Buty jak wielkanocne pisanki
Buty i pisanki? Czy to skojarzenie jest na miejscu? Buty ręcznie malowane to specyficzna nisza dla pasjonatów i miłośników męskiego obuwia. Nie jest duża. Ale za to jaka fascynująca! Przyjęło się, że ręczne malowanie butów nazywa się patynowaniem i tego nazewnictwa będę się trzymał, chociaż słownikowe znaczenie słowa patynowanie jest zupełnie inne. Jest to mianowicie pokrywanie się miedzi i jej stopów, warstwą związków chemicznych powstałych w wyniku utleniania metalu. Przejawem takiego patynowania, z którym każdy styka się na co dzień, są zielone dachy starych kościołów. Są one przeważnie kryte miedzianą blachą, która po dość długim czasie pokrywa się patyną w kolorze zielonym. Podobnie rzecz się ma z pomnikami wykonanymi z brązu (np. amerykańską Statuą Wolności). Proces patynowania można przyspieszyć, poddając miedź działaniu różnych związków chemicznych a także substancji naturalnych. Np. pokryte miedzią kolumny gmachu Sądu Najwyższego w Warszawie, patynowano… końskim moczem. Na szczęście patynowanie butów nie polega na ich polewaniu, ani malowaniu końskim moczem.
Patynowanie butów polega po prostu na nanoszeniu na skórę farby, przy pomocy pędzla lub tamponu. Najlepiej jest to wykonywać jeśli skóra, z której są uszyte, nie była wcześniej poddana barwieniu. Takie surowe buty można kupić (np. w firmie Patine oferującej buty marki Yanko) i albo samodzielnie patynować, albo oddać je w ręce fachowca, który zrobi to zgodnie z naszą wizją. Można też patynować zwykłe buty kupione w sklepie, usunąwszy z nich uprzednio pierwotne barwienie. Są specjalne preparaty do usuwania starych barwników, ale nie zawsze ich skuteczne usunięcie jest możliwe.

Temat patynowania butów, do niedawna jeszcze zupełnie w Polsce nieznany, pojawił się około 7 lat temu, wraz z wejściem na rynek firmy Danbis i założonego przez nią sklepu internetowego multirenowacja.pl, oferującego m.in. preparaty do patynowania, a także bardzo szeroką gamę środków do ochrony i pielęgnacji skór. Temat spopularyzował w swoim blogu Mr Vintage w roku 2013. Zrelacjonował on bardzo szczegółowo poszczególne fazy procesu patynowania, ilustrując je licznymi zdjęciami. Pojawiło się też w sieci wiele artykułów na ten temat , m.in. na stronach: Blog Patine, Blog Multirenowacja i Theshine. Ja w moim artykule nie będę wchodził w szczegóły procesu patynowania, lecz ograniczę się do zaprezentowania efektów końcowych, uzyskanych przez różne firmy obuwnicze oraz różnych mistrzów fachu patynowania.


Niekiedy może się zdarzyć, że kupując buty, zupełnie nie zdajemy sobie sprawy, że są one ręcznie patynowane. Nie ma to miejsca zbyt często, a poza tym jeśli już, to dotyczy butów renomowanych marek, a zatem drogich. W każdym razie jeśli nasze buty mają przyciemnione noski, to efekt ten został osiągnięty przy pomocy patynowania. Zwykle jest on ledwo dostrzegalny, ale zdecydowanie poprawia ogólne wrażenie jakie sprawiają buty. Ale są marki obuwnicze, które przyciemnianie pewnych fragmentów butów, uczyniły swoim znakiem firmowym. Taką marką jest np. Scarpe di Bianco. Jednak przyciemnianie fragmentów butów to dopiero pierwszy krok do prawdziwego patynowania.


Jako prawdziwe patynowanie rozumiem nadawanie butom niecodziennych kolorów i malowanie na nich niezwykłych wzorów. Nie każdemu oczywiście spodobają się takie buty, ale ja należę do ich gorących orędowników. Zamawiając ich patynowanie lub malując samodzielnie, trzeba dobrze wyważyć gdzie leży granica pomiędzy pięknym i odważnym zdobieniem, a przesadą dającą efekt kiczu. Miałem ten dylemat gdy zamawiałem w firmie The Shine, patynowanie moich lotników marki Yanko, ale efekt okazał się więcej niż dobry. Moje buty pokażę na końcu artykułu, bowiem najpierw kilka zdań muszę poświęcić firmie The Shine z Katowic, której założycielem jest pan Andrzej Olender. Firma oferuje usługowe patynowanie butów według życzeń i wizji klienta a także proponuje gotowe wzorce, które można zastosować do wybranych modeli butów. Efekt jest spektakularny, co można podziwiać na poniższych zdjęciach, zaś więcej realizacji pana Andrzeja można obejrzeć na jego koncie instagramowym.




Patynowanie butów jest już dziś traktowane jako twórczość artystyczna, a artyści (nazwa rzemieślnicy jest tu chyba nie na miejscu), którzy je tworzą przestali być anonimowi. Niektórzy zyskali spory rozgłos i uznanie, jak np.: Włosi Ivan Crivellaro i Alexander Nurulaeff, Anglik Steven Skippen, Francuzi Pierre Paul Marie Hofflin i Landry Lacour, Czech Radek Zachariáš, no i oczywiście Andrzej Olender. Często jest też tak, że za patynowanymi butami nie stoi konkretny artysta, lecz marka obuwnicza, zatem buty są w jakimś stopniu anonimowe. Tak jest np. w przypadku marek Thomas Bird (Włochy/Wielka Brytania) czy Andres Sendra (Hiszpania).
Trzeba też pamiętać, że specjaliści od patynowania butów – a także inni artyści tworzący sztukę użytkową – muszą przede wszystkim spełniać wymagania i realizować wizję klientów składających zamówienie. Nie tworzą dzieł do galerii, lecz przedmioty użytkowe, które muszą się jakoś wpisać w przyzwyczajenia, modę, czy wreszcie styl zamawiających. Jednak przeglądając poniższe zdjęcia nie sposób nie zauważyć, że osobowość artysty odciska wyraźne piętno na stylu zdobienia butów. Dobrym przykładem tego silnego piętna są buty stworzone przez Alexandra Nurulaeffa, zatem od niego zacznę przegląd.




Innym cenionym przeze mnie specjalistą patynowania butów jest Ivan Crivellaro. Jest jednym z tych, którzy nie ograniczają się do zdobienia cholewek, ale malują także podeszwy. Z punktu widzenia użytkowego jest to działanie kontrowersyjne, żeby nie powiedzieć bezsensowne; przecież rysunek na podeszwach zetrze się w ciągu bardzo krótkiego czasu. A może w takich butach nie należy chodzić tylko eksponować je w galeriach, jak inne dzieła sztuki? Zaprezentowane poniżej zdjęcia pochodzą z konta instagramowego Ivana.




Wspomniałem o firmach obuwniczych, które oferują buty ręcznie patynowane – przy czym nie mam na myśli miejscowego przyciemniania, lecz malowanie całych cholewek na niebanalne kolory, które nie występują w butach z masowej produkcji. W Polsce oczywiście nie ma takiej firmy, ale w Europie Zachodniej jest ich wiele. Ja mam dwie ulubione, które uprzednio wymieniłem, a teraz zaprezentuję ich wybrane realizacje. Dodam jeszcze, że zdjęcie główne wpisu przedstawia buty hiszpańskiej manufaktury Andres Sendra. Zdjęcie jest trochę zmanipulowane przez Małgorzatę, która pomiędzy buty wstawiła pisankę 🙂










Na koniec pozostaje mi pokazać moje patynowane buty. Te pierwsze były malowane przez pana Andrzeja Olendera na bazie lotników marki Yanko. Przed operacją patynowania buty wyglądały na tyle atrakcyjnie, że postanowiłem je wykorzystać w dwóch stylizacjach. Oczywiście takie buty nie nadawałyby się do normalnego użytkowania, gdyż skóra – nie zabezpieczona impregnatami i pastami – błyskawicznie by się zabrudziła. Ale do zrobienia kilku zdjęć przed domem, nadawały się znakomicie. Później trafiły w ręce mistrza Andrzeja i przybrały swój ostateczny wygląd. Uważny czytelnik zwróci zapewne uwagę, że noski butów już gotowych, ale jeszcze przed opuszczeniem pracowni pana Andrzeja, są nieco jaśniejsze niż te z ostatniego zdjęcia. Rzeczywiście: w trakcie moich zabiegów zmierzających do uzyskania większego połysku, użyłem czarnej pasty woskowej, która nie pozostała bez wpływu na odcień nosków. Na razie z takiego efektu jestem zadowolony. Ale gdyby mi kiedyś przyszła ochota na powrót do pierwotnego koloru, to trzeba by było zmyć warstwę past przy pomocy specjalnego preparatu, a następnie ponownie uzyskać efekt lśniących nosków przy pomocy bezbarwnej pasty woskowej. Szerzej na temat tego procesu pisałem we wpisie Lśniące noski butów.
Moja przygoda z patynowanymi butami nie kończy się na lotnikach Yanko. Poniżej pokazuję ciekawie patynowane buty marki Shoepassion: granatowo-czarne lotniki i wiśniowe brogsy z przyciemnianymi noskami oraz zielone wiedenki marki Van Thorn. Muszę tu dodać, że popularna w Polsce, niemiecka marka Shoepassion nie oferuje patynowanych butów. Te na zdjęciach, powstały staraniem pana Irka Korzeniewskiego (czyli popularnego Stylemana), który kilka lat temu prowadził w Warszawie sklep z obuwiem marki Shoepassion. Niektóre oferowane tam buty były poddawane dwuetapowej obróbce: najpierw usuwane było oryginalne barwienie, a później nakładane nowe. Efekt był bardzo ciekawy. Natomiast wiedenki Van Thorn szyte były we Włoszech i tam też patynowane.
Rzecz jasna mam też kilka par butów, które są wykonane z tradycyjnie barwionej skóry i mają tylko przyciemniane noski. Wprawdzie nie zasługują one na porównanie z pisankami, ale postanowiłem pokazać także jedne z nich. Na końcu tego zestawu zdjęć pokazana jest stylizacja z użyciem brogsów marki Nord. Buty te mam od dość długiego czasu a ciekawostką jest to, że były to pierwsze moje buty szyte metodą Goodyear.
Czy moje skojarzenie patynowanych butów z pisankami, jest uzasadnione? Wpis jest publikowany w Niedzielę Wielkanocną A.D. 2020, więc pisanki są bardzo na czasie. Życzę wszystkim czytelnikom wesołych Świąt i załączam koszyk prawdziwych pisanek. Omawiane we wpisie buty były patynowane, zaś widoczne poniżej pisanki zostały ozdobione metodą batikową.
Szanowny Panie,
A jak wygląda kwestia trwałości patynowania i jak potem „domowo” pielęgnować takie buty?
Z Wielkanocnymi pozdrowieniami
W eksploatacji patynowane buty nie różnią się niczym od zwykłych butów kupionych w sklepie. Pielęgnuje się je takimi samymi środkami (kremami i pastami) jak każde inne buty.
…
Życzę wesołych Świąt.
Panie Janie,
a co z kolorem kosmetyków?
Pasty i kremy np. Saphir są z palety bardzo podstawowych kolorów, więc jak pielęgnuje Pan swoje patynowane buty, na których – przykładowo – kolor zielony występuje od jasnej zieleni po bardzo ciemną?
Chodzi mi o to, czy kosmetyk w podstawowym kolorze nie zniweluje tych różnic kolorystycznych na bucie?
Krem do butów, choć nazywa się „koloryzujący”, nie ma zbyt dużej zdolności zmiany koloru butów; wystarczy jeśli jest w zbliżonym odcieniu. Przy czym lepiej jeśli jest nieco jaśniejszy niż miałby być nieco ciemniejszy. Jednak do butów wielokolorowych używam kremów i past bezbarwnych.
A w konkretnym przypadku granatowych lotników – czy stosuje Pan Saphir Bleu Marine, czy bezbarwny krem i pastę?
Te akurat buty miałem przez krótki okres i tylko kilka razy ich użyłem. żadnych kosmetyków nie zdążyłem użyć 🙂
Stosowanie bezbarwnych past/wosków na kolorowe obuwie, zwłaszcza ciemne, przeważnie będzie wiązało się z wystąpieniem białych, nieestetycznych śladów w miejscach zgięcia skóry.
Szanowny Panie Janie
Piękne buty, szczególnie wiśniowe trafiają w mój gust.
Wg. Sklepu Shoepassion, trzewiki No 666 są patynowane (mam ten model)
Pozdrawiam i życzę zdrowia.
Krzysztofc
Wskazane przez Pana trzewiki są w kolorze whisky.
Wiśniowe – miałem na myśli zdjęcie butów Autora
Najwyraźniej przegapiłem ten model trzewików; od jakiegoś czasu nie śledzę już bardzo uważnie oferty Shoepassion.
Dzień dobry, mam pytanie. Post dotyczy patynowania i dbania o buty – chce zapytać, czy używał PAn kiedyś produktów marki Famaco? Nie wiem, czy faktycznie jest tak wydajna jak mówią. https://klasycznebuty.pl/pl/p/Famaco-spray-do-skor-lakierowanych-Sati/6407
Produktów Famaco nigdy nie stosowałem gdyż od lat stosuję Saphir. Myślę, że wydajność wszystkich kosmetyków do butów jest podobna, natomiast są dość duże różnice w jakości; zalecam unikanie tych najtańszych gdyż może się okazać, że przyniosą więcej szkody niż pożytku. Podstawowe kosmetyki do butów to kremy (odżywiają i nawilżają skórę oraz intensyfikują jej kolor) oraz pasty woskowe (nadają połysk). Wszelkie drogi na skróty (protektory, spraje nabłyszczające, jednorazowe ściereczki nabłyszczające itp.) są ryzykowne: mogą być pomocne, ale mogą też szkodzić skórze.
Warto też zwracać uwagę na przeznaczenie i np. preparatów do skóry lakierowanej (jak spray z podanego linku) nie stosować do zwykłej skóry licowej, ani tym bardziej do zamszu lub nubuku. Podobnie jak preparatów do pielęgnacji odzieży skórzanej lub tapicerki, nie stosować do butów.
Witam,
mimo, że już po świętach i tak z zapartym tchem przeczytałem wpis, który nie tylko jest ciekawy w treści ale i zdjęciach 🙂 Całym sobą podpisuję się pod stwierdzeniem, że nie jest to już li tylko rzemiosło ale sztuka!
Ostatnio znalazłem w Polsce sklep, który ma w ofercie portugalskie Carlos Santos właśnie podobnie patynowane. Mają nawet w ofercie model z przeznaczeniem do malowania.
Po Pana artykule zacząłem się zastanawiać czy buty tej marki faktycznie mogą być ręcznie patynowane czy tylko uszyte z wcześniej pomalowanej skóry. Pozwolę sobie zamieścić link do takich monków (zwróciły moją uwagę) i poprosić Pana jako znawcę o opinię https://klasycznebuty.pl/pl/p/Carlos-Santos-6942-Z4-Wine-Shadow-Monk/5898
Pozdrawiam
Tak, buty są ręcznie patynowane. Zresztą do sklepu Klasyczne buty można mieć zaufanie; nie podają tam nierzetelnych informacji.
Marka Carlos Santos jest dość wysoko pozycjonowana w hierarchii jakości i prestiżu. Ja mam czarne lotniki tej marki i bardzo sobie chwalę.
W związku z tym, ze powrócił temat butów to poszukuje odpowiedzi na pytanie. Jak chwać sznurówki w butach typu Oxford ? Czy ewentualnie zostawiamy standardowa kokardę pod nogawkami.
Można zostawiać kokardkę na zewnątrz (nawet w butach do smokingu), można utykać sznurowadła pomiędzy stopą a cholewką. Ten drugi sposób ma pewną wadę; sznurowadła po jakimś czasie się wysuwają, w dodatku wykazują wyjątkową złośliwość i wysuwają się z jednej strony, a drugiej nie. To zaś wygląda wyjątkowo niekorzystnie, gdy jedna część kokardki jest schowana, a druga sterczy sobie beztrosko 😉