Hasło: Tych klientów nie obsługujemy, z gabloty wiszącej w sklepie spożywczym w jednej ze scen z filmu Stanisława Barei Co mi zrobisz jak mnie złapiesz (1978), weszło na stałe do naszej popkultury. Hasło było satyrą na stosunki panujące w PRL, gdzie władza traktowała obywateli z góry, stosując wobec nich szykany za różne rzeczywiste i wyimaginowane przewinienia. W scenie w sklepie klient, który zwrócił uwagę personelowi na panujący tam brud – decyzją gburowatego i chamskiego kierownika – ma trafić do gabloty ze zdjęciami klientów wyklętych.
Powyższa scena, choć oczywiście przerysowana, dość dobrze oddawała stosunki panujące na co dzień w PRL-u. Można by powiedzieć, że to już na szczęście tylko historia, ale czy dzisiaj nie spotykamy się czasami z podobnymi zachowaniami? Właśnie przytrafiło mi się coś takiego i trafiłem do gabloty Tych klientów nie obsługujemy! Tyle tylko, że nie w sklepie spożywczym, lecz w… Instagramie.
A wszystko przez epidemię i siedzenie w domu 🙂 Mając dużo wolnego czasu, dość intensywnie szperałem w Instagramie, lajkując i komentując wiele postów. I okazało się, że przekroczyłem limit lajków, powyżej którego Instagram blokuje użytkowników. Podobno ten limit wynosi 60 lajków na godzinę, ale tego nikt tak naprawdę nie wie, bowiem Instagram nie ujawnia takich informacji. Ja zresztą zrobiłem drugi „błąd”, bowiem gdy już nałożono na mnie blokadę, to zacząłem intensywnie domagać się jej wycofania. A takich użytkowników Instagram nie lubi jeszcze bardziej (czego nie wiedziałem, a dowiedziałem się dopiero później, gdy zacząłem czytać różne informacje na ten temat).
Tak więc tkwię w gablocie Tych klientów Instagram nie obsługuje i nie wiem, czy już na stałe, czy może czasowo. Tym razem jednak gburowaty i chamski kierownik nie ma twarzy Janusza Gajosa, lecz bezimienną twarz systemu.
Ja dostałem bana na FB. Nawet nie wiem za co bo wydaje mi się że nic nie zrobiłem niezgodnego z regulaminem.
Gdy decyzję podejmuje automat, to człowiekowi trudno jest za tym nadążyć 🙂
Na Facebooku często zdarza mi się odmowa promocji, np. wpisu o butach, albo garniturach. Konia z rzędem temu kto zrozumie co – w eleganckich butach szytych metodą GYW – jest niezgodnego z polityką i standardami Facebooka.
Może były czarne? 😁
😉
To zapewne kwestia prawna, przynajmniej u samego źródła.
Oczywiście moderację wykonują automaty, których nie da się uczynić absolutnie nieomylnymi. Można jednak wybierać jak się zachowują na osi ostrożne/śmiałe. Wersja super ostrożna odmawia, kasuje, itp. w razie choćby śladu szansy że treść jest niepożądana. Wersja super śmiała zostawia w razie śladu szansy że treść jest pożądana. Wersje pośrednie zachowują się pośrednio.
Teraz giganci mogą przegrać albo przynajmniej zostać uwikłani w procesy sądowe w razie publikacji treści niezgodnych z prawem. W razie skasowania treści zgodnych z prawem działają w relacji ze swoimi klientami na podstawie własnego regulaminu i w zasadzie sami są sędzią we własnej sprawie.
Z tego wynika, że oczywiście wygodniej im być super ostrożnymi. A jeśli chodzi te buty to oczywiście nie wiem, ale mogę mieć jakąś hipotezę: zgodnie z https://acronyms.thefreedictionary.com/GYW GYW może oznaczać „Gorgeous Young Woman” i było użyte dostatecznie wiele razy w tekstach skasowanych po skargach na seksizm i gotowe. Oczywiście zdjęcie mogło się automatowi z czymś skojarzyć, jakieś inne słowo było na liście podejrzanych, itp. Generalnie te algorytmy są bardzo mało przejrzyste i często nie ma nawet prostej metody żeby się dowiedzieć co konkretnie spowodowało decyzję o odmowie promocji.
Panie Janie,
Pan porzuci te wszystkie żałosne erzace rzeczywistości, Pan pójdzie na spacer, pofotografuje swoje ulubione ptaki, poszuka wiosny… Nikt nie lubi mądrzejszych od siebie, dlatego Pana zablokowali. Nie ma się co przejmować!
Ależ ja się nie przejmuję; sytuacja wydała mi się po prostu zabawna, więc postanowiłem podzielić się z czytelnikami. Tym bardziej, że narzuca się skojarzenie z Bareją, co dodatkowo czyni ją groteskową.
To zresztą jest ciekawy problem, że często wracają do nas paradoksy PRL-u, w 30 lat po jego upadku. Np. w latach 70-tych ubiegłego wieku, czytając – wydany w nielegalnym obiegu – Rok 1984 Orwella odbierałem go jako krytykę realnego socjalizmu krajów bloku sowieckiego. A dziś uważam, że jesteśmy bliżsi upiornej wizji Orwella niż byliśmy wówczas.
Ja już nie raz miałam taką blokadę na Instagramie, kiedy próbowałam nadrabiać zaległości. Spokojnie, oni ją zdejmują i to dość szybko 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
A może gdyby nie zdjęli, to wyszłoby mi to na dobre? Bo mam nieznośne poczucie, że stałem się niewolnikiem Instagrama 😉