, ale jeśli nie ma się wyczucia, to takie połączenie może okazać się porażką. Właśnie wyczucie jest tu najważniejsze, gdyż bardzo trudno określić zalecenia co wolno, a czego nie wolno. Jednak jakieś zalecenia da się zdefiniować. Np. takie, że jeśli łączy się dwa elementy w paski, to te paski powinny być innej skali (np. w koszuli rozstawione wąsko, a w marynarce szeroko). Podobnie rzecz się ma z kratą lub innymi wzorami. Trzeba eksperymentować i powoli nabierać pewności siebie. W końcu jeśli coś się nie uda to najwyżej narazimy się na jakąś uszczypliwą uwagę, ale też zdobędziemy kolejne doświadczenie.
1. Nie ma żadnego przeciwwskazania do połączenia kamizelki o jakiej Pan pisze z garniturem w delikatną kratę. Wręcz przeciwnie; będzie to wyglądać bardzo dobrze, jeśli koszula będzie np. biała. Gdyby koszula miała być w ciemnym kolorze lub w jakieś wzory, to może już być problem (choć nie musi).
2. Traktowanie kamizelki jako okrycia wierzchniego stało się ostatnio bardzo popularne. Moim zdaniem wygląda to bardzo dobrze, trzeba tylko pamiętać, że formalność takiego zestawu nie jest duża. Kiedyś pisałem o tym we wpisie: Kamizelki, kamizelki… a także prezentowałem takie zestawy we wpisie: Kamizelki Alberta.
3. Odpowiedź na pytanie o skarpetki może być tylko jedna: wszystkie wzory i kolory są dopuszczalne. Nie należy oczekiwać wytycznych, tylko popuścić wodze fantazji i próbować. I nie przejmować się tym, że znajdą się osoby, którym się to nie spodoba. Bo nie spodoba się mniej więcej 10 – 20%. Ale czy to znaczy, że należy z tego zrezygnować mimo, że nam się podoba? Oczywiście nie! Gdyby ktoś zrobił jakąś uszczypliwą uwagę to można mu powiedzieć, że jest to hołd złożony byłemu prezydentowi USA Georgowi Bushowi (seniorowi), który właśnie takie skarpetki zwykł był nosić.
4. Rozmiar płaszcza powinien być tak dobrany, żeby bez problemu można go było nosić na marynarkę. Z kolei nie może być zbyt luźny po włożeniu na koszulę (samą lub plus sweter, kamizelka itp). Innymi słowy po włożeniu na marynarkę powinien być dość mocno dopasowany, ale nie na tyle, żeby krępować ruchy.
5. Pierwsze słyszę, żeby koszule z kołnierzykiem kent były „niemodne” (Na marginesie: pojęcie „moda” nie jest całkiem jednoznaczne). Natomiast zgadzam się, że koszule z kołnierzykiem półwłoskim zdobywają coraz więcej zwolenników i coraz częściej się je spotyka. To dobrze, gdyż są bardzo stylowe. Ale kołnierzyki kent są też ładne i mocno osadzone w klasyce. Na razie nie przebijają się u nas kołnierzyki typowo włoskie, czyli z bardzo szeroko rozstawionymi wyłogami. Myślę, że przyjdzie czas także na nie. Ja noszę koszule ze wszystkimi wymienionymi typami kołnierzyka, plus button down, pin collar i tab collar.

6 komentarzy

  1. Krzysztof 02/11/2019
    • Jan Adamski 02/11/2019
  2. Przemysław 02/11/2019
    • Jan Adamski 02/11/2019
  3. Krzysztof 02/11/2019
  4. Gisch 13/11/2020

Dodaj komentarz